TURBO – Wojciech Hoffmann (06.12.2013)

turbo-5zywiol

Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na następcę „Strażnika Światła”, co porabialiście przez te cztery lata?

Plan był taki, że dwa lata po „Strażniku” będzie następna płyta, druga z Tomkiem Struszczykiem, oczywiście przystąpiliśmy do prac nad materiałem, mieliśmy już nawet przygotowanych pieć piosenek, ale kiedy dobiegliśmy do półmetka, Krzyżyk [Tomasz Krzyżaniak przyp. red.] opuścił zespół, w związku z tym musieliśmy przyjąć następnego perkusistę, na szczęście Mariusz [Bobkowski] już z nami grał więc wiedzieliśmy kogo… i wzięliśmy go, niemniej jednak musiał przygotować cały materiał, żeby grać z nami koncerty. A to było dosłownie w przeddzień koncertów…
I to nam zajęło trochę czasu, bo było sporo utworów, których Mariusz musiał się nauczyć, trwało to zatem parę miesięcy, graliśmy w tym czasie koncerty…
W sumie to nie wiem jak to się stało, że zaraz jak Mariusz do nas dołączył nie zabraliśmy się za nową płytę, może straciliśmy zapał i ochotę , chcieliśmy się wygrać, wygrać „Strażnika” ile się da. Więc na pewno zmiana perkusisty opóźniła nam prace nad przygotowaniem materiału.

Kiedy MMP podali na przełomie sierpnia i września, że najpierw pojedziecie mini trasę, później wchodzicie do studia, a płyta planowana jest na 12 listopada, nie wierzyłem, że uda się wam dotrzymać terminu. Czy całość poszła sprawnie, czy też był stres czy jakieś problemy, by zarejestrować materiał na czas.

No powiem ci, że my też nie wierzyliśmy (śmiech). Od zeszłego roku rozmawialiśmy między sobą, że trzeba wreszcie tą płytę zrobić, ale to tak trochę trwało, jak ci powiedziałem, więc na wiosnę stwierdziliśmy „no nie panowie – w tym roku płyta musi być”.
Ja miałem jeszcze inne zobowiązania jak Ibanez Guitar Festiwal w Niemczech, musiałem się do tego przygotować, bo grałem tam z amerykańskimi muzykami, tego nie można było zaprzepaścić, nie wolno było się nie przygotować. Miałem naprawdę sraczkę, bo przez całe dwa miesiące napierdzielałem na gitarze, żeby wszystko to wyszło jak najlepiej i nie miałem czasu na Turbo.
No między wierszami, między ćwiczeniami coś mi tam do głowy przyszło, a że mam cały czas komputer włączony więc nagrywałem, niemniej jednak nie miałem czasu żeby to wszystko posklejać. Więc gdy wiedzieliśmy, że na wiosnę płyta nie wyjdzie, to powinna wyjść jesienią i tak wszyscy na mnie patrzyli na idiotę, Struszczyk mówił do mnie „dziadek, ty pierdolisz przecież nie masz w ogóle szans, żeby nagrać to”… a ja na to, „spoko, spoko, poczekajcie, będzie wszystko ok.”. Ale wiesz, znowu sraczka bo po tym festiwalu, nie wiedziałem jak to wszystko posklejać. Wiesz, masz tutaj bat nad sobą, zaczyna być nerwowo, wiec różnie to bywa i chłopaki zaczęli już się dopominać o próby. „No jak mamy nagrać ta płytę i na jesień ma wyjść jak nie ma żadnych prób”. Chcieli w lipcu, ja mówię spokojnie poczekajcie, będzie dobrze. No i wiesz w lipcu tam dłubałem, kleiłem, przesłuchiwałem setki rzeczy, które mam w komputerze, chłopakom też powiedziałem, żeby każdy coś tam robił, żebyśmy potem tylko spotykali się n próbie i tylko kleili i tak minął znowuż lipiec i w sierpniu zaczęło być nerwowo, bo Darek Świtała nas naciskał że mamy podpisać ten kontrakt, a jak podpisaliśmy to już nie ma zmiłuj, terminy są, nie ma w ogóle dyskusji.
W sierpniu graliśmy więc te próby, ze trzy tygodnie, potem były jeszcze koncerty a potem jeszcze trzeba było wejść do studia, więc znowu Struszczyk spanikował, mówi „no nie ma szans, no jaki kretyn wymyślił coś takiego, że podczas nagrania płyty mają być koncerty”, a ja mówię, „no Tomek, przecież takie są czasy, trzeba grać koncerty wtedy kiedy jest możliwość, nie możemy patrzeć na to, ze będziemy siedzieć trzy miesiące w domu, nie grac koncertów, nie zarabiać, bo jest nagranie płyty”.
I rzeczywiście między tymi koncertami weszliśmy do studia i powiem ci, że sesja poszła migiem. Byliśmy przygotowani, my mieliśmy ta płytę nagrywać na setkę, ale warunki u Perły jeszcze były takie, że na setkę nie można było nagrywać, myślę że pod koniec roku czy w przyszłym roku powinien mieć już takie warunki więc, na pewno skorzystamy przy okazji. Teraz nasze założenie nie zostało zrealizowane, ale praca poszła naprawdę bardzo szybko. Przemek stworzył nam zajebistą atmosferę, był naszym takim dobrym duchem, przyjacielem. On jest dobrym muzykiem więc też wiedział co my do niego mówimy. Był tak fantastyczny, że pokazywał nam nawet rzeczy, gdzie coś nie tak zagraliśmy i ja tak patrzę na niego i mówię „ty, no to masz gitarę i nagrywaj”… i w dwóch bodaj numerach nagrał fragmenty i my byliśmy bardzo zadowoleni – więc dlaczego nie.
On był naszym producentem i zaproponował nam żebyśmy w studio nie siedzieli kiedy będzie zgrywanie – a ja mówię „no jak? Zwariowałeś chyba, jak my mamy nie być obecni przy zgrywaniu naszych numerów”, a on na to „dobra Wojtek zaufaj mi, zobaczysz będzie dobrze”.
I rzeczywiście przesyłał nam te utwory po 3 po 4 i myśmy ich słuchali, notowaliśmy uwagi, potem wieczorem na fejsie, stworzyliśmy grupę i między sobą uwagi wymienialiśmy i jeden z nas to zbierał i wysyłał Przemkowi, a Przemek, na drugi dzień przesyłał nam już poprawione rzeczy.
I rzeczywiście całą płytę zgrał bez naszego udziału i tylko ostatni dzień siedzieliśmy jakieś 16 godzin, ostatnie takie jakieś pierdoły i kosmetykę robiliśmy, a potem tylko mastering.
W sumie Perła był producentem całości tej płyty

Chciałbym wrócić do tej rozgrzewkowej trasy, na niej zarejestrowaliście klip koncertowy.
Dlaczego akurat „Cień Wieczności” poszedł na pierwszy ogień? A po drugie czy planujecie rejestrację teledysku studyjnego… znaczy takiego z fabułą?


No pewnie, że byśmy chcieli, ale wszystko to są pieniądze, nikt ci za darmo niczego nie zrobi, nie mamy akurat takiej bazy przyjaciół, którzy mogli by nam to za darmo zrobić. Słuchaj, najważniejszy jest pomysł i rzeczywiście można to zrobić albo małym nakładem albo wręcz za darmo, ale najważniejszy jest pomysł, w przeciwnym razie będzie to klip taki jaki mamy…
Na pewno będziemy szukać możliwości zrobienia porządnych teledysków, no bo to jest ważne.
Dlaczego „Cień Wieczności”? Ja byłem za tym, żeby to był pierwszy numer „Myśl i Walcz”, ale chłopaki zaczęli marudzić, że może nie, bo to radiowe musi być… kto to będzie puszczał jak to będzie takie ostre, no ja jestem zawsze przeciwnikiem kalkulacji jakiejkolwiek, czy to radio puści czy nie, po prostu podoba mi się i ja chcę żeby tak było. A nie będę kombinował, ze utwór ma mieć 2:15 to wtedy go radio puści, a jak 7:40 to nie… więc mam to w dupie.
Ale za namową Darka Świtały, który usłyszał ten utwór i stwierdził że jest idealny i nadaje się, więc nie oponowałem… bo w sumie też może być…

Nie będę wypytywał o wszystkie utwory po kolei, ale spytam o „This War Machine”, który jest nieco inny…

Haha, wszyscy o niego pytają, nie ten utwór jest taki jak cała płyta, jest inaczej zaśpiewany.
To była taka historia, że ja chyba ten utwór z półtora roku temu zrobiłem, a ponieważ wyję jak kojot jak śpiewam, nagrałem taką linię melodyczną, przesłałem to Tomkowi, a Tomek mówi „kurde jak ja zaśpiewam tak w tym rejestrze, to będzie to za nisko, to nie jest mój rejestr”, a ja nie chciałem żeby zmieniać linię melodyczną, i mówię, ok., to jak coś wykombinujesz i będzie mi pasować to rób… i chyba za dużo nie zmienił, bodaj tylko refren coś pozmieniał, ale wyszło elegancko. Bo Tomek mówi „słuchaj to może ja to zaśpiewam ostrym falsetem”, ja na to, „no dobra no to spróbuj”, i przysłał próbkę i ja oniemiałem. – zajebiście, o to mi chodziło”.
Więc poszliśmy dalej, bo taki rodzaj śpiewania fajnie brzmi po angielsku więc postanowiliśmy zrobić ten utwór wyjątkowo od początku do końca po angielsku, ja jestem bardzo zadowolony z tego utworu, bo jest to taki soczysty prosty heavy metalowy konkretny numer.

Skoro już o angielskim mówimy, chciałem zapytać o angielską wersję płyty, która planowana jest na marzec.
Robiliście takie rzeczy już poprzednio (ale nie pamiętam czy „Strażnik” również był nagrany w dwóch wersjach?).


„Strażnik” nie był, ponieważ ja zaprotestowałem, bo chciałem się dowiedzieć co się dzieje z tymi płytami, dlaczego mamy nagrywać po angielsku, nikt nam tego nie wytłumaczył. Wiesz, zadawałem pytanie, po cholerę nam w Polsce angielska wersja… i powiedziałem, ze dopóki nie zostanie mi wytłumaczone, to tej płyty nie nagram po angielsku i koniec.
Niestety Tomek [Dziubiński] umarł i nigdy się nie dowiemy…
W każdym razie będzie teraz wersja angielska świadoma, myślę, że do „Strażnika” też za moment wrócimy i zrobimy wersję angielską, bo podstawy wszystko mamy, które tylko czekają…

turbo

Nie myśleliście kiedyś o tym by zrobić album TYLKO po angielsku? Od początku do końca, w sensie, nie robić polskiej wersji?

Nie, nie było nigdy takiego zamysłu i nigdy nie będzie, ponieważ uważamy że skoro mieszkamy w Polsce to będziemy śpiewać po polsku. Słuchacz od razu kiedy dostaje płytę słyszy teksty i nawet jeżeli rozumie angielski (a większość młodzieży teraz potrafi mówić po angielsku) to płyta po polsku natychmiast do niego przemawia, jeśli oczywiście te teksty mu się podobają.
Mieszkamy tutaj, fajnie to brzmi jak gramy koncerty i każdy wyje „Kometę Haleya”, czy „Wojownika” cokolwiek ludzie wyją po polsku, po prostu pięknie to wygląda.
Jeśli natomiast będziemy jeździć na Zachód, może jakiś cud się wydarzy, to jak najbardziej to wtedy będziemy śpiewać po angielsku, aczkolwiek, uważam, ze jeśli kiedykolwiek tam pojedziemy to też należy raz po raz przemycać wersje polskie jak choćby Rammstein śpiewa po niemiecku.

To przy tej okazji zapytam czy nie mieliście takiego przewrotnego pomysłu aby „This War Machine” na angielskojęzycznej płycie pojawił się po polsku?

A widzisz – nie, nawet nie wpadłem na to, można to przedyskutować z chłopakami, bo to może i przewrotny, ale i niezły pomysł.

No ja przyznam, że chętniej bym taką płytę kupił jako ktoś kto posiada pierwszą wersję…

(śmiech) To wiesz, ja to dam pod głosowanie…

(śmiech) To nie zapomnij o tym kto to zaproponował (śmiech).

Obecnie modne są mini trasy na których zespół odgrywa jeden album… Nie myśleliście, aby zrobić taki prezent fanom i zagrać płytę w całości?

W tym roku na przykład, jako że jest 30-to lecie, to graliśmy na kilku koncertach całe „Dorosłe dzieci”, a w zeszłym roku przez cały rok graliśmy „Kawalerię Szatana”, bo było 25-cio lecie, natomiast teraz myślimy, żeby jednorazowo w Poznaniu (jako że jesteśmy zespołem poznańskim, chcieliśmy uhonorować naszą poznańską publiczność) wykonać cały nowy album od dechy do dechy. Być może jeszcze na trasie to zrobimy, ale jeszcze zobaczymy. To jest dosyć trudne, bo wychodzisz na scenę, grasz zupełnie nowy album i nie wszyscy znają te piosenki, czasami niektórzy nie mają zielonego pojęcia, że zespół wydał płytę i dopiero kupią ją na koncercie, to jest pewnego rodzaju ryzyko. Zespoły bardzo rzadko stosują taką politykę grania nowego albumu od razu na trasie go promującej.
Byłem na wielu trasach, różnych zespołów promujących nowe albumy i poza dwoma może przypadkami, Dream Theater w 2002 roku odgrywali całe „Six degrees” i Steven Wilson swoją drugą solową płytę w całości odegrał. Poza tym nie słyszałem w całości nigdy nowych płyt innych zespołów, dlatego też tutaj bym się zastanawiał… ale zobaczymy jaka będzie reakcja publiczności w Poznaniu.

Czy są plany aby zarejestrować jakiś wasz koncert promujący „Piąty Żywioł”, i wydanie go na DVD?

My mamy oczywiście takie plany, bo chcielibyśmy zrobić DVD, z całą „Kawalerią” z całymi „Dorosłymi Dziećmi” i to już dawno za nami chodzi i niewykluczone że może w przyszłym roku byśmy do tego tematu podeszli. Wiesz to musi być bardo porządne DVD, bardzo dobrze zrobione. Więc już podczas trasy, będziemy dyskutować i przygotowywać to całe przedsięwzięcie. A „Piąty żywioł”, jeszcze nie w całości, to jeszcze za świeże, ale jeśli już się stanie klasycznym albumem to jak najbardziej. Coś ze „Strażnika” można by zagrać, „Fabrykę Keksów”, bo gramy ją też obecnie na koncertach…

Ok, to wszystkie moje pytania, dziękuję za poświęcony czas…

Ależ cała przyjemność po mojej stronie i mój interes (śmiech).

Pytał: Piotr Spyra

Dodaj komentarz