1. Angol
2. Devil
3. Połamaniec
4. Trójkącik
5. Kantrowiec
6. Pitu Pitu
7. Rock’n’roll i ch…
8. Afro Blue
Wydawca: Katofonia
Rok wydania: 2013
http://www.jangalachband.pl
Jan Gałach –muzyk nieprzecięty lub muzyk totalny. Niepotrzebny zwrot
skreślić lub oba podkreślić. Powyższe zdanie nie jest hasłem reklamowym
mającym na celu za wszelką cenę zwrócić uwagę na artystę lecz próbą
zamknięcia w jednym zdaniu opisu niezwykłych umiejętności nadzwyczajnego
instrumentalisty. Wie o tym każdy kto widział Jana Gałacha na scenie
lub kto słyszał niedawny koncert w trójkowym Studiu im Agnieszki
Osieckej (PR III Polskiego Radia) . Nie dziwi nic, że bardzo ceniony
jest w tak zwanej „branży”, o czym świadczy ilość projektów w których
brał udział. Od początku związany z bluesem i jazz rockiem, od dawna
grywa w zespole Martyny Jakubowicz, ale nie stroni od skoków bok.
Przykład? Zaangażowanie w kilku nagraniach na płycie Acid Drinkers
“Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again” . Wszechstronny – kolejne
słowo hasło adekwatne dla postaci Gałacha, czego dobitnym potwierdzeniem
jest jego solowy krążek zatytułowany „Jan Gałach and Friends.”
Niech nikogo nie zmyli „Angol” jazz rockowa impresja kojarząca się z The
Mahavishnu Orchestra czy bliższym nam dokonaniom zespołu Krzak, bowiem
brak na tej płycie stylistycznego kręgosłupa. Spoiwem łączącym całość
są oczywiście elektryczne skrzypce autora (lub współautora) prawie
wszystkich kompozycji, którego gra może się kojarzyć z wirtuozerią Jerry
Goodmana lub Jana Błędowskiego. Niestabilność uczuciowa Gałacha w
uprawianym zawodzie ujawnia się przewrotnym utworze „Połamaniec”, gdzie
początkowy wolny i stateczny blues przeradza się nagle w rock’n’rollową
jazdę. Na tym nie koniec bo kiedy poprzednia piosenka wybrzmi nagle
staje się nastrojowo lirycznie, tak jest w „Trójkąciku”, a następnie
rzuca wszystkich w wir tańca w rytmie country, mowa o „Kantrowcu”. W
tym miejscu muszę wyróżnić świetne teksty Anny Janko w obu utworach.
Bywa na płycie żartobliwie bo za taki należy uznać utwór „Pitu pitu,
czyli rzecz o kacu. Formalnie, zarówno tekstowo jak i muzycznie panowie
autorzy całkiem nieźle uchwycili bolesny stan po ustaniu euforii
związanej z przyswajaniem używek, udowadniając że doskonale znają się
na rzeczy, być został może nawet napisany w takim stanie? . Żartobliwy
jest również „Rock’n’roll i ch…” prawie hardrockowy numer z wokalizą
nawiązująca do przeszłości … AC/DC. Całość wieńczy ”Afro Blues” jazzowy
standard Mongo Santamiarii , wręcz genialnie zagrany przez wszystkich
muzyków, począwszy od bohatera tego tekstu, który oprócz gry na swoim
sztandarowym instrumencie , udziela się tutaj na rzadko spotykanym
cajon, po przepiękne popisy Aleksandra Papierza na saksofonie czy Borysa
Sawaszkiewicza na fortepianie i organach Hammonda.
„Jan Gałach and Friends” jest płytą stylistycznie rozstrzeloną , i
zazwyczaj pisze się w ten sposób stawiając zarzut, ale nie w tym
przypadku. We wkładce płyty tak tłumaczy się z tego sam autor: „ Nagrania zrealizowano w różnych miejscach i czasie, stąd pewna niespójność materiału , którą musice mi wybaczyć..”. Nie musimy. Nie trzeba niczego wybaczać., bo taki jest rock’n’roll i ch…
8/10
Witold Żogała