PATHFINDER – Arkadiusz Ruth (21.06.2012)

PATHFINDER - Fifth Element

Rodzimy ambasador symfonicznego power metalu – grupa Pathfinder od kilku dni zaraża swoim drugim wydawnictwem. „Fifth Element” to kwintesencja wszystkiego tego, co w powerowej stylistyce najlepsze! Kto jeszcze nie dal się oczarować muzyka Pathfinder, być może obszerny wywiad z Arkadiuszem Ruth stanie się ogniwem zapalnym, by to odmienić Zapraszamy do lektury.


Na wstępie gratuluję bardzo udanego „Fifth Element” – album po prostu porywa! Jak podchodzicie do nowego materiału i jak się czujecie w momencie, gdy już nic nie można poprawić, zmienić?

Dzięki wielkie! Jak podchodzimy? Naturalnie. Cieszymy się, że cały ciężki okres tworzenia płyty „Fifth Element” jest już za nami. Był to strasznie intensywny czas pracy, gdzie często spało się po 5-6 godzin na 2-3 doby. Mieliśmy równe 3 miesiące na zrobienie albumu i dostarczenie do japońskiej wytwórni. Nigdy więcej na nic takiego się nie zgodzę. Za to mamy już pewne doświadczenie, że jak trzeba to się siada na dupsku i ostro zapieprza hehe.
Wracając do drugiej części pytania… teraz, gdy już nic nie można poprawić po prostu się o tym zapomina i cieszy się z tego co jest. Uważam ten album za wybitnie udany i nie mam sobie ani reszcie zespołu nic do zarzucenia. Przy tych terminach, jakie mieliśmy oraz nakładach finansowych na produkcje, o których można powiedzieć tylko tyle, że ich praktycznie nie było, naprawdę jesteśmy zachwyceni efektem końcowym.

Nowy materiał w porównaniu do debiutu, wydaje się być bardziej urozmaicony, rozbudowany. Jak to wygląda z Waszego punku widzenia?

Hmmmm to bardzo ciekawe co mówisz. Dla mnie ten album jest w zasadzie identyczny w ogólnym odbiorze jak „Beyond The Space…” tyle, że jest bardziej intensywny i zwarty, jeśli chodzi o formę. Identyczne wrażenie ma reszta zespołu, gdy czasem sobie siedzimy lub jedziemy w trasie przy piwku i rozmawiamy muzyce na tych dwóch płytach.

Muzyka „Fifth Element” jest niezwykle złożona i bogata. Jak długo powstawały nowe kompozycje i czy były jakieś problemy w ich komponowaniu, czy też wszystko szło gładko?

Wszystko szło bardzo gładko. Kilka utworów było już gotowych podczas sesji przy „BTSBTT”. Z drugiej strony np. refren do „March To The Darkest Horizon” ma już grubo ponad 5 lat, czyli jest jeszcze starszy niż sama płyta „BTSBTT”. Ogólnie komponowanie i aranżowanie to dla nas wielka przyjemność i w zasadzie relaks, także nie można mówić tutaj o jakichkolwiek problemach.

„Fifth Element” to nie tylko muzyka, porusza on ciekawą historię – powiedz coś więcej o warstwie lirycznej i pomyśle na piąty element.

Piąty element, czyli piąty żywioł 🙂 Świat i sceneria, która jest przedstawiona na „Fifth Element” to ten sam świat, który znamy z „BTSBTT”, czyli świat poza czasem i poza przestrzenią, świat ograniczony tylko naszą wyobraźnią. Liryki są tylko drogowskazem dokąd chciałbym, aby słuchacz się udał poniesiony wodzami fantazji słuchając naszej muzyki. Historie z płyt łączą się ze sobą – to jest jeden koncept. Na „Fifth Element” główny bohater po wydarzeniach z pierwszej płyty odkrywa moc i wagę piątego żywiołu – kto słuchał płyty i wgłębił się choć trochę w tekst, będzie wiedział o co chodzi.. hehe. Dodam tylko, że wprowadzenie 5-go żywiołu do fabuły jest zabiegiem celowym i niesie ze sobą dwuwymiarowy przekaz: to co jest ważne dla głównego bohatera, co czyni go silnym i niezwyciężonym w jego egzystencji w świecie planów astralnych i innych wymiarów oraz to co jest ważne dla nas jako muzyków w świecie realnym i co wciąż nie pozwala nam złożyć broni mimo zewsząd podkładanych pod nogi kłód!! 🙂

Okładkę ponownie zdobi znajomy zakapturzony człek. Powiedz coś więcej o tej tajemniczej postaci.

Ta postać to nasz główny bohater:-) Specjalnie jest zakapturzony, aby nie sugerować słuchaczom o bujnej wyobraźni, kto to tak naprawdę jest. Wolimy, aby przez kilka albumów fani sami wykreowali wizerunek swojego bohatera. Nie chcemy na razie w to ingerować. Czy jest to kobieta czy mężczyzna, człowiek czy może elf? Wszystko pozostawiamy słuchaczowi. Z pewnością przy którejś, następnej płycie skupimy się na samej postaci i na jej wizerunku i odsłonimy to co kryje się pod płaszczem i kapturem. Być może ogłosimy nawet konkurs dla fanów na wizję naszego głównego bohatera. To się wyjaśni za kilka lat 🙂

band

Od debiutu skład zespołu przeszedł małą metamorfozę – miejsce Kamila zając Kacper Stachowiak. Co było powodem odejścia pierwszego perkusisty i jak doszło do współpracy z Kacprem?

Kamil, mój brat to świetny muzyk. Był z nami ok. 5 lat, jednak tempo rozwoju zespołu nie do końca mu odpowiadało. Chłopak prowadzi i poświęca się swojej firmie. Kwestia priorytetów. Oczywiście nadal sobie pogrywa w swoim zespole – z metalu się nie wyrasta, chyba, że jesteś pozerem hehe:-)
Na Kacpra trafiliśmy przez naszego dźwiękowca, aczkolwiek osobiście wiedziałem, że taki jegomość jak Kacper Stachowiak istnieje w poznańskim środowisku muzycznym już dużo wcześniej. Trudno nie zauważyć osobowości wybitnej – szczególnie w tak hermetycznych środowiskach jak muzyczne. Nasz dźwiękowiec nam po prostu o nim przypomniał. Umówiliśmy się, pogadaliśmy – na pierwszym spotkaniu od razu wyszło, że profesjonalizm to najbliższa wartość, która nas łączy, potem zamiłowanie do metalu, symfoniki, muzyki klasycznej i filmowej czy muzyki progresywnej itd. Rozmowa z Kacprem to nieustanne wrażenie, że ma się do czynienia z muzykiem w pełnym tego słowa znaczeniu, pomimo, że jest tylko perkusistą hehe 🙂 Dodam, że głównym instrumentem Kacpra na studiach muzycznych była lutnia renesansowa, także można powiedzieć, że chłopak wie co nieco o muzyce 🙂

Nowy perkusista gra ostrzej, gęściej, nierzadko stosując death metalowe podziały rytmiczne. Była to jego inwencja czy też wszyscy chcieliście, aby Wasze kompozycje dostały dodatkowego kopa?

Takie rozwiązania perkusyjne i rytmiczne były już na „BTSBTT” – chociażby w częściach solówkowych wielu utworów.
Wszyscy jesteśmy ostro popier****i na punkcie blastów czy to w black metalu czy death metalu, także z chęcią wprowadzamy je do naszej muzyki i będziemy stosować coraz częściej w procesie kompozycji i aranżacji.

Symfoniczny power metal ma swoich odbiorców w naszym kraju, a z drugiej strony zespołów grających w takim stylu, brak. W sumie poza Gutter Sirens (nie wiem czy jeszcze coś tworzą) nie macie konkurencji – zaistniał monopol. Skąd w ogóle pomysł grania właśnie takich dźwięków?

To nie jest kwestia pomysłu – to siedzi w tobie i po prostu samo wychodzi w postaci takich a nie innych dźwięków, harmonii. Sama muzyka symfoniczna, czy to muzyka filmowa czy to symfonika klasyczna, niesie ze sobą wielką moc, często przepych i potęgę. Dzieła Wagnera i Williamsa, Goldsmitha i Czajkowskiego to niesamowita potęga instrumentalistyki i myśli symfonicznej. Z drugiej strony metal, szczególnie jego ekstremalne odmiany, w których najbardziej się odnajdujemy daje nam zupełnie inny rodzaj satysfakcji i energii niż symfonika. Łącząc ze sobą te dwa ładunki muzycznej potęgi, dostajemy to co nas najbardziej kręci w samej muzyce – nowy wymiar, nową jakość. Nie mógłbym grać i tworzyć samej klasyki czy filmówki, nie mógłbym grać i tworzyć samego metalu – musi to iść razem w jedności. Może to jest odpowiedź na Twoje pytanie.

Nie da się nie zauważyć, że z większym naciskiem podbijacie zachód, natomiast do Polski podchodzicie z dystansem. Co jest tego powodem i czy w przyszłości jest szansa, by Pathfinder był bardziej aktywny w naszym kraju?

Nie podchodzimy do naszego kraju z dystansem. Nasi fani w Polsce tak samo jak w Meksyku czy w Japonii są dla nas tak samo ważni. Jedyna różnica polega na innym podejściu mediów, prasy i promotorów z „Zachodu” do tematyki tak doświadczalnej muzyki, jaką jest nurt łączenia orkiestry symfonicznej z zespołem rockowym/metalowym, bo tak jesteśmy przez nasze polskie media postrzegani. Na całym świecie jesteśmy „nadzieją melodyjnego metalu” czy „objawieniem dekady stęchłego power metalu” – zwał jak zwał – w Polsce jesteśmy postrzegani, jako małpki z cyrku z zajebistą umiejętnością popierdalania na instrumentach, ale nie robi to nam… 🙂

Powiedz jak w ogóle jesteście odbierani poza granicami naszego kraju i jak się czujecie, gdy po prostu jesteście tam dostrzegani?

Jest to świetne uczucie. Podejrzewam, że można je przyrównać do piłkarza, który pogrywa sobie tutaj w Polsce na boiskach 2-go lub 1-wszo ligowych i nagle przez jego upór w dążeniu do celu i prace zostaje dostrzeżony przez zagraniczne kluby, przez co robi się o nim głośniej i głośniej. Jeśli chodzi o odbiór zespołu i samej muzyki szczególnie po koncertach jest to przeważnie jedno wielkie „WOW” – jedyne słowo, jakie mi się nasuwa to ekscytacja. Ostatnio doświadczyliśmy tego na PPM Festival w Belgii – pierwszy raz graliśmy przed wielotysięczną publicznością, gdzie każdy pod sceną wpatrzony był w nas jak babcia w obrazek najświętszej coś tam coś tam… dla takich chwil warto jeść non stop suchy chleb i popijać wodą, aby odłożyć kilka groszy na coraz to lepszy sprzęt do tworzenia muzyki i tworzyć ją dla fanów.

beyond

Czy za większą aktywnością na zachodzie jest odpowiedzialna jakaś osoba, czy też sami prowadzicie swoje sprawy?

Mamy swoich promotorów w różnych krajach. Co jest najbardziej cieszące, z roku na rok ich przybywa. To jest najlepsza droga do grania lokalnych koncertów i festiwali za granicą. Oczywiście działamy też na własną rękę oraz poprzez „wytwórnie”, ale najlepszy efekt przynoszą promotorzy.

Na debiucie można było usłyszeć kilka cenionych postaci z metalowego świata (Roberto Tiranti, Bob Katsionis, Matias, Kupiainen, Michał Jelonek) – jak doszło do współpracy i czy przy okazji „Fifth Element” poza Konstantin’em Naumenko (Sunrise) nie myśleliście o zaproszeniu innych znamienitych gości?

Współpraca z Tirantim, Katsionisem i Kupiainenem doszła dzięki kontaktom z ówcześnie prężnie działającego portalu MySpace. Roberto Tiranti to jeden z moich ulubionych głosów męskich, gdy się zgodził śpiewać na „BTSBTT” było to dla nas naprawdę wielkim wyróżnieniem, szczególnie ciekawy był fakt ze cała trójka znała Pathfinder zanim jeszcze wyszła debiutancka płyta. Z Michałem znaliśmy się już wcześniej z koncertów i festiwali w Polsce i przy której okazji po prostu zaproponowałem mu zagranie kilku partii na skrzypcach.
Do współpracy w Konstantinem na „Fifth Element” doszło dość spontanicznie. Gdy odkryłem jego przecudowny głos jakieś półtora roku temu, od razu zamówiłem płytę „Sunrise” i od tamtego czasu utrzymujemy z Kostą kontakt. Przy pracy nad płytą w styczniu tego roku podczas nagrywania wokali do „Ready To Die Between Stars” Karol miał świetną linię wokalną w głowie, z której nie chcieliśmy zrezygnować, a która była za wysoka na rejestr naturalny Simona. Nie chcieliśmy też, aby była śpiewana falsetem. Pierwsza myśl była „OK bierzemy Tirantiego”, ale bardzo nam zależało na czasie, więc naturalnym rozwiązaniem okazał się Konstantin. Podesłał nam swoje partie wokalu i zwaliło nas z krzeseł, tak że przez kilka godzin w kółko słuchaliśmy kawałka zapętlonego tylko z jego partią 🙂 Na płycie zamieściliśmy „Ready To Die…” z podziałem na role Kostro – Naumenko – Lejba, a w bonusach interaktywnych zamieściliśmy wersję gdzie wszystkie partie męskie śpiewa Simon. Będzie to ciekawostka dla wszystkich posiadaczy oryginalnej wersji płyty dzięki zamieszczonemu wewnątrz kodowi z dostępem do naszego serwera z bonusami 🙂

Na „Fifth Element” obok Agaty Lejba – Migdalskiej (śpiewała również na debiucie) słyszymy Katarzynę Maternę. Czy któraś z Pań występuje czasem z wami na żywo, czy ogranicza się to jedynie do pracy w studio?

Agata bardzo często jest obecna na naszych koncertach i wspiera nas swoim wokalem 🙂 Kasia Materna brała udział w pracy w studio, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby również uczestniczyła w koncertach na żywo.

Wasza muzyka przywołuje na myśl dokonania takich grup jak choćby: Labyrinth, Lost Horizon, DragonForce czy Rhapsody. Czego w ogóle słuchacie na co dzień i czyja twórczość jest waszą inspiracją, wzorcem?

Nie ma u nas dużych podziałów, ogólnie wszyscy mamy podobne preferencje, co do muzyki. Wszyscy słuchamy melodyjnych form metalu, wszyscy jaramy się filmówką, ale wiadomo nie każdy jest do końca taki sam, chociaż do dziś dnia podziwiam swoje szczęście, że udało mi się zebrać w tym kraju, aż tak zgodny zespół pod tym względem hehe:-) I tak Simon lubi sobie często przypier***ć z mega ekstremalnego grindu lub jak kto woli grindmetalu, czasem mam wrażenie, że robi to tylko po to żeby się pośmiać z wokali:-). Karol ostatnio lubi folk metalowe klimaty jak Equillibrium czy Ensiferum. Gunsen słucha głównie melodyjnego death metalu. Ja już dawno nie słuchałem metalu jako takiego, głownie w samochodzie. W zaciszu domowym pochłania mnie przeważnie muzyka filmowa czasem klasyczna. Inspirujemy się na wszystkim co jest fajne i co uznamy za fajne, także na całokształt muzyki Pathfinder wpływają najróżniejsze odmiany muzyki: od Vivaldiego i Telemana poprzez Czajkowskiego, Brahmsa i Wagnera do Hansa Zimmera i Basila Poledourisa a na Children Of Bodom, In Flames, Stratovarius czy Lost Horizon kończąc.
Ostatnio Gunsen podrzucił mi zespół Whispered i jakoś od pół roku nie schodzi ich krążek mi z odtwarzacza. Polecam.

logo

„Beyond The Space, Beyond The Time” promował świetny teledysk do utworu „The Lord Of Wolves” . Tym razem też coś szykujecie – powiedz coś więcej na ten temat.

Tak, od jakiegoś miesiąca ostro jestem pochłonięty produkcją teledysku do utworu „Fifth Element”. Zespół mamy już w całości sfilmowany – pozostała część fabularna. Planuję, aby nasza druga produkcja filmowa miała jeszcze większy rozmach niż w przypadku „The Lord Of Wolves”, z której i tak jest bardzo zadowolony. W tym celu podjąłem współpracę z wieloma cenionymi i bardzo utalentowanymi artystami i kaskaderami w naszym kraju. Mamy duże parcie, aby pokazać, że tu w Polsce również można zrobić dużo wspaniałych rzeczy i przedsięwzięć. O szczegółach będziemy informowali na bieżąco w postaci relacji z planu i zdjęć. Odwiedzajcie naszego Facebook’a oraz stronę internetową.

Nowy album niesie za sobą wzmożone występy na żywo – jak przedstawiają się najbliższe plany koncertowe, będzie jakaś trasa (również po Polsce)?

Na naszym etapie jest to loteria. Trwają rozmowy z managementami kilku bardzo znanych zespołów światowej klasy na temat wspólnej europejskiej trasy u ich boku, jednak jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek konkretach. Wszystko wyjaśni się w okolicach września/października. W Polsce, także będziemy chcieli pograć, ale jak wspomniałem, potrzeba jeszcze trochę czasu, aby mówić o konkretach.

Wasza muzyka aż się prosi o tzw. przedstawienia podczas koncertów. Czy grając na żywo ograniczacie się do typowego grania, czy też macie w planach jakąś oprawę sceniczną?

Ograniczamy się do „typowego grania” hehe 🙂 Niestety nie stać nas na jakiekolwiek inne atrakcje. Mamy w planach tego typu rzeczy i oczywiście je zrealizujemy, ale potrzeba do tego sporych nakładów finansowych, a jak wiesz płyty nie sprzedają się w dobie internetu i nie ma skąd brać kasy na dodatkowe atrakcje sceniczne 🙂

Tworzycie złożone kompozycje i do ich wykonania trzeba posiadać wysokie umiejętności warsztatowe, a te jak słychać macie – czy jesteście samoukami czy też stoi za tym coś więcej?

Tak, jesteśmy totalnymi samoukami, jeśli chodzi o warsztat instrumentalny. Jednak każdy z nas gdzieś tam otarł się o szkołę muzyczną, która dała mu przynajmniej wiedzę teoretyczna o muzyce. Ja np. skończyłem szkołę muzyczną na fortepianie i bardzo mi się to przydaje w komponowaniu, a także bardzo pomogło przy przyswajaniu gry na gitarze basowej. Jak wspomniałem Kacper studiował grę na lutni. Uważam jednak, że edukacja muzyczna to nie wszystko. Jest to przydatne, ale absolutnie nie konieczne, aby tworzyć wspaniałe rzeczy. Tak samo jest w każdej dziedzinie sztuki.

W Polsce „Fifth Element” będzie dystrybuować Mystic Production – jak doszło do współpracy i jak się ona układa, jeżeli na ten czas można cokolwiek powiedzieć?

Współpraca z Mystic Production to naturalna kolej rzeczy, ponieważ nasz główny dystrybutor SoulFood z Niemiec ma podpisany kontrakt dystrybucyjny na Polskę właśnie z Mystic Prod. Jeszcze do maja 2012 roku szefostwo Mystic Prod. nigdy nie słyszało o zespole Pathfinder, a współpraca układa się tak, że na wszystkie sklepy MediaMarkt w Polsce zostało rzuconych 150 płyt i już dawno ich nie ma… i jak znam życie, nie będzie 🙂
Życie 🙂

Z tego co widać, Ty i Karol Mania tworzycie filar Pathfinder. Czy to oznacza dyktaturę, czy też reszta ma tyle samo do powiedzenia – jak to wygląda?

Tak, jest to jakaś tam forma dyktatury. Na pewno nie ma demokracji – naszym zdaniem demokracja w zespole to zło. Jest to dyktatura, ale znowu nie tyrania – każdy dyktator-tyran zostaje wcześniej czy później obalony. Powiem Ci tak: w Pathfinder, każdy zna swoją cenę i wartość dla zespołu – wszystko się przez te kilka długich lat dotarło i prezentuje wspaniały mechanizm, a reszta poparta jest jeszcze duża wiarą, szacunkiem i zaufaniem. Zaufanie to bardzo ważna rzecz w zespole – podobnie jak w związku.

a. ruth

Zarówno teraz jak i w przeszłości daliście się poznać jako wprawni coverowcy (świetna przeróbka Mike’a Oldefild’a „Moonlight Shadow). Jako bonus do europejskiej wersji, zamieściliście cover „Spartakus And The Sun Beneath The See” – utwór z kreskówki. Czyj to pomysł, ktoś z was jest fanem bajek? Jak w ogóle podchodzicie do nagrywania coverów?

Pomysł na scoverowanie „Spartakusa” wyszedł ode mnie. Uwielbiałem tą bajkę w dzieciństwie, zawsze leciała po „Teleranku” w niedziele 🙂 I jakoś kilka lat temu przypomniałem sobie o tej świetnej piosence autorstwa Vladimira Cosma’y z czołówki tej francuskiej animacji. Od razu wiedziałem, że trzeba to zrobić z jajem!! 🙂 Poza tym tak się świetnie złożyło, że sam koncept animacji, świetnie pasuje do konceptu naszych płyt. „Spartakus” opowiada o świecie zaginionej Atlantydy oraz o podróżach bohaterów między wymiarami zupełnie jak nasz bohater, także sam cover stanowi również wspaniałe zamknięcie płyty „Fifth Element”. Dodam, jeszcze, że Pathfinder nie jest pierwszym zespołem, który przerobił ten utwór. Pierwszy był twór, bodajże zwany „Saluth” czy coś w ten deseń, też tu z naszego polskiego podwórka. Jakiś wąsaty, na kształt sarmaty jegomość ogłaszał się kiedyś na naszej stronie, że to on był pierwszy, także oddaję mu honor i salut 🙂 Zapraszam do porównania obydwóch wersji 🙂
Jak podchodzimy do nagrywania coverów? Pierwsza rzecz: utwór/kompozycja sama w sobie musi nas porwać, oczarować. Druga rzecz: trzeba potem ją przerobić tak, że oczarowanie zamieni się w miazgę jaj:-) i tak do tego podchodzimy, a że jara nas bardzo ekstrema i szybkość światła, toteż większość naszych coverów jest dużo szybsza, niż pierwowzory. Kto wie, może kiedyś, gdy picie piwa na próbach będzie nam zajmowało więcej czasu niż samo ćwiczenie na instrumentach, będziemy robili wolniejsze covery, jednak na dzień dzisiejszy nic na to nie wskazuje.

Poza dwoma albumami studyjnymi, nagraliście dema. Czy coś z tamtych czasów trzymacie w tzw. szufladzie czy też wszystko ukazało się na „BTSBTT” oraz „Fifth Element”?

Oczywiście mamy pełne szuflady z kompozycjami z tamtych czasów. Nawet często śmiejemy się sami z siebie, że komponować już nie musimy przez najbliższe 10 lat, bo starczy tego na następne 3-4 płyty. Jednak nie o to chodzi 🙂 Po licznych namowach fanów mamy w planie wydanie dema „The Beginning” jeszcze raz – tym razem w profesjonalnej formie i w ściśle limitowanej edycji np. 500szt. 🙂

A teraz z innej beczki – kto wygra Euro 2012 i komu kibicujecie?

Jedynym fanem piłki nożnej jestem w zespole ja – reszta ma na to totalnie wy***ne 🙂 Niestety Polska i Ukraina pożegnała już rozgrywki, a jak na prawdziwego Słowianina przystało kibicowałem właśnie tym drużynom. Nie oszukujmy się: Niemcy ze swoim „międzynarodowym” składem wygrają te mistrzostwa.

Na koniec kilka słów do czytelników Rock Area .

Nie bójcie się śnić i marzyć – wierzcie w potęgę siebie i swojego umysłu! Do zobaczenia na koncertach!

Dziękuję za wywiad i do zobaczenia – mam nadzieję – podczas koncertów!


Pytał: Marcin Magiera

Dodaj komentarz