BUSH – 2011 – The Sea of Memories

Bush - 2011 - The Sea of Memories

1. The Mirror Of The Signs
2. The Sound of Winter
3. All My Life
4. The Afterlife
5. All Night Doctors
6. Baby Come Home
7. Red Light
8. She‘s a Stallion
9. I Believe in You
10. Stand Up
11. The Heart of the Matter
12. Be Still My Love

Rok wydania: 2011
Wydawca: Entertainment One Music
http://bushofficial.com


Przed laty zespół Bush był dowodem na to, że w Europie także z powodzeniem można grać grunge. Trzy albumy wydane od momentu założenia grupy w 1992 roku , ewidentnie wskazywały na fascynację twórczością Nirvany. Dlatego być może londyńczycy większą popularność zdobyli w Stanach niż na rodzimym kontynencie. Kiedy jednak na czwartej z kolei płycie „Golden State” przestali ślepo podążać śladami genialnej grupy Kurta Cobaina i zaproponowali nagrania, które zwiastowały narodziny własnego charakteru zespołu, ta przepadła na sklepowych półkach.

Słabe wyniki sprzedaży były głównym powodem rozwiązania grupy w 2001 roku. Jeden z założycieli Bush, Nigel Pulsford postanowił całkowicie oddać się swojej rodzinie. Nie powrócił też na pokład, gdy w ubiegłym roku drugi z pomysłodawców narodzin zespołu Gavin Rossdale ogłosił reaktywację i nagranie płyty z premierowymi piosenkami. Zapowiedź stała się faktem i po dekadzie milczenia nowe wydawnictwo Bush trafiło do naszych rąk. Zdecydowanie jest kontynuacją swojej poprzedniczki, co oznacza że otrzymujemy w ofercie dwanaście gitarowych numerów, choć jakby trochę mniej drapieżnych.

Produkcją nowych nagrań zajął się Bob Rock, który w swoim CV może zapisać pracę nad „czarnym albumem” Metalliki, ale też nad lżejszymi pozycjami królów thrashu czyli Load oraz Re-load, i właśnie złagodzone brzmienie wypełnia przestrzeń dysku zatytułowanego „The Sea Of Memories” . Zespół takim zabiegiem zapewne ma nadzieje, że nie powtórzy się sytuacja, która zmusiła ich dziesięć lat wcześniej do złożenia broni pod nazwą Bush, ale samym kompozycjom brak wyjątkowości. Niby wszystko się zgadza, bo jest to sprawny muzyczny warsztat, ale nic poza tym. Po pierwszym przesłuchaniu nie pozostaje w pamięci wyróżniony żaden utwór. Każde kolejne powoli wyłapuje takie , które mogą zostać zauważone jak „The Sounds Of Winter”, „All My life”, czy „The Heart Of The Matter”, jest w nich pewna doza zadziorności wsparta ciekawymi refrenami. Można również do tego zestawu dołożyć nastrojowy „przytulaniec” zamykającą płytę „Be Still My Love”.

Wszystko to jednak za mało by nazwać mocnym powrotem Bush na sceną. Zbytnio także nie poprawiła popularności zespołu, o ile w USA przyjęcie albumu można uznać za w miarę udane to na wyspach tradycyjnie przechodzi bez echa. The Sea of Memories pozwoli ekipie Rossdale’a utrzymać co najwyżej status quo sprzed rozpadu.

6/10

Witold Żogała

Dodaj komentarz