2024.04.21 – KRZYSZTOF CUGOWSKI – Katowice, Miasto Ogrodów

Krzysztof Cugowski wciąż pozostaje jednym z najlepszych wokalistów w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Mimo zbliżających się 74 urodzin nadal nie ma sobie równych. Skali i siły głosu mogą mu pozazdrościć współcześni idole nastolatków. Dawny wokalista Budki Suflera konsekwentnie odcina się jednak od komercyjnego etapu twórczości swej słynnej grupy. Od chwili opuszczenia zespołu unika jak ognia publicznego wykonywania przebojów w rodzaju „Takie tango” lub „Bal wszystkich świętych”. Repertuar swych solowych występów opiera wprawdzie na utworach Budki, ale są to w większości kompozycje ambitniejsze, skierowane do długoletnich fanów jego talentu. Wśród uczestników niedzielnego koncertu w katowickim Mieście Ogrodów nie brakowało z pewnością takich, którzy dobrze pamiętają premierę debiutanckiego longplaya legendy – „Cień Wielkiej Góry”.

Obecnie podczas koncertów Cugowskiemu towarzyszy Zespół Mistrzów. Nie ma w tej nazwie specjalnej przesady – faktycznie skupia ona cenionych krajowych instrumentalistów. Gitarę prowadzącą obsługuje Jacek Królik, za partie fortepianu odpowiada Tomasz Kałwak, sekcja rytmiczna złożona jest z basisty Łukasza Adamczyka i perkusisty Wojciecha Fedkowicza. Skład ten przygotował nowe, akustyczne aranżacje utworów Budki plus kilka solowych numerów Cugowskiego. Muzycy mieli także okazję zaprezentować swój kunszt warsztatowy, jako że w zestawie przewidziano aż dwie wstawki instrumentalne, podczas których lider znikał za kulisami.

Bieżąca trasa koncertowa celebruje 55-lecie kariery pana Krzysztofa. Już na początek wybrzmiał więc utwór, który zainicjował imponującą przygodę sceniczną naszego bohatera – „Sen o dolinie”. Kolejne piosenki podrywały publiczność do rytmicznego klaskania, przeplatając się z momentami refleksyjnymi. Nie zabrakło tak istotnych dla Cugowskiego hitów jak „Twoje radio”, „Noc nad Norwidem”, „Cisza jak ta” czy  „Ratujmy co się da”. Niezmienne wzruszająco wypadła ballada „Martwe morze”. Największe emocje czekały nas jednak na finał koncertu. Żywiołowa „Pieśń niepokorna” przerodziła się niepostrzeżenie w „Memu miastu na do widzenia”. Wreszcie po krótkiej introdukcji fortepianowej z głośników popłynął TEN riff, klasyk nad klasykami – „Jest taki samotny dom”. Nie było na sali osoby, która pozostałaby obojętna na chóralne odśpiewanie słynnego wersu „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Gromka owacja na stojąco wywołała artystów na bis i był to – zgodnie z przewidywaniami – „Cień wielkiej góry”.

Trwający grubo ponad 90 minut występ ukazał nam Krzysztofa Cugowskiego w doskonałej formie. Śpiewanie wymagających partii wciąż przychodzi mu bez trudu. Otoczony gronem wyśmienitych muzyków doskonale czuje się w świetle reflektorów i uśmiecha do zadowolonej publiczności. To jeden z takich koncertów, na który idzie się z pewnymi oczekiwaniami i zostają one spełnione aż w nadmiarze. Prawdziwe święto muzyki. Jak to dobrze, że wciąż są wśród nas artyści takiego formatu.

Michał Kass

Dodaj komentarz