Szwedzka formacja Spiritual Beggars, w której skład wchodzą
takie tuzy ciężkiego grania jak Michael Amott (Carcass, Arch Enemy) czy
Sharlee D’Angelo (Mercyful Fate, King Diamond, Arch Enemy) przypomniała o
sobie po pięciu latach milczenia bardzo dobrą płytą „Return To Zero”.
Na tą (tę… jak mawiają bohaterowie filmów Koterskiego) okoliczność
zeznawał klawiszowiec Per Wiberg, na co dzień muzyk Opeth.
„Return To Zero” – tytuł Waszej najnowszej płyty może sugerować, że
wracacie do swoich początków, do korzeni. Zgodzisz się z takim punktem
widzenia?
Myślę, że każdy z nas czuje, że to nowe otwarcie dla zespołu, bo szmat
czasu upłynął już od wydania płyty “Demons…”. Nigdy nie ukrywaliśmy
naszych muzycznych korzeni, one są takie same obecnie, jak były
wcześniej.
Jak nowy wokalista zdołał w ekspresowym tempie przygotować swoje partie? Mógłby starać się o wpis do księgi Guinessa…
Mike zwykle ma już pomysły na linie wokalne kiedy tworzy muzykę i
teksty, tak więc Apollo mógł łatwo nauczyć się partii, które zostały
napisane przez Mike’a, a potem popracowali wspólnie nad nimi podczas
sesji nagraniowej, trzeba wszak spróbować jak to zabrzmi, żeby wiedzieć
czy wypada dobrze czy nie.
Gdzie znaleźliście Apolla? Był jedynym kandydatem na miejsce JB?
Ludwig (Witt, perkusista – przyp. red.) grał wcześniej z Apollem w
lokalnych zespołach, poza tym mieszkają w tym samym mieście, zresztą
Mike również, więc znaliśmy go. Właśnie Ludwig zasugerował nam, że
powinniśmy go wypróbować i wszystko zadziałało jak trzeba.
Jesteś w kontakcie z JB? Słyszałeś ostatni album jego zespołu Grand Magnus?
Tak, dość często rozmawiam z JB, obaj mieszkamy w Sztokholmie. Znam ten
album, uważam, że jest bardzo dobry, ten materiał wspaniale kontynuuje
to, co robili na kilku ostatnich płytach.
Sesje ze Spiritual Beggars to dla Ciebie chwila wytchnienia po ciężkiej pracy z Opeth?
Ostatnio byliśmy bardzo zajęci z Opeth, więc w tym znaczeniu mógłbym
powiedzieć, że nagrywanie i próby ze Spiritual Beggars to jak
zaczerpnięcie świeżego powietrza. Styl, który uprawiamy z Beggars jest
bardziej oparty na spontaniczności i dla mnie praca z tym zespołem
zawsze była łatwiejsza i bardziej relaksująca.
„Return To Zero” brzmi jak hołd złożony klasycznym hard rockowym
i heavy metalowym formacjom takim jak Black Sabbath z Dio, Deep Purple
czy UFO. Obraliście sobie za cel odświeżenie tamtej stylistyki i
przeniesie jej w XXI wiek?
Cóż, sądzę, że wpływy w naszej twórczości zawsze były mniej lub bardziej
takie same, mam tu na myśli heavy metal oraz klasyczny rock z lat 60 i
70, ale każdy z nas dorastał w latach 80, przy bardziej ekstremalnych
odmianach metalu oraz punk rocku, co przydało naszej muzyce pewnego
ostrza, którym wymienionym wyżej kapelom brakowało. Nie chcę przez to
powiedzieć, że nasza muzyka jest lepsza czy gorsza, ale być może ten
fakt sprawił, że nasze utwory są nowocześnie „zakręcone”.
Wśród moich ulubionych fragmentów z „Return To Zero” są „Chaos
of Rebirth” i „Concrete Horizon”. Słuchając ich czuję się jakbym znalazł
się w środku “Heaven and Hell” czy “Mob Rules”. Odsłonisz nieco kulisy
ich powstania?
To rzeczywiście dwa dobre albumy. “Chaos Of Rebirth” właściwie został
zarejestrowany już z myślą o poprzedniej płycie, ale nie byliśmy
zadowoleni z tamtej wersji, więc nie trafiła na album. Kiedy zaczęliśmy
myśleć o nagraniu nowego materiały, ten utwór był jednym z tych, z
którymi chcieliśmy się zmierzyć ponownie. Tym razem wyszło tak jak
należy. Natomiast “Concrete Horizon” został napisany dość niedawno,
zadziałał od razu kiedy tylko zaczęliśmy go próbować.
Pamiętasz dzień w którym zmarł Ronnie James Dio? W jaki sposób dowiedziałeś się o tym smutnym fakcie?
Tak, pamiętam. Wiedziałem, że był bardzo poważnie chory. Mój przyjaciel
przeczytał gdzieś wiadomość o Jego śmierci i zadzwonił do mnie…
“Spirit of The Wind” brzmi zupełnie inaczej niż pozostałe
kawałki na płycie. Chcieliście mieć taki przerywnik pomiędzy potężnie
brzmiącymi, metalowymi utworami?
Tak, myślę, że to dobry moment na złapanie oddechu pomiędzy tym ciężkim
graniem. Dobrze również mieć taki wyróżniający się, spokojny kawałek,
zamiast jakiejś typowej hardrockowej ballady.
Wszyscy członkowie Spiritual Beggars są bardzo zajętymi
muzykami. Jest szansa na zorganizowanie regularnej trasy promującej
“Return To Zero”?
Zaczynamy koncertem w Grecji, w październiku zagramy też na festiwalu w
Japonii. Po tych dwóch występach nie mamy jeszcze zabukowanych żadnych
tras, ale kolejne koncerty będą. Zamierzamy też pojawić się na paru
letnich europejskich festiwalach w przyszłym roku.
Na zakończenie tradycyjnie kilka słów dla odwiedzających portal RockArea…
Nigdy nie graliśmy w Polsce ze Spiritual Beggars, ale naprawdę bardzo
chcielibyśmy wpaść tutaj na parę koncertów. Miesiąc temu odwiedziłem
Polskę z Opeth i zarówno publika, jak i występ były wspaniałe, więc
promotorzy: słuchajcie! Pozdrowienia!
Pytał: Robert Dłucik