Alone TourGether 2008, a właściwie pierwsza, najbardziej wyczerpująca
część trasy promującej ostatni album Quidam dobiegła, jakiś czas temu,
końca. Na małe podsumowanie udało nam się namówić basistę zespołu
Mariusza Ziółkowskiego, który w charakterystyczny dla siebie, pełen
humoru, sposób odpowiedział na nasze pytania.
Wiadomo, że trasa to kilkanaście dni ciągłego przemieszczania się po
kraju i przebywania ze sobą? „Miłość” i rodzinna harmonia panowała od
początku trasy do jej zakończenia?
O dziwo tak :-). Trasa była lepiej zorganizowana niż dotychczasowe
koncerty i tym samym mniej było powodów do narzekań, niezadowolenia czy
pretensji. Poza tym jesteśmy już na tyle zgraną i dotartą grupą
przyjaciół, że momentami aż było chyba za fajnie :-). Generalnie od
śmiechu na brzuchu mam prawie „sześciopak”
(śmiech)
Mówi się, ze muzycy rockowi w trakcie tras koncertowych balują a alkohol leje się litrami. Jak było z Wami?
Nie zawsze jest czas na balowanie. Tym bardziej jeśli trasa obejmuje 14
koncertów, które musze się zmieścić w 15 dniach. Czasami chciałoby się
dłużej posiedzieć, poobcować z ludźmi i wypić przysłowiowego „brudzia” a
tu czas nagli bo rano trzeba wstać i jechać ponad 300 km na kolejny
koncert. Nie znaczy to oczywiście, że nie dorobiliśmy polskiego
przemysłu alkoholowego :-), trzeba by sprawdzić czy w tym okresie nie
skoczyły im obroty:-)
Jak porównalibyście tą trasę z poprzednią? Widać, że dzięki „Alone Together” zwiększyła się publika?
„Alone Tourgether” była zdecydowanie bardziej dopracowana, pod względem
logistycznym jak i promocyjnym. Rzeczywiście frekwencja była o wiele
lepsza niż przy płycie surREvival ale wydaje mi się, że największa rolę
odegrała tu muzyka zawarta na Alone Together, która sama w sobie
przysporzyła nam kilku fanów wiecej.
Jak Wam się gra dla siedzącego audytorium? Z punktu widzenia rockowego zespołu, chyba to dziwne doświadczenie?
Fakt, w tego rodzaju muzyce lepiej sprawdzają się kluby gdzie ludzie
stoją, wydaje mi się, że jest to lepsze zarówno dla grających jak i
odbiorców. Wytwarza się pewnego rodzaju więź pomiędzy obiema stronami,
ale mogę się mylić :-). Ja osobiście, gdy mam scenę w klubie i stojących
ludzi nieopodal, odlatuję… potencjometr VOLUME w prawo, zamknąć oczy i
nic więcej nie trzeba 🙂
Przez te dwa tygodnie na pewno wydarzyły się jakieś śmieszne, bądź i mniej przyjemne historie, możecie jakieś wymienić?
Hmm za dużo by wymieniać ale szczególnie jedno wydarzenie utkwiło mi w
pamięci. Wykończeni po przedostatnim już koncercie na trasie (Warszawa)
zalogowaliśmy w hotelu, ja i Bartek wchodzimy do pokoju, otwieramy okno
tam co ?? MUR !!!! nie mogliśmy się pozbierać ze śmiechu, Bartek nawet
nagrał z tego mały reportaż na komórce w celu upamiętnienia tego
niecodziennego widoku. Gdybyśmy chcieli się rzucić przez okno ze śmiechu
czy też z rozpaczy byłoby to niemożliwe (śmiech)
Mogłbym przytoczyć jeszcze kilka śmiesznych zdarzeń ale wtedy to byłby wywiad z Mariuszem BYŁYM basistą Quidam (śmiech)
Co teraz? Trasa się skończyła, jakie macie plany na najbliższy czas?
Trasa się skończyła ale nasze koncertowanie na ten rok jeszcze nie. Od
końca marca zaczynamy koncerty „weekendowe”. 30 marca na pewno zagramy w
Żninie z belgijskim QUANTUM FANTAY, a do końca kwietnia zawitamy do
kilkunastu miast głównie centralnej i północnej Polski. A w lipcu wyjazd
do magicznego Loreley na festiwal Night of the Prog. Jest to trzydniowy
festiwal gdzie zagramy na jednej scenie z takimi ludkami jak Ray Wilson
& Stiltskin, Neal Morse, Robert Hodgson, Pain of Salvation czy
Fish. Nie mógłbym nie wspomnieć o naszych przyjaciołach z Krakowa
HIPGNOSIS, którzy zagrają w pierwszy dzień festiwalu (gościli na 4
koncertach w naszej trasie i musze powiedzieć, że pozytywnie zakręcona
to ekipa do tańca i do różańca, o „brudziańcu” nie wspominając;) 🙂
Czy w związku z zakończeniem trasy chcielibyście na naszych łamach komuś podziękować?
Oj tak, przede wszystkim dziękujemy naszym kochanym kobietom, że
cierpliwie lub mniej cierpliwie czekały :-), życzliwym nam ludkom: ROCK
AREA!!!! (dzięki za świetną robotę), Dark Planet, Metal Mundus, Prog
Rock, MLWZ, Dorota Gońda, Grzesiek Polewczyk, Ivar, Gosia Selega, Łukasz
Maraszek, Szuflada15, Bohdan Palowski, Zbyszek Makuchowski, Marek
Dańczak & Ekipa, Przemek Polański, Jazz Club Gramofon, Rysiek Pelc
& Piotrek Bałajan, Darek Juda, Robert Grablewski, Prezes, Robert
Roszak & Ekipa. Hipgnosis, Openspace, Acute Mind, Overcast…
wszystkich nie sposob wymienic…
Teraz kilka pytań dla lubujących się w statystykach i porównaniach.
Najliczniej publiczność zjawiła się w.?
Tarnowskie Góry
Najmniej widzów przybyło na koncert w..?
Jastrzębie Zdrój
Najlepsza zabawa i przyjęcie było w…?
Przyjęcie wszędzie było świetne, a zabawa? to kwestia indywidualna ale
ja najlepiej bawiłem się w Lublinie, Zbyszek myślał, że skoczę ze sceny
🙂
Nigdy nie zapomnicie koncertu w…i dlaczego?
Rzeszów, Jazz Klub Gramofon, scena wielkości znaczka pocztowego z
urwanym rogiem. Gdy zobaczyliśmy scenę pomyśleliśmy o wpisie do księgi
rekordów Guinessa jeślibyśmy się zmieścili. I co ? Veni Vidi, Zmieścili i
Zagrali :-). Dzięki Rzeszów.
Największe pozytywne zaskoczenie w ramach trasy?
Zdecydowanie Tarnowskie Góry, nigdy wcześniej tam nie graliśmy i
spodziewaliśmy maksymalnie 30 osób. Sala liczyła z tego co pamiętam 287
miejsc i tylko pojedyncze były puste no i ta atmosfera!!! Czad !!!
Jak również Warszawa, gdyż do tej pory niestety frekwencja na naszych
koncertach w stolicy nie była zbyt duża ale w tym roku publiczność
naprawdę dopisała zarówno liczebnością jak i pozytywną energią:-)
Największe rozczarowanie?
Zero bielizny rzuconej na scenę 🙂 (no dziewczyny, jak mogłyście – przyp. PM)
Piotr Michalski