SNAKEBITE (13.06.2017)

snakebit2

Nie słyszeliście o Snakebite? Powinniście. Po roku nieoczekiwanej i niezależnej od zespołu przerwy, ten wraca z promocją debiutanckiego albumu wydanego w amerykańskim Spitfire Music! O współpracy z tym labelem oraz producentem Warrenem Huarta`em a także o poworcie po roznym milczeniu rozmawiamy z Kamilem Osickim, perkusistą Snakebite

Naprawdę jesteście pierwszym polskim zespołem, który podpisał kontakt z amerykańską wytwórnią? Jak do tego doszło?

Tak, według naszej wiedzy, a szukaliśmy jakiejkolwiek informacji o innym takim polskim zespole praktycznie wszędzie. Mowa tutaj oczywiście o debiutanckim wydawnictwie. Szukaliśmy też informacji o innym rodzimym zespole, który nagrałby płytę w stanach. Również na próżno. Spitfire Music jest wydawnictwem z Los Angeles, którego właścicielem jest Warren Huart. Spodobała mu się nasza muzyka i zaproponował nam wydanie albumu. Nie mogliśmy odmówić.


Jak oceniacie współpracę ze Spitfire Music?
Bardzo pozytywnie. Pomagali w promocji płyty. Otrzymaliśmy propozycję zmiksowania jednego z naszych kawałków przez producenta Pantery, Ulricha Wilde’a. Utwór pt. „My Final Hour” jest dostępny na Spotify jako singiel. Staraliśmy się również o wydawnictwo „półkowe” w Polsce, ale niestety bezskutecznie. Łatwiej było o kontrakt za oceanem.


Do współpracy nad Waszym debiutem udało Wam się zaprosić uznanegio producenta Warrena Huarta. Jak ta współpraca przebiegała i czy jesteście z niej zadowoleni?

Warren jako producent jest osobą dość specyficzną. Posiada studio w Laurel Canyon. Na tej samej ulicy mieszkają chociażby Frank Zappa, czy też autorka scenariusza do „Króla Lwa”. Do szkoły razem z synem Warrena chodzą dzieci Dave’a Grohla. Totalnie inny świat. Muszę przyznać , że naoglądałem się bardzo dużo dokumentów o Metallice i ich współpracy z Bobem Rockiem na „Black Album”. Spodziewałem się czegoś podobnego – ingerencji w muzykę, tony pomysłów, co pozmieniać, co i gdzie dodać. Warren zostawia jednak muzykę artyście. Nie ingeruje w twórczość na tyle, aby zmienić budowę utworu. Co dla nas było ciekawe, a ponoć robi tak prawie zawsze, nauczył się każdego naszego kawałka na gitarze. Gitara, zdecydowanie, jest przedłużeniem jego osobowości. Każdy dzień w studiu był przepełniony ciężką pracą. Siedzieliśmy nad muzyką po 8 – 10 godzin dziennie. Osobiście mogę powiedzieć, że był to najlepszy okres czasu w moim życiu. Pewnie pomagała też w tym pogoda, która w Los Angeles jest zawsze piękna i słoneczna.


Snakebite

To nie pierwszy raz, gdy kooperujecie ze znanymn producentem – już przy okazji EP-ki „Try To Fly” wspierał Was Stephen Marcussen współpracujący m.in. z The Rolling Stones, Alice In Chains, Nirvaną czy Aerosmith. Jak wyglądała ta współpraca?

Współpraca wyglądała dość prosto. Napisaliśmy do Stephena, czy nie zająłby się brzmieniem w naszych kawałkach, bo niestety, ale to które uzyskaliśmy w studiu nie brzmiało wystarczająco dobrze. W końcu chcieliśmy ruszyć z wysyłaniem EP-ki do wytwórni, więc wszystko musiało być tip-top. Wymieniliśmy kilka maili – to wszystko. Ciężko nawet powiedzieć, że się znamy.


Po niemal rocznej przerwie spowodowanej sprawami prywatnymi, wracacie do gry: jak wyglądają pierwsze ruchy Snakebite?

Byliśmy zmuszeni zrobić sobie przerwę w najgorszym momencie. Promocja płyty w toku, co raz więcej ważnych koncertów. Trafił nam się nawet support przed Airbourne w Warszawie. Niestety jeden z członków zespołu został hospitalizowany na ponad miesiąc, a potem wracał do siebie przez ponad 3 miesiące. Szybko wróciliśmy na ziemię. Zaczęliśmy grać już na początku roku, w tej chwili mamy już ograną setlistę – koncerty w drodze.


Czy planujecie jakieś kolejne single bądź klipy promujące debiut?

Wypuściliśmy 2 single promujące płytę – Outta Control i My Final Hour. Póki co wystarczy. Nad klipem cały czas myślimy.


Jak wyglądają plany Snakebite na rozpędzający się sezon letni?

Kontynuacja (po prawie roku) z miejsca w którym skończyliśmy. Promujemy płytę i zobaczymy, czy będziemy nagrywać kolejną.


A, jak wygląda Wasza bieżaca aktywność koncertowa? Gdzie będziemy mogli posłyuchać Was na żywo w najbliższym czasie?

Jest spora szansa, że zagramy niedługo we Wrocławiu, nie możemy jednak póki co nic zdradzić. Lato to festiwale i outdoor – postaramy się zdziałać jak najwięcej.


Dziękuję za rozmowę i ostatnie słowo oddaję Snakebite!

Również dziękujemy. Zapraszamy do zapoznania się z naszą debiutancką płytą na Spotify – nie pożałujecie !

Dodaj komentarz