1. Czołówka serialu, którego jeszcze nie nakręcono
2. Czy dobrze się tu bawię?
3. Kończy się kurs
4. Taki wiatr pod narty (że aż żal wylądować)
5. Potem
6. Babie lato
7. W ogrodzie neonów
8. Ronin
9. Pieśń tarczy
10. Wracam do siebie
11. Sen o białych kartkach
Rok wydania:2024
Wydawca: Emet Records
Po monumentalnym „Tryptyku Śląskim” przyszła pora na kolejna solową płytę. Po tak ambitnym dziele, chyba każdy artysta chciałby odpocząć, zaczerpnąć świeżego powietrza, nagrywając nieco lżejszy materiał, ze zdecydowanie krótszymi kompozycjami. I tak też zrobił Wojciech Ciuraj. W jego przypadku lżejszy, nie oznacza oczywiście mało ambitny. Nie należy się obawiać, że nagrał muzykę nadającą się do skomercjalizowanych, radiowych fal ultrakrótkich. To nadal ten charakterystyczny rodzaj twórczości, którą niestety doceni raczej mniejszy procent społeczności niż taki, który uzyskała najmniej notowana frakcja w wyborach lokalnych.
Chociaż przekaz płyty jest bardziej uniwersalny, artysta nie zrezygnował z zamanifestowania swojej Śląskości, co pokazuje okładka. Zdobi ją obraz o tym samym tytule, którego autorem jest Erwin Sówka – członek legendarnej Grupy Janowskiej. Za cały projekt graficzny odpowiedzialny jest natomiast, nie kto inny jak Rafał Paluszek.
Płytę rozpoczyna bardzo oryginalny wstęp, można powiedzieć intro -„Czołówka serialu, którego jeszcze nie nakręcano”, z tekstem narratora : „…Wojciech Ciuraj prezentuje: Iluzja dnia…” Należałoby więc tak jak w kinie siąść wygodnie w fotelu, i zadać sobie pytanie, które jest tytułem drugiej kompozycji: „Czy dobrze się tu bawię”?. Ja oczywiście świetnie, ale zdaje sobie sprawę, że mój entuzjazm podzieli pewnie niewielu, o czym wspominałem na wstępie. To dosyć energetyczna kompozycja, nawiązując do tekstu, jednak raczej ciężka do parkietowych, dyskotekowych szaleństw. Pełen rockowej energii znalazło się w kompozycji „Kończy się kurs”. Kolejny szalony tytuł „Taki wiatr pod narty (że aż żal wylądować)”. Tytułowe zakręcenie, przełożyło się tutaj na nieco psychodeliczny klimat. Kompozycję „Potem” zdobią urocze gitarowe solówki Janka Mitoraja. Jest i ballada, bo takiego charakteru nie można odmówić jednej z delikatniejszych na płycie kompozycji „Babie lato”. „W ogrodzie neonów”, również liczy się pewien klimat. W tym nocnym ogrodzie dominuje czerń: „…ciemność pozna swego…”, „…nocą wszystkie koty są czarne…”, „…zamykam książkę w czarnej oprawie…”. Po mrocznych ogrodach , przyszła pora na singlowego „Ronina”. Utwór również nie szafuje tempem, ale faktycznie ma taką singlową iskrę i potencjalnie mógłby zaistnieć w radiowym eterze. Na klimat „Pieśni tarczy”, duży wpływ mają partie harmonijki ustnej Jacka Szuły. W kompozycji „Wracam do domu”, to samo można powiedzieć o roli trąbki Mateusza Wachtarczyka, na jej urok. „ Sen o białych kartkach”, to świetne, mocne muzyczne zwieńczenie całości. Tutaj gościnnie na klawiszach zagrał Yoshinori Kataoka.
Tym razem w swoich inspiracjach Wojciech Ciuraj nie sięga do literatury, czy historii, lecz w głąb własnego ja. Słychać i czuć, że to najbardziej osobisty album w bogatej muzycznej dyskografii artysty (biorąc pod uwagę zarówno płyty Walfad jak i solowe). Mimo zdecydowanie krótszych kompozycji, znalazło się na nich takie bogactwo muzycznych smaczków, że trudno je ogarnąć, wychwycić i napawać się nimi przy pierwszym, lapidarnym odsłuchu. Ta płyta potrzebuje czasu, a więc „…zamknij oczy i złap się tej melodii…”
7,5/10
Marek Toma