„Dużo tam riffów, zmiennej rytmiki, przestrzeni. Jest to płyta instrumentalna, więc same instrumenty są narzędziami do opowiedzenia historii i wywołania pożądanych odczuć w słuchaczu, dlatego staramy się utrzymywać różnorodność na tej płaszczyźnie, lubimy kiedy dużo się dzieje. Jest to płyta, która może spodobać się osobom, które poszukują w muzyce podobnych elementów” – w cieniu pandemii muzyka radzi sobie, jak może. Ci, którzy się nie poddają, nagrywają w zaciszach własnych domów. Podobnie było z formacją Wąż, która wydała niedawno bardzo interesujący krążek zatytułowany „Sage”
Na początku tego przeklętego – 2020 – roku wydaliście bardzo dobrze przyjęty singiel zatytułowany „Sage”. Wówczas o Covid-19 dopiero się szeptało, jak wtedy wyglądały Wasze plany?
Arek: Przede wszystkim, planowaliśmy zdecydowanie intensywniejszą działalność koncertową, chcieliśmy po wydaniu płyty zorganizować trasę, myślę, że to najmocniej ucierpiało. Nie możemy się doczekać momentu, w którym już nie będzie to tak utrudnione, ale wiadomo, w skali problemów, z którymi idzie się nam spotykać w tym roku nie jest to najgorsza rzecz.
Bartek: Na początku tego roku przede wszystkim skupialiśmy się na dograniu brakujących partii instrumentalnych i rozpoczęciu produkcji płyty. Oczywiście, w styczniu kiedy wyszedł nasz singiel, nikt nie mógł się spodziewać, jak będzie wyglądał ten rok, więc w naszych planach było wydanie płyty i trasa promująca. Jednak, jak ktoś kiedyś ładnie powiedział: „Plany są nieaktualne w momencie tworzenia”.
W końcu epidemia rozlała się praktycznie na całym świecie i mimo powszechnego lockdownu, zdecydowaliście się wydać album „Sage”. Trudno było to ogarnąć?
Arek: Szczerze mówiąc, to pod pewnymi względami nawet ułatwiło to pracę. Większość materiału była już zarejestrowana, więc pozostał mi do zrobienia głównie miks i master, czy jakieś gitary do dogrania, ale to wszystko realizowane było w domu. Dzięki temu, że byłem w zasadzie uziemiony na dłuższy czas, mogłem więcej czasu poświęcić na produkcję i nic mnie nie rozpraszało, więc sam lockdown nie utrudnił dramatycznie sprawy. Ale i tak sumarycznie, cały proces wymagał dużo pracy, szczególnie, że w większości realizowaliśmy go sami.
Na płytę składa się w sumie 7 utworów, wliczając w nie 14-sto sekunfowe intro. Są to pozycje raczej długie, w końcu „Transmission 77” trwa niemal 11 minut. Jaka muzyka się w nich kryje? Dla kogo jest album „Sage”?
Arek: Trochę tam stoner rocka, progresywnego metalu czy psychodelicznych momentów. Inspiruje nas wielu muzyków, w sumie ciężko określić, jak wielu. Każdy z nas też ma swoje indywidualne upodobania, ale posiadamy jakiś wspólny teren, na którym działamy. Dużo tam riffów, zmiennej rytmiki, przestrzeni. Jest to płyta instrumentalna, więc same instrumenty są narzędziami do opowiedzenia historii i wywołania pożądanych odczuć w słuchaczu, dlatego staramy się utrzymywać różnorodność na tej płaszczyźnie, lubimy kiedy dużo się dzieje. Jest to płyta, która może spodobać się osobom, które poszukują w muzyce podobnych elementów.
Jak długo pracowaliście nad materiałem na tę płytę?
Arek: W sumie, nie jest to takie proste do określenia. Niektóre kawałki na płycie napisałem jeszcze 7 lat temu, a sam zespół istnieje od 6 lat. Najnowszy utwór na płycie, „Solaris”, napisałem i nagrałem już podczas lockdownu. Przez cały czas istnienia zespołu stopniowo ogrywaliśmy cały materiał i wprowadzaliśmy go do do swojego repertuaru.
Gdzie nagrywaliście „Sage” i kto zajmował się produkcją tego wydawnictwa?
Bartek: Perkusje nagrywaliśmy w podkrakowskim studiu Marcin Pijochy. Gitary i bas nagrywaliśmy głównie w domowym studiu Arka, poza czasem lockdownu, gdy musieliśmy dokończyć nagrania zdalnie. Arek też zajmował się całą resztą produkcji płyty: miksem i masteringiem całości nagrań.
Czy planujecie jakieś kolejne single lub klipy promujące to wydawnictwo?
Arek: W tej chwili raczej skupiamy się na pracach nad nowym materiałem.
Stan epidemiczny zablokował w Polsce – i nie tylko – możliwość grania koncertów. To, jak już wspominaliście, mocno wyhamowało możliwości promocyjne nowego albumu? Próbowaliście sobie radzić w jakiś inny sposób?
Arek: To prawda, jest to spore utrudnienie. Przede wszystkim, płyta ukazała się na kanale 666MrDoom, który sam w sobie ma już zbudowaną społeczność. Oprócz tego, rozsyłaliśmy płytę gdzie się tylko dało. Trafiliśmy w taki sposób, np. do audycji Piotra Stelmacha „Offensywa” w Trójce.
Obecnie, pomimo wzrostu zachorowań, powoli machina koncertowa zaczyna się rozgrzewać, pojawiają się pierwsze wydarzenia. Wy także planujecie gig 30 października: opowiedzcie więcej o tym wydarzeniu.
Arek: No cóż, zobaczymy, obserwując obecną sytuację mam mocne obawy czy uda się to zrealizować. Ale jeśli się to uda, to koncert odbędzie się w Krakowie, w Pubie Pod Ziemią. Zagrają z nami Carrie White i Klejnot Bazaru. Jeśli tylko wydarzenie się odbędzie to zapraszamy, myślę, że będzie spoko.
Jak ten koncert będzie wyglądał od strony organizacyjnej w kontekście sanitarnych obostrzeń? Czego mogą się spodziewać i na co mają przygotować uczestnicy?
Arek: Jeśli tylko koncert uda się zorganizować, zostaną zachowane wszystkie aktualne wymagania dotyczące organizacji tego typu imprez. Nie wiemy jakie będą w momencie, w którym ma odbyć się koncert, ale na pewno: dystans, ograniczenie ilości osób, wymóg noszenia maseczek pozostanie zachowany.
Czy będzie można na tym koncercie kupić album „Sage”? W jaki inny sposób można tę płytę zdobyć?
Arek: Tak, oczywiście. Będziemy mieli ze sobą płyty, a także merch. Płytę można kupić przez nasz bandcamp oraz przez sklep Galactic Smokehouse.
Dziękujemy za rozmowę.
Arek: Dzięki