1. Desert (5:30)
2. Sea Of Tranquility (5:05)
3. Nemo (3:56)
4. Ghost (5:27)
5. California (3:49)
6. The Secret (5:38)
7. Sun God (4:29)
8. Mesmer (5:44)
9. Novgorod (5:07)
10. Ease Your Mind (5:58)
11. Bravo (6:37)
Rok wydania: 2003
Wydawca: Intact
To się nazywa debiut!! Powinienem tak zakrzyknąć te kilka lat temu.
Niestety album „Bravo” umknął mej uwadze i (przyznaję się bez bicia)
dopiero sukcesy i rozgłos, który przyniosły zespołowi krążki „Night” i
„Tick-Tock” spowodowały, że sięgnąłem po wcześniejsze wydawnictwa
Norwegów.
Jakie jest „Bravo”?? Nasuwają się słowa: brawo, brawo, brawo – jest
bardzo dobry. Nie ma tu co prawda jeszcze tylu smaczków i niuansów
powodujących, że zespół został zaliczony do nurtu okołoprogresywnego
grania, a większość płyty wypełniają zgrabne pop rockowe kompozycje. Nie
mniej wśród nich znajdziemy perełki, jak chociażby wzbogacony partiami
smyczków „Sea Of Tranquility”, bardzo rockowy i przebojowy „California”
czy genialny, będący zapowiedzią w jakim kierunku zespół ma zamiar
podążać w przyszłość – „The Secret”. Utwór ten zaczyna się delikatnie, w
nieco dusznej atmosferze, ciekawa rytmika i gitary akustyczne a wraz z
nimi ujmujący głos wokalisty zespołu Jana H. Ohme, pod koniec zespół
zaczyna nieco odlatywać i robi się stosunkowo mocno (okazuje się, że
mocno mogą zabrzmieć akustyczne gitary) i nieco psychodelicznie.
Ciekawie wypada również „Novogrod”, choć mam obawy, czy dla niektórych
nie będzie on zbyt popowy (syntetyczne perkusja) i wręcz „niestrawny”.
Gościnnie zaśpiewała w nim niejaka Ester Valentne i chociażby dla głosu
tej pani warto o nim wspomnieć. Jest bardzo specyficzny i charakteryzuje
się unikalną barwą.
Gazpacho w swoich utworach jak nikt inny potrafią budować niesamowitą
atmosferę. Ich kompozycje wciągają jak bagno i trudno się od nich
oderwać. Tylko pogratulować i mieć nadzieję, że każde kolejne
wydawnictwo będzie równie udane, ja te dotychczasowe.
8,5/10
Piotr Michalski