1. Riverman
2. In the Heat of the Moment
3. The Girl with X-Ray Eyes
4. Lock All the Doors
5. The Dying of the Light
6. The Right Stuff
7. While the Song Remains the Same
8. The Mexican
9. You Know We Can’t Go Back
10. Ballad of the Mighty I
Rok wydania: 2015
Wydawca: Sour Mash
http://noelgallagher.com/
Pierwszy muzyczny kwartał już za nami. Rzecz jasna za wcześnie, aby
wydawać wyroki, kto pod koniec roku będzie przyjmował gratulacje za
najlepsze dzieło, ale wiem jednak, że w kategorii zaskoczenie, Noel
Gallagher z kolegami zajmie bardzo wysokie miejsce w moim prywatnym
rankingu. Lubię takie sytuacje, kiedy od albumu nie oczekuje zbyt wiele,
a po przesłuchaniu pozytywnie mnie zaskakuje. „Chasing Yesterday” do
tej grupy z pewnością należy.
Powiem wprost – nigdy nie byłem jakimś zagorzałym fanem Oasis.
Oczywiście znałem pojedyncze utwory (niektórych wstyd przecież nie
kojarzyć), ale słuchanie odbyło się bez żadnych fajerwerków. Wybuchowo z
kolei było w samym zespole. Kłótnie między braćmi spowodowały rozpada.
Po nim poszli w swoje strony. Liam powołał do życia Beady Eye, który
obecnie jest w stanie zawieszenia wynikającej z kiepskiej sprzedaży
„Different Gear, Still Speeding” i „BE” (w sumie nic dziwnego –
rozczarowujący to był projekt). Noel zaś wciąż walczy na muzycznej
arenie. Ze zdecydowanie lepszym skutkiem, choć debiutancki krążek nie
ujął mnie do końca.
Nic dziwnego, że do drugiego solowego albumu starszego z braci
Gallagherów podchodziłem bez zbytniego ciśnienia. Zauroczony usłyszanym w
radiu singlowym „In the Heat of the Moment” (taneczny puls zmusi
każdego do potupania nóżką) postanowiłem z czystej ciekawości po krążek
sięgnąć. A może tym razem będzie lepiej? – pomyślałem przed włożeniem
płyty do sprzętu grającego. Przeczucie dobrze podpowiadało. W żadnym
wypadku nie żałuję, a powiem nawet więcej – dawno nie słyszałem tak
klimatycznej całości. Wciągającej całości.
No właśnie, płyta klimatem stoi. Pięknymi, balladowymi numerami, którymi
najlepiej delektować się późnym wieczorem. Czy to otwierający całość
„Riverman” (początek to wypisz wymaluj „Wonderwall”), czy „Dying of the
Light” – to numery bardzo dojrzałe i szlachetnie brzmiące. Świetny jest
psychodeliczny „The Right Stuff” z saksofonem w roli głównej (ubarwia
także utwór numer jeden). Na drugim biegunie znajdują się: wspomniany
przeze mnie „In the Heat…” z zaraźliwym refrenem czy mocny, atakujący
ścianą gitar „Lock All the Doors”, który długo leżał w szafie, aby po 23
latach w końcu go odkurzyć. Nikt by się przecież nie obraził, gdyby
ukazał się na „Definitely Maybe”. Jedziemy dalej. „The Girl With X_Ray
Eyes” pachnie twórczością Davida Bowiego, a „The Mexican” brzmi jak
nieznany numer Queens of the Stone Age. Jako, że uwielbiam ekipę
Homme’a, ten utwór często więc gości w moim odtwarzaczu. Hitem powinien z
kolei stać się popowy „You Know We Can’t Go Back”. Nawiasem mówiąc
większość zawartości „Chasing Yesterday” spokojnie poradziłaby sobie na
listach przebojów. Całość wieńczy funkowy „Ballad of the Mighty I” (z
gościnnym udziałem legendarnego Johnny’ego Marra z The Smiths), który
wprowadza nas w transowy klimat utrzymujący się do samego końca. Na taki
finał warto było czekać.
Noel potwierdził tym samym (i rozstrzygnął odwieczny spór), kto tak
naprawdę był mózgiem w macierzystej kapeli i który z nich ma większą
smykałkę do tworzenia wspaniałych melodii. Młodszy z braci po
wysłuchaniu „Chasing Yesterday” z pewnością poczerwieniał z zazdrości
(po klęsce Beady Eye to uczucie musi być spotęgowane). A my możemy
cieszyć się – jak to ładnie ujęła moja znajoma – ze świetnej
„festiwalowej” płyty. 12 czerwca będzie dobra okazja, aby te słowa
zostały zweryfikowane. Po takim albumie, kto tęskni za Oasis?
8,5/10
Szymon Bijak