„Grać, nagrywać i gromadzić tłumy”
Trans-fÜzja to kolejna młoda polska kapela hard rockowa, która
swoją twórczością hołduje największym tuzom klasyki tego gatunku i o
której zaczyna robić się głośno zaledwie po wydaniu zaskakująco dobrego
materiału demo. O klasycznych – i nie tylko – inspiracjach oraz planach i
ambicjach zespołu rozmawiamy z Michałem (gitary, wokal), Łukaszem
(wokal) oraz Sławkiem (gitary) reprezentującymi 3/5 zespołu Trans-fÜzja
Panowie, słuchaliście już najnowszej płyty Iron Maiden? Co myślicie o tym albumie?
Michał: Jeśli ktoś uważa, że nasze kawałki są zbyt długie, to powinien
spróbować to powiedzieć po wysłuchaniu tego albumu. Maideni bez przerwy w
formie. Tym razem zrobili prawdziwego – dosłownie – longplay`a. 1,5
godziny świetnej muzyki na dwóch krążkach. Takie utwory, jak „If
Eternity Should Fail”, „The Red And The Black” i „The Book Of Souls”
będą genialną wizytówką dla tej płyty na żywo. Fajną opcją są też utwory
pisane i komponowane przez samego Bruce`a. 18 minutowa piosenka „Empire
Of The Clouds” napisana właśnie przez niego jest świetnym zwieńczeniem
albumu. Miejmy tylko nadzieję, że pomimo problemów zdrowotnych Bruce`a,
Maideni będą grali jeszcze kilka lat. Tyle ostatnio informacji się
słyszy a to o Motorhead , a to Black Sabbath…
Pytam, bo w twórczości Trans-fÜzji mocno słychać wpływ brzmień
hard rockowych i heavy metalowych zespołów lat siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych. Czy to Wasze jedyne inspiracje?
Łukasz: Z tymi inspiracjami jest różnie. Takie potęgi, jak Scorpions czy
wyżej wspomniane Iron Maiden siedzą nam w głowach, ale i nie tylko.
Gust muzyczny każdego z nas detalicznie się różni, dzięki czemu nowe
pomysły czy elementy wchodzą do zespołu. Naszym głównym nurtem
rzeczywiście jest granie intensywne brzmienie gitar, co miało swój okres
panowania właśnie w tych latach. Nie oznacza to, że nie jesteśmy
otwarci i nie poszukujemy nowych inspiracji. Liczymy mimo wszystko, że
czasy świetności takich brzmień niedługo powrócą.
No właśnie, mam wrażenie, że aktualnie odradza się trend na
oldschoolowe, heavy metalowe granie. Szczególnie w Polsce coraz więcej
młodych zespołów sięga po ten sposób artystycznego wyrazu. Zgodzicie
się? Jak oceniacie kondycję heavy metalu i hard rocka w Polsce?
Sławek: Faktycznie ten trend gdzieś się zaczął odbudowywać, ale trochę
ze zmienioną formą i w bardzo specyficzny sposób. Mamy dwa obozy.
Pierwszy obóz to ci, którzy robią muzykę bardzo surową, bez udziwnień,
bez bajerów i często też bez zaplecza finansowego. Drugi obóz to ci,
którzy władają pokaźnym warsztatem technicznym i mają również większy
budżet lecz robią muzykę zbyt sterylną, jak na tego typu gatunki.
Skutkuje to tym, że po wyjściu z koncertu zapamiętujemy jedną może dwie
melodie a mimo tego ci faceci w podziemiu „stoją” dość wysoko. Dziwne
zjawisko, ale jeszcze dziwniejszym jest to, że najlepiej sprzedają się
bandy, które są swojego rodzaju imitacją klasyki tego gatunku, kopie
AC/DC, Metalliki, Slayera. Robi się to strasznie nudne, ale każdy chce,
by zespół zagrał coś, co jest już znane, oklepane na każdym kroku a
patenty na ich muzykę opracowywali już starożytni Grecy. Tak zamyka się
koło wzajemnego poklepywania się po ramieniu, dokładnie tak, jak z nową
falą thrashu w Polsce – jeszcze 5 lat temu zapowiadało się to całkiem
nieźle a od jakiegoś czasu nowe zespoły zjadają własne ogony.
Na swoim koncie posiadacie – póki co – wydany zdaje się w roku
bieżącym materiał demo. Gdzie można go posłuchać? Kupić? Jakie znajdują
się tam utwory i co decydowało o ich doborze?
Łukasz: Tak, udało nam się wspólnymi siłami nagrać demo, o którym mowa.
Trwało to długo, lecz z pomocą przyszedł nasz przyjaciel Adam „Addy”
Muszyński, włocławski gitarzysta, który zajął się realizacją projektu.
Początkowo zakładaliśmy jakoś klasycznie 4-5 kawałków. Później
zwiększyliśmy to do sześciu, a już podczas nagrywania uznaliśmy, że
dorzucimy jeszcze jedną kompozycję. Tak więc na demówce znajduje się
siedem autorskich kompozycji. Są to utwory: „Proszę Pana”, „Szklany
bohater”, „Tron”, „Mgła”, „Nóż w serce”, „Czas prawdy” oraz „Niech
płonie ogień”. Kilka z tych utworów jest dostępnych w Sieci do
posłuchania, natomiast jeśli chodzi o kupno – niestety, nie mamy
możliwości szerokiej dystrybucji, więc prowadzimy ją tak, jak pozwalają
nam możliwości. Płytę można zamówić pisząc do nas na facebooku lub na
nasz adres mailowy, ewentualnie na każdym naszym koncercie. Myślimy o
rozszerzeniu tego jeszcze o jakieś źródła a w razie większego
zainteresowania będziemy zwiększać nakład.
Wasze teksty są w języku polskim. To nadal mało popularne w
świecie krajowego rockmetalu. Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na
polskojęzyczność Trans-fÜzji?
Łukasz: Też zadajmy sobie pytanie… Ile osób z pośród grupy ludzi na
koncercie, która po raz pierwszy słyszy daną kapelę śpiewającą po
angielsku zastanawia się o czym oni śpiewają? W naszej opinii niewielu.
Śpiewanie po angielsku nie jest złe, w wielu przypadkach jest naprawdę
czymś fajnym, lecz w naszej muzyce staramy łączyć całą energię muzyczną z
przekazem własnych myśli czy emocji, by obie te sfery mogły dotrzeć do
widza. Żyjemy w Polsce i tu najszybciej można dotrzeć do ludzi słowem
właśnie w ojczystym języku.
Potraficie powiedzieć, co na dziś jest największą ambicją Waszego zespołu?
Łukasz: Mamy mnóstwo własnych i grupowych ambicji. Z każdym rokiem ich
przybywa, gdyż zespół stale się rozwija. Jeśli chodzi o naszą największą
ambicję, to chyba będzie po prostu realizacja samych siebie w kapeli.
Tworzenie czegoś razem, czegoś co na początku brzmi banalnie wręcz
chaotycznie, by po kumulacji pomysłów przekuć to w muzykę. To nas
nakręca i motywuje. Mając jeszcze ludzi, którzy bawią się razem z nami
na koncertach czujemy, że możemy naszą muzykę nieść coraz dalej dla
większej ilości ludzi. Móc grać, nagrywać i gromadzić tłumy, to są nasze
największe ambicje.
Jak wyglądają Wasze plany wydawnicze? Przymierzacie się do czegoś większego?
Łukasz: Póki co, zrealizowaliśmy demo wspólnymi siłami z przyjaciółmi.
Materiału jednak ciągle przybywa i nie wykluczone, że w nie tak odległej
przyszłości pomyślimy tym razem już nad profesjonalnym studiem. Po
głowach chodzi nam również nagranie teledysku. Często czas nie jest
naszym sprzymierzeńcem, ale robimy wszystko, by mimo przeszkód się
zgrać.
Jak wygląda Wasze aktywność koncertowa? Gdzie i kiedy będzie można zobaczyć Trans-fÜzję na żywo?
Łukasz: Z koncertami to też różnie bywa. Chęci do grania jest w nas
wiele. Myślę, że można to nazwać to nawet swojego rodzaju głodem grania.
Niestety nie zawsze kluby są chętne do współpracy, przez co często
plany koncertowe kończą się fiaskiem. Do tej pory prócz rodzinnego
Włocławka grywaliśmy jeszcze w Poznaniu, Ciechocinku czy też na Dniach
Ziemi Sztumskiej obok Kobranocki czy Cree. Cały czas jesteśmy otwarci na
propozycje i chętnie pogramy w różnych miejscach. Jeśli chodzi o
konkretne miejsca, to już niedługo powinny pojawić się jakieś konkrety.
Bierzecie bądź planujecie brać udział w przeglądach i konkursach dla zespołów? Jak wygląda Wasze doświadczenie na tym gruncie?
Łukasz: Braliśmy udział w kilku przeglądach o skali regionalnej. Jeden
nawet udało nam się wygrać. Nie udało nam się zakwalifikować do kilku
większych przeglądów, ale dalej będziemy walczyć. Smuci nas tylko fakt,
że muzyka konkursowa jest, jak to już wyżej wspomnieliśmy, najczęściej z
tej „sterylnej” grupy. Kapele grają dobrze, lecz nie ma w tym nic
świeżego. Cóż, przynajmniej to nasze zdanie. My dalej będziemy próbować
swoich szans mając nadzieję że się uda.
Rozumiem i trzymam kciuki. Z dema, on którym wspominaliśmy
najbardziej podoba mnie się utwór „Mgła”. Chciałbym na koniec naszej
rozmowy ten właśnie kawałek zaproponować naszym Czytelnikom, ostatnie
słowo oddając zespołowi Trans-fÜzja!
Łukasz: Pozostaje nam zaprosić wszystkich gorąco do przesłuchania naszej
twórczości oraz śledzenia nowin na naszym Facebooku. Mamy nadzieję, że
widzimy się na koncertach!
Pytania: Jakub Raj