PERIHELLIUM (01.12.2015)

perihellium2015-3

Grupa PERIHELLIUM powraca z nowym składem, zdążyła już pojawić się parokrotne na senie prezentując zrewitalizowany materiał z drugiego albumu „War Machines”. Nie mogliśmy odpuścić sobie okazji, by wypytać ich o kulisy powrotu i plany na przyszłość.


Pierwsze pytanie jest dość oczywiste – jak skrystalizował się obecny skład Perihellium?
Bo mamy do czynienia z przemeblowaniem dość znacznym, które również trochę trwało…


Gerard: Skompletowanie nowego składu na początku wydawało się wręcz jazdą ekstremalną, bo tym razem nie była to zmiana jednego muzyka, ale konieczność zgrania współpracy z sekcją rytmiczną, poszerzyłem swój pomysł na zespół o drugiego gitarzystę, co okazało się doś dobrym posunięciem. Zaczęło się dość prozaicznie. Kiedy jeszcze graliśmy z poprzednim zespołem Szymon napisał do mnie maila, w nim oferował swoją osobę jako drugiego gitarzystę, ale w związku z tym, że wówczas miałem pomysł na zespół z jedną gitarą, na tamtym etapie to nie wypaliło. Natomiast jak zaczęło mi się psuć z poprzednim składem, to stwierdziłem, a co mi tam – napiszę… Szymon odpisał, wymieniliśmy się kilkoma mailami – i później już poszło z górki. Szymon znalazł chłopaków, zaczęliśmy robić próby.
Wiadomo, że materiał jest dość wymagający, więc muzyków trzeba było porządnie dobrać, na takich którzy czują odpowiedni klimat (śmiech). Obecnie jesteśmy po etapie jakiś 15-tu miesięcy grania, Bo spotkaliśmy się w okolicach czerwca zeszłego roku, zaczęliśmy tłuc materiał z drugiej płyty – i mówiąc kolokwialnie zaczęło żreć. Żre do tej pory. Wokalista Łukasz pojawił się u nas w maju tego roku i był to tak naprawdę przedostatni element puzzli zespołowych , ponieważ jeszcze cały czas poszukujemy klawiszowca, mam nadzieję, że go znajdziemy szybko i cały dream team będzie gotowy.

Szymon: Kiedyś chłopaki nazwali mnie klejem tego wszystkiego. Jakieś 5 lat temu znalazłem ogłoszenie, że zespół poszukuje klawiszowca, ja byłem gitarzystą, a strasznie podobała mi się muzyka Perihellium. Jest to jeden z najbardziej wyróżniających się zespołów progresywnych w Polsce. Wówczas nie było zespołu, który tak by mnie zainteresował, napisałem wtedy do Gerarda, który odpisał, że aktualnie poszukują jednak klawiszowca – i tak to się zakończyło. Ja oczywiście miałem swoje małe projekciki, które w większości nie wychodziły z mojej sypialni. I po jakimś czasie Gerard odezwał się do mnie. Jednak wcale tak łatwo nie było. Trochę maili musieliśmy wymienić, Gerard nie był przekonany, żeby zespół wskrzeszać i rekrutować nowe osoby. Musiałem trochę marketingu użyć i chyba obaj się nakręciliśmy. Wówczas ja bardzo się zaangażowałem , żeby znaleźć kogoś w Krakowie. W Tarnowie raczej jest mniejsze zaplecze jeśli chodzi o muzyków. Zacząłem szukać przez FB i znalazłem Piotrka (perkusja) i Migula (bas), których ktoś mi polecił… I okazało się że byli strzałem w dziesiątkę. To co mnie w nich ujęło to ich zaangażowanie, zapał do tego wszystkiego. Nie chodziło tylko o warsztat, oni mieli to czego ten zespół potrzebował. Poszukiwaliśmy klawiszowca, ale było ciężko – stwierdziliśmy, że na początek możemy zacząć działać z klawiszem z komputera, ale bez wokalisty będzie ciężko. Zacząłem szperać po necie. I znalazłem Łukasza. Właściwie jego odpowiedź na jakieś ogłoszenie.

Łukasz: Tak właśnie się przeprowadziłem i poszukiwałem zespołu w Krakowie. Szymon zobaczył mój komentarz i się wstrzelił.

Szymon: Tak podkradłem go komuś innemu (śmiech). Łukasz przysłał nam swoje próbki, które były super.

Łukasz: Po przeprowadzce szukałem zespołu i byłem na wielu próbach. Kiedy Szymon mnie znalazł wybrałem się na próbę Perihellium, ale dla mnie to było przebranżowienie, na codzień grałem muzykę bluesowo rockową, czy hardrockową. Nie wiedziałem czy dam sobie radę. Nie wiedzieliśmy czy to wszystko się zgra… kiedy jednak wszystko się poskładało, zaczęliśmy to ogłaszać.

Piotrek: Ja dostałem propozycję i ją rozważyłem, bo muzyka jaką tworzy Perihellium była czymś czego szukałem od lat. Jasne też były obawy, bo muzyka jest ambitna i wymagająca, ale podjąłem się tego. Złapaliśmy z chłopakami bakcyla i do dzisiaj jedziemy razem.

Ano właśnie zdziwiłem się że po tak znacznych zmianach personalnych postanowiliście się zmierzyć ze starym materiałem, nie prościej byłoby zrobić coś nowego, własnego, nie zmuszać nowych muzyków do nauki starego materiału?

Gerard: Właściwie to prościej było ich zmusić do zagrania czegoś co już zostało stworzone i zaprojektowane. Do tego nie graliśmy wiele koncertów z nowym materiałem i ludzie nowej płyty właściwie nie znali. Co prawda poszła ona w świat, ale nie poszła za tym trasa ani większa promocja, więc stwierdziliśmy, że może i jest to odgrzewany kotlet, ale jeszcze dobry (śmiech), smaczny, zdrowy…
Nowy materiał powstaje – nie mogę wiele zdradzić na ten temat, bo jest w fazie szkieletu. Na tą chwilę ograliśmy cały poprzedni materiał, który nie był łatwy… i trochę to trwało. No może z nowym składem prościej byłoby spróbować czegoś nowego, ale Perihellium ma już jakąś historię, jakiś dorobek i nie zamierzam się od tego odcinać.

FB daje podgląd w życie zespołu, właściwie w ciągu ostatnich tygodni pojawiły się informacje o kolejnych członkach zespołu i z zewnątrz wyglądało to tak jakby wszystko stało się w ostatnim czasie – a jednak powiedziałeś, że wszystko trwało 1,5 roku.

Gerard: Każdy marketingowiec wie, że należy stopniować napięcie i nie do końca odkrywać karty. Tak też postanowiliśmy zrobić – ujawniać te informacje po kawałeczku. Taką wymyśliliśmy strategię i tak zrobiliśmy. Trochę musi potrwać aby niektóre rzeczy się wykluły, wyklarowały i były gotowe do prezentacji publice. Wielokrotnie próbowałem podchodzić do chłopaków z poprzedniego składu, ale nic z tego nie wyszło. najprościej byłoby rozwiązać zespół, ale jako, że ja byłem kompozytorem i autorem tekstów, byłaby to moja porażka – więc nie chciałem tego robić.

Macie doświadczenia w wydawaniu się własnym sumptem, oraz w wydawaniu przez małą wytwórnię. Zakładając że nowy materiał powstanie niebawem – co zamierzacie z nim zrobić, wydać go sami, czy szukać wydawcy? Wiadomo, że rynek jest dziwny, a nawet coraz dziwniejszy, więc jakie są realne plany?

Gerard: Realnie na tą chwilę w obecnych czasach zespoły sobie dają świetnie radę same. W dobie internetu wrzucenie materiału na płatne serwisy czy dotarcie z darmowymi utworami do odbiorców na świecie nie stwarza problemu… Będziemy się nad tym zastanawiać, jeszcze nie poruszaliśmy tej kwestii. Jest mnóstwo pozytywów jednego i drugiego sposobu wydania płyty, musimy to przedyskutować i coś ustalić. Jeśli dostaniemy jakąś w miarę fajną ofertę (o którą przecież musimy się postarać sami), to oczywiście rozważymy ją.
Pierwszą płytę wydaliśmy pod szyldem nieistniejącej Insanity Records – co sporo mnie nauczyło jeśli chodzi o kontakty z wytwórniami, jak funkcjonują, jaki jest rynek… Uważam jednak że jest dużo możliwości i nie można się zamykać tylko na jedno wyjście. Także wytwórni będziemy poszukiwać, ale nie wykluczamy też własnego sumptu.

Jakie są najbliższe plany. Zaczynacie koncertować, daliście o sobie znać, dobrze by było kuć żelazo puki gorące, przypominać o sobie…

Gerard: Naszym polem doświadczalny będą koncerty. chcemy poczuć siebie nawzajem na scenie, jak się na niej rozumiemy, bo dobrym krokiem było wyjście ze strefy komfortu, z sali prób. Bo zagranie materiału na próbie jest czymś innym niż granie na koncercie, bo cały feedback od publiczności jest rzeczą nie do opisania. Faktycznie mamy zamiar rozkręcić trochę marketingu wokół zespołu, chcemy zagrać gdzie się da. Dążymy, żeby każdy kolejny kroczek był dokładnie zaplanowany, dzięki temu całość maszynerii będzie funkcjonować tak jak trzeba.
Co do średniodystansowych i dalszych – pod koniec przyszłego roku chcielibyśmy zrobić płytę, która pokazałaby to co najlepsze w każdym z nas. Ja już mam pewne metody jak to zrobić, ale chłopaki podokładają swoje cegiełki i uważam ze wyjdzie z tego całkiem solidna płyta. Ambicją jest pobicie poprzedniej, mamy nadzieję, że to się uda. No cóż – świetlana przyszłość, bogactwo, piękne kobiety,trasa po świecie itd (śmiech).

Czy poprzednie dwie płyty są jeszcze dostępne?

Gerard: Na naszej stronie jest informacja dotycząca zakupu płyt, należy zatem napisać maila, lub po koncercie podejść do nas. Będziemy je oczywiście powielać jeśli będzie zapotrzebowanie…

Pytał: Piotr Spyra
Zdjęcia za zgodą zespołu.

Perihellium

Dodaj komentarz