Nie słyszeliście o Snakebite? Powinniście. Po roku
nieoczekiwanej i niezależnej od zespołu przerwy, ten wraca z promocją
debiutanckiego albumu wydanego w amerykańskim Spitfire Music! O
współpracy z tym labelem oraz producentem Warrenem Huarta`em a także o
poworcie po roznym milczeniu rozmawiamy z Kamilem Osickim, perkusistą
Snakebite
Naprawdę jesteście pierwszym polskim zespołem, który podpisał kontakt z amerykańską wytwórnią? Jak do tego doszło?
Tak, według naszej wiedzy, a szukaliśmy jakiejkolwiek informacji o innym
takim polskim zespole praktycznie wszędzie. Mowa tutaj oczywiście o
debiutanckim wydawnictwie. Szukaliśmy też informacji o innym rodzimym
zespole, który nagrałby płytę w stanach. Również na próżno. Spitfire
Music jest wydawnictwem z Los Angeles, którego właścicielem jest Warren
Huart. Spodobała mu się nasza muzyka i zaproponował nam wydanie albumu.
Nie mogliśmy odmówić.
Jak oceniacie współpracę ze Spitfire Music?
Bardzo pozytywnie. Pomagali w promocji płyty. Otrzymaliśmy propozycję
zmiksowania jednego z naszych kawałków przez producenta Pantery, Ulricha
Wilde’a. Utwór pt. „My Final Hour” jest dostępny na Spotify jako
singiel. Staraliśmy się również o wydawnictwo „półkowe” w Polsce, ale
niestety bezskutecznie. Łatwiej było o kontrakt za oceanem.
Do współpracy nad Waszym debiutem udało Wam się zaprosić
uznanegio producenta Warrena Huarta. Jak ta współpraca przebiegała i czy
jesteście z niej zadowoleni?
Warren jako producent jest osobą dość specyficzną. Posiada studio w
Laurel Canyon. Na tej samej ulicy mieszkają chociażby Frank Zappa, czy
też autorka scenariusza do „Króla Lwa”. Do szkoły razem z synem Warrena
chodzą dzieci Dave’a Grohla. Totalnie inny świat. Muszę przyznać , że
naoglądałem się bardzo dużo dokumentów o Metallice i ich współpracy z
Bobem Rockiem na „Black Album”. Spodziewałem się czegoś podobnego –
ingerencji w muzykę, tony pomysłów, co pozmieniać, co i gdzie dodać.
Warren zostawia jednak muzykę artyście. Nie ingeruje w twórczość na
tyle, aby zmienić budowę utworu. Co dla nas było ciekawe, a ponoć robi
tak prawie zawsze, nauczył się każdego naszego kawałka na gitarze.
Gitara, zdecydowanie, jest przedłużeniem jego osobowości. Każdy dzień w
studiu był przepełniony ciężką pracą. Siedzieliśmy nad muzyką po 8 – 10
godzin dziennie. Osobiście mogę powiedzieć, że był to najlepszy okres
czasu w moim życiu. Pewnie pomagała też w tym pogoda, która w Los
Angeles jest zawsze piękna i słoneczna.
To
nie pierwszy raz, gdy kooperujecie ze znanymn producentem – już przy
okazji EP-ki „Try To Fly” wspierał Was Stephen Marcussen współpracujący
m.in. z The Rolling Stones, Alice In Chains, Nirvaną czy Aerosmith. Jak
wyglądała ta współpraca?
Współpraca wyglądała dość prosto. Napisaliśmy do Stephena, czy nie
zająłby się brzmieniem w naszych kawałkach, bo niestety, ale to które
uzyskaliśmy w studiu nie brzmiało wystarczająco dobrze. W końcu
chcieliśmy ruszyć z wysyłaniem EP-ki do wytwórni, więc wszystko musiało
być tip-top. Wymieniliśmy kilka maili – to wszystko. Ciężko nawet
powiedzieć, że się znamy.
Po niemal rocznej przerwie spowodowanej sprawami prywatnymi, wracacie do gry: jak wyglądają pierwsze ruchy Snakebite?
Byliśmy zmuszeni zrobić sobie przerwę w najgorszym momencie. Promocja
płyty w toku, co raz więcej ważnych koncertów. Trafił nam się nawet
support przed Airbourne w Warszawie. Niestety jeden z członków zespołu
został hospitalizowany na ponad miesiąc, a potem wracał do siebie przez
ponad 3 miesiące. Szybko wróciliśmy na ziemię. Zaczęliśmy grać już na
początku roku, w tej chwili mamy już ograną setlistę – koncerty w
drodze.
Czy planujecie jakieś kolejne single bądź klipy promujące debiut?
Wypuściliśmy 2 single promujące płytę – Outta Control i My Final Hour. Póki co wystarczy. Nad klipem cały czas myślimy.
Jak wyglądają plany Snakebite na rozpędzający się sezon letni?
Kontynuacja (po prawie roku) z miejsca w którym skończyliśmy. Promujemy płytę i zobaczymy, czy będziemy nagrywać kolejną.
A, jak wygląda Wasza bieżaca aktywność koncertowa? Gdzie będziemy mogli posłyuchać Was na żywo w najbliższym czasie?
Jest spora szansa, że zagramy niedługo we Wrocławiu, nie możemy jednak
póki co nic zdradzić. Lato to festiwale i outdoor – postaramy się
zdziałać jak najwięcej.
Dziękuję za rozmowę i ostatnie słowo oddaję Snakebite!
Również dziękujemy. Zapraszamy do zapoznania się z naszą debiutancką płytą na Spotify – nie pożałujecie !