QUEEN – 1973 – I

Queen - 1973 - I

1. Keep Yourself Alive (3:47)
2. Doing All Right (4:09)
3. Great King Rat (5:43)
4. My Fairy King (4:08)
5. Liar (6:25)
6. The Night Comes Down (4:23)
7. Modern Times Rock & Roll (1:48)
8. Son & Daughter (3:20)
9. Jesus (3:44)
10. Seven Seas Of Rhye (1:15)

Rok wydania: 1973
Wydawca: Queen Productions ltd.


Kto by w 1973 roku pomyślał, że Queen, którzy właśnie wydawali swój debiutancki album, w ciągu najbliższych lat staną się jedną z największych gwiazd rocka. Od razu zaznaczę, że z prozaicznej przyczyny ja na pewno tak nie pomyślałem – procesy myślowe były mi wówczas jeszcze obce a „życie me” nie było nawet w planach rodziców (chwalmy Pana, że kilka lat później dali mi taką szansę;-) ). W każdym razie, gdyż odbiegam nieco od tematu, 1973 przyniósł światu album, który stanowił preludium do pięknej kariery, zakończonej jak w dobrym dramacie, śmiercią głównego bohatera.

Krążek rozpoczyna dynamiczne i przebojowe „Keep Yourself Alive”, w którym to po raz pierwszy słychać jakże charakterystyczne solo Briana Maya. Był to pierwszy singiel zespołu, utwór ten znalazł się również na drugiej stronie ostatniego singla grupy – „The Show Must go on”. Zaraz potem muzycy serwują nam spokojny „Doing All Right”, w którym pojawia się jednak odrobina szaleństwa w postaci energetycznego solo Maya. Rewelacyjnie wypada „Great King Rat”. Wyrazista partia gitary do tego wpadający w ucho refren i genialne zakończenie w nieco „hiszpańskim” klimacie to coś w czym zespół zawsze był dobry. „My Fairy King” to pierwsze próby, z czymś co stało się symbolem zespołu (z pierwszego okresu działalności) – mamy tu do czynienia z charakterystycznymi chórkami, wielokrotnymi ścieżkami wokalu Freddiego i quasi teatralną atmosferą. Na płycie słychać, że zespół ciągle poszukuje własnego stylu i tak w „Modern Times Rock & Roll” pojawiają się fascynacje hard rockiam, a brudna barwa głosu Taylora podkreśla zadziorność tej kompozycji a „Son & Daughter” to już niemal metal – zespół zagrał bardzo ciężko, z marszowym rytmem.

Debiut Queen przez wiele lat uchodził mojej uwadze, na szczęście postanowiłem sięgnąć po ten krążek po wielu latach przerwy i …odkryłem go na nowo. Wyraźnie słychać tu zaczątek czegoś co stało się stylem rozpoznawalnym zespołu. Krążek jest jeszcze nieco chaotyczny, a rozrzut stylistyczny poszczególnych utworów jest ogromny, ale czy to zarzut? Chyba nie, Queen – I słucha się wybornie i aż się łezka w oku kręci, że głównego bohatera już z nami nie ma…

7/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *