Raya Wilsona nie trzeba przedstawiać – szczególnie fanom w Polsce. Muzyk, o którym świat usłyszał dzięki reklamie jeansów, zaliczył etat w legendarnym Genesis, obecnie mieszka w Poznaniu. Niedawno wyszła zaś nowa płyta artysty – nie brakowało nam więc tematów do rozmowy…
Zachęcamy do przeczytania poniższego wywiadu…
Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką. Wiem, że twój ojciec uwielbiał Boba Dylana i Neila Younga, a mama Franka Sinatrę i Neila Sedake. Czy rodzice mieli duży wpływ na to, że zostałeś muzykiem?
Tak, w dużym stopniu. Wiele osób z mojej rodziny grała na jakimś instrumencie lub śpiewała i to z pewnością miało na mnie duży wpływ. Mój dom był zawsze rozśpiewany i przepełniony muzyką, dodatkowo w mojej szkole było dużo muzyki i to wywodzącej się z różnych gatunków. Myślę, że to iż podążyłem taką drogą było nieuniknione.
Bycie muzykiem to ciężki kawałek chleba, ale ma też swoje dobre strony, co do nich zaliczasz?
Uwielbiam nieprzewidywalność mojego życia. Bardzo nie podoba mi się część administracyjna całego procesu, ale kocham występy, tworzenie i fanów. Czuję się wyróżniony tym, że mogę prowadzić takie życie, a nie inne. Czasami pojawiają się stresujące sytuacje, ale takie jest życie każdego z nas. Po prostu kocham moje życie z muzyką.
W którym ze swoich wcieleń czujesz się najlepiej? Jako ostry rockman, czy jako czarodziej nastroju w balladach i utworach akustycznych?
Kiedy byłem nastolatkiem uwielbiałem ciężkiego rocka, ale im jestem starszy coraz bardziej podoba mi się bycie wokalistą/twórcą tekstów. Występy zaspokajają wszystkie moje gusta muzyczne i wierzę mocno, że jest spora grupa ludzi, którzy lubią różnorodność w muzyce i stylach muzycznych. Gdybym musiał grać bez przerwy to samo, na pewno szybko bym się znudził, stąd tak wiele zmian w mojej karierze.
Czy ciężko zniosłeś przeprowadzkę ze Szkocji do Polski?
Absolutnie nie. Obawiałem się, że tak będzie, ale wszystko przebiegło bez problemów. Wśród Polaków czuję się jak w domu i bardzo lubię Poznań. Tak sobie myślę, że gdyby Gosia zamieszkała na księżycu pojechałbym tam za nią.
Czym różni się twoje życie w Polsce od życia w Szkocji?
Tak naprawdę nie ma dużych różnic. Nadal jeżdżę w trasę przez 1/3 roku, odwiedzam rodzinne strony w Edynburgu, spotykam się z przyjaciółmi. Cieszę się kiedy wracam z trasy do Poznania. Myślę, że to świadczy o czymś.
Jak podoba ci się Poznań i co sądzisz o jego mieszkańcach? Słyszałeś, ze poznaniacy to naród wygnany ze Szkocji za skąpstwo 😉 Spotkałeś się z tą opinią?
Tak słyszałem, ale z mojego doświadczenia życiowego wynika, że to ludzie którzy są najbogatsi są również najbardziej skąpi, a zarówno Polacy jak i Szkoci są w większości ludźmi pracującymi i dlatego nie są w żadnym stopniu skąpi.
Podobno szkolisz swój język polski. Jak ci idą postępy?
„Fatalnie”
Jak oceniasz polską publiczność? Masz w Polsce wielu fanów co
widać po frekwencji na koncertach, co sądzisz o ludziach, którzy na nie
przychodzą?
Wygląda na to że wszystko nabiera z czasem rozpędu i bardzo się z tego
faktu cieszę. Fani z Polski są najlepsi, mówiłem to zresztą
wielokrotnie.
Czy słuchasz polskiej muzyki? Jakie zespoły podobają ci się najbardziej?
Słucham głównie tej samej muzyki co Gosia. Nie jestem pewien czy
potrafię wskazać ulubiony zespół. Macie w Polsce wielu wspaniałych
wykonawców. Kiedyś grałem koncert z grupą Perfect. Świetny zespół.
Czy któreś z piosenek na płycie „Propaganda Man” zainspirowane
zostały Polską? Propaganda to termin doskonale znany mieszkańcom naszego
kraju…
Tak, dwa ostatnie utwory. More Propaganda i On the Other Side. Zdaję
sobie sprawę z tego, że w Polsce wiecie co to Propaganda i lepiej niż
inni wiece jak jest ona bezsensowna, niszcząca i zła.
Dwa utwory z ostatniej płyty zostały nagrane już w Poznaniu. Jak układa ci się współpraca z MM studio?
Od tamtej pory nie współpracowaliśmy, ale dobrze wspominam pracę w studio. Bardzo profesjonalne.
„Propaganda Man” w założeniach miał byś sprzedawany tylko na
koncertach i twojej stronie internetowej, jednak można go zdobyć np. w
sieci Media Markt. Co wpłynęło na zmianę decyzji?
Dokładnie tak samo było w przypadku albumu Stiltskin. Album jest do
kupienia na koncertach i na mojej stronie internetowej, później po ok.
6, 9 miesiącach pojawia się w sklepach. Niektórzy nie lubią kupować
przez Internet, a nie mogę ich zmusić do chodzenia na koncerty, to
właśnie dlatego płyta trafia do sklepu.
Czy planujesz wydanie DVD z twoim koncertem? Byłaby to ogromna gratka dla twoich fanów.
Tak. Album będzie się nazywał Upon My Life i chciałbym, aby zawierał
wszystko z ostatnich 20 lat. Muszę jedynie zebrać pieniądze, żeby być w
stanie zrobić to tak jak ja chcę. Chciałbym również zamieścić wywiady z
wieloma osobami, z którymi współpracowałem a to zajmie sporo czasu.
Ostatnie pytanie – co chciałbyś przekazać swoim polskim fanom?
Dziękuję za sympatię i wsparcie, które od Was otrzymuję. Jestem Wam za to bardzo wdzięczny.
„Do usłyszenia”.
Pytania: Irek Dudziński
Tłumaczenie: Gosia Michalska