HIGHWAY – Marek „Maniol” Manicki

Śląski zespół Highway zrobił sobie chwilową (?) przerwę od grania, ale jego założyciel i lider Marek „Maniol” Manicki nie zamierza spocząć na laurach. Działa obecnie… w dwóch składach, które wywodzą się z „Autostradowej” rodziny. Jak do tego doszło? Oddajmy głos muzykowi…


Wiele spełnionych marzeń

Po hucznym świętowaniu jubileuszu zespół Highway dość niespodziewanie zawiesił działalność, natomiast teraz pojawia się The Highway Brothers Band, w którym powracasz z dawnymi muzykami do repertuaru z czasów płyty „Autostrada”. Dlaczego w tej konfiguracji personalnej nie chciałeś grać dalej jako Highway?

Tak, Highway zawiesił dość niespodziewanie działalność, co również mnie zaskoczyło i to bardzo, bo nie planowaliśmy tego. Fakt jest taki, że udało się dobrnąć do jubileuszu 20 lecia działalności zespołu i zagrać przecież bardzo ciekawy i udany moim zdaniem koncert urodzinowy, który został wydany zresztą na podwójnej płycie CD.  Cały koncert wraz z obrazem jest również dostępny na naszym kanale YouTube. Jak słusznie zauważyłeś – zespół Highway zawiesił działalność, nie rozpadł się, więc jeśli ją kiedyś w przyszłości odwiesi, to w takim właśnie składzie, w którym „nacisnął pauzę”. Uważam, że kontynuacja zespołu Highway w składzie z płyty „Autostrada” byłaby nieuczciwa względem Koszałą, Jankesa, czy Zygi, z którymi przez ostatnie 10 lat działalności zespołu zrobiliśmy kawał dobrej roboty – płyty, teledyski, setki występów…

The Highway Brothers Band to tylko krótkoterminowy, sentymentalny powrót do przeszłości, czy też możemy liczyć na premierowe kompozycje składu? A może nową płytę?

Można powiedzieć, że jest to suplement do działalności zespołu Highway. Myślę, że słowo SUPLEMENT jest tutaj bardzo trafne. Wiesz, ten skład rozpadł się moim zdaniem za szybko przynajmniej o jedną płytę. Po płycie „Autostrada” w sposób naturalny i niewymuszony powstawały kolejne, bardzo dobre moim zdaniem kompozycje. Gdy się rozstaliśmy, tych kompozycji było już siedem, pięć z nich nagraliśmy później w innych składach, a dwie w wersji live również weszły na jedną z płyt. Miałem takie marzenie aby nagrać coś kiedyś jeszcze razem w studiu i to się stało. Nagraliśmy własną wersję utworu „W szybach okien” zespołu Blues Forever, na specjalną płytę „Blues Forever – Tribute”.  Będziemy grali ten numer również na naszych koncertach. Całej płyty nie planujemy, dłuższej działalności również, na chwilę obecną jest plan na trzy koncerty i na to jedno nagranie.

Czasy albumu „Autostrada” to dla Was bardzo ciekawy okres. W sesji nagraniowej wzięło udział parę znaczących postaci polskiego bluesa i rocka, tekst do tytułowego kawałka napisał jeden z nadwornych autorów Dżemu, płyta została dostrzeżona w bluesowym środowisku, graliście sporo koncertów. Uważasz, że wycisnęliście maksa z tego materiału?

To były dla nas intensywne i bardzo dobre cztery lata, spełnionych wiele marzeń, wydana bardzo dobra płyta – oczywiście moje zdanie jest nieobiektywne, hehe – ugruntowanie pozycji zespołu, setki koncertów, trasy, hotele, ekscesy, pierwszy prawdziwy teledysk, tekst od Fila, udział Jerzego Styczyńskiego w naszych nagraniach i koncertach, ech, piękne to były czasy. Czy wycisnęliśmy maxa – tego nie wiem, zawsze można zrobić coś lepiej, więcej, ale uważam, że był to bardzo dobrze wykorzystany czas.

Zagraliście wówczas wspólne koncerty z Budgie oraz Livin’ Blues. Jak wspominasz spotkania z dwoma legendami rocka?

To były piękne spotkania! Był jeszcze koncert u boku Duke’a Robillarda w Teatrze Rozrywki w Chorzowie.  Z zespołem Livin’ Blues graliśmy trzy razy – bardzo fajni wyluzowani goście, sprawni muzycznie. Budgie – wiadomo – legenda! Wychowałem się na Budgie, więc możliwość obcowania i rozmowy z Burkem Shelleyem strasznie mnie onieśmielała. Burke podpisał mi płytę „Bandolier”.

Z perspektywy czasu – rozstanie tamtego składu Highway było nieuniknione?

Skoro do niego doszło, to pewnie tak. Ja bardzo tego nie chciałem. Byliśmy „w gazie”, szliśmy w dobrą stronę do przodu, ale nie każdy z naszej szóstki tak uważał. Jak wcześniej wspomniałem, to były intensywne cztery lata, które niestety zebrały swoje żniwo, wkradło się zmęczenie materiału. Wiesz, tak naprawdę to pytanie trzeba by zadać tym, którzy odeszli wtedy. Ważne, że po piętnastu latach znów staniemy razem na scenie.

Stoisz również na czele zespołu Szkuo, w którym można spotkać znajome twarze z Highway. Intensywnie pracujecie nad repertuarem. Kiedy możemy spodziewać się płytowego debiutu?

W zespole Szkuo gra perkusista Rafi, basista Peruła i ja, czyli trzech założycieli zespołu Highway. Na klawiszach gra z kolei Koszał, który w Highway grał w latach 2001 – 2021. Śpiewa Sławek Pietrek, z którym kilka lat wstecz współtworzyłem okazjonalny duet akustyczny Kocopoły. Cóż, zespół Highway zawiesił działalność, więc by wypełnić pustkę, zebraliśmy się w takim oto gronie, aby nadal się rozwijać i tworzyć. Gramy inną muzykę, słychać u nas reggae, może trochę punka, alternatywnego rocka i odrobinę bluesa czasem też. Jesteśmy w trakcie nagrywania 9 autorskich kompozycji, które będą się systematycznie pojawiały w sieci, myślę, że cała płyta ukaże się jesienią.

I na zakończenie rozmowy – zaproszenie na koncerty The Highway Brothers Band dla czytelników portalu RockArea: …..

Tak – zapraszamy serdecznie! 01 maja – festiwal LAS, WODA I BLUES – Radzyń OW Wratislavia, 24 maja – Śląski Teatr Impresaryjny w Rudzie Śląskiej – zagramy razem z Around the Blues, 25 maja – Kolin (Czechy) – festival Jiżanska Noc.

rozmawiał: Robert Dłucik

Dodaj komentarz