Czasem można wystąpić w dziesiątkach filmów, nagrać kilka płyt i
pozostać anonimowym. Trzeba mieć łut szczęścia, znaleźć się w
odpowiednim miejscu i czasie, by otrzymać przepustkę do sławy. Tak jak
Tito Larriva – aktor, wokalista i gitarzysta. Status kultowej postaci
zapewnił mu udział w filmie „Od zmierzchu do świtu” i utwór „After
Dark”, do którego zmysłowy taniec wykonuje Salma Hayek… Miał jeszcze
okazję pracować przy kilku innych uznanych produkcjach, takich jak
„Desperado” chociażby. Niedawno Tito Larriva & Tarantula po raz
kolejny gościli z koncertami w naszym kraju. Po katowickim występie była
okazja, by zadać kilka pytań liderowi.
– Jesteś w stanie wyobrazić sobie Wasz koncert bez „After Dark” w repertuarze?
– (śmiech). Dobre pytanie…Wydaje mi się, że kiedyś zdarzyło się coś
takiego, ale było to dawno temu. Tak naprawdę, to nie zastanawiałem się
nad tym… Granie „After Dark” na żywo sprawia nam przyjemność, ponieważ
możemy zintegrować się w nim z publicznością, która przychodzi na
koncerty. Po premierze filmu, ludzie zaczęli spontanicznie wskakiwać na
scenę i tańczyć, aż w końcu stało się to elementem naszego widowiska.
Cieszy nas to, że są z nami na scenie. Natomiast nasi techniczni nie
przepadają za tym kawałkiem… Najchętniej pozabijaliby tych ludzi.
(śmiech)
– Ponoć Robert Rodriguez przypadkiem poznał ten kawałek…
– Faktycznie, to był zbieg okoliczności. Pracowaliśmy nad ostatecznym
kształtem filmu „Desperado”, w którym grałem jedną z ról. Robert zawsze
ma w pobliżu jakieś gitary i podczas jednej z przerw w pracy, wziąłem
gitarę do ręki i zacząłem grać piosenkę. Robert zapytał: „Co to
takiego?”. A ja na to, że to piosenka o wampirach. „Serio? Chciałbym
zrobić film o wampirach”. Nagrał ten kawałek na kamerze, zawsze wszystko
kręci. Wieczorem zadzwonił, był podekscytowany tym kawałkiem i
powiedział, że chce wykorzystać go w filmie. Mówił też, że ktoś będzie
tańczył do tej muzyki… Utwór zrodził pomysł, a pomysł stworzył
piosenkę. To było ekscytujące. Oryginalnie w filmie miała zostać
wykorzystana szafa grająca, z niej miała lecieć muza w barze, nie
przewidywano udziału kapeli. Potrzebowaliśmy jeszcze fajny motyw na
początek tego kawałka. Udaliśmy się do studia nagraniowego,
rozmawialiśmy, w pewnym momencie zagrałem ten charakterystyczny motyw
gitarowy i tak zostało. Wszystko poszło nam dość szybko.
– Jakim cudem zdołaliście skupić się w filmowej scenie na graniu, patrząc na tańczącą Salmę Hayek?
– Osobne podejścia (śmiech). Nie byliśmy na scenie, kiedy ona kręciła
swoją sekwencję. Taaak, to było trudne dla wszystkich, z wężem włącznie
(śmiech). On też miał problem…
– Wśród swoich „ojców chrzestnych” wymieniasz The Beatles i Boba
Dylana, ale sięgnąłeś też po punkowy hymn „Anarchy In The UK” Sex
Pistols…
– Nagrałem ten utwór na potrzeby filmu „The Million Dollar Hotel”, w
którym Bono (wokalista U2 – przyp. red.) miał udział w powstaniu
scenariusza i ścieżki dźwiękowej. Całość reżyserował Wim Wenders, który z
kolei okazał się fanem innego mojego zespołu The Plugz. Namawiał mnie
zresztą do wzięcia udziału w swoim kolejnym filmie, ale nie mogłem tego
zrobić. A w tym obrazie, Bono poprosił mnie o napisanie hiszpańskiego
tekstu do piosenki jego autorstwa. Przysłał mi potem taśmę, posłuchałem
jej, brzmiała jak „Anarchy In The UK”. Napisałem słowa, ułożyłem linię
melodyczną i tydzień później weszliśmy do studia. Powiedziałem mu:
„Wiesz, sądzę, że ludzie wiedzą, że to jest „Anarchy…”, wydaje mi się
to oczywiste, więc może lepiej będzie jeśli po prostu przetłumaczę tekst
tego kawałka na hiszpański?” Zadzwoniliśmy do Johnny’ego Rottena
(wokalista Sex Pistols – przyp. red.), spodobał mu się ten pomysł i
zaakceptował go.
– Myśleliście kiedyś o wydaniu całej płyty z coverami w Waszych wersjach?
– To interesujący pomysł. Nagrałem kiedyś cover „La Bamba” do filmu
„Repo Man” (z 1984 roku – przyp. red.). Znalazł się też w nim „Secret
Agent Man”. Zrobiłem swego czasu film z Benicio Del Toro, wyreżyserowany
przez Michaela Manna, w którym wykonaliśmy „Born To Be Wild” z
hiszpańskim tekstem (śmiech)… Trochę więc tych cudzych kawałków by się
nazbierało…
– „Back Into Darkness” ma już trzy lata. Kiedy możemy liczyć na nowy materiał z obozu Tito & Tarantula?
– Podczas obecnej trasy koncertowej mieliśmy kilka spotkań i kciuki do
góry – wygląda na to, że uda nam się skompletować budżet na nagranie
nowej płyty. Myślę więc, że w przyszłym roku ukaże się premierowy album.
Rozmawiał: Robert Dłucik
(Zdjęcie: wikipedia)