1. Number 261
2. Bloomed
3. From Minor To Sailor
4. Little Dark One
5. Phantom Twin
6. Untitled
Rok wydania: 2018
Wydawca: Progressive Promotion Records
https://www.facebook.com/LightDamage/
Light Damage, progrockowcy rodem z Luksemburga, powrócili z drugim wydawnictwem. „Numbers”, podobnie jak krążek debiutancki, ukazał się nakładem niemieckiego wydawcy Progressive Promotion Records, i podobnie jak debiut powinien być nie lada gratką dla fanów neopropgresywnego rocka.
Album rozpoczyna dość intensywny „Number 261” z ciekawym duetem wokalnym. Zaraz po nim następuje instrumentalny, nieco kosmiczny „Bloomed”. W tym momencie, aż do zamykającego całość, także instrumentalnego „Untitled”, kończą się krótkie utwory. Obydwa, razem trwają raptem sześć minut, a już następny „From Minor To Sailor” to niemal dwudziestominutowy kolos, w którym poza typowym instrumentarium uświadczymy też dźwięków fletu czy pianina. Zespół ciekawie kreuje nastrój i podobnie jak w przypadku debiutu co krok przywodzi na myśl grupę Galahad (głos Nicholasa-John Deweza jest niemal identyczny z tym Stuarta Nicholsona). W „Little Dark One” pojawiają się dźwięki instrumentów smyczkowych a sam utwór zwraca na siebie uwagę szarpanym riffem i podobnie skonstruowaną rytmiką. Piąty w kolejności „Phantom Twin” to nieco inny Light Damage jak do tej pory, jest mroczniej, mniej melodyjnie a w utwór wprowadza fragment przywodzący dokonania Ayreon. Album zamyka, wspominany już, instrumentalny, „Numbers” i te trzy minuty to prawdziwe cudeńko nastrojowego grania ze smyczkami, pianinem i melodeklamacją budującą nastrój.
Light Damage zasługują na zainteresowanie – fani Galahad powinni być zachwyceni. Nie jest to jednak ślepe kopiowanie starszych kolegów z wysp, zespół obracając się w kręgu neoprogresywnego rocka mają naprawdę sporo do zaoferowania i tak jak niezwykle miłym zaskoczeniem był dla mnie krążek numer jeden, tak i teraz cieszę, się, że miałem okazję posłuchać nowego wydawnictwo zespołu.
8/10
Piotr Michalski