Za sprawą agencji koncertowej Art-Muza, katowicki Kinoteatr Rialto stało się miejscem, gdzie nader często można podziwiać żywe, klasyczne rockowe legendy. W niedalekim odstępie czasu na tej scenie grały: SOFT MACHINE (23 listopad 2023), DAVID CROSS BAND (21 luty 2024), THE CHRIS SLADE TIMELINE (4 kwiecień 2024), a 12 kwietnia pojawiła się tutaj holenderska, progresywna legenda, grupa FOCUS. Tym razem sytuacja była nieco inna, niż w przypadku wcześniej wymienionych koncertów. Wówczas Katowice inaugurowały trasy koncertowe po Polsce, tym razem przed Katowicami, Focus zagrał wcześniej w Łodzi i Wrocławiu. Nie była to pierwsza wizyta holendrów w naszym kraju, występowali już u nas kilkakrotnie, chociażby przed rokiem.
Obecne oblicze formacji, to połączenie klasycznego składu z lat 70 tych – Thijs van Leer (wokal, Hammondy, flet), Pierre van der Linden (perkusja), z muzykami młodszego pokolenia – basista Udo Pannekeet (bas) i Menno Gootjes (gitara), z którymi powstają kolejne płyty zespołu (chociażby „Focus 11”, czy przygotowywaną „Focus 12”, która ma się ukazać jeszcze w tym roku). W składzie nie ma już legendarnego gitarzysty formacji Jana Akkermana. W jednym z wywiadów które Thjis Van Leer udzielił, na pytanie – czy jest szansa na wzajemną współpracę obu muzyków w przyszłości, odpowiedział: „…myślę że nie, ponieważ aktualny gitarzysta Focus, Menno Gootjes jest wspaniałym muzykiem, wirtuozem gitary i fantastycznym człowiekiem. Nie zamierzam współpracować z kimś innym…”. Katowicki koncert był świetnym potwierdzeniem jego słów, Menno Gootjes faktycznie znakomitym gitarzysta jest. Natomiast Jan Akkerman, także występował już w Polsce z repertuarem grupy Focus. Miało to miejsce w czerwcu 2018 roku, w Piekarach Śląskich, Warszawie i Bydgoszczy.
Wracając jednak do piątkowego koncertu Focus, podzielony był on na 2 części. Rozpoczęli utworami z pierwszej płyty zespołu: „Focus 1” i „House of The King” . Następnie zagrali rozbudowany „Eruption” z „Moving Waves” i przepiękne wykonany „Focus 7”. Przed przerwą wybrzmiała jeszcze równie piękna kompozycja „Sylvia”. Po kwadransie, czy nawet dwóch kwadransach przerwy, zespół ponownie zameldował się na scenie prezentując: „Focus 2”, „All Hens on Deck” i monumentalne „La cathédrale de Strasbourg”. W tej części nie zabrakło obszernych solowych popisów instrumentalnych, którymi świetnie zaprezentował się każdy z muzyków. Czy można wyobrazić sobie koncert Focus bez sztandarowej kompozycji „Hocus Pocus”? Oczywiście i tym razem nie zabrakło charakterystycznego jodłowania w wykonaniu Van Leera. Na bis zagrali jeszcze „Focus 3” i prawie dwugodzinny koncert (nie wliczając przerwy) dobiegł końca.
W mediach społecznościowych można napotkać na następujące, myślę że całkiem szczere wpisy – „bardzo dobry koncert”. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. To był świetnie zagrany instrumentalnie set, podparty niezłym nagłośnieniem, a muzyka powodowała znakomitą reakcję publiczności. Czego chcieć więcej?
Marek Toma