Kontynuując moją wycieczkę po wschodnioeuropejskich rynkach metalowych natrafiłem na rosyjską kapelę Pokerface. Tym razem miałem szczęście, ponieważ grupa właśnie przygotowywała się do wyjazdu na wiosenną trasę koncertową po Starym Kontynencie. Wsiadłem więc w moje zdezelowane Punto i udałem się do pobliskiego Frydka-Mistka. Przy okazji występu zespołu w tej czeskiej miejscowości pogawędziłem sobie z jego gitarzystką, Xen Ritter.
Jak długo grasz na gitarze?
Gram od dziesięciu lat, lecz profesjonalnie zajmuję się tym od może czterech.
Dołączyłaś do zespołu w 2016 roku. Od tamtej pory nagraliście jeden album studyjny oraz najnowszą EPkę.
Zgadza się.
Przez dość długi czas graliście jako kwartet, ale obecnie znów macie w składzie drugiego gitarzystę. Wolisz być jedyną gitarą w składzie czy czujesz się pewniej gdy gracie na dwie?
Interesujące pytanie. Tak właściwie, to zawsze mieliśmy pięć osób w zespole. Skład czteroosobowy istniał tylko przez jedną trasę, ponieważ, z wielu powodów, tak nam wtedy było wygodniej. Jednak preferujemy skład z dwoma gitarzystami, ponieważ mamy wtedy po prostu lepsze brzmienie podczas koncertów. Niektóre melodyjne utwory z „The Greatest Storm” da się porządnie zagrać tylko i wyłącznie na dwie gitary, bo tylko wtedy mają one pełne brzmienie.
Wolisz grać partie gitary prowadzącej czy rytmicznej?
Nie uznaję siebie za gwiazdę ani nic w tym stylu, nie jestem pozerką. Ważna jest wspólna praca całego zespołu. Nie lubię ludzi, którzy zachowują się jak gwiazdy w rzeczywistości nimi nie będąc.
Obecnie jesteście na finiszu europejskiej trasy promującej Waszą ostatnią EPkę, wspomniane „The Greatest Storm”. Dziś gracie przedostatni koncert. Zachowałaś jakieś szczególne wspomnienia z tego objazdu? Może wydarzyły się jakieś zabawne sytuacje?
Najzabawniejszy
moment był chyba wtedy gdy spaliśmy w hostelu i nagle do pokoju wszedł
nasz drugi gitarzysta krzycząc, że nasza furgonetka jest właśnie
odholowywana z parkingu. Wyszliśmy na zewnątrz i zobaczyliśmy, że
samochód jest otoczony przez policję. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. To
właściciel hostelu wprowadził nas w błąd mówiąc, że możemy parkować
przed bramą.
A w którym kraju zagraliście Twoim zdaniem najlepszy koncert na tej trasie?
W Niemczech. Koncert we Frankfurcie był jednym z naszych najlepszych
występów w ogóle. Mieliśmy świetną promocję, znakomite nagłośnienie i
oświetlenie, na sali byli reporterzy i fotografowie, zespół supportujący
też był świetny. Wszystko było tam świetne.
Z pochodzenia jesteś Niemką, prawda?
Urodziłam się w Dortmundzie, ale jako mała dziewczynka zostałam porwana i
przeniosłam się do Moskwy. Nie znam nawet języka niemieckiego.
Przed Waszą dzisiejszą próbą dźwięku rozmawialiśmy już o Twoich gitarach. Preferujesz Jacksony, prawda?
Tak, uwielbiam gitary Jacksona, ale te japońskie. Po prostu mają
brzmienie, które jest dla mnie najbardziej odpowiednie. Na wszystkich
albumach, na których się wychowywałam słyszałam te stare Jacksony. Były
to płyty Sodom i Kreator. Dziś używam takich gitar, które pozwalają mi
osiągnąć brzmienie jakie zawsze chciałam mieć. Używam białego Randy
Rhoadsa, czasem także czarnego Kelly, którego akurat na tej trasie
zostawiłam w domu. Oba są świetne przy komponowaniu nowych riffów.
A co z pozostałym sprzętem? Jakich używasz wzmacniaczy? Masz jakieś kluczowe efekty?
Używamy kolumn ENGL 530, ponieważ są trwałe i mają świetne, lekko
przesterowane brzmienie. Wzmacniacze mamy rosyjskie, bo są one tanie i
łatwe w naprawie. Myślę jednak, że na kolejnej trasie wprowadzimy kilka
zmian w naszym ekwipunku.
Jak rozumiem, Wasza najnowsza EPka, którą obecnie promujecie jest zapowiedzią nowego pełnowymiarowego albumu, zgadza się?
Szczerze to wciąż myślimy o tym, jaki wykonać kolejny krok, tzn. czy
wydać album czy kolejną EPkę. Jeszcze się nie zdecydowaliśmy. Jednak
myślę, że nasze kolejne wydawnictwo ukaże się tej jesieni. No, może
trochę później. Wiadomo, że premiera zawsze może się opóźnić. Ogólnie to
mamy już kilka pomysłów na nowy materiał, będzie się on nieco różnił od
wszystkiego co wydaliśmy do tej pory.
Wymieniłaś Sodom i Kreator jako swoje ulubione zespoły. Masz jeszcze jakieś inne?
Może to i dziwne u thrasherki, ale naprawdę lubię Opeth. Inni artyści,
których słucham to m.in. Powerwolf, Cannibal Corpse, Devin Townsend,
Eluveitie i może Gojira.
Bardzo Ci dziękuję za wywiad.
Również dziękuję i mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnych koncertach.
Rozmawiał: Patryk Pawelec