Album „UNU” powstał w bardzo dramatycznym okresie stanu wojennego,
co oczywiście skomplikowało życie artystyczne zespołu Perfect. Jednak
finalny efekt potwierdził klasę muzyków i nadzwyczajną formę
kompozytorską duetu Hołdys – Olewicz. O garść wspomnień na temat
powstania UNU, a także o kilka słów dotyczących najbliższych planów
Perfectu poprosiliśmy perkusistę Piotra Szkudelskiego jednego z dwóch
muzyków obecnego składu zespołu (wiadomo drugi to Grzegorz Markowski),
który uczestniczył w nagraniach płyty „UNU”. W bieżącym roku mija
trzydziesta rocznica jej wydania .
W tym roku mija 30 rocznica wydania albumu UNU, rok 1982 był bardzo
wyjątkowym w naszym kraju, trwał stan wojenny i nagrywanie płyty pewnie
nie było łatwe, proszę się podzielić wspomnieniami na temat tamtych
dni, okoliczności powstawania drugiego albumu zespołu Perfect.
Stan wojenny nas zastał w pierwszym składzie na wybrzeżu,
kontynuowaliśmy koncertową trasę i 13 grudnia 1981 roku mieliśmy
zagrać w Malborku, poprzedniego dnia graliśmy w Elblągu. Nocowaliśmy w
Novotelu w Gdańsku, gdzie akurat odbywał się zjazd „Solidarności” , w
nocy wszystkich wyłapali: Kuronia, Michnika, wszystkich
najważniejszych, najsławniejszych działaczy. Obudziłem się o 8 rano
włączyłem radio i przemawiał generał. Tak właśnie nas to trafiło.
Wszystko się ucięło i tego samego dnia trzeba było wracać do Warszawy,
była zima świeciło słońce, był mróz, leżał śnieg a my wracaliśmy z
Gdańska do Warszawy, cały czas mijając transportery wojskowe i czołgi.
Cała ta zadyma, to wszystko się zaczęło. Kiedy dojechaliśmy do Warszawy
zrzuciliśmy sprzęt w Stodole na Batorego gdzie mieliśmy bazę, w takiej
legendarnej Sali 06 której już nie ma. Wcześniej graliśmy tam próby.
Jeździliśmy takim jednym dużym autokarem, z tyłu jechał sprzęt a my
siedzieliśmy z przodu. Później się okazało, że w Stodole tego sprzętu
nie można trzymać. Mieliśmy akustyka Bogusia, który mieszkał w Raszynie
więc on jakimś busem przewiózł ten cały nasz „back line” czyli
wzmacniacze , moją perkusję, wszystkie sceniczne historie do grania.
Przeszło pół roku to przeleżało u niego w garażu, bo nie było żadnej
możliwości, żadnej opcji żeby to wyciągnąć, nie mogliśmy nawet prób
robić, siedzieliśmy w domu i działo się to co się działo, stan wojenny.
W końcu na tyle popuściło że wreszcie pozwolono nam ten sprzęt zabrać
więc wrócił do Stodoły i coś można było zacząć robić, ale w między
czasie stary skład czyli ten z białej płyty, po nastaniu stanu wojennego
niestety się posypał. Odszedł Rysiek Sygitowicz, odszedł basista śp.
Zdzisio Zawadzki i właściwie zostaliśmy we trójkę Zbyszek Hołdys,
Grzesiek Markowski i ja. Sytuacja była nie do pozazdroszczenia bo z
jednej strony stan wojenny, niemożność grania, nie możność próbowania,
niemożność robienia czegokolwiek i kolejna sprawa dwóch kolesi odeszło.
Więc jak tylko było można, jak tylko ten sprzęt się pojawił w Stodole,
jak tylko można było wznowić jakiekolwiek zajęcia, zaczęliśmy szukać
ludzi, następnego gitarzysty i następnego basisty. Trochę to trwało,
polegało na tym że razem ze Zbyszkiem przychodziliśmy na dziesiątą do
Stodoły i robiliśmy przesłuchania a jednocześnie Zbyszek przynosił
jakieś pomysły i pomaleńku rodził się pewien zamysł płyty UNU. Wtedy
jeszcze nie było wiadomo czy to będzie UNU czy coś innego. Szło to
dwutorowo . Właściwie siedzieliśmy we dwóch ze Zbyszkiem i pojawiły się
jakieś pomysły i nawet konkretne piosenki, coś się działo a druga sprawa
to szukaliśmy kto może zagrać na drugiej gitarze i jaki to będzie
basista. No wreszcie po wielu historiach, ponieważ trwało to ładnych
parę miesięcy, okazało się, że Zbyszek wypatrzył gdzieś Urnego. Urny
Jest ślązakiem i Zbyszek usłyszał go grającego gdzieś na Śląsku i
powiedział „o Jezus Maria! No anioł, gra jak anioł!” I pojawił się w
składzie Andrzej. Równolegle poszukiwaliśmy basisty, na
przesłuchaniach pojawił się nawet „Jajco” czyli Wojtek Bruścik, nasz
znajomy jeszcze ze starszych czasów. Przyszedł także Andrzej Nowicki
świętej pamięci już i okazało się że jednak to on będzie naszym
basistą. Tak właśnie skład w Stodole, w Sali 06 się skrystalizował.
Zbyszek przynosił pomysły, trzeba jasno powiedzieć że kompozycje są
Zbyszka. Przynosił szkice, nad tym trzeba było pracować i aranżować więc
siedzieliśmy w świątek piątek w tym 06 i tłukliśmy , uczyliśmy się
tych numerów . Trwało to jakiś czas i przyszedł moment że weszliśmy do
studia Tonpressu przy ul. Petofiego w czerwcu i lipcu i siedzieliśmy
tam pół roku, jakoś tak , mniej więcej , żeby wszystko przygotować i
ogarnąć cały temat.
Pracując w studio na tym materiałem mieliście świadomość że to najprawdopodobniej ostatnia płyta w takim składzie?
Nie, ja nie odniosłem takiego wrażenia. To jeszcze była świeża sytuacja,
weszliśmy do studia a nie zagraliśmy żadnego koncertu, żeby zobaczyć
czy jako zestaw ludzi, jako tych pięciu chłopaków jesteśmy zgrani.
Miałem w oczach, uszach jeszcze ten pierwszy skład, który przed „wojną”
istniał, dzięki któremu ten zespół wyszedł z cienia. To było dość dziwne
. Przy nagrywaniu tej płyty głównie większość gitar zrobił Zbyszek.
Andrzej więcej gitar takich podkładowych , akompaniujących, zagrał też
parę fajnych solówek, niektóre genialne. Jednak to nie był jeszcze
zespół. Żeby móc się nazwać spełnionym zespołem trzeba zagrać ileś
koncertów , co stało się później. Ale ta płyta wyprzedziła granie
stricte koncertowe czyli takie jakie to zespół powinien robić. Było to
dość dziwne i ekstrawaganckie.
Jak wyglądał proces nagrywania płyty UNU?
W naszym przypadku proces nagrywania wtedy polegał na tym że zanim
trafiliśmy do studia, szykowaliśmy się na maxa, w Sali 06 w Stodole.
Przede wszystkim dlatego że nikomu nie chciało się tracić czasu w
studio żeby czegoś szukać , specjalnie wymyślać. Czasem stosuje się
taką metodę ale jest to niesłychanie kosztowne, my zastosowaliśmy inną,
wykorzystywaliśmy próby na maxa żeby wiedzieć co w studio ma być.
Chociaż nigdy tak do końca to oczywiste nie jest , bo zawsze trzeba
jednak trochę pokombinować. Czasem wychodzi coś fajnego, czasem się na
wpada się na jakiś pomysł , ale generalnie zależało nam żeby nie spędzać
za dużo czasu w studio i żeby wszyscy wykonali swoje partie bardzo
sprawnie. Uważam że to jest bardzo fajna metoda. Dzisiaj zupełnie
inaczej płyty się robi, używa się komputera , nie ma sytuacji że się
razem stoi i na przykład nagrywa sekcje, tak jak kiedyś się robiło.
Inna jest obecnie technologia pracy, Aczkolwiek czasem się zdarza że
jeszcze dzisiaj niektóre rzeczy robić razem i wychodzi to
najbardziej naturalnie i najbardziej rajcownie.
Czy można powiedzieć że starsze metody produkcji płyty nadawały jej
autentyczności , nagrania zrealizowane w taki sposób są bardziej
autentyczne niż te które powstają za pomocą nowoczesnych technologii?
Oczywiście, gdy dzisiaj się słucha takiej płyty to czuć. Owszem tam
są niedoskonałości, niedoróbki ale perspektywy czasu są one urocze i
jest autentyzm. Uważam że to jest jedna z najważniejszych rzeczy w
muzie, żeby to było autentyczne. Ostatnio Adele skosiła wszystko, ale
to się stało przez coś , moim zdanie przez autentyczność
Jaką rolę w procesie nagrań płyty UNU odegrali panowie Wojtek
Przybylski i Jarosław Regulski – realizatorzy nagrań? Byli producentami
płyty?
Nie byli producentami. Bardziej producentem był Zbyszek. Wojtek
Przybylski i Jarek Regulski to ekipa która nam robiła pierwszą płytę i
zrobili to bardzo dobrze . Uwielbialiśmy z nimi pracować, fajnie to
wszystko wyszło.
Czyli rozumiem że za brzmienie UNU odpowiada Zbigniew Hołdys?
Polegało to na tym że Wojtek z Jarkiem nagrywali wszystko na
wielośladzie, na taśmach. Trzeba było odpowiednio ustawić mikrofony,
odpowiednio gałkami pokręcić żeby to zabrzmiało. Później jak materiał
został nagrany czyli tak zwana „surówa” , siadali Wojtek, Jarek,
Zbyszek, czasami Bogdan Olewicz i miksowali, ustalali konkretne
brzmienie. Z resztą identycznie jak na pierwszej płycie, to była ta
sama zasada pracy w studio. Nie wtrącałem się wtedy, byłem za młody na
coś takiego.
Obie płyty „biała” i UNU dziś brzmią jak płyty z najlepszymi przebojami zespołu Perfect.
Płyta biała „była” inna bo to inny skład i to był pierwszy strzał z
resztą trafiony w dziesiątkę, a druga trochę ciężej brzmi , nie ma już
Sygita, Rysiek Sygitowicz nadawał taką lekkość , taki miał styl grania
na gitarze. Andrzej grał trochę inaczej, znacznie bardziej bluesowo,
Zbyszek też ciężej na gitarze brzmiał. Także ta płyta generalnie
brzmieniowo jest cięższa. Utwory trochę ciężej brzmią ale nie
wszystkie, bo na przykład „Wyspa, drzewo, zamek” jest bardzo leciutkim
numerem, ze znakomitym pomysłem. Mam przed sobą tę płytę, i jak
przyglądam się tym piosenkom to muszę stwierdzić że dziś gramy sporo z
nich na koncertach. Rozpoczynając koncert to gramy” A kysz biała mysz”,
dalej „Wyspa drzewo zamek ”, zdarza nam się przy takich okazjach
smutniejszych i bardziej patetycznych wykonywać „Objazdowe nieme kino”,
oczywiście gramy „Autobiografię” , trudno by nie grać , zdarza nam się
zagrać „Pocztówkę do państwa Jareckich” , „Idź przecz” jest cały czas w
repertuarze, znakomity koncertowy numer. Sporo utworów wykonujemy z
tej płyty.
Nagrywając „Autobiografię” mieliście świadomość, że nagrywacie jeden z największych evergreenów polskiej muzyki rockowej?
Nie. Studio Tonpressu przy ulicy Petofiego to było olbrzymie
pomieszczenie, wysokie na dwa piętra, tam mieliśmy rozmieszczony sprzęt
i tam nagrywaliśmy. U samej góry były jarzeniówki, Zbyszek przyszedł i
powiedział „nie ma nastroju”. Przyniósł normalną lampę z żarówką i
abażurem, wyłączyliśmy jarzeniówki i zrobił się fajny klimat. Przy takim
oświetleniu nagraliśmy „Autobiografię”. Tekst Olewicz przyniósł
znakomity wiadomo ale to nie jest tak że jak coś się nagrywa to od razu
wiadomo że będzie hitem, nawet Hołdys tego nie wiedział. To nie działa w
ten sposób: a teraz napiszę „hita”. Publiczność znała numery z
pierwszej płyty i tym się rajcowała, wtedy był szał. Jak zaczęliśmy
grać „Autobiografię” na koncertach, nikt nie klaskał, była cisza.
Dopiero jak weszła do „Trójki”, jak zaczął grać ten utwór „Niedźwiedź” (Marek Niedźwiecki przyp. WZ), jak weszła na listę przebojów Programu III, wtedy się zaczęło. Tak to działa.
W trakcie ukazywania się płyty jak wspominaliśmy trwał stan wojenny, a
w sklepach ukazuje się płyta, na której okładce jest pokaz perfekcyjnej
siły a w tytule skrót który widniał na nr rejestracyjnych wozów
milicyjnych. Jak to przeszło przez cenzurę?
Należałoby o to Hołdysa zapytać, ale z tego co wiem jest niechętny żeby
rozmawiać na te tematy. Ludzie, znajomi pytali się dlaczego UNU? A my
odpowiadaliśmy ze szpanem no bo to jest rejestracja wojskowa, ale
dlaczego to przeszło przez cenzurę naprawdę nie wiem . Fajnie że
przeszło do dzisiaj tak sądzę.
Czy zespół planuje jakieś działania rocznicowe związanie z płytą UNU, specjalną reedycję, koncerty jubileuszowe?
Nie. Nie przypuszczam żebyśmy robili jakąś specjalną fetę z tej
okazji. Tak jak powiedziałem gramy sporo numerów z tej płyty na
koncertach: „Autobiografię”, Wyspę drzewo, zamek” czy „Mysz” od której
zaczynamy koncert i są to rzeczy ewidentne. Wszystko się zgadza. Ta
płyta żyje w dalszym ciągu. Nagraliśmy ostatnio album na
trzydziestolecie działalności („XXX”) i jeżeli mówi się o jakimś
promowaniu to raczej tego nowego materiału.
Właśnie przy okazji wydania płyty XXX miałem okazję rozmawiać z
Darkiem Kozakiewiczem, który zdeklarował że dopóki starczy wam sił i
zdrowia to będziecie nagrywać kolejne płyty. Czy Perfect myśli już o
następnym albumie?
Tak, już zaczęliśmy o tym rozmawiać. Niedawno w styczniu, lutym
mieliśmy trasę i sporo podróżowaliśmy razem samochodem i mogliśmy na ten
temat porozmawiać. Pomysły pomaleńku spływają. W tym roku pewnie nie
ale może w przyszłym? Jako zespół mamy już ładnych parę lat i
nagrywanie płyt co rok już nas nie dotyczy ale co dwa trzy lata można
by. Duża była przerwa pomiędzy płytą „XXX” a poprzednią , chyba
siedem lat? Jednak w międzyczasie realizowaliśmy projekty z orkiestrą
symfoniczną , graliśmy trasy w większym składzie, coś się działo .
Siedem lat jakoś szybko minęło. Trudno to w tej chwili skonkretyzować
czy to będzie za dwa lata, zobaczymy jak ten materiał się będzie
rodził.
Na poprzedniej płycie większość materiału skomponował Darek
Kozakiewicz czy teraz także to on jest pomysłodawcą nowego materiału?
Tak
W takim razie w 2013 nowa płyta Perfectu?
Może sobie ten 2013 odpuścić i wydać w 2014?
Rozmawiał : Witold Żogała