TRANS-FÜZJA (13.10.2015)

trans-fuzja

„Grać, nagrywać i gromadzić tłumy”

Trans-fÜzja to kolejna młoda polska kapela hard rockowa, która swoją twórczością hołduje największym tuzom klasyki tego gatunku i o której zaczyna robić się głośno zaledwie po wydaniu zaskakująco dobrego materiału demo. O klasycznych – i nie tylko – inspiracjach oraz planach i ambicjach zespołu rozmawiamy z Michałem (gitary, wokal), Łukaszem (wokal) oraz Sławkiem (gitary) reprezentującymi 3/5 zespołu Trans-fÜzja


Panowie, słuchaliście już najnowszej płyty Iron Maiden? Co myślicie o tym albumie?

Michał: Jeśli ktoś uważa, że nasze kawałki są zbyt długie, to powinien spróbować to powiedzieć po wysłuchaniu tego albumu. Maideni bez przerwy w formie. Tym razem zrobili prawdziwego – dosłownie – longplay`a. 1,5 godziny świetnej muzyki na dwóch krążkach. Takie utwory, jak „If Eternity Should Fail”, „The Red And The Black” i „The Book Of Souls” będą genialną wizytówką dla tej płyty na żywo. Fajną opcją są też utwory pisane i komponowane przez samego Bruce`a. 18 minutowa piosenka „Empire Of The Clouds” napisana właśnie przez niego jest świetnym zwieńczeniem albumu. Miejmy tylko nadzieję, że pomimo problemów zdrowotnych Bruce`a, Maideni będą grali jeszcze kilka lat. Tyle ostatnio informacji się słyszy a to o Motorhead , a to Black Sabbath…


Pytam, bo w twórczości Trans-fÜzji mocno słychać wpływ brzmień hard rockowych i heavy metalowych zespołów lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Czy to Wasze jedyne inspiracje?

Łukasz: Z tymi inspiracjami jest różnie. Takie potęgi, jak Scorpions czy wyżej wspomniane Iron Maiden siedzą nam w głowach, ale i nie tylko. Gust muzyczny każdego z nas detalicznie się różni, dzięki czemu nowe pomysły czy elementy wchodzą do zespołu. Naszym głównym nurtem rzeczywiście jest granie intensywne brzmienie gitar, co miało swój okres panowania właśnie w tych latach. Nie oznacza to, że nie jesteśmy otwarci i nie poszukujemy nowych inspiracji. Liczymy mimo wszystko, że czasy świetności takich brzmień niedługo powrócą.


No właśnie, mam wrażenie, że aktualnie odradza się trend na oldschoolowe, heavy metalowe granie. Szczególnie w Polsce coraz więcej młodych zespołów sięga po ten sposób artystycznego wyrazu. Zgodzicie się? Jak oceniacie kondycję heavy metalu i hard rocka w Polsce?

Sławek: Faktycznie ten trend gdzieś się zaczął odbudowywać, ale trochę ze zmienioną formą i w bardzo specyficzny sposób. Mamy dwa obozy. Pierwszy obóz to ci, którzy robią muzykę bardzo surową, bez udziwnień, bez bajerów i często też bez zaplecza finansowego. Drugi obóz to ci, którzy władają pokaźnym warsztatem technicznym i mają również większy budżet lecz robią muzykę zbyt sterylną, jak na tego typu gatunki. Skutkuje to tym, że po wyjściu z koncertu zapamiętujemy jedną może dwie melodie a mimo tego ci faceci w podziemiu „stoją” dość wysoko. Dziwne zjawisko, ale jeszcze dziwniejszym jest to, że najlepiej sprzedają się bandy, które są swojego rodzaju imitacją klasyki tego gatunku, kopie AC/DC, Metalliki, Slayera. Robi się to strasznie nudne, ale każdy chce, by zespół zagrał coś, co jest już znane, oklepane na każdym kroku a patenty na ich muzykę opracowywali już starożytni Grecy. Tak zamyka się koło wzajemnego poklepywania się po ramieniu, dokładnie tak, jak z nową falą thrashu w Polsce – jeszcze 5 lat temu zapowiadało się to całkiem nieźle a od jakiegoś czasu nowe zespoły zjadają własne ogony.


Na swoim koncie posiadacie – póki co – wydany zdaje się w roku bieżącym materiał demo. Gdzie można go posłuchać? Kupić? Jakie znajdują się tam utwory i co decydowało o ich doborze?

Łukasz: Tak, udało nam się wspólnymi siłami nagrać demo, o którym mowa. Trwało to długo, lecz z pomocą przyszedł nasz przyjaciel Adam „Addy” Muszyński, włocławski gitarzysta, który zajął się realizacją projektu. Początkowo zakładaliśmy jakoś klasycznie 4-5 kawałków. Później zwiększyliśmy to do sześciu, a już podczas nagrywania uznaliśmy, że dorzucimy jeszcze jedną kompozycję. Tak więc na demówce znajduje się siedem autorskich kompozycji. Są to utwory: „Proszę Pana”, „Szklany bohater”, „Tron”, „Mgła”, „Nóż w serce”, „Czas prawdy” oraz „Niech płonie ogień”. Kilka z tych utworów jest dostępnych w Sieci do posłuchania, natomiast jeśli chodzi o kupno – niestety, nie mamy możliwości szerokiej dystrybucji, więc prowadzimy ją tak, jak pozwalają nam możliwości. Płytę można zamówić pisząc do nas na facebooku lub na nasz adres mailowy, ewentualnie na każdym naszym koncercie. Myślimy o rozszerzeniu tego jeszcze o jakieś źródła a w razie większego zainteresowania będziemy zwiększać nakład.

Wasze teksty są w języku polskim. To nadal mało popularne w świecie krajowego rockmetalu. Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na polskojęzyczność Trans-fÜzji?

Łukasz: Też zadajmy sobie pytanie… Ile osób z pośród grupy ludzi na koncercie, która po raz pierwszy słyszy daną kapelę śpiewającą po angielsku zastanawia się o czym oni śpiewają? W naszej opinii niewielu. Śpiewanie po angielsku nie jest złe, w wielu przypadkach jest naprawdę czymś fajnym, lecz w naszej muzyce staramy łączyć całą energię muzyczną z przekazem własnych myśli czy emocji, by obie te sfery mogły dotrzeć do widza. Żyjemy w Polsce i tu najszybciej można dotrzeć do ludzi słowem właśnie w ojczystym języku.


Potraficie powiedzieć, co na dziś jest największą ambicją Waszego zespołu?

Łukasz: Mamy mnóstwo własnych i grupowych ambicji. Z każdym rokiem ich przybywa, gdyż zespół stale się rozwija. Jeśli chodzi o naszą największą ambicję, to chyba będzie po prostu realizacja samych siebie w kapeli. Tworzenie czegoś razem, czegoś co na początku brzmi banalnie wręcz chaotycznie, by po kumulacji pomysłów przekuć to w muzykę. To nas nakręca i motywuje. Mając jeszcze ludzi, którzy bawią się razem z nami na koncertach czujemy, że możemy naszą muzykę nieść coraz dalej dla większej ilości ludzi. Móc grać, nagrywać i gromadzić tłumy, to są nasze największe ambicje.


Jak wyglądają Wasze plany wydawnicze? Przymierzacie się do czegoś większego?

Łukasz: Póki co, zrealizowaliśmy demo wspólnymi siłami z przyjaciółmi. Materiału jednak ciągle przybywa i nie wykluczone, że w nie tak odległej przyszłości pomyślimy tym razem już nad profesjonalnym studiem. Po głowach chodzi nam również nagranie teledysku. Często czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, ale robimy wszystko, by mimo przeszkód się zgrać.


Jak wygląda Wasze aktywność koncertowa? Gdzie i kiedy będzie można zobaczyć Trans-fÜzję na żywo?

Łukasz: Z koncertami to też różnie bywa. Chęci do grania jest w nas wiele. Myślę, że można to nazwać to nawet swojego rodzaju głodem grania. Niestety nie zawsze kluby są chętne do współpracy, przez co często plany koncertowe kończą się fiaskiem. Do tej pory prócz rodzinnego Włocławka grywaliśmy jeszcze w Poznaniu, Ciechocinku czy też na Dniach Ziemi Sztumskiej obok Kobranocki czy Cree. Cały czas jesteśmy otwarci na propozycje i chętnie pogramy w różnych miejscach. Jeśli chodzi o konkretne miejsca, to już niedługo powinny pojawić się jakieś konkrety.


Bierzecie bądź planujecie brać udział w przeglądach i konkursach dla zespołów? Jak wygląda Wasze doświadczenie na tym gruncie?

Łukasz: Braliśmy udział w kilku przeglądach o skali regionalnej. Jeden nawet udało nam się wygrać. Nie udało nam się zakwalifikować do kilku większych przeglądów, ale dalej będziemy walczyć. Smuci nas tylko fakt, że muzyka konkursowa jest, jak to już wyżej wspomnieliśmy, najczęściej z tej „sterylnej” grupy. Kapele grają dobrze, lecz nie ma w tym nic świeżego. Cóż, przynajmniej to nasze zdanie. My dalej będziemy próbować swoich szans mając nadzieję że się uda.


Rozumiem i trzymam kciuki. Z dema, on którym wspominaliśmy najbardziej podoba mnie się utwór „Mgła”. Chciałbym na koniec naszej rozmowy ten właśnie kawałek zaproponować naszym Czytelnikom, ostatnie słowo oddając zespołowi Trans-fÜzja!

Łukasz: Pozostaje nam zaprosić wszystkich gorąco do przesłuchania naszej twórczości oraz śledzenia nowin na naszym Facebooku. Mamy nadzieję, że widzimy się na koncertach!

Pytania: Jakub Raj

Dodaj komentarz