Niewiele jest na świecie zespołów, które po pięćdziesięciu latach od chwili powstania mogą wciąż wyjść na scenę w oryginalnym składzie. W naszym kraju jest tylko jeden taki zespół. Wyjątkowy i bezustannie przekraczający linię horyzontu sztuki. Szukający, Burzący i Budujący. Istnieje od 53 lat i nadal nie ma sobie równych. Nazywa się SBB.
Trudno w to uwierzyć, ale w ubiegłym miesiącu upłynęło równe pół wieku od legendarnych koncertów w warszawskiej Stodole, których zapis posłużył za materiał na debiutancki longplay formacji. Ów przełomowy krążek słusznie uważa się do dzisiaj za jedną z najważniejszych płyt w historii rodzimej fonografii. Z okazji okrągłego jubileuszu Siemianowickie Centrum Kultury zorganizowało specjalny koncert. Symbolika miejsca jest oczywista – wszak właśnie w Siemianowicach Śląskich, rodzinnym mieście Józefa Skrzeka, rozpoczęła się historia zespołu.
Wydarzenie nosiło znamiona prawdziwego święta wszystkich sympatyków talentu śląskiej formacji. Na koncert zjechali fani z różnych zakątków kraju. W tłumie dostrzegłem też kilkoro cenionych muzyków, dziennikarzy i innych postaci związanych na różne sposoby z branżą muzyczną. Byli – a jakże – lokalni prominenci i osoby do tego grona dopiero aspirujące. Prawdziwa śmietanka towarzyska.
Fenomen grupy SBB opisano już chyba na wszystkie możliwe sposoby. Wciąż poświęca się jej wiele uwagi w pismach branżowych i w sieci. Powstają liczne prace naukowe na jej temat. Przed laty doczekała się nawet oficjalnej biografii. Teraz do grona publikacji dołączyła imponująca księga przygotowana z okazji 50-lecia założenia zespołu. Dzieło to nosi tytuł „Ze słowem biegnę do ciebie”, jego premiera zbiegła się z datą siemianowickiego wydarzenia a za zredagowanie 400 stronicowego tomu odpowiadają Beata Cieślak i Jacek Kurek, któremu przypadł w udziale zaszczyt wygłoszenia przed koncertem mowy wstępnej.
Wreszcie na scenę wkroczyli bohaterowie wieczoru – Józef Skrzek, Apostolis Anthimos i ściągnięty specjalnie z USA Jerzy Piotrowski. Sam występ rozpoczął się nietypowo. Grupa przyzwyczaiła nas do mocnego akcentu na otwarcie – tymczasem jubileuszowy koncert zainaugurowały spokojne tony klasycznego bluesa „Za darmo nie ma nic”. To kolejne nawiązania do historii – artyści chcieli zapewne przypomnieć, że u progu działalności rozwinięcie skrótu SBB oznaczało „Silesian Blues Band”. Jako druga zabrzmiała suita „Going Away” z pamiętnego krążka „Follow My Dream”. Co warte podkreślenia – suitę zaprezentowało w całości, a więc nie tylko motyw „Freedom With Us” ale również następujące po nim „3rd Reanimation”, „Going Away” i klamrę w postaci syntezatorowego „(Żywiec) Mountain Melody”.
Sięgnięcie przez lidera po gitarę basową zawsze powoduje żywiołową reakcję publiki. Ten moment zbiegł się z wykonaniem kompozycji „Rainbow Man”. Zaraz potem usłyszeliśmy „Odlot” – pierwszy numer z pierwszej płyty. Kamień milowy polskiego rocka! Za każdym razem grają go inaczej, ale niezmiennie wywołuje on przysłowiowe ciarki. Tymczasem nadeszła pora na kolejny klasyk z repertuaru tria – „Memento z banalnym tryptykiem”. Ulotne piękno linii melodycznej zapada na zawsze w pamięć każdego, kto chociaż raz usłyszał tę pieśń.
Cechą charakterystyczną koncertów SBB są oczywiście wirtuozerskie improwizacje. Nie mogło ich więc zabraknąć podczas siemianowickiego jubileuszu. Równie stałym elementem jest perkusyjna solówka Jerzego Piotrowskiego – tutaj rozciągnięta do dziesięciu minut – jak też perkusyjny duet, podczas którego za drugim zestawem bębnów zasiada Apostolis Anthimos. Całość zwieńczono kolejną improwizacją w trójkę. Jedynym reprezentantem XXI wieku była tego wieczoru ballada „Pieśń stojącego w bramie”. Charakterystyczne intro klawiszy zwiastowało natomiast uwielbiany przez fanów „Walking Around The Stormy Bay” z płyty „Welcome”.
Podstawową część koncertu przypieczętował niezapomniany „Z których krwi krew moja”. Przy gromkiej owacji na stojąco muzycy obdarowani zostali kwiatami. Swoje kilka minut miał też prezydent miasta, który wygłosił stosowną mowę z gratulacjami. Na szczęście były jeszcze bisy. Najpierw wywołane przez fanów „Figo fago” a na dopełnienie trzecia błyskotliwa improwizacja z wplecionym motywem wokalnym „Red Joe”.
Cieszę się, że mogłem być świadkiem tego wydarzenia. Dobrze, że zespół SBB w wyśmienitej formie doczekał tak zacnego jubileuszu a środowisko artystyczne i lokalne władze doceniają zasługi grupy dla rozwoju muzyki – nie tylko rockowej i nie tylko w Polsce. Wszak wielu innych twórców nie zdążyło nacieszyć się takim uznaniem. Grupa pod wodzą Józefa Skrzeka jest prawdziwą dumą naszej kultury. Gorąco kibicuję, aby doświadczyła jeszcze wielu okrągłych rocznic.
Michał Kass