SNOWBLIND tej jesieni wydali naprawdę mocną płytę. Już połechtany poprzednimi mini wydawnictwami czekałem na tą płytę – i muszę powiedzieć, że spełnia moje oczekiwania. Ale kiedy patrzę na tytuł, coś się w głowie buntuje. Tą kwestię pozostawiłem na sam koniec wywiadu z wokalistą formacji.
Uważam że wyszła wam płyta na światowym poziomie i chciałem zapytać dlaczego zdecydowaliście się na teksty po polsku
Ta zmiana była od dawna planowana, kiedy dołączyłem do zespołu w 2019 r. od razu mówiłem, że ja wolę pisać teksty po polsku, bo zdecydowanie bardziej to czuję. Myślę że mogę w ten sposób bardziej wyrazić siebie. Mimo, że trudniejsze jest pisanie tekstów po polsku, to jednak mi to bardziej siedzi.
No właśnie, w takim przypadku czy teksty nie muszą być bardziej przemyślane?
O – myślę, że one zdecydowanie muszą być bardziej przemyślane. Przede wszystkim polski język jest bardzo niewdzięczny, jeśli chodzi o pisanie piosenek. Żeby to dobrze brzmiało i jednocześnie miało sens, trzeba się dużo bardziej nagimnastykować.
Kiedy przelewasz na papier to co czujesz, czy musisz się pilnować żeby nie pójść za daleko, żeby nie bawić się w moralitety?
Tak, w polskim języku łatwo pójść trochę w autoparodię, albo we frazesy i schematy, które każdy gdzieś napisał i tysiąc razy słyszał. To nie jest łatwe, ale myślę że w miarę to nam wychodzi.
Dobra jeszcze jedną kwestię tekstów bym podrążył. Jako autorzy pod tekstami we wkładce nowej płyty, najczęściej widnieje napis tekst Snowblind i Agi Wróbel. Jak to u was jest z tym zbiorowym pisaniem tekstów?
Przede wszystkim Aga redaguje te teksty, ponieważ ja piszę piszę teksty w takim – powiedziałbym – oldschoolowym stylu. I czasami musi to przybrać nowszą formę. Dlatego Tomek i Aga często reagują te teksty, zmieniają pojedyncze słowa, zwroty czy jakieś konkretne rymy, żeby to było bardziej takie młodzieżowe.
Na soundcloud zauważyłem opisy do starszych utworów, czy uważasz za potrzebne takie wytłumaczenie waszych intencji? Wyłożenie słuchaczowi kawy na ławę?
Z jednej strony ja lubię pozostawiać pole do interpretacji, natomiast czasami chłopaki mają obiekcje co do tego, bo na pierwszy rzut oka te teksty mogą być niezrozumiałe. Znaczy że coś może być przykryte przez warstwę liryczną. Czasami po prostu opisujemy te teksty. Oczywiście dalej pozostawiając pole do interpretacji. Czy jest to potrzebne – nie wiem, ale pytani o to odpowiadamy.
Kolejny temat który chciałem podrążyć to kwestia zaproszonych gości. Jakie były kryteria dopasowania, kiedy zapraszaliście konkretne osoby do konkretnego utworu?
Pisząc ten materiał od razu myśleliśmy o gościach, nie ukrywam – trochę dla zasięgu. Ale też żeby muzykę urozmaicić. Wokal jednego wokalisty jest dość mocno ograniczony, mimo że ja się staram na tej płycie śpiewać jak najbardziej rozmaicie. Możliwe, że gdyby był tylko mój wokal byłoby po prostu nudno. A goście których zaprosiliśmy, To byli przeważnie nasi znajomi, koledzy, którzy wpasowali się w klimaty danych utworów. W przypadku każdego utworu który pisaliśmy kiedy uznaliśmy że jest jakaś przestrzeń do jakiegoś fitu to od razu mieliśmy kogoś na myśli. Czy Łyczka czy Jakuba czy Sabinę itd.
A propos zasięgów, nie było takiej pokusy żeby ściągnąć jakiegoś znanego gościa? Jakieś duże nazwisko?
Nawet przeszło nam to przez myśl, ale uważam że te osoby które zaprosiliśmy, mogły się bardziej zaangażować w tą muzykę. Stanęło na tym, że ci właśnie goście zostali zaproszeni. Wszyscy się na szczęście zgodzili. Myślę że jeżeli pojawiłby się ktoś bardziej znany, mógłby mieć większe oczekiwania, albo mógłby chcieć bardziej wpłynąć na muzykę. Myślę że współpraca ułożyła się fajnie po partnersku.
Widziałem że koncertujecie z Transgresją i Gorgonzolą, czy podczas takich koncertów ich muzycy pojawiają się z wami na scenie?
Akurat z Pawłem jeszcze nie zagraliśmy „We mgle”. A z kolei z Dominikiem owszem. Na każdym koncercie pojawiał się w utworze „Szara twarz”. Nawet ostatnio dwukrotnie bisowaliśmy z tym utworem. On nie ma z tym problemu, świetnie sobie radzi z tym utworem na scenie. Jeżeli tylko będziemy mieć okazję i będziemy mieć akurat gościa w pobliżu, wszyscy zgodzili się z nami grać te utwory na scenie, myślę że wszyscy zaliczą występ live.
Jeśli już o personaliach mowa, to zauważyłem że producentem waszej płyty jest Janek Mitoraj, nasz stary znajomy z Osada Vida i Brain Connect. Wydaje się że on siedzi w innych klimatach, jak wam się współpracowało? Jak znaleźliście wspólny język?
Janek jest producentem gitarowym bo u niego w studiu chłopaki rejestrowali gitary. On też wpływał troszeczkę na aranże tych gitar, na brzmienie. Głównym producentem jest Wally z Wally studio czyli Michał Wala, którego serdecznie pozdrawiam. A wracając do Janka, myślę że to jest osoba która wymogła perfekcyjne granie na chłopakach – a to było bardzo potrzebne tej płycie. Potrzebowali wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i Janek był odpowiednią osobą żeby to z nich wydobyć.
Następny punkt o który chciałem zapytać, to cover Kwiatu Jabłoni piosenka „Wodymidaj”. Dla mnie super pomysł. Jak na niego wpadliście i jaki był odbiór?
Ten Kower to był mój pomysł. To było tak absurdalne, kiedy usłyszałem ten utwór po raz pierwszy. Chcieliśmy nagrać jakiś cover osadzony w naszym stylu. Wówczas padały przeróżne propozycje, ale ja wpadłem na ten Kwiat Jabłoni. Słysząc na początku to banjo czy co to tam jest, mówię – jakby z tego zrobić riff gitarowy i zagrać do tego sekcję typowo snowblindową… uznałem że to wtedy będzie fajny numer – i tak to się potoczyło. I ten kawałek zrobił nam jakieś fajne wyświetlenia na youtube.
Czy macie zamiar sięgać do takiej innej stylistyki w przyszłości? Czy chodzi wam coś takiego po głowie?
Być może kiedyś jeszcze sięgniemy po taką stylistykę. Póki co nie mamy konkretnych planów, ale być może pomyślimy o coverze z innej stylistyki.
A właśnie, jeżeli chodzi o wycieczki stylistyczne to muszę przyznać że nie jestem fanem elektronicznego remixu waszego kawałka „Zwierz”. I tutaj ponowne pytanie skąd taki pomysł?
Pomysł był taki żeby tą płytę trochę urozmaicić, na końcu troszkę zaszokować. Mieliśmy człowieka który zrobi taką muzykę i mimo że ja sam nie jestem fanem takiej muzyki, wierzę że w takich klimatach on to zrobił dobrze. I że będą odbiorcy którym się to będzie podobać. Także pomysł szalony, pomysł dziwny, ale takie pomysły trzeba po prostu realizować.
Zauważyłem że wasze utwory traktujecie jako takie combo. Sztukę, dźwięk, obraz. Podobają mi się wasze klipy… to wszystko jest takie plastyczne. Czy robiąc utwór, pojawia się w twojej głowie szerszy obraz? Skojarzenia? możliwości?
Tak oczywiście. Zawsze zaczynamy pisać utwór od riffu, to jest baza do tego żeby ta muzyka powstała. Później przychodzi tekst i wizja na klip… czy jakaś wizualizacja tego wszystkiego. Tutaj działamy totalnie wspólnie, bo ja pisząc teksty interpretuje samego siebie, przekładam to na słowa, na papier. Potem oddaje tą muzykę już dalej.. każdy odbiorca może interpretować to wg. siebie. U nas za klipy odpowiedzialny jest głównie Tomek, czyli nasz gitarzysta. On dużo innych, ciekawych znaczeń nadaje obrazem tym utworom.
Czy są jakieś pomysły, których nie zrealizowaliście? Co jeszcze możecie zaproponować odbiorcom muzyki bądź co bądź alternatywnej? Czy macie jakąś koncepcję żeby jeszcze połechtać swoich odbiorców?
Ha ha, tak oczywiście mamy uważam że płyta „Słaby” to jest najlepsze, co mogliśmy w danym momencie zrobić. Natomiast my się cały czas rozwijamy i chcemy iść w jakimś swoim, ciekawszym kierunku. Z całą pewnością wszystko co będzie później, będzie już inne, dziwniejsze, jeszcze bardziej rozstrzelone po różnych gatunkach muzycznych, tego możecie być pewni.
Na koniec chciałbym podrążyć kwestie tytułu płyty, bo muszę powiedzieć że się z nim nie zgadzam, jest trochę takim polem do nadinterpretacji. Gdyby zastosowana była cała fraza „zbyt słaby” już by mnie to tak nie uwierało… Mniemam że wprowadzenie takiej konsternacji jest zamierzone?
Tak, to jest oczywiście zamierzone. Wcześniej było kilka innych propozycji. Jedna z nich taka jak mówisz „zbyt słaby”. Pomyśleliśmy jednak, że zastosowana nazwa może być mocno kontrowersyjna dla kogoś kto totalnie nie zna naszej muzyki. Okładka z tytułem „Słaby” będzie czymś bardzo dziwnym. Pozostawienie tego jakiego tytułu być może spowoduje, że ktoś mimo wszystko sięgnie po tą płytę, bo nie będzie wiedział o co chodzi. Jest to oczywiście kontrowersja, nawiązuje do tekstu utworu tytułowego, a trochę jest to nasz żart. Bo często rozmawialiśmy sobie na to mam temat polskiej muzyki i czasami wracał taki zwrot „ słaby, ale jak na Polskę..”
Haha
I nawet był taki moment że zastanawialiśmy się czy tak nie nazwać płyty. Natomiast koniec końców został tylko „Słaby”.
Dzięki to wszystkie pytania które sobie przygotowałem. Mam nadzieję że będzie okazja spotkać się na koncercie, pogadać, przybić piątkę. Dzięki za poświęcony czas.
Również dziękuję
Pytał Piotr Spyra