1. Blackened Dawn
2. December 26th
3. Dark Discovery
4. As Light Is Our Darkness
5. Beyond Salvation
6. Closed Eyes
7. Trust And Betrayal
8. Shadowed
9. When The River Calls
10. For Every Tear That Falls
11. To Hope Is To Fear
Rok Wydania: 1998
Wydawca: GNW/Black Sun Records
Nieco niezręcznie oceniać przy obecnych standardach pierwszy album
grupy, która poczyniła od początku swojej drogi tak wielkie postępy.
Evergrey, bo o nich mowa w ciągu wielu lat nie dość że wypracowali swój
charakterystyczny styl i wizerunek, to będąc zespołem coraz bardziej
uznawanym mogli pozwolić sobie na dokładniejsze dopracowanie kolejnych
albumów, nie wspominając już o skoku technologicznym czy możliwościach
studyjnych.
Pierwsza zatem uwaga, która ciśnie się na usta, to produkcja. Trudno
wyczuć co przyświecało grupie. Czy charakterystyczne dudniące brzmienie,
z pewnym pogłosem to zamierzony efekt, czy kwestia ówczesnych finansów.
Przyznać trzeba, że nie są wyjątkiem starsze nawet albumy, które brzmią
dużo lepiej. „The Dark Discovery” ma w sobie coś z garażowej demówki…
wspomniane brzmienie, pogłos, niezbyt czysta perkusja i klawisze,
których brzmienia bywają zmiksowane umiejętnie, by po chwili zaskoczyć
kiepsko wyeksponowanym motywem. Z drugiej strony zaskakuje to, że od
pierwszych swych utworów zespół wydawał się mieć pewną wizję swej
twórczości, a wyłapać możemy elementy, które później swobodnie określane
są jako styl grupy. Te elementy to nie tylko charakterystyczne gitary i
wokalizy, ale ogólny klimat. Pewne osadzenie ciężkiej muzyki w klimacie
i melancholii.
Płyta zawiera kilka utworów, które z pewnością możemy nazwać mianem
klasyków zespołu. Kawałki, po które zespół chętnie sięga na koncertach, i
które znamy z lepszych wersjach brzmieniowych choćby z albumu
koncertowego (Blackened Dawn, For Every Tear That Falls). Nie tylko
wspomniane utwory są kompozycjami dopracowanymi i bogatymi aranżacyjnie.
Mimo słabszego brzmienia pierwsze kawałki Evergrey zawierają wiele
wątków i ciekawych motywów, w tym soczyste fragmenty akustyczne. Owszem
słychać tu nieco młodzieńczego braku ogłady, jednak musimy mieć na
uwadze fakt, że mamy do czynienia z debiutem – i to zarejestrowanym za
chwilę niemal dwie dekady temu.
Gdyby taki album trafił do redakcji obecnie, zapewne pastwilibyśmy się
nad jakością brzmienia, samym kompozycjom zaś niewiele można zarzucić.
Jak wspomniałem, niejednokrotnie bywało, że ówczesne płyty brzmiały
lepiej, wietrzę więc w brzmieniu premedytację i stylistyczne sięganie w
kierunku doom. Grafiki w booklecie czy zdjęcia zespołu z tamtych czasów
mogą potwierdzać przypuszczenia.
Jeśli ktoś nie znał wcześniej debiutu Evergrey, a sięgnie po niego z
ciekawości – nie powinien być zawiedziony. Utwory tchną werwą i pasją,
zawierają masę dobrych pomysłów i melodii. The Dark Discovery spodoba
się fanom grupy, nawet jeśli nie weźmiemy poprawki na wiek zawartych na
płycie kompozycji.
7/10
Piotr Spyra