1. Vulture (5:45)
2. Symbols (4:05)
3. Swallow (5:40)
4. Orion I (5:21)
5. Orion II (3:04)
6. Prisoner (4:15)
7. Jezebel (4:19)
8. Black Widow (4:28)
9. Firebird (5:22)
10. Do You Know What You Are Saying? (6:23)
11. Once In A Lifetime (5:22)
Rok wydania: 2005
Wydawca: Intact
http://www.myspace.com/gazpachomusic
Wydany w 2005 roku „Firebird” to trzeci w dyskografii album muzyków z
Gazpacho. Gdy się ukazywał niewielu wiedziało o zespole, nie było
powszechnych zachwytów i rozpoznawalności. To wszystko miało nadejść
dopiero wraz z „Night” oraz (szczególnie) po ukazaniu się płyty
„Tick-Tock”. Warto jednak czasem cofnąć się nieco w czasie i posłuchać
co do powiedzenia miał zespół te kilka lat wcześniej.
Osoby zafascynowane wspomnianymi, ostatnimi dokonaniami zespołu, do tego
krążka powinny podejść bez wielkich oczekiwań. To jednak nie ten
poziom, nie ten klimat, nie ten kunszt. „Firebird” to bardzo klimatyczny
i ambitny pop z elementami rocka. Słychać, że zespół dopracował się już
swojego stylu i z łatwością można wskazać właśnie na Gazpacho jako
twórców tego krążka Wiele tu ładnych i wpadających w ucho melodii,
chwilami wręcz powalających, niestety pojawiają się też momenty słabsze
jak choćby nieco nudnawe „Jezebel” czy „Black Widow”.
…na szczęście nie brakuje też utworów, z których zespół może, a nawet
powinien, być dumny. Wystarczy włączyć „Do You Know What You Are
Saying?” aby poczuć ten sam dreszczyk, który odczuwało się przy okazji
„Night”. Mamy tu jakże charakterystyczne partie skrzypiec a na deser
solo gitarowe w wykonaniu samego Steve’a Rothery’ego. Kolejny klejnocik –
„Prisoner”, w którego zakończeniu na symfonicznym tle niczym mantrę
słyszymy partie kobiecą. „Firebird” to bardzo melancholijny i nastrojowy
krążek. Nieliczne „skoki” w kierunku nieco bardziej rockowych motywów
są nieliczne i dość zgrabnie wkomponowano je w nieco senny klimat
panujący na wydawnictwie. Zespół buduje atmosferę wzbogacając brzmienie
akustycznymi gitarami (np. „Orion I”), kosmicznymi partiami instrumentów
klawiszowych („Orion II”), od czasu do czasu pojawiają się odloty w
kierunku delikatnej psychodeli („Firebird”) dzięki czemu płyta pomimo
pozornej monotonii nie nudzi…
…zachwycacie się „Night” czy Tick-Tock”?? Koniecznie posłuchajcie
„Firebird” – Gazpacho to zespół, który warto dogłębnie poznać – ich
twórczość choć utrzymana w dość popularnej, melancholijnej konwencji
warta jest odkrywania przez kolejnych spragnionych dobrych dźwięków
fanów muzyki… muzyki przez duże „M”.
7,5/10
Piotr Michalski