1. Cyberstorm 04:03
2. Ramses W45 03:47
3. Planet X 04:20
4. 5th Dimension 02:31
5. Warp Machine 04:24
6. ISS Armada 04:17
7. Anthios 03:55
8. Nanoids in My Head 02:55
9. Night of the Hunt 05:17
10. Timeless Love 04:06
Rok wydania: 2019
Wydawca: Buil2Kill Records
Jeśli jesteście metalowymi poszukiwaczami, lub nawet archeologami, być
może mówi wam coś nazwa Unreal Terror. A może włoska doomowa marka The
Black? Wspólnym mianownikiem tych zespołów jest osoba basisty Enio
Nicolini, który oprócz tego że nagrywał solo, powrócił całkiem niedawno
na scenę projektem sygnowanym własnym nazwiskiem, mianowicie ENIO
NICOLINI AND THE OTRON. Pierwszym krążkiem kwartetu jest „Cyberstorm”.
Przyznam, że potrzebowałem różowych okularów… Początkowe moje
wrażenie, przesłonięte było optymizmem płynącym z chęci konfrontacji
obecnego materiału tworzonego przez Enio, z jego dziedzictwem… i
możliwe że dzięki temu nie rozstałem się z „Cyberstorm” po pierwszym
odsłuchu. Na płycie znajdziemy bowiem dość surowy, żeby nie powiedzieć,
toporny metal, okraszony śladowymi ilościami elektroniki, która robi
bardziej za przester czy przeszkadzajkę. Efekt jest zaskakujący i może
się spodobać pewnemu gronu odbiorców. Ale to trochę tak jakby do składu
Motorhead dodać klawiszowca… który właśnie popsuł swój zestaw… Sporo
tłumaczy geneza zespołu. Oryginalnie nagrania powstały jako solowa
płyta Nicoliniego zawierając jedynie wokal, bas i bębny. Muszę przyznać
że zatrudnienie za mikrofon Bena Spinazzoli nie podnosi wartości
artystycznej. Dysponuje on niezbyt porywającym głosem a i partie wokalu
nie wnoszą dodatkowej melodyki. Często wręcz raczy nas melodeklamacjami.
Jeśli miałbym wypunktować kolejne motywy pojawiające się na płycie,
byłyby to raczej zarzuty. Damski wokal w „Issarmada” do zdecydowanie
ślepy zaułek. A niegłupi patent w utworze przedostatnim jest powtórzony
zbyt wiele razy pod rząd. Zdoła się znudzić chwilę po tym jak już
zacznie wam się podobać.
Sam zamysł i konwencja w porządku. Jak wspomniałem surowe brzmienie,
plus nieco kosmicznego tła, może brzmieć intrygująco. Jestem na „tak”.
Jednak wokal, po prostu mi nie leży i moim zdaniem psuje efekt. Kolejne
utwory nie powodują wprawdzie grymasu zażenowania, ale też potrzeba
sporo dobrej woli, żeby uznać „Cyberstorm” za płytę udaną. Jeśli miałbym
określić album jednym słowem byłoby to trywialne „niegłupi”, bowiem nie
mogę jednoznacznie przekreślić tej płyty. Ale, jeśli kiedyś trafię na
kolejny album firmowany nazwiskiem Nicolini, na pewno w pierwszej
kolejności sprawdzę skład…
4/10
Piotr Spyra