Rok 2009 był dla RIVERSIDE wyjątkowy. Zespół zagrał największe w swej
historii tourne, nagrał wyśmienity album „Anno Domini High Definition”,
w końcu ukazało się DVD „Reality Dream” Nie mogliśmy sobie odpuścić
„riverowego” podsumowania minionego roku. O koncertach w Rosji
(tamtejszym Warsie), problemach przy produkcji DVD i nowej wytwórni Prog
Team opowiedział Piotr Kozieradzki.
Cześć, rok 2009 był dla was niezwykle udany, nowa płyta, duża trasa, DVD. Na brak zajęć nie mogliście narzekać?
Witam wszystkich czytelników i ciebie Piotrze. Powiem ci tak z ręką na
sercu, że to najintensywniejszy rok w karierze Riverside. Nie było
jeszcze takiego wyzwania dla naszej wytrzymałości. 60 koncertów, studio i
nowa płyta, dokończenie „sławetnego” DVD z Łodzi. Naprawdę było co
robić. Wszyscy w „bandzie” nie powinniśmy narzekać na brak pracy. No
może Michał. On nic nie robi tylko gra na Hammondzie (śmiech). Naprawdę
jest co robić przy takim zespole jak Riverside. Zaznaczam jednak że,
zazwyczaj daje to dużą satysfakcję. My z zasady nie narzekamy. Jesteśmy
optymistami i staramy się wyciągać nauki z otaczającego nas świata.
Staramy się być zarazem obserwatorami i uczniami. Nie ma powodów do
jęczenia.
ADHD było w Waszej dyskografii czymś na kształt świeżego powiewu, nie
obawiasz się tego, że poprzeczka przed kolejną płytą została zawieszona
bardzo wysoko?
Powiem Ci, że każdy nasz nowy album podnosił nam poważnie poprzeczkę. I
pewnie, każdy następny będzie to robił w podobny sposób. Pisząc materiał
na pierwszą płytę byliśmy totalnie nieświadomi, że to co robimy może
się spodobać, nie myśląc poważnie o tzw sukcesie jaki ten materiał
odniósł. Przy nagraniach myśleliśmy o „demie” a okazało się, że to
będzie płyta. Po OOM stanęliśmy przed wyzwaniem stworzenia czegoś co
mogło by zdefiniować styl Riverside i nie było by odzwierciedleniem
naszych fascynacji muzycznych. Trochę ostrzej i z ładnymi piosenkami. Po
SLS mieliśmy już mocno podwyższoną poprzeczkę. Ostatnia część trylogii
powstawała pod sporą presją wytwarzaną przez naszych fanów. Wszyscy
wiedzieli co zagramy, w którą stronę powinniśmy pójść. Musieliśmy
stworzyć płytę w klimacie trylogii, równocześnie nie powtarzając
schematu z poprzednich płyt. Przy ADHD byliśmy naprawdę w komfortowej
sytuacji. Mięliśmy totalnie wolna rękę. Płyta miała być inna i jest. To
kawał dobrej muzyki, którą tworzyliśmy z przekonaniem, że to nasz
najlepszy dotychczasowy album. Ten NAJ mam nadzieję jest jeszcze przed
nami. Nie jesteśmy ludźmi spoczywającymi na laurach. Nagraliśmy płyt już
kilka i wiemy na co nas stać. Jestem przekonany, że będzie jeszcze o
czym pisać i mówić. Gramy muzykę progresywną więc rozwój jest podstawową
sprawą w zespole. Muzyka regresywna nas nie interesuje.
Płyta został przyjęta niezwykle entuzjastycznie, chyba możecie z niej
być dumni, zewsząd pochwały? Spotkałeś się z chociaż jedną negatywną
recenzją?
Tak, zawszę będzie ktoś, komu się to nie podoba. Czy to ze względu na
muzykę czy też innego personalnego powodu. Takie jest życie. Nie każdemu
dogodzisz. Co ciekawe lub może najbardziej przewidywalne, najwięcej
„złych” komentarzy jest w języku polskim. Niestety to Polska „pięta
Achillesowa”. W naszym kraju jeżeli ktoś osiągnie sukces lub stara się
to zrobić napotyka na niesamowitą ilość tzw „kłód pod nogi”.
Najważniejsze, że dzięki temu krążkowi usłyszało i zauważyło nas bardzo
wielu nowych odbiorców. To zdecydowanie nasz najlepszy album.
Najdojrzalszy, najlepiej brzmiący i najlepiej sprzedający się. Jest
sporo tych „naj” dlatego uważamy, że to nasz obecnie numer jeden.
Oczywiście nikt nie ujmuje poprzedniczkom splendoru. Jednakże chyba
jesteśmy najbardziej zadowoleni z efektu końcowego właśnie przy ADHD.
Wasze najnowsze wydawnictwo było podparte największą w historii zespołu trasą. Jak ją wspominasz? Jak wypadły koncerty w Rosji?
Jak wspominałem to największe przedsięwzięcie w koncertowej działalności
Riverside. Blisko 50 koncertów niemal w jednym ciągu to sporo. Nie
mówię oczywiście o trasach Behemoth czy Vader gdyż takie trasy nas
kompletnie nie interesują. Wracając, wspominam bardzo pozytywnie.
Zobaczyło nas naprawdę bardzo dużo osób, większość koncertów była
wypełniona po brzegi ludźmi, kilka miejsc było wyprzedane, kluby były na
wysokim poziomie (zwłaszcza na zachodzie) koncerty w większości bardzo
dobre, więc tak naprawdę nie mam powodów do złych wspomnień. My naprawdę
lubimy grać koncerty. Lubimy występować i spotykać się z ludźmi, którzy
wspierają Riverside. Kontakt z naszymi fanami jest najważniejszy. To
oni stanowią o tym gdzie w danym momencie jest Riverside i czy trasa,
płyta jest sukcesem. To podstawa działalności każdego zespołu,
oczywiście moim zdaniem, powinna taka być. I tu jak zwykle ciekawostka
na życzenie. W ostatnim Teraz Rocku w podsumowaniach czytelników za 2009
rok jesteśmy naprawdę w wielu kategoriach, Mariusz jest wokalistą roku,
Riverside na 3 miejscu jako zespół roku. Super, dla mnie bomba,
przewracasz stronę i co widzisz? Podsumowanie redakcji i
współpracowników Teraz Rocka. Jakie było moje zaskoczenie gdy to
czytałem. Nikt nie wspomniał o nas czy o naszej płycie nawet słowem. Jak
widzisz tylko u ludzi kupujących nasze płyty jesteśmy coś warci. Cała
śmietanka ma nas gdzieś. Moim zdaniem to nawet dobrze. Właśnie cały
„ten” sukces Riverside tak działa na ludzi. Niektórzy po prostu nie mogą
tego znieść. To jest takie bardzo „Polskie”. Ale bez dołowania. Nam to
na rękę. Wracając, aaaaaaaaaa właśnie wspomniana ROSJA. To chyba
największa niespodzianka jaka nas spotkała podczas tej trasy i chyba
wszystkich koncertów Riverside. Wszyscy byliśmy totalnie zaskoczeni
frekwencją (1000 osób na 2 koncertach), przyjęciem, sprzętem, klubami,
organizacją po prostu wszystkim. Tam nawet Wódka ma inny smak. Musimy
tam wrócić ponieważ było naprawdę super. Zwiedziliśmy obydwa miasta,
które potrafią oszołomić swoim przepychem, postkomunistyczną
architekturą czy klimatem w klubach. Powiem ci że miałem okazję zjeść w
Radzieckiej wersji naszego WARS`u. To był naprawdę spory ubaw. Jakbym
się przeniósł 25 lat wstecz. Jeśli mówimy o występach, same koncerty
były naprawdę bardzo udane.
Jakie macie plany koncertowe na rok 2010?
Mamy niestety tylko plany obejmujące koncerty na zachodzie, wschodzie
(planujemy trasę w tzw bloku wschodnim czyli Bułgaria, Rumunia, Węgry,
Cechy, Słowacja, Serbia) wybieramy się do Grecji na 2 koncerty, Turcji,
Portugali, Hiszpanii, Austrii, Holandii i Niemiec. Dokładnie w okolicach
kwietnia / maja, w czerwcu lecimy do Stanów na NEAR fest, w wakacje
festiwale w Europie a w drugiej połowie roku mam nadzieję że wypali
wylot do miejsca w którym jeszcze nie byliśmy i bardzo chcemy tak
zagrać. Na razie nie zapeszam i nie ujawnię. Jak wyjdzie pewnie będziemy
o tym informować wszystkich. Jak widzisz w Polsce będzie ciężko nas
zobaczyć na koncercie w tym roku. Może uda się pojawić na jednym z
festiwali w kraju ale to jeszcze nic pewnego. Przed nami kolejny rok w
którym poważnie się napracujemy.
Teraz może parę słów o DVD (Reality Dream). Dochodzą słuchy, że nie
jesteście z niego specjalnie zadowoleni. Dlaczego? Z punktu widzenia
fana jest to bardzo ciekawie zrealizowane wydawnictwo (jedyne czego brak
to dźwięku 5.1)
Wiadome nie od dziś, że to bardzo delikatny i wrażliwy temat. Wszystko
przez obietnicę i chęć dotrzymania słowa. Jak się powiedziało „A” to
trzeba powiedzieć „B”. Mieliśmy nadzieję, że cała praca przy tym DVD
będzie po prostu wykonana na wysokim poziomie z profesjonalnym
podejściem do tematu. Okazało się, że nie wszyscy mają taki sam poziom.
Po interwencji osób trzecich, koniec końców po 1,5 roku dostaliśmy
ostateczną wersję „montażu” video. Po 2 godzinach było pewne, że tego
nie wydamy. Montaż bez żadnego pomysłu, w co drugim ujęciu pojawia się
kamerzysta, i kompletny brak dynamiki oraz, o zgrozo, brak 2 numerów w
końcowej wersji montażu. Nikt z nas nie mógł sobie wyobrazić tego
wydawnictwa w takiej postaci. Do tego wszystkiego okazało się że ktoś co
miał zmiksować dźwięk 5.1 po prostu się na wszystko obraził. Czysty
armageddon. No i tu właśnie pojawiła się ta obietnica. Obiecaliśmy, że
się ukaże, więc to dokończymy. Zdecydowaliśmy, że uratujemy co się da i
zrobimy tak aby to po prostu wydać. Poprosiliśmy gościa (Wilqu)
odpowiedzialnego za montaż i post produkcję klipu do „02 Panic Room” aby
coś poradził. I poradził. Prawdę mówiąc to uratował. Zmontowaliśmy
bonusową, drugą płytę z ciekawszych bootlegowych wersji filmów z naszych
przepastnych archiwów koncertowych i to dokończyliśmy. Naszym zdaniem
to co mogliśmy zrobić i uratować, uratowaliśmy. Po tych wszystkich tzw
„przejściach” następne DVD i taka produkcja musi być nadzorowana przez
nas i nie można zostawiać innym osobą wolnej ręki. Niestety pierwszy raz
kręciliśmy koncert z tak dużą produkcją. Brak doświadczenia i zaufanie
niestety trochę nas zgubiły. Dobra nauczka na przyszłość. Co do 5.1 i
wszystkich braków na RD mam nadzieję, że uda nam się wydać ten koncert
na BLUE RAY`u. Wszystkie niedociągnięcia postaramy się jeszcze poprawić.
Oczywiście jak będziemy mieli taką możliwość i padnie pomysł o takim
wydawnictwie. Na razie cisza (smiech).
DVD zostało wydane przez ProgTeam. Jesteś chyba zamieszany w to nowe, na naszym rynku, wydawnictwo 🙂
Tak powołałem do życia firmę wydawniczą oraz management opiekujący się
współpracującymi ze mną zespołami. Nic wielkiego, po prostu uważam, że
było by wielką stratą nie pokazać ludziom, iż w Polsce jest tak dużo
dobrych zespołów grających naprawdę muzykę progresywną na wysokim
poziomie. Oczywiście zaczynam z grubej rury. DVD Riverside to bardzo
duży i interesujący produkt jak na początek działalności firmy. Jak
dotąd sprzedaliśmy prawie 5000 podwójnych płyt więc razem 10000
nośników. Jest to platynowa płyta i idealny początek działalności
wydawniczej. Jest jeden minus. Nie wiem kto nam wręczy pamiątkową
platynową płytę. Będę musiał się rozdwoić chyba. Co do zapowiedzi to na
przełomie lutego i marca wydajemy materiał DIVISION BY ZERO i
debiutantów z DISPERSE. Obydwa te zespoły można było usłyszeć podczas
polskiej edycji ADHD Tour w zeszłym roku. Mam nadzieję, że moja
działalność będzie tylko pomostem dla tych zespołów do czegoś większego.
Podpisania kontraktu z duża firmą i rozwojem ich kariery. Na pewno będę
się o to starał.
Jakie plany ma ProgTeam na 2010? Wiemy o Disperse i Division by Zero.
Bardzo proste. Wydać płyty, zainteresować jak najwięcej ludzi tymi
materiałami, załatwić kontrakt dla zespołów gdzieś w świecie i grać
koncerty czy trasy. To taki standard który trzeba tylko wcielić w życie.
Włożę w to „trochę” pracy i mam nadzieję, że będzie więcej o 2
zadowolone polskie zespoły.
Zespól już istnieje ładnych parę lat, nie myśleliście aby wydać coś na kształt biografii? Fanów zapewne by to ucieszyło.
To fajna sprawa ale osobiście uważam, że trochę za wcześnie o tym mówić.
Może i gramy trochę czasu i może w dodatku jest o czym pisać, lecz
wydaje mi się to trochę napompowane i nie pasuje do naszego zespołu.
Jeszcze nie teraz. Jesteśmy jeszcze młodym zespołem. W przyszłości
oczywiście, że tak, jestem ZA. Teraz musimy poczekać. Może jakieś :The
Best of” z książką (tak jak KULT czy T LOVE??) nie wiem może i tak?
Tylko kto to spisze?
Jak oceniasz rok 2009? Mam tu na myśli inne zespoły, ogólną kondycję sceny i muzyczne wydarzenia i wydawnictwa.
Ciężko mi oceniać inne zespoły, staram się tego nie robić i to zwłaszcza
w wywiadach. Po prostu niektóre są fajniejsze od innych. Jedne mi się
podobają drugie nie. Tak czy inaczej nie powinniśmy narzekać na kondycję
polskiej muzyki progresywnej. Jest naprawdę bardzo dużo dobrych i
sprawnych zespołów. Można powiedzieć iż mamy bardzo prężną scenę
progresywną. Nie mamy się czego wstydzić a nawet powiem szczerze, że
powinniśmy być zadowoleni z poziomu tej sceny. Audycję w radiostacjach,
gazety, firmy wydawnicze, różnego rodzaju festiwale, czy koncerty. Tu
wygląda wszystko bardzo dobrze. Jest tylko jedno życzenie. Frekwencja na
niektórych progresywnych koncertach. Większość fanów przychodzi na
„stare wygi” i te tzw „młode wilki” są traktowane mocno po macoszemu. To
jedyna sprawa, która nie jest tu na wysokim poziomie. Jak się sytuacja
poprawi to będzie dużo lepiej. Nawiasem mówiąc nie wszyscy fani zdają
sobie chyba sprawę, że przychodzenie na koncerty młodych zespołów, w
większości stymuluje te zespoły do działania. Organizują koncerty,
nagrywają płyty, udzielają się w progresywnych mediach, rozpadają się
aby to za chwilę założyć inne 2 nowe zespoły. Właśnie w taki sposób my
też zdecydowaliśmy się to robić naprawdę na serio. Na pierwszych
koncertach było pełno ludzi i to właśnie nas uświadomiło, że to co
robimy jest dla niektórych bardzo ważne. To ogromnie dużo zmienia w
myśleniu muzyka z młodego zespołu. Jest pewien, że gra dla kogoś a nie
tylko dla pustych ścian. Sam osobiście chodzę na sporo koncertów i sporo
też organizuję. Po prostu trzeba działać. Jeżeli choć jeden z tych
młodych zespołów stanie się następnym Riverside czy Quidam wszyscy będą
zadowoleni. Warto to nieraz sprawdzić i wybrać się na show młodzików.
Zapłacić za bilet marne 10/15 zł i po prostu dać im szansę. Dla ludzi na
scenie to bardzo ważne. Utożsamiając się z tą scenę trzeba o tym
pamiętać…. ale moralizuje. Powiem krótko. Trzeba chodzić na koncerty bo
to rozwija zespoły i słuchacza.
Dziękuję za wywiad, życzę powodzenia i sukcesów w nowym roku
Dziękuję za życzenia i wywiad oraz pozdrawiam wszystkich czytelników
Rock Area. Pamiętajcie o tych koncertach. To poważna sprawa. Pozdrawiam.
Rozmawiał: Piotr Michalski