1. My Favorite Headache (3:33)
2. The Present Tense (3:25)
3. Window to the World (3:01)
4. Working at Perfekt (4:59)
5. Runaway Train (4:31)
6. The Angels’ Share (4:34)
7. Moving to Bohemia (4:25)
8. Home on the Strange (3:47)
9. Slipping (5:05)
10. Still (4:29)
11. Grace to Grace (4:57)
Rok wydania: 2000
Wydawca: Atlantic
http://www.rush.com/band/geddy-lee/
W dziejach muzyki rockowej istnieje chyba tylko jedne takie trio,
którego gra jest tak bogata jakby był to co najmniej kwintet. To chyba
jedyny muzyczny trójkąt którego boki tworzą constans, tzn. nie ulęgają
zmianie od przeszło czterech dekad. Jest to jedyne takie trio, które nie
zdradziło swych muzycznych ideałów grając ciągle swoje, nie spoglądając
na mody i trendy, inspirując swą muzyka już trzy pokolenia rockowych
wyznawców. Mowa oczywiście o ponadczasowej grupie RUSH. Grając z sobą
(oczywiście z krótszymi lub dłuższymi przerwami między kolejnymi
wydawanymi płytami), praktycznie od roku 1974 roku, więc można
powiedzieć od ukazania się pierwszego zarostu na ich młodzieńczych
twarzach aż do dnia dzisiejszego, kiedy zarost ten pokryła już siwizna.
Grając razem już tyle lat, rzadko zdarzały im się „skoki w bok”, rzadko
ale jednak się zdarzyły…
Mowa oczywiście o solowej płycie Geddy’ego Lee – „My Favorite Headache”.
Płyta powstała w okresie dosyć długiej przerwy pomiędzy albumami „Test
For Echo”(1996) a „Vapor Trails”(2002), w trudnym okresie kiedy to z
powodu problemów osobistych Neila Pearta (perkusisty grupy), ich
muzyczny byt zawieszony był w próżni. Przerwę tą wykorzystał najpierw
Alex Lifeson, wydając w 1996 roku, pod pseudonimem VICTOR swoją pierwsza
i jedyną płytę solową. Maestro Geddy Lee postąpił podobnie, racząc nas
w 2000 roku swoją „muzyczną bolączką”.
Jaka jest ta solowa płyta Geddy-ego ? Jego „Ulubiony ból głowy”
praktycznie mało różni się od typowej, „napadowej”, „rushowej” bolączki,
na jego muzycznej, prywatnej karcie można by zaznaczyć ten sam symbol
choroby (na tą chorobę nie ma lekarstwa). Jego solowy album powstał
również na zasadzie tercetu, towarzyszą mu: Ben Mink grający na gitarach
oraz Matt Cameron na perkusji. To „trójkątny” trzon tego muzycznego
projektu ale pojawiają się i inne nazwiska, które w większym lub
mniejszym stopniu ubogacają muzykę tej płyty. Mamy tutaj 11-cie utworów,
i od pierwszego, tytułowego „My Favorite Headache”, po zamykający
„Grace to Grace”, to przepełniona „rushową” aurą, świetna rockowa jazda.
Co różni solowe dzieło Geddy Lee od typowych, klasycznych płyt grupy
Rush? Wydaje się, że partie basu są tutaj nieco bardziej „wysunięte do
przodu”, co nie powinno dziwić, przecież to solowa płyta Geddiego, a
jego podstawowym instrumentem jest właśnie gitara basowa. Jest też nieco
akustyczniej („The Angels’ Share”). Na płycie można znaleźć także
więcej, niż na płytach grupy Rush, symfonicznych smaczków („Working at
Perfekt”, „Moving to Bohemia”) . Gitarzysta Ben Mink Lifesonem nie jest,
ale wywiązuje się z powierzonej mu roli całkiem przyzwoicie.
Solowe dzieło Geddiego Lee z pewności nie przebije klasyków grupy Rush
pokroju „Hemispheres” czy „Moving Pictures” i chyba też nie o to
chodziło artyście, aby się ścigać z legendą którą sam współtworzył.
Jednego jestem pewien, jeśli nie znacie tej płyty a cenicie twórczość
grupy Rush powinniście jak najszybciej to zmienić, z pewnością nie
będziecie zawiedzeni, niech was o to głowa nie boli…
8/10
Marek Toma