RIVERSIDE – Piotr Kozieradzki (05.02.2010)

RIVERSIDE - adhd

Rok 2009 był dla RIVERSIDE wyjątkowy. Zespół zagrał największe w swej historii tourne, nagrał wyśmienity album „Anno Domini High Definition”, w końcu ukazało się DVD „Reality Dream” Nie mogliśmy sobie odpuścić „riverowego” podsumowania minionego roku. O koncertach w Rosji (tamtejszym Warsie), problemach przy produkcji DVD i nowej wytwórni Prog Team opowiedział Piotr Kozieradzki.


Cześć, rok 2009 był dla was niezwykle udany, nowa płyta, duża trasa, DVD. Na brak zajęć nie mogliście narzekać?

Witam wszystkich czytelników i ciebie Piotrze. Powiem ci tak z ręką na sercu, że to najintensywniejszy rok w karierze Riverside. Nie było jeszcze takiego wyzwania dla naszej wytrzymałości. 60 koncertów, studio i nowa płyta, dokończenie „sławetnego” DVD z Łodzi. Naprawdę było co robić. Wszyscy w „bandzie” nie powinniśmy narzekać na brak pracy. No może Michał. On nic nie robi tylko gra na Hammondzie (śmiech). Naprawdę jest co robić przy takim zespole jak Riverside. Zaznaczam jednak że, zazwyczaj daje to dużą satysfakcję. My z zasady nie narzekamy. Jesteśmy optymistami i staramy się wyciągać nauki z otaczającego nas świata. Staramy się być zarazem obserwatorami i uczniami. Nie ma powodów do jęczenia.


ADHD było w Waszej dyskografii czymś na kształt świeżego powiewu, nie obawiasz się tego, że poprzeczka przed kolejną płytą została zawieszona bardzo wysoko?

Powiem Ci, że każdy nasz nowy album podnosił nam poważnie poprzeczkę. I pewnie, każdy następny będzie to robił w podobny sposób. Pisząc materiał na pierwszą płytę byliśmy totalnie nieświadomi, że to co robimy może się spodobać, nie myśląc poważnie o tzw sukcesie jaki ten materiał odniósł. Przy nagraniach myśleliśmy o „demie” a okazało się, że to będzie płyta. Po OOM stanęliśmy przed wyzwaniem stworzenia czegoś co mogło by zdefiniować styl Riverside i nie było by odzwierciedleniem naszych fascynacji muzycznych. Trochę ostrzej i z ładnymi piosenkami. Po SLS mieliśmy już mocno podwyższoną poprzeczkę. Ostatnia część trylogii powstawała pod sporą presją wytwarzaną przez naszych fanów. Wszyscy wiedzieli co zagramy, w którą stronę powinniśmy pójść. Musieliśmy stworzyć płytę w klimacie trylogii, równocześnie nie powtarzając schematu z poprzednich płyt. Przy ADHD byliśmy naprawdę w komfortowej sytuacji. Mięliśmy totalnie wolna rękę. Płyta miała być inna i jest. To kawał dobrej muzyki, którą tworzyliśmy z przekonaniem, że to nasz najlepszy dotychczasowy album. Ten NAJ mam nadzieję jest jeszcze przed nami. Nie jesteśmy ludźmi spoczywającymi na laurach. Nagraliśmy płyt już kilka i wiemy na co nas stać. Jestem przekonany, że będzie jeszcze o czym pisać i mówić. Gramy muzykę progresywną więc rozwój jest podstawową sprawą w zespole. Muzyka regresywna nas nie interesuje.


Płyta został przyjęta niezwykle entuzjastycznie, chyba możecie z niej być dumni, zewsząd pochwały? Spotkałeś się z chociaż jedną negatywną recenzją?

Tak, zawszę będzie ktoś, komu się to nie podoba. Czy to ze względu na muzykę czy też innego personalnego powodu. Takie jest życie. Nie każdemu dogodzisz. Co ciekawe lub może najbardziej przewidywalne, najwięcej „złych” komentarzy jest w języku polskim. Niestety to Polska „pięta Achillesowa”. W naszym kraju jeżeli ktoś osiągnie sukces lub stara się to zrobić napotyka na niesamowitą ilość tzw „kłód pod nogi”. Najważniejsze, że dzięki temu krążkowi usłyszało i zauważyło nas bardzo wielu nowych odbiorców. To zdecydowanie nasz najlepszy album. Najdojrzalszy, najlepiej brzmiący i najlepiej sprzedający się. Jest sporo tych „naj” dlatego uważamy, że to nasz obecnie numer jeden. Oczywiście nikt nie ujmuje poprzedniczkom splendoru. Jednakże chyba jesteśmy najbardziej zadowoleni z efektu końcowego właśnie przy ADHD.



Wasze najnowsze wydawnictwo było podparte największą w historii zespołu trasą. Jak ją wspominasz? Jak wypadły koncerty w Rosji?

Jak wspominałem to największe przedsięwzięcie w koncertowej działalności Riverside. Blisko 50 koncertów niemal w jednym ciągu to sporo. Nie mówię oczywiście o trasach Behemoth czy Vader gdyż takie trasy nas kompletnie nie interesują. Wracając, wspominam bardzo pozytywnie. Zobaczyło nas naprawdę bardzo dużo osób, większość koncertów była wypełniona po brzegi ludźmi, kilka miejsc było wyprzedane, kluby były na wysokim poziomie (zwłaszcza na zachodzie) koncerty w większości bardzo dobre, więc tak naprawdę nie mam powodów do złych wspomnień. My naprawdę lubimy grać koncerty. Lubimy występować i spotykać się z ludźmi, którzy wspierają Riverside. Kontakt z naszymi fanami jest najważniejszy. To oni stanowią o tym gdzie w danym momencie jest Riverside i czy trasa, płyta jest sukcesem. To podstawa działalności każdego zespołu, oczywiście moim zdaniem, powinna taka być. I tu jak zwykle ciekawostka na życzenie. W ostatnim Teraz Rocku w podsumowaniach czytelników za 2009 rok jesteśmy naprawdę w wielu kategoriach, Mariusz jest wokalistą roku, Riverside na 3 miejscu jako zespół roku. Super, dla mnie bomba, przewracasz stronę i co widzisz? Podsumowanie redakcji i współpracowników Teraz Rocka. Jakie było moje zaskoczenie gdy to czytałem. Nikt nie wspomniał o nas czy o naszej płycie nawet słowem. Jak widzisz tylko u ludzi kupujących nasze płyty jesteśmy coś warci. Cała śmietanka ma nas gdzieś. Moim zdaniem to nawet dobrze. Właśnie cały „ten” sukces Riverside tak działa na ludzi. Niektórzy po prostu nie mogą tego znieść. To jest takie bardzo „Polskie”. Ale bez dołowania. Nam to na rękę. Wracając, aaaaaaaaaa właśnie wspomniana ROSJA. To chyba największa niespodzianka jaka nas spotkała podczas tej trasy i chyba wszystkich koncertów Riverside. Wszyscy byliśmy totalnie zaskoczeni frekwencją (1000 osób na 2 koncertach), przyjęciem, sprzętem, klubami, organizacją po prostu wszystkim. Tam nawet Wódka ma inny smak. Musimy tam wrócić ponieważ było naprawdę super. Zwiedziliśmy obydwa miasta, które potrafią oszołomić swoim przepychem, postkomunistyczną architekturą czy klimatem w klubach. Powiem ci że miałem okazję zjeść w Radzieckiej wersji naszego WARS`u. To był naprawdę spory ubaw. Jakbym się przeniósł 25 lat wstecz. Jeśli mówimy o występach, same koncerty były naprawdę bardzo udane.

Jakie macie plany koncertowe na rok 2010?

Mamy niestety tylko plany obejmujące koncerty na zachodzie, wschodzie (planujemy trasę w tzw bloku wschodnim czyli Bułgaria, Rumunia, Węgry, Cechy, Słowacja, Serbia) wybieramy się do Grecji na 2 koncerty, Turcji, Portugali, Hiszpanii, Austrii, Holandii i Niemiec. Dokładnie w okolicach kwietnia / maja, w czerwcu lecimy do Stanów na NEAR fest, w wakacje festiwale w Europie a w drugiej połowie roku mam nadzieję że wypali wylot do miejsca w którym jeszcze nie byliśmy i bardzo chcemy tak zagrać. Na razie nie zapeszam i nie ujawnię. Jak wyjdzie pewnie będziemy o tym informować wszystkich. Jak widzisz w Polsce będzie ciężko nas zobaczyć na koncercie w tym roku. Może uda się pojawić na jednym z festiwali w kraju ale to jeszcze nic pewnego. Przed nami kolejny rok w którym poważnie się napracujemy.


Teraz może parę słów o DVD (Reality Dream). Dochodzą słuchy, że nie jesteście z niego specjalnie zadowoleni. Dlaczego? Z punktu widzenia fana jest to bardzo ciekawie zrealizowane wydawnictwo (jedyne czego brak to dźwięku 5.1)

Wiadome nie od dziś, że to bardzo delikatny i wrażliwy temat. Wszystko przez obietnicę i chęć dotrzymania słowa. Jak się powiedziało „A” to trzeba powiedzieć „B”. Mieliśmy nadzieję, że cała praca przy tym DVD będzie po prostu wykonana na wysokim poziomie z profesjonalnym podejściem do tematu. Okazało się, że nie wszyscy mają taki sam poziom. Po interwencji osób trzecich, koniec końców po 1,5 roku dostaliśmy ostateczną wersję „montażu” video. Po 2 godzinach było pewne, że tego nie wydamy. Montaż bez żadnego pomysłu, w co drugim ujęciu pojawia się kamerzysta, i kompletny brak dynamiki oraz, o zgrozo, brak 2 numerów w końcowej wersji montażu. Nikt z nas nie mógł sobie wyobrazić tego wydawnictwa w takiej postaci. Do tego wszystkiego okazało się że ktoś co miał zmiksować dźwięk 5.1 po prostu się na wszystko obraził. Czysty armageddon. No i tu właśnie pojawiła się ta obietnica. Obiecaliśmy, że się ukaże, więc to dokończymy. Zdecydowaliśmy, że uratujemy co się da i zrobimy tak aby to po prostu wydać. Poprosiliśmy gościa (Wilqu) odpowiedzialnego za montaż i post produkcję klipu do „02 Panic Room” aby coś poradził. I poradził. Prawdę mówiąc to uratował. Zmontowaliśmy bonusową, drugą płytę z ciekawszych bootlegowych wersji filmów z naszych przepastnych archiwów koncertowych i to dokończyliśmy. Naszym zdaniem to co mogliśmy zrobić i uratować, uratowaliśmy. Po tych wszystkich tzw „przejściach” następne DVD i taka produkcja musi być nadzorowana przez nas i nie można zostawiać innym osobą wolnej ręki. Niestety pierwszy raz kręciliśmy koncert z tak dużą produkcją. Brak doświadczenia i zaufanie niestety trochę nas zgubiły. Dobra nauczka na przyszłość. Co do 5.1 i wszystkich braków na RD mam nadzieję, że uda nam się wydać ten koncert na BLUE RAY`u. Wszystkie niedociągnięcia postaramy się jeszcze poprawić. Oczywiście jak będziemy mieli taką możliwość i padnie pomysł o takim wydawnictwie. Na razie cisza (smiech).


DVD zostało wydane przez ProgTeam. Jesteś chyba zamieszany w to nowe, na naszym rynku, wydawnictwo 🙂

Tak powołałem do życia firmę wydawniczą oraz management opiekujący się współpracującymi ze mną zespołami. Nic wielkiego, po prostu uważam, że było by wielką stratą nie pokazać ludziom, iż w Polsce jest tak dużo dobrych zespołów grających naprawdę muzykę progresywną na wysokim poziomie. Oczywiście zaczynam z grubej rury. DVD Riverside to bardzo duży i interesujący produkt jak na początek działalności firmy. Jak dotąd sprzedaliśmy prawie 5000 podwójnych płyt więc razem 10000 nośników. Jest to platynowa płyta i idealny początek działalności wydawniczej. Jest jeden minus. Nie wiem kto nam wręczy pamiątkową platynową płytę. Będę musiał się rozdwoić chyba. Co do zapowiedzi to na przełomie lutego i marca wydajemy materiał DIVISION BY ZERO i debiutantów z DISPERSE. Obydwa te zespoły można było usłyszeć podczas polskiej edycji ADHD Tour w zeszłym roku. Mam nadzieję, że moja działalność będzie tylko pomostem dla tych zespołów do czegoś większego. Podpisania kontraktu z duża firmą i rozwojem ich kariery. Na pewno będę się o to starał.


Jakie plany ma ProgTeam na 2010? Wiemy o Disperse i Division by Zero.

Bardzo proste. Wydać płyty, zainteresować jak najwięcej ludzi tymi materiałami, załatwić kontrakt dla zespołów gdzieś w świecie i grać koncerty czy trasy. To taki standard który trzeba tylko wcielić w życie. Włożę w to „trochę” pracy i mam nadzieję, że będzie więcej o 2 zadowolone polskie zespoły.


Zespól już istnieje ładnych parę lat, nie myśleliście aby wydać coś na kształt biografii? Fanów zapewne by to ucieszyło.

To fajna sprawa ale osobiście uważam, że trochę za wcześnie o tym mówić. Może i gramy trochę czasu i może w dodatku jest o czym pisać, lecz wydaje mi się to trochę napompowane i nie pasuje do naszego zespołu. Jeszcze nie teraz. Jesteśmy jeszcze młodym zespołem. W przyszłości oczywiście, że tak, jestem ZA. Teraz musimy poczekać. Może jakieś :The Best of” z książką (tak jak KULT czy T LOVE??) nie wiem może i tak? Tylko kto to spisze?


Jak oceniasz rok 2009? Mam tu na myśli inne zespoły, ogólną kondycję sceny i muzyczne wydarzenia i wydawnictwa.

Ciężko mi oceniać inne zespoły, staram się tego nie robić i to zwłaszcza w wywiadach. Po prostu niektóre są fajniejsze od innych. Jedne mi się podobają drugie nie. Tak czy inaczej nie powinniśmy narzekać na kondycję polskiej muzyki progresywnej. Jest naprawdę bardzo dużo dobrych i sprawnych zespołów. Można powiedzieć iż mamy bardzo prężną scenę progresywną. Nie mamy się czego wstydzić a nawet powiem szczerze, że powinniśmy być zadowoleni z poziomu tej sceny. Audycję w radiostacjach, gazety, firmy wydawnicze, różnego rodzaju festiwale, czy koncerty. Tu wygląda wszystko bardzo dobrze. Jest tylko jedno życzenie. Frekwencja na niektórych progresywnych koncertach. Większość fanów przychodzi na „stare wygi” i te tzw „młode wilki” są traktowane mocno po macoszemu. To jedyna sprawa, która nie jest tu na wysokim poziomie. Jak się sytuacja poprawi to będzie dużo lepiej. Nawiasem mówiąc nie wszyscy fani zdają sobie chyba sprawę, że przychodzenie na koncerty młodych zespołów, w większości stymuluje te zespoły do działania. Organizują koncerty, nagrywają płyty, udzielają się w progresywnych mediach, rozpadają się aby to za chwilę założyć inne 2 nowe zespoły. Właśnie w taki sposób my też zdecydowaliśmy się to robić naprawdę na serio. Na pierwszych koncertach było pełno ludzi i to właśnie nas uświadomiło, że to co robimy jest dla niektórych bardzo ważne. To ogromnie dużo zmienia w myśleniu muzyka z młodego zespołu. Jest pewien, że gra dla kogoś a nie tylko dla pustych ścian. Sam osobiście chodzę na sporo koncertów i sporo też organizuję. Po prostu trzeba działać. Jeżeli choć jeden z tych młodych zespołów stanie się następnym Riverside czy Quidam wszyscy będą zadowoleni. Warto to nieraz sprawdzić i wybrać się na show młodzików. Zapłacić za bilet marne 10/15 zł i po prostu dać im szansę. Dla ludzi na scenie to bardzo ważne. Utożsamiając się z tą scenę trzeba o tym pamiętać…. ale moralizuje. Powiem krótko. Trzeba chodzić na koncerty bo to rozwija zespoły i słuchacza.


Dziękuję za wywiad, życzę powodzenia i sukcesów w nowym roku

Dziękuję za życzenia i wywiad oraz pozdrawiam wszystkich czytelników Rock Area. Pamiętajcie o tych koncertach. To poważna sprawa. Pozdrawiam.


Rozmawiał: Piotr Michalski

Dodaj komentarz