Teraz kiedy jesteście po kolejniej trasie, nie mam
wątpliwości… ale kiedy tworzyliście supergupę, jeszcze z Rolandem
Grapowem i Thomenem Stauchem, czy miał to być projekt czy prawdziwy
zespół?
Dominik Sebastian: To zawsze miał być prawdziwy zespół, nie projekt. Tak
było i tak miało zostać jeszcze w pierwszym składzie. Teraz jesteśmy
już ustabilizowanym zespołem i mamy najlepszy skład jaki moglibyśmy
sobie zażyczyć by podbić świat.
Obecnie, czy trudno jest wam dopasować terminarze?
DS: Z powodu, że żyjemy w innych krajach, na innych kontynentach to
rzeczywiście nie jest proste by to dopasować dobrze. Nie możemy po
prostu się zlecieć i rozejść po jednym koncercie. Chodzi o czas i
oczywiście pieniądze. Ale mamy najlepszego managera (Mario) jakiego
możesz mieć – więc to działa.
Czy gracie próby, a może działacie w bardziej nowoczesny sposób – na przykład przez internet?
DS: Robimy przesłuchania, twarzą w twarz, ale tylko przed rozpoczęciem
sezonu festiwalowego czy początkiem trasy. Próby służą temu by
przećwiczyć na żywo nasz występ i żeby zobaczyć jakie kawałki pasują
jeden po drugim i stworzyć właściwą setlistę.
Nazwa zespołu to gra słów… i kojarzy się z postacią z serii o
Harrym Potterze [SIRIUS BLACK przyp. P.S.]. Nie obawialiście się że taka
nazwa będzie traktowana jako niepoważna?
DS: Nie, w ogóle. To świetna nazwa dla grupy metalowej.
I aby uniknąć pytań o kradzież marki, zmieniliśmy imię na SERIOUS [poważny – przyp P.S.]
Ale też ważną rzeczą było nie zajmowanie się tematami fantasy. Wówczas mogłoby to stać się jakieś śmieszne.

Pogadajmy o nowej płycie…
Dlaczego zdecydowaliście się by podstawowa i wersja deluxe były tak różne (9 lub 16 utworów, prawie dwa razy dłuższy album)?
DS: Nie mam właściwej odpowiedzi na to pytanie. Osobiście zrobiłbym to
inaczej, ale uwierz mi były na pewno powody by tak zrobić. W sumie
bardziej warto nabyć edycję specjalną, jest na niej sporo świetnych
kawałków.
Czy proste było wybranie utworów na wersję regularną, skoro mieliście tak dużo więcej materiału?
DS: Właściwie kiedy musieliśmy ogłosić jakie kawałki znajdą się na
regularnej edycji, musieliśmy wybrać te które były niemal gotowe do
rejestracji. A w tym momencie nie mieliśmy pojęcia że pojawi się jeszcze
tak wiele świetnych pomysłów i piosenek.
A wtedy czy trudno było wybrać utwory na single?
DS: Dość prosto: lyric-vide „As long as I’m alive“ to pierwszy kawałek z
płyty, a „Castor Skies“ ma świetną historię do opowiedzenia i jest
idealna do sfilmowania.
Więc najpierw powstało lyric-video, a później tradycyjny klip do „Castor Skies”.
Czy członkowie grupy brali udział w tworzeniu czy sugerowaniu scenariusza, czy był on w całości zlecony?
DS: Tylko niektórzy z nas byli zaangażowani w proces tworzenia. Nie
potrafię powiedzieć kto co zrobił, kiedy i dlaczego. Jeśłi chodzi o
klip, historia to tekst Urbana. Rainer ZIPP Fränzen zrobił scenariusz i
całość wyreżyserował. Nie mam pojęcia kto i dlaczego był w to
zamieszany. Co wiem na pewno, ja tylko tam grałem 😉
Jeśli miałbyś taką możliwość jaki kawałek wybrałbyś na kolejny wideoklip?
DS: Nigdy nie tracę czasu na tekie rzeczy, dlatego że nie będzie
kolejnego klipu do tej płyty. Już pracujemy nad naszym trzecim albumem.
Może powstanie jakiś teledysk koncertowy. Ale wówczas wszystko będzie
zależeć od jakości materiału. Do tego wybrałbym „Mirrorworld“ lub „This
machine is broken“
Odbieram nową płytę jako lżejszą od debiutu (mam na myśli brzmienie). Czy to tylko odczucie, czy to zamierzony zabieg?
DS: W rzeczywistości płyta jest nieco lżejsza niż pierwsza. Zrobiona
została w ten sposób by brzmieć bardziej mainstreamowo czy też
radiowo-przyjaźnie. Ale też z takiego powodu, że została nagrana przez
innych muzyków. Bob ma zupełnie inny styl niż Roland i tak samo sprawa
ma się w różnicach Alexa i Thomena. To też robi różnicę. Dla mnie
osobiście brzmienie mogłoby być ciut ostrzejsze, ale podoba mi się jak
jest.
Jak odczuwasz różnicę między pierwszym i drugim materiałem?
DS. Różni muzycy mają różne pomysły. Wzrastaliśmy razem przez poprzedni
rok, zagraliśmy dwie trasy i kilka festiwali. Teraz wiemy więcej o sobie
i o naszych umiejętnościach. „Mirrorworld“ nie jest produktem pomysłu
na zespół. Jest pomysłem zespołu z prawdziwego zdarzenia.
Czy proces tworzenia nowego materiału był inny niż w przypadku debiutu?
DS: Tak i nie. Główna różnica dotyczy ludzi, którzy byli w o
zaangażowani i sposobu ich pracy. Reszta była podobna. Składaliśmy razem
pomysły i decydowaliśmy, które zadziałają. Urban napisał (większość)
tekstów i nagrał je w Stanach. Bob zagrał gitary w swoim studio w
Grecji, bębny zostały zarejestrowane w Monachium, klawisze w Chechach, a
ja pracowałem w Austrii. Wóczas wszystkie pliki poskładaliśmy w
Dreamsound Studios w Monachium gdzie płyta została skończona.
Avenged Sevenfold ogłosili nowy album dziń przed premierą…
Metallica bnagrała klipy do wszystkich utworów… Jakie jest twoje zdani
o takich nietypowych formach promocji? Czy to jest możliwe w przypadku
nie mainstreamowych zespołów? Czy to jest potrzebne?
DS: Wyjątki czynią cię wyjątkowym w niektórych przypadkach… W końcu
ludzie wciąż o tym gadają. A to najlepsza promocja jaką możesz mieć. Bo
oczywiście chcesz by ludzie wciąż mówili o twoim zespole. Ale by ogłosić
premierę dzień przed wydaniem płyty, musisz mieć już znany zespół. Kto
by się przejął, gdybym ogłosił, że wydają nowy album jutro? Potrzebujesz
do tego dobrej bazy fanów. Z kolei co do przypadku Metalliki – gdybyśmy
mieli ich pieniądze by wyprodukować i promować album, myślę że
zrobilibyśmy tak samo.
Dzięki za twój czas. Życzę wszystkiego najlepszego i mam
nadzieję zobaczyć was chłopaki na koncercie w Polsce w czasie kolejnej
trasy.
DS: Dzięki za zainteresowanie zespołem SERIOUS BLACK. Jestem pewien że niebawem przyjedziemy do Polski.
Pytał: Piotr Spyra