STEVE LUKATHER (11.02.2011)

steve lukather all's well that ends well

11 października 2010 roku ukazała się ostatnia płyta Steve’a Lukathera zatytułowana All’s Well That Ends Well. To drugi album, który ukazał się już po rozwiązaniu grupy Toto, której Lukather był niekwestionowanym filarem przez blisko trzydzieści lat. Nowa płyta oraz zbliżający się polski koncert Artysty był świetną okazją do krótkiej rozmowy telefonicznej ze Steve’em.

Cześć Steve! Po pierwsze gratuluję Ci nowej płyty..


.. dzięki Stary.

.. i Twojego nowo narodzonego syna!

Wow! Dzięki! Naprawdę bardzo się cieszę z tego powodu. Wczoraj zagrałem mu po raz pierwszy bluesa na gitarze.

Właśnie czytałem o tym na Twoim Twitterze i Facebooku. W zasadzie uprzedziłeś moje pytanie będąc aktywnym użytkownikiem tego typu portali społecznościowych, czy uważasz, że to swego rodzaju konieczność w dzisiejszych czasach?

Ironicznie rzecz biorąc to samo medium, które mnie zabija poprzez kradzież mojej muzyki, świetnie wpływa na sprzedaż płyt i na frekwencję na koncertach. Wyobraź sobie, że w ciągu godziny od premiery mojej drugiej płyty, została pobrana już 100 tysięcy razy, czyli de facto straciłem tak dużo pieniędzy. Ale niestety w takich czasach żyjemy i nie ma na to rady. Na szczęście nie wszystko związane z nielegalnym pobieraniem muzyki ma negatywny wydźwięk zdaję sobię sprawę z tego, że niektórzy ludzie pobierają płytę, żeby jej posłuchać przed kupieniem więc to też można zapisać in plus. Mój syn Trevor, który nakręcił mnie na Facebooka i Twittera, mówi, że to jak rozdanie kilkunastu tysięcy promocyjnych egzemplarzy płyty. Jeśli komuś się spodoba, to przyjdzie na koncert i stanie się Twoim fanem. Na koncertach natomiast wprowadziłem pakiety VIPowskie rozmawiam z fanami, mogą być świadkami soundchecku, zrobię sobie z każdym zdjęcie, pozwolę im pograć na swojej gitarze itp itd. W ten sposób ja zarobię trochę więcej pieniędzy i fani są szczęśliwi, więc wszyscy wygrywają.

Wracając do All’s Well That Ends Well. To inny album niż Ever Changing Times. Teksty utworów są nieco mroczniejsze i bardziej melancholijne, co spowodowane jest aktualnym wydarzeniami w Twoim życiu. Czy możesz powiedzieć, że napisanie tych słów było swego rodzaju terapią, albo przyniosło Ci ulgę?

Ulgę? Nie użyłbym tego słowa. Tak naprawdę, to po prostu byłem szczery, bo wszystkie teksty zostały napisane w oparciu o moje własne życie. Pisałem o bolesnych aspektach mojego życia o utracie matki, o rozpadzie mojego małżeństwa, które mocno kontrastuje z posiadaniem kolejnego dziecka, o przyjaciołach, którzy albo poważnie chorują, albo już ich nie ma wśród nas. Mam 53 lata i zrozumiałem, że muszę zmienić swoje życie przestałem pić, rzuciłem palenie, zacząłem się zdrowo odżywiać i dbać o własną kondycję, przez co zrzuciłem 15 kilogramów. Chodzę też do terapeuty, który pomaga mi w radzeniu sobie z własnymi problemami. Mimo to, wszystko na około się po prostu posypało! Na szczęście moja kariera muzyczna wydaje się być w świetnej formie i to mnie bardzo cieszy. Jeśli chodzi o nałogi, to po prostu zdałem sobie sprawę z tego, że robiłem sobie krzywdę, tylko z tego powodu, że miałem gówniany humor. To rzeczy, których starszy koleś jak ja nie powinien już uprawiać. Zostawię to mojemu synowi to jego kolej. Ja chcę być zdrowy i jeszcze trochę pożyć mam małe dzieci do wychowania i dużo muzyki do napisania. Tak naprawdę to każdy ma ciemniejsze momenty w życiu. Tak wielu z moich przyjaciół ma je już za sobą Eddie Van Halen, Slash, Zakk Wylde. Mogę bez problemu wymienić całą listę nazwisk wszyscy kiedyś byliśmy walnięci, a teraz wszyscy znormalnieliśmy. Albo dojrzewasz i nauczysz się żyć porządnie, albo umrzesz. Ja nie chciałem umierać. W ten sposób od półtora roku nie piję i nie palę. Miałem tyle szczęścia, że rzuciłem to gówno w zasadzie z dnia na dzień.

Czy któryś z utworów na płycie możesz nazwać swoim ulubionym?

Pod wieloma względami Don’t Say It’s Over mógłbym określić mianem ulubionego utworu. Dumny jestem z całego albumu cieszę się, że wszystkie piosenki mają taki podobny charakter i faktycznie pasują do siebie na tyle, żeby stać obok siebie na krążku. Nie chciałem zrobić płyty, na której znajdziesz kilkanaście różnych gatunków muzycznych. To mam już za sobą.

Flash In The Pan ma natomiast bardzo zabawny tekst…

To mój komentarz na temat całej kultury paparazzi. Mieszkam w Hollywood mój syn bawił się z Lindsay Lohan gdy miał 17 lat, a teraz gdy czytam o tym dziadostwie w tabloidach, to z niedowierzaniem potrząsam głową. Ludzie są sławni za nic! Nie mają za grosz talentu! Nie chcę mieć z tym nic do czynienia. To jedno wielkie gówno.

Tumescent to instrumentalny utwór, który ma sporo wspólnego z Jake To The Bone z płyty Kingdom Of Desire Toto.

Jego roboczy tytuł to „Son Of Jake”, więc te pewne podobieństwa są jak najbardziej celowe. Zresztą tamten riff też napisałem sam, więc to tak jakbym okradał samego siebie (śmiech). Podobieństwo jest, ale w gruncie rzeczy, to dwa zupełnie różne kawałki.

Czy chciałbyś kiedyś nagrać w pełni instrumentalną płytę solową?

Nigdy nie mówię nigdy jestem otwarty dla takiego pomysłu. Ale w dzisiejszych czasach pojawiło się tak dużo gitarzystów, którzy są dużo lepsi ode mnie w wyścigach na gryfie. Miałem natomiast wiele frajdy przy współpracy z Lee Ritenourem przy jego albumie Six String Theory. To było dla mnie wielkie wyróżnienie i wielka radość.

Co mógłbyś powiedzieć o zeszłorocznej trasie Toto? W tym roku również planujecie jakieś koncerty, prawda?

Było świetnie! I właśnie z tego powodu zaplanowaliśmy również koncerty w tym roku oraz wydanie koncertowego DVD. W tej chwili miksujemy i montujemy to wydawnictwo i mam nadzieję, że ukaże się na rynku najprędzej jak to będzie możliwe. Wiesz.. to wszystko dla Mike’a (Mike Porcaro wieloletni basista zespołu, choruje na stwardnienie zanikowe boczne)..

Steve do zobaczenia 15 lutego w Warszawie i bardzo dziękuję za Twój czas!

Dzięki Stary i serdecznie pozdrawiam. Do zobaczenia!

Rozmawiał Kuba Dębski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *