Kategoria: Recenzje – G
GAŁACH BAND, THE JAN- 2013 – Jan Gałach And Friends
Jan Gałach –muzyk nieprzecięty lub muzyk totalny. Niepotrzebny zwrot skreślić lub oba podkreślić. Powyższe zdanie nie jest hasłem reklamowym mającym na celu za wszelką cenę zwrócić uwagę na artystę lecz próbą zamknięcia w jednym zdaniu opisu niezwykłych umiejętności nadzwyczajnego instrumentalisty.
GREEN DAY – 2009 – 21st Century Breakdown
Czy „21st Century Breakdown” jest najzwyklejszym, wyidealizowanym pragnieniem rewolucji, którego można by się raczej spodziewać po nastolatkach, a nie zbliżających się wówczas do 40-stki mężczyznach?
GAZPACHO – 2014 – Demon
„Night” oraz „Tock Tock” były dla mnie (i są) wyznacznikiem muzyki klimatycznej. To jak pieczołowicie i ze smakiem zespół budował nastrój tych wydawnictw wzbudziło podziw mój i wielu innych osób, które zespół zyskał jako fanów.
GAZPACHO – 2012 – March of Ghosts
Do napisania kilku przemyśleń na temat „March of Ghosts” zgłosiłem się z dwóch powodów. Po pierwsze – poczucie obowiązku. Pisałem o „Tick Tock”, rozlewałem się nad „Misseczką”, toteż dziennikarski zmysł dzwoni cicho i nieznośnie w moim uchu, nie dając o sobie zwyczajnie zapomnieć.
GAZPACHO – 2011 – London
Norwegowie z Gazpacho swoimi (trzeba przyznać) kolejnymi, rewelacyjnymi płytami: „Night” (2007), „Tick Tock” (2009) i „Missa Atropos” (2010), wspięli się na artystyczne wyżyny. Czy stać ich na to, aby wedrzeć się jeszcze wyżej, pokaże ich kolejny studyjny album. Tymczasem dostajemy do rąk wydawnictwo koncertowe, którego repertuar w głównej mierze oparty jest na wymienionych wyżej albumach.
GAZPACHO – 2010 – Missa Atropos
W Polsce zaobserwować można prawdziwy boom na Gazpacho (zapoczątkowany, po raz kolejny, przez Piotra Kosińskiego), dlatego nie muszę grupy nikomu przedstawiać i mogę rozpocząć tekst z grubej rury – „Missa Atropos” nie dorównuje „Tick Tock”.
GAZPACHO – 2010 – Missa Atropos
Kiedy włączyłem pospiesznie płytę po raz pierwszy, przyznam że nie zrobiła na mnie wrażenia na miarę oczekiwań, nie zrobiła z pewnością takiego wrażenia jak poprzednia – „Tick Tock”. Nadszedł jednak kolejny dzień, a po nim zapadł zmrok, w towarzystwie którego wysłuchałem „Missa Atropos” po raz wtóry…
GAZPACHO – 2009 – Tick Tock
Nadejście wiosny 2009 spowodowało niesamowity napływ rewelacyjnych pozycji płytowych. Pod moją strzechę trafiła kolejna fascynująca porcja muzyki, której słuchanie powoduje efekt opadnięcia dolnej szczęki. W tym wypadku mowa o rewelacyjnej płycie norweskiej grupy Gazpacho – „Tick Tock”.
GAZPACHO – 2007 – Night
Za sprawą wydanego w roku 2009 albumu „Tick-Tock”, Gazpacho szturmem zdobyło serca fanów progresywnego grania, a przecież to nie jest jedyne wydawnictwo tej norweskiej grupy. W swojej dyskografii mają aż pięć albumów. Dziś przyjrzyjmy się poprzedniemu krążkowi – albumowi „Night”.
GAZPACHO – 2005 – Firebird
Wydany w 2005 roku „Firebird” to trzeci w dyskografii album muzyków z Gazpacho. Gdy się ukazywał niewielu wiedziało o zespole, nie było powszechnych zachwytów i rozpoznawalności.
GAZPACHO – 2004 – When Earth Lets Go
Na początek dźwięk włączanego gramofonu, trzeszcząca płyta i jakiś przedwojenny szlagier, ale już po chwili Gazpacho zaczyna czarować swoimi dźwiękami.
GAZPACHO – 2003 – Bravo
To się nazywa debiut!! Powinienem tak zakrzyknąć te kilka lat temu. Niestety album „Bravo” umknął mej uwadze i (przyznaję się bez bicia) dopiero sukcesy i rozgłos, który przyniosły zespołowi krążki „Night” i „Tick-Tock” spowodowały, że sięgnąłem po wcześniejsze wydawnictwa Norwegów.
GATHERING, THE – 2008 – Downfall
Zapewne część z Was (ta która interesuje się The Gathering) kojarzy to wydawnictwo. „Downfall – The Early Years” było składanką, która ukazała się w 2001 roku i zawierała wczesne materiały demo zespołu. Wznowienie, które jeszcze we wrześniu tego roku (2008) ma trafić na sklepowe półki to mus nawet dla tych, którzy posiadają to stare wydanie.
GATHERING, THE – 1995 – Mandylion
„Mandylion” to był mój pierwszy kontakt z tym zespołem. Pamiętam, że płyta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zarówno muzyka jak i uroda Anekke, wokalistki tej holenderskiej formacji, te kilkanaście lat temu wywoływały u mnie ciarki 😉