FIREWIND – Gus G.

firewind band 2023

Grupa FIREWIND niebawem wyda nową płytę, po czym pojawi się w naszym kraju dwukrotnie wraz z MASTERPLAN. Przyszło mi wziąć na spytki mózg formacji, gitarzystę Gusa G. A że ostatnio grupa wydała również album koncertowy, nie zabrakło nam tematów do rozmowy… zabrakło nam czasu.


1 marca wydajecie nowy album studyjny ale dopiero co we wrześniu wydaliście koncertówkę chciałem zapytać czy mieliście czas na porządne jej promowanie.

Powód dla którego wydaliśmy DVD czy bluray we wrześniu był taki, że mieliśmy nagrania występów w naszym rodzinnym mieście i mieliśmy w planie występy festiwalowe w związku z tym pomyśleliśmy że dlaczego by nie wydać tego w sensie limitowanej edycji, takiego przyjemnego pakietu dla zagorzałych fanów aby świętować dwudziestolecie zespołu. W związku z tym przyniosłem ten pomysł do AFM Records, pomysł im się spodobał więc dałem im te nagrania i wyszedł z tego pakiet bluray i podwójne CD. Wydaliśmy to gdzieś w okolicach letnich festiwali i w zasadzie tyle. To taki pojedynczy strzał, zaraz po tym zebraliśmy się i skupiliśmy na nowej muzyce. Powodem  po części była taka myśl żeby sprawić by gdzieś tam pojawiała się nazwa zespołu… bo nie wydaliśmy nic nowego od jakiegoś 2020 roku. Następnie były dwa lata pandemii, więc po prostu miłym było wydać cokolwiek w zeszłym roku.

Bardzo mi się podoba nowy materiał, ale zauważyłem że singiel „Destiny is Calling” miał swoją premierę jakoś rok temu. Więc właściwie kiedy cały materiał był gotowy do wydania?

Sprawa wygląda następująco. Chcieliśmy wydać nowy album w zeszłym roku, ale sprawa się posypała. Bo w międzyczasie mieliśmy dużą trasę europejską z Beast in black, następnie miałem trochę obowiązków z koncertowaniem solowym, więc byłem na trasie jakieś cztery miesiące i po prostu nie starczyło czasu by skończyć album w pierwszej części 2023 . W styczniu nagraliśmy wszystkie bębny i zdołaliśmy ukończyć w całości jeden kawałek i to był właśnie „Destiny is calling”. Dlatego wydaliśmy go od razu z nadzieją że będziemy mogli publikować sukcesywnie single. No ale wcześniej wymienione plany to pokrzyżowały. Próbowaliśmy zakończyć nagrania pomiędzy trasami dlatego gdzieś tam w międzyczasie zdecydowaliśmy poskładać DVD, bo to akurat było gotowe i to dało nam trochę czasu by dokończyć nagrania studyjne nowego materiału. Wiesz nakręcić klip wszystkie te rzeczy. Gdzieś od października wydawaliśmy nowy singiel każdego miesiąca, patrząc wstecz to była dobra strategia bo byliśmy obecni właściwie każdego miesiąca, cały czas wydając różne rzeczy. Byliśmy w tym bardzo wytrwali i oczywiście włożyliśmy sporo ciężkiej pracy nie tylko w studio ale i w trasę.

Zdecydowaliście się nagrać ponownie popowy cover tym razem wybór padł na kawałek The Romantics – „Walking in your sleep”. Świetny kawałek i świetne wykonanie muszę przyznać. Ale też trzeba przyznać że oryginalna wersja nie jest tak popularna jak popularny był „Maniac”. Więc dlaczego wybraliście ten kawałek do skoverowania. Myślę że nie ma takich szans na zasięgi,  jakie miał ogólnoświatowo „Maniac” czy może myślisz że ma takie szanse?

Wspomniałeś o kawałku „Maniac” wiele zespołów robiło jego cover ale żadna z tych wersji nie odniosła takiego sukcesu jak wersja Firewind haha.

No tak masz rację (śmiech)

Właściwie to nie wiem dlaczego, sam kawałek jest świetny. To mega hit, ale sam fakt że kawałek oryginalny jest mega hitem czy evergreenem nie oznacza że wersja coverowa również będzie hitem. Szczerze mówiąc przez lata właściwie zaprzeczaliśmy temu że zrobiliśmy ten cover nie zrobiliśmy do tego wideoklipu ani nie graliśmy tego kawałka z 10 lat na żywo bo trochę byliśmy zawstydzeni. Wówczas myślałem że on nie był wystarczająco metalowy. Trochę byśmy zawstydzeni więc wyrzuciliśmy go z setlisty przestaliśmy grać i wiesz około pięć lat temu stwierdziłem „pieprzyć to”, zagrajmy i zobaczymy co się będzie działo. Ludzie zwariowali, i to okazał się nasz najbardziej popularny kawałek na Spotify. Ale wracając do nowego numeru. Powód dla którego go wybraliśmy jest taki, że po prostu podoba nam się ten utwór, nie dlatego że jest mega hitem. Właściwie to ten utwór jest hitem, ale nie takiego formatu jak „Maniac” oczywiście. Właściwie w zeszłym tygodniu oglądałem serial Netflix Griselda z Sofią Vergarą – nie wiem czy o nim słyszałeś…

Tak słyszałem o nim ale jeszcze nie oglądałem

Jest teraz bardzo popularny – i ten utwór „Talking in your sleep” pojawia się w jednym z odcinków. Oczywiście nie nasza wersja tylko wersja oryginalna. I właściwie ucieszyło mnie to, bo okazuje się że ten kawałek w dalszym ciągu ma jakieś swoje miejsce w wielkim kinie.

O! Być może to wam pomoże w promocji…

Może wcale, a może troszkę – kto wie. Po prostu myślę, że to dobry kawałek, zawsze go lubiłem, zawsze grali go w radiu nas w Grecji. Ale następnym powodem dla którego go wybraliśmy jest to, że nie jest zbyt popularny. Nie przeżarł się. Jest wiele utworów z lat osiemdziesiątych które były coverowane wiele razy Trochę się szamotaliśmy by znaleźć odpowiedni utwór a ten konkretny, jest trochę takim outsiderem. Jest hitem, ale nie aż tak wielkim. No ale jest utworem którego nikt przez nami nie zrobił. Właściwie wygooglowałem to i żaden metalowy zespół jeszcze tego kawałka nie zrobił i kiedy to sprawdziłem, zasugerowałem potem chłopakom żeby go zrobić i  spodobał im się ten pomysł.

Mnie się bardzo podoba – więc potwierdzam – dobry wybór.

Firewind - stand united

Robiliśmy swego czasu jakieś wywiady e-mailowe, natomiast przegapiłem możliwość by zapytać się o moment kiedy Bob Katsionis opuścił zespół. Dlaczego zdecydowaliście się pójść własnymi drogami? Czy przywykłeś grać bez klawiszowca. I jak to wpłynęło na pracę w studio na następnych dwóch albumach?

Właściwie zdecydowaliśmy się pójść własnymi drogami na koniec 2019 r. myślę że Bobowi przejadło się koncertowanie, już nie sprawiało mu to radości. W zasadzie odnoszę wrażenie że przestało mu sprawiać radość już od jakiegoś czasu. Zawsze na trasie był jakiś taki nieszczęśliwy. Jesteśmy dalej dobrymi przyjaciółmi ale obaj jesteśmy na różnych etapach w naszym życiu. Chcieliśmy różnych rzeczy, on wciąż chciał być zaangażowany w płyty studyjne ale nie na żywo, ale stwierdziłem że nie możemy się na to zgodzić. Jesteś albo na pokładzie albo po za nim. Według mnie tak to powinno być w zespole i żeby być szczerym i uczciwym Bob nie był zbyt zaangażowany w ostatnich kilka płyt. Chyba nagraliśmy razem jeden kawałek na „Immortals” i oczywiście nagrał tam wszystkie klawisze ale kawałki były napisane przeze mnie i Dennisa Warda więc nie współpracowaliśmy przy pisaniu utworów już tak bardzo. Zawsze był zajęty swoimi projektami pobocznymi w swoim studio. We wczesnych latach pisaliśmy razem wiele więcej. Więc dla mnie to było dość naturalne kontynuować w ten sposób, działając w swoim studio z Dennisem na pokładzie. Oczywiście w dalszym ciągu mamy klawisze w naszej muzyce, ale sam potrafię trochę grać na klawiszach i potrafię je programować w studio. Wiem kiedy potrzebuję specjalnego brzmienia, wiem jak to wydobyć, więc nie sądzę że wpłynęło to jakoś na brzmienie zespołu. Oczywiście on był niesamowitym wirtuozem niesamowitym muzykiem. Ale tak naprawdę było zaledwie kilka klawiszowych solówek granych na scenie, część z nich przejąłem na gitarę a część leci z backing tracków. Więc uważam, że nie wpłynęło to zbytnio na brzmienie. Być może starszym fanom brakuje piątego członka na scenie. Ale dla nas jest dość wygodnym występowanie jaką kwartet.

Chciałbym zapytać o inną zmianę w składzie. Dlatego że dwie płyty temu Herbie zastąpił Henninga jak doszło do tej zmiany. Na początku byłem sceptyczny no i myślałem że nie będzie pasował do muzyki Firewind i będąc szczerym trochę czasu zajęło mi przywyknie cię do jego głosu w waszej muzyce. Więc jak doszło do waszej współpracy?

Herbiego zareklamował mi mój produkt menadżer z AFM Records. Nie było mi znane jego nazwisko, ale słyszałem wcześniej jego głos z jego poprzedniego zespołu Sinbreed. Nie wiem czy znane ci są nasze dwie pierwsze płyty, mieliśmy wówczas amerykańskiego wokalistę Stephena Fredrika.

Tak, tak śpiewał na płytach Kenziner.

Tak. I kiedy usłyszałem śpiew Herbiego naprawdę przypominał mi śpiewanie naszego pierwszego wokalisty. Zawsze lubiłem ten typ głosu. Pomyślałem że będzie idealnym wyborem dla Firewind. Bardzo lubię ten typ głosu taki bardziej agresywny. Spróbowałem do niego dotrzeć. Wytwórnia skontaktowała nas, posłałem mu parę rzeczy, trochę starego materiału na zasadzie przesłuchania. Posłałem mu demo kawałka „Head up high” bez wokali i spisał się generalnie na tym kawałku. I powiedziałem mu „zobaczymy czy możesz coś razem ze mną napisać”. Dlatego że Henning nie był właściwie autorem piosenek, był bardziej wokalistą studyjnym, więc szukałem kogoś kto może również współtworzyć pisanie. Więc wysłałem mu demo które posiadałem, poprosiłem o położenie jakiś lini wokalnych. Odesłał mi je i bardzo mi się spodobało to co zrobił. Pomyślałem że to będzie idealny koleś z którym można kontynuować działalność. To był wówczas bardzo żwawy czas wewnątrz zespołu bo straciliśmy wówczas dwóch członków wokalisty i klawiszowca, przez chwilę nawet myślałem że lepiej będzie pozwolić zespołowi się rozpaść. Myślałem „Jaki jest sens znowu zmieniać wokalistę?”. Nie chciałem wprowadzać do zespołu dwóch nieznajomych, przez jakiś czas więc zastanawiałem się czy nie dać zespołowi odpocząć. Ale miałem właściwie gotowy materiał. Ta muzyka była już nagrana właściwie brakowało nam tylko wokali, pomyślałem że może będziemy mieli szansę z Herbim, sprawdźmy po raz ostatnie i zobaczymy co się stanie zobaczymy czy spodoba się fanom. Być może z zyskamy nowych fanów a może wszyscy to znienawidzą (śmiech). Więc tak pomyślałem, że zróbmy to po raz ostatni, jeśli nie wyjdzie – to będzie nasz łabędzi śpiew tuż przed wybraniem się na spoczynek.  Ale pojawił się Herbie i dosłownie tchnął nowe życie w zespół Firewind. Dla wielu fanów był to szok. Bo to nie tylko zmiana wokalisty ale też pozostanie jako kwartet, ale potem nagraliśmy płytę i płyta dobrze sobie radziła. No ale wszyscy byli w domu przez dwa lata. Niewiele zrobiliśmy bo była pandemia nie graliśmy koncertów, więc może to dało ludziom czas przywyknięcia do tego albumu, posłuchania muzyki ponownie, może to wzrastało w ludziach… więc kiedy świat ponownie się otworzył byliśmy na nowej misji by powrócić. Zaczęliśmy grać suporty, pojawiać się przed nową publicznością. Zainspirowało nas to by kontynuować, by zrobić album który właśnie wychodzi.

Ale nie rozważałeś tego aby poszukać kogoś w Grecji? Czy to dla ciebie wygodne działać jako zespół wielonarodowościowy?

Wielu ludzi których mi polecano nie byłoby na poziomie naszych poprzednich wokalistów. Dla mnie nieistotne jest skąd kto pochodzi tylko czy pasuje do brzmienia, stylu i jaka jest tego jakość. Gadaliśmy tutaj z jednym kolesiem który uważam, że ma dobry głos, nie wymienię jego nazwiska (śmiech), ale to facet który ma codzienną pracę który zarabia na niej naprawdę niezłe pieniądze i nie był w stanie koncertować trzy-cztery miesiące w roku. On był takim bardziej weekendowym wojownikiem…

Festiwale i tego typu rzeczy? Rozumiem.

Tak, tak ale nie tego właśnie szukaliśmy. Nie jesteśmy tego typu zespołem szukałem kogoś, kto może to robić jako swoją karierę. I pomysł by znaleźć kogoś lokalnie upadł. Gadaliśmy z kilkoma osobami i też nie wydaje mi się żeby pasowały. Uznałem że Herbie jest TYM facetem. On właściwie jest w okolicach czterdziestki ale właśnie zrezygnował z pracy by zostać pełnoetatowym muzykiem, dokonał wielkiej zmiany w swoim życiu, więc to jest to czym się zajmuje – jest profesjonalnym muzykiem. Usiedliśmy pogadaliśmy i uznałem że on może być tym kolesiem z którym warto pójść naprzód. Oczywiście nigdy nie wiadomo jak się życie potoczy, zawsze jest jakiś hazard, ryzyko. Uważam że Herbie wniósł wiele do tego zespołu.

Ostatnie pytanie personalne – chciałem zapytać czy nie miałeś myśli żeby wynająć kogoś innego oprócz Dennisa Warda by wyprodukował albumy twoje solowe i Firewind po to by brzmiały one zupełnie inaczej?

Współpracowaliśmy z Dennisem w kilku projektach owszem, ale on głównie miksuje nasze płyty. Zaczęliśmy pracować przy albumie „Immortals” i współtworzył ze mną pół na pół muzykę i linie wokalne. Moja ostatnia płyta solowa była całkowicie instrumentalna i sam ją produkowałem. Dennis zrobił tylko mix to płyta którą zrobiłem podczas pandemii. Wszystko zrobiłem w domu. Perkusista, którego wynająłem miał na szczęście studio domowe z bębnami, dlatego że wówczas nie mogliśmy pojechać do dużego studia. Dla mnie naturalnym było poprosić o współpracę przyjaciela z którym wiele razy już współpracowałem i był nim Dennis. Zresztą poprosiłem go by zagrał na basie. On jest niesamowitym basistą, chyba jednym z najlepszych z jakimi grałem, więc właściwie dlaczego by oddawać tą robotę innym. Robi killerskie miksy, świetnie gra na basie więc dlaczego nie. Nie twierdzę że będzie robił dla nas wszystkie albumy w przyszłości. Nie wiem co przyniesie przyszłość. Zresztą Dennis nie miksował poprzedniej płyty Firewind, nie był wówczas dostępny Robił jakąś produkcję dla Helloween. wynajęliśmy Tobiasa Lindella by zmiksował poprzednią płytę.  Więc w sumie Dennis nie zawsze robił miksy dla mnie.

Masterplan-Firewind

Byłem bardzo szczęśliwy na wieść, że będziecie grali trasę razem z Masterplan. Jak to się stało że doszło do tej współpracy?

Wpadłem na taki pomysł to po tym, jak graliśmy w zeszłym roku trasę z Beast in black. Chciałem kontynuować takie podejście. Taki co-headline pakiet z innym zespołem. Ponieważ od 2017 r. nie graliśmy jako headliner, graliśmy głównie jako support np. przed Rage czy Queensryche, teraz w Europie z Beast in black. I pomyślałem że fajnie by było zagrać jako headliner.  Ale też fajnie by było zrobić trasę jako co-headlineer z kimś z naszego pokolenia, z naszej ery. Oba zespoły Firewind i Masterplan pochodzą z grubsza z podobnego czasu wychodzimy się gdzieś tak z 2002-3 roku. To też taka sytuacja, w której wygrywają obie strony. Dlatego że oni też nie koncertowali z 10 lat a wiedziałe,m że chcą wrócić do gry. Znam Rolanda, jesteśmy przyjaciółmi jakiś czas. Oni również byli kłopotani problemami ze składem. Również tak jak my stracili wokalistów. My jesteśmy tym bardziej aktywnym z dwóch zespołów ponieważ koncertujemy, często wydajemy płyty. Więc wydaje mi się że to właśnie taka sytuacja w której wygrywają wszyscy. Tworzymy silny pakiet z zespółe z naszego pokolenia.

Jakieś szanse na jakieś cameo? Być może dopuszczacie taką możliwość, abyś ty pojawił się na scenie z Masterplan i zagrał jakieś solo, albo Roland razem z Firewind?

Oba zespoły skupiają się na swojej setliście, więc tak naprawdę o takich rzeczach nie rozmawialiśmy, ale kto wie – będziemy przecież na trasie cały miesiąc, może jakieś pomysły wypłyną i może coś zrobimy – nigdy nie mów nigdy (śmiech).

Widziałem gdzieś na Facebooku że ktoś zrobił sobie tatuaż z okładką waszej nowej płyty – czy to cię zaskoczyło?

Tak, dlatego że przecież płyta jeszcze nie wyszła. Wiesz jest trochę wcześnie, a co będzie jeśli płyta wyjdzie i mu się nie spodoba? (śmiech) wiesz jak to jest – „nie – to gówniany album ale mam tatuaż” (śmiech). Ale wiesz, tak swoją drogą to świetny kawałek sztuki ta okładka i fakt że ktoś już zrobił sobie tego tatuaż pokazuje że to bardzo mocarna okładka, wiesz piękna sztuka żyje wiecznie. A tak w ogóle to była miła niespodzianka zobaczyć takie coś tak wcześnie.

Chciałem się zapytać o twój epizod z Ozzym. Czy masz jakieś szczególne wspomnienia z tego okresu? Jakieś historie o rock n lowym stylu życia? Czy w tamtym czasie to była po prostu ciężka praca?

Nie – wiesz kiedy dołączyłem do Ozzy’ego, to był bardzo spokojny czas. Chodziło o ciężką pracę, pokazywanie się o czasie, granie najlepiej tego co możemy zagrać. Dbaliśmy o siebie niemal jak atleci. Nie było tam żadnego rockendrolowego stylu życia. Nie chlaliśmy, nie ćpaliśmy – zresztą nigdy nie byłem tego typu facetem, byłem dość skupiony na tym co tam robiłem . 

Niestety kończy nam się czas. Ja mam wprawdzie jeszcze kilka pytań, ale mam nadzieję że będzie okazja pogadać podczas waszych koncertów w Polsce. Może będzie okazja ustawić jakiś wywiad, póki co dziękuję bardzo za twój czas. Przyjemnie było pogadać. Do zobaczenia w trasie.

Dzięki, przyjemność po mojej stronie, do zobaczenia.

Pytał Piotr Spyra

Dodaj komentarz