Wyobraźcie sobie tremę, jaką odczuwać musi szef polskiej pizzerii, gdy progi jego lokalu przekracza rodowity Włoch. Gość pragnie sprawdzić, jak jego narodowy przysmak przyrządza się w nadwiślańskim kraju. Można się spłoszyć, prawda? Oj, tak! Czy podobnej tremy doświadczyli artyści tworzący Śląską Grupę Bluesową po odkryciu, że w pierwszym rzędzie podczas ich niedzielnego występu jako gość specjalny zasiada amerykańska diva bluesa – Wanda Johnson? Tego nie wiem. Ale na pewno jest to sytuacja z gatunku niecodziennych. Koncertująca właśnie w Polsce czarnoskóra wokalistka pojawiła się w katowickim MDK Koszutka wraz z muzykami towarzyszącymi na zaproszenie Andrzeja Matysika, aby posłuchać swoich słowiańskich kolegów po fachu. Tak, przyjechała z kraju, w którym narodził się blues! Ale bez obaw – niewątpliwie spodobało jej się to, co usłyszała. Z aprobatą kiwała głową i gorąco oklaskiwała śląskich muzyków. Cóż, „nasi” absolutnie nie mają powodu do zakłopotania, wszak skład ŚGB to prawdziwa ekstraklasa krajowego bluesa!
Jednak to nie pani Johnson była magnesem katowickiego koncertu. W ramach kolejnej – dziesiątej już – edycji wręczenia statuetki „Kyks” nagradzającej zasłużonych dla śląskiej sceny bluesowej artystów uhonorowano tym razem Jacka Gazdę. To prawdziwa legenda gitary basowej. Ma za sobą staż w tak istotnych formacjach jak Krzak, Hokus, Kwadrat i Easy Rider. Koncertował też po całej Europie w składzie orkiestry Irka Dudka. Szczytowym punktem jego kariery jest bez wątpienia udział w nagraniu płyty „Aerolit” u boku samego Czesława Niemena! Doprawdy imponujący dorobek. Pan Jacek udowodnił zresztą podczas koncertu, że wciąż jest w świetnej formie jako instrumentalista.
Uroczysty moment wręczenia wspomnianej statuetki przypadł mniej więcej w połowie koncertu. Najpierw wysłuchaliśmy krótkiego recitalu Śląskiej Grupy Bluesowej wzmocnionej gośćmi specjalnymi. Obok szefa gromadki, gitarzysty Leszka Windera, pojawili się jak zawsze pianista Krzysztof Głuch, basista Mirosław Rzepa, perkusista Maks Ziobro, harmonijkarz Michał Kielak i oczywiście Agnieszka Łapka przy mikrofonie. Wspierali ich natomiast wokalnie Joanna Kaniewska i Adam Kulisz. Nieocenioną pomocą techniczną służył jak zwykle akustyk Arkadiusz Zyber, co podkreślam celowo, gdyż Leszek Winder każdorazowo wymienia go jednym ciągiem podczas anonsowania swoich współtowarzyszy muzycznych. Tradycyjnie rozpoczęli swój występ od utworu „Był sobie muzyk”, dedykowanego zmarłemu perkusiście Michałowi Giercuszkiewiczowi. Później dominowały już kompozycje pióra patrona imprezy – Janka Kyksa Skrzeka. W trójgłosie zagrano więc „Wczoraj byłem w kinie” i jak zawsze przejmującą pieśń „Sztajger”. Nie zabrakło też numerów z ostatniej jak dotąd studyjnej płyty ŚGB – najpierw „Sny nie moje” (tutaj w wersji anglojęzycznej) a następnie tytułowe „Tu i teraz”.
Na ekranie wyświetlono krótką prezentację dotychczasowych laureatów nagrody imienia Janka „Kyksa” Skrzeka. Potem redaktor naczelny pisma „Twój Blues” – Andrzej Matysik – wywołał na scenę bohatera tegorocznej nagrody. Statuetkę „Kyks 2024” wręczył współzałożyciel legendarnej Leśniczówki – Zbigniew Gocek. Lekko speszony Jacek Gazda podziękował skromnie za wyróżnienie i złapał w końcu za gitarę basową. W tak wzbogaconym układzie personalnym zagrano „Bo takie są dziewczyny” i swobodną interpretację motywu „Słodki dom”. Po zejściu pana Jacka za kulisy zabrzmiała jeszcze „Modlitwa bluesmana w pociągu” a na bis kultowe „O mój Śląsku – z jak zawsze przejmującą solówką gitarową Leszka Windera.
Warto podkreślić, że cykliczne wydarzenie od samego początku odbywa się pod patronatem władz samorządowych miasta Katowice. Dobrze, że tutejsi włodarze doceniają i honorują ważnych dla regionu artystów, póki wciąż jest ku temu właściwy moment. Swoją drogą – długa jest lista zasłużonych dla śląskiej sceny muzycznej postaci, które wciąż czekają na swoją kolej w odebraniu statuetki. Z ogromnym apetytem liczę więc na kolejne edycje imprezy.
Tekst: Michał Kass
Zdjęcia: Grzegorz Galuba