1. Towards The Shore/Towards An Ending (7.23)
2. Criminal Caught In The Crime (7.43)
3. Days Turn Into Years (9.35)
4. Slow Electric Hum/Also Out Of Air (5.24)
5. Another Winter (5.04)
6. Between The Silent Worlds (6.37)
Rok wydania: 2011
Wydawca: Panegyric
Trzeba przyznać, że jest to niezmiernie pracowity rok zarówno dla
Giancarlo Erry jak i Tima Bownessa. Obaj panowie nagrali niedawno
świetną płytę wspólnego projektu Memories Of Machines, Erra w
międzyczasie wypuścił na rynek materiał solowy, który wydał pod szyldem
Nosound, natomiast Tim Bowness spełniał się artystycznie w innej
muzycznej konfiguracji: Slow Electric, który stworzył wraz z Peterem
Chilversem (ostatnimi czasy pracował m.in. jako muzyczny i techniczny
asystent Briana Eno) oraz estońskim duetem grającym muzykę
eksperymentalną UMA (tworzą go: gitarzysta Robert Jurjendal i trębacz
Aleksiej Saks). Dodatkowo album uświetnił gościnnie w dwóch
kompozycjach Tony Levin, grając na basie i Chapman Sticku. Brzmi to
niezwykle ciekawie, jakiej więc muzyki można się spodziewać?
Gdybym miał obrazowo porównać dwa ostatnie projekty Tima Bownessa,
Memories Of Machines i Slow Electric, zaprosiłbym was do łazienki,
najpierw kazał delikatnie odkręcić kran z czerwonym oczkiem, abyście
mogli zanurzyć dłoń pod strumieniem, który zacznie się sączyć.
Poczujecie przyjemne ciepło (podobne przyjemne ciepło można odczuć
słuchając Memories Of Machines). Następnie poprosiłbym was o zanurzenie
dłoni pod kran, po odkręceniu kurka z niebieskim oczkiem, niestety tu
woda popłynie znacznie wolniej, ba ledwie będzie kapała, i poczujecie
przeszywający, ale przyjemny chłód (taki właśnie niezwykle urzekający,
powolny. muzyczny nurt, dostarcza słuchanie Slow Electric). Trzeba
oczywiście zaznaczyć, że obydwa kurki, są nam niezbędne do życia.
Może jednak bardziej konkretnie :). W Internecie, na stronach
reklamujących tą płytę, można znaleźć opinię, że jest to muzyka
„wymykająca się jakiekolwiek kategoryzacji” i może jest w tym
stwierdzeniu dużo racji, ja jednak znalazłbym jakiś punkt odniesienia.
Najbliżej jest tu chyba do minimalistycznej, muzycznej koncepcji
zwpływami muzyki elektronicznej, jazzu i ambientu, jaki preferuje
chociażby David Sylvian. Za klimat odpowiedzialny jest tutaj w głównej
mierze dźwięk klawiszy w połączeniu z specyficznym wokalem Tima
Bownessa. Ważną role w kreowaniu nastroju pełni również jazzujący dźwięk
trąbki. Podobnych klimatów doszukać się można właśnie na płytach
Davida, chociażby na „Gone to Earth”(1986). Głos Sylviana chociaż równie
charakterystyczny, jest jednak zdecydowanie bardziej matowy, nie jest
tak dźwięczny i ulotny jak głos Bownessa.
Jest to muzyka , która pozwala odpłynąć w własnych myślach, zmyć z czoła
krople potu, spowodowane zawrotnym tempem naszego życia. Ma więc
podobne działanie, jak ten sączący się z kranu, wspomniany, delikatny
strumień zimnej wody, czysty i orzeźwiający.
Slow Electric , nazwa idealnie odzwierciedla muzyczna zawartość, muzyka
jak najbardziej elektryczna (a w zasadzie w dużej mierze elektroniczna),
no i oczywiście slow, bardziej wolno potrafi chyba jedynie wspomniany
David Sylvian?
8/10
Marek Toma