PALE MANNEQUIN – Grzegorz Mazur

Pod konie ubiegłego roku miała miejsce premiera płyty „Toń”, cieszącej się coraz większą popularnością warszawskiej, progresyjnej formacji PALE MANNEQUIN. Obecnie zespół jest w trakcie obszernej trasy koncertowej wraz z grupą AMAROK.  Garść informacji związanych z zespołem, płytach, inspiracjach, przekazał gitarzysta i wokalista grupy Grzegorz Mazur.


Pierwszą płytę „Patterns In Parallel”, nagraliście jesienią 2018 roku. Powiedzcie jak długo funkcjonowaliście jako grupa, przed jej nagraniem?

Jako grupa zaczęliśmy funkcjonować właściwie po nagraniu większości płyty 🙂 Pale Mannequin rozpoczął życie jako solowy projekt Tomka Izdebskiego który samodzielnie skomponował pierwsze demówki a potem Patterns in Parallel. Tomek nagrał też większość instrumentów. Dopiero pod koniec pracy nad nagraniami zaczął szukać stałych członków zespołu bo była to jedyna droga żeby zaczać koncertować – no i wiadomo, co 4 głowy to nie jedna też jeżeli chodzi o kompozycje i ogólne funkcjonowanie grupy – zespół to nie tylko muzyka ale też ogrom pracy związany z organizacją, managementem, reklamą. Tomek któregoś dnia napisał do mnie czy nie chciałbym podziałać razem z nim, ma gotowy materiał i apetyt na więcej – trafił w idealny moment bo sam miałem już kilkuletnią przerwę od grania w zespole i bardzo mi było do tego tęskno – parę miesięcy wcześniej zacząłem też nauki śpiewu – przedtem gardła używałem tylko do growli 😉 Kubę Tomek znał wcześniej ze wspólnego grania w doomowej Schemie… a Darka znaleźliśmy przez ogłoszenia. Cały skład załapał się na nagranie Lunatic Pandora – jedynego kawałka na Patterns in Parallel wykonanego we czwórkę. A potem poszło gładko – mamy świetną chemię i stało się jasne że pojedziemy dużo dalej tym składem. Od razu po nagraniu „Patterns” wzieliśmy się wspólnie za pracę nad materiałem na kolejny album.

Czy wszyscy członkowie zespołu pochodzą z Warszawy, czy może mieszkacie w Stolicy, a pochodzicie z różnych stron Polski?

Zabij mnie ale nie pamiętam skąd są u nas wszyscy 😀 Ale ja akurat pochodzę z Białej Podlaskiej, do Warszawy przeprowadziłem się z początkiem studiów. W Warszawie wszyscy mieszkamy od lat i chyba czujemy się warszawiakami – z tym miastem też zdecydowanie utożsamiamy Pale Mannequin.

Skąd się wzięła nazwa zespołu PALLE MANNEQUIN?

To również decyzja Tomka z samych początków. Nazwa miała odzwierciedlać Tomka, a teraz nasze, aspiracje muzyczne – blady manekin to posąg który możemy dowolnie ubrać – i tak samo w naszej muzyce chcemy przekazać konkretne emocje czy pomysły ale możemy i chcemy robić to za pomocą przeróżnych środków muzycznych. Obaj z Tomkiem mamy korzenie stricte metalowe i obu nas te korzenie znudziły – muzyka metalowa chociaż różnorodna to jednak narzuca sporo ograniczeń co do środków wyrazu. Nie chcemy się tak szufladkować i obecnie czerpiemy z dosłownie każdego gatunku czy poetyki.

Po trzech latach w 2021 . nagraliście drugi album „Color Of Continuity”. Powiedzcie, czy łatwiej pracuje się nad debiutem. Bo krąży taka pogłoska, że drugi album jest najtrudniejszy?

Tutaj nasza historia trochę nie pasuje do tego schematu bo „Colours” jest trochę naszym pierwszym albumem… bo stworzonym i nagranym wspólnie, a trochę drugim… no bo wcześniej Tomek stworzył „Patterns”. Więc z tej perspektywy nie jestem w stanie ocenić pracy nad tym albumem. Mogę za to powiedzieć że praca o ile była trudna to była szalenie interesująca i satysfakcjonująca. Z mojej prywatnej perspektywy była to pierwsza studyjna okazja żeby puścić wodze fantazji i faktycznie pobawić się wieloma różnymi środkami wyrazu. Ta płyta jest bardzo różnorodna i ma to źródło w naszych różnorodnych zainteresowaniach.

W kwestii tworzenia muzyki, komponowania, pisania tekstów. Jak u Was wygląda proces twórczy? Komponujecie wspólnie,  a może podobnie jak w przypadku RIVERSIDE, gdzie Mariusz Duda jest głównym mózgiem, tak PALE MANNEQUIN Tomek Izdebski spełnia taka rolę?

Początki należały w 100% do Tomka ale obecnie komponujemy głównie we dwóch. Znakomita większość naszej nowej muzyki powstaje w naszych domowych zaciszach gdzie przesyłamy sobie wzajemnie robocze projekty i wspólnie je ulepszamy i kształtujemy. Gdy jesteśmy już zadowoleni z efektu „domowego” wtedy zabieramy materiał do sali prób gdzie pracujemy nad nim dalej już we czwórkę i rzeźbimy go tak długo aż każdy z nas będzie zadowolony. O ile pierwsze pomysły są moje lub Tomka to finalna wersja jest zawsze odzwierciedleniem pasji czy pomysłów naszej całej czwórki. Wierzę że dzięki temu każdy z nas może później na koncercie dać z siebie 100% – wszak są to nasze wspólne utwory.

Wasze okładki są bardzo intrygujące i przykuwają oko. Autorem ostatnich okładek jest Mateusz Twardoch – Sienkiewicz. Skąd ta współpraca. Jak znaleźliście tak świetnego grafika?

Jeżeli pamięć mnie nie myli Mateusz został nam polecony przez kolegę ze studia nagraniowego Moustache Ministry. Współpraca była i jest wyśmienita. Naszym założeniem było zaproszenie samodzielnego artysty który w ramach narzuconych przez sam album ram stworzy dzieło własne i samodzielne – które obroni się samoistnie nawet bez towarzyszącej muzyki. Uważam że Mateusz był strzałem w dziesiątkę i wywiązał się z zadania lepiej niż mogliśmy się spodziewać. To świetny, wrażliwy artysta.

Pod koniec ubiegłego roku ukazał się album nr 3. Jest to jednak raczej składający się z 4 kompozycji mini album. Czemu nie zdecydowaliście się na płytę dłuższą?

Z powodów pragmatycznych. Chcieliśmy poświęcić więcej czasu na dopracowaniu poszczególnych utworów niż pójść szeroko i wydłużać album. Zależało też nam na premierze „możliwie szybko” żeby zachować rozpęd który mieliśmy po drugim albumie… no i na końcu ten album jest wielkim eksperymentem muzyczno-tekstowym więc też chcieliśmy się tutaj sprawdzić na ciut krótszej formie zanim podejmiemy decyzje „co dalej”. Ogólnie też mamy gdzieś z tyłu głowy wrażenie że w obecnej sytuacji rynku muzycznego lepiej jest publikować częściej i mniej niż dużo raz na 3 lata. Musimy o sobie ciągle przypominać.

Nowe kompozycje wydają się zdecydowanie mocniejsze od tych wcześniejszych. I teksty śpiewane są tym razem po Polsku. Czy w przyszłości zamierzacie kontynuować ten kierunek?

Tak jak wspomniałem wcześniej – ten album to pewien eksperyment. Gdzie muzycznie postawimy swój kolejny krok? Tego jeszcze dzisiaj nie wiem – wiem natomiast że chcemy nadal stawiać na energię i przebojowość ale dodać zdecydowanie więcej melodii, szczególnie wokalnych i trochę wrócić do sentymentu i nostalgii, trochę za tym tęsknimy 🙂

Lepiej śpiewa się w języku ojczystym, czy jednak w języku angielskim?

Po polsku jest zdecydowanie trudniej. Język angielski jest wygodną zasłonką – jak śpiewamy po polsku to śpiewamy dużo bardziej z serca… z pewnym uczuciem nagości i odsłonięcia. Na poziomie technicznym to było też duże wyzwanie bo jednak sposób wymowy, akcentowanie i podejście do „precyzji” słów w tych obu językach jest zupełnie inne.

Natomiast po przebrnięciu przez cały proces nagrań i zagraniu już kilku koncertów z tym materiałem… mi osobiście śpiewa się lepiej właśnie po polsku, śpiew idzie wtedy bardziej z serca 🙂

Zawsze lubię o to pytać. Wasze muzyczne i literackie inspiracje?

Temat rzeka 🙂 Muzycznie cała nasza czwórka pochodzi z czterech różnych światów… a jednocześnie każdy z nas jest otwarty właściwie na każdy gatunek, słuchamy bardzo dużo i słuchamy bardzo różnych rzeczy więc i inspiracje muzyczne pochodzą z wszelkich gatunków czy zespołów. W naszym przypadku klucz to najpierw emocje które chcemy przekazać a później poszukiwania środków którymi te emocje przekażemy… i to czerpiemy od rocka i metalu, przez art, prog, elektronikę, funk czy nawet ostatnio disco 😉 Dziesięć lat temu pewnie bym powiedział że najbardziej inspiruje mnie Mikael Akertfeldt czy Devin Townsend ale teraz byłby w tym nieuczciwy wobec całego grona moich ulubienców… więc tutaj posłuże się wytrychem i powiem że inspiruję się przede wszystkim muzykami emocjonalnymi 🙂 A czy emocją jest gniew, smutek czy radość to już inna kwestia.

W przypadku tekstów i u mnie i u Tomka inspiracje pochodzą z naszych własnych prywatnych przeżyć czy refleksji, w większości są to teksty bardzo osobiste.

Czy pamiętacie Wasz pierwszy koncert. Gdzie on miał miejsce? A jaki koncert zapadł w Waszej pamięci, może właśnie na przekór, ze względu na splot niefortunnych zdarzeń?

Nasz pierwszy koncert miał miejsce w warszawskim Potoku 🙂

Ten który zapadł najbardziej w naszej pamięci to chyba ten w Gniewkowie na Festiwalu Rocka Progresywnego. Wcześniej graliśmy mimo wszystko głównie dla publiki składającej się ze znajomych lub osób „przypadkowych” i nie byliśmy do końca pewni jaki jest odbiór zespołu. Gniewkowo to była nasza pierwsza okazja żeby pokazać się dla, jak to się wtedy okazało, „naszej publiki” w liczbie kilkuset osób… okazało się wtedy że istnieje ta „nasza publika”, podobamy się i ludzie chcą nas więcej 🙂 Najbardziej magiczny dla nas moment z tamtego występu to były owacje na stojący na naszym finałowym „Some Dawn” – reakcja publiki przerosła nasze najśmielsze marzenia. Od tamtej chwili nadal mamy solidnego kopa motywacyjnego 🙂

Oprawa waszych koncertów w towarzystwie manekinów, kojarzy mi się nieco z okładką płyty „La-Petite Blonde”, wrocławskiej formacji Halucynacje. Może znacie?  Skąd taki pomysł na koncertowy image?

O ile zespół znam o tyle tej okładki nie znałem! Szukaliśmy pomysłu na nasz image już od samych początków. Uważamy że koncert to jest wydarzenie audio-WIZUALNE a nie tylko audio – powinniśmy czarować wyglądem i prezencją na równi z muzyką. No a skoro nazywamy się Pale Mannequin a na drugim albumie motywem przewodnim okładki były kwiaty… to kupiliśmy manekiny i kwiaty do wystroju 🙂 Jesteśmy bardzo z tego zadowoleni, mało zespołów ma taki image i zdecydowanie ułatwia nam to pozostanie w pamięci publiki. Przy promocji albumu „Toń” nadal jeździmy z manekinami, ale już bez kwiatów – za to kwiaty zawitały na naszych koszulach. Co będzie przy czwartym albumie? Jeszcze nie wiem, ale na pewno wymyślimy coś nowego, bo czwarty album zacznie powstawać już lada chwila 🙂

W imieniu portalu Rock Area, życzę Wam udanej trasy koncertowej, dużych frekwencji podczas koncertów i zapału w dalszej działalności zespołu. Udanych kolejnych płyt.

Bardzo dziękujemy i do zobaczenia na koncertach!

Pytał: Marek Toma

Zdjęcia: Grzegorz Galuba

Dodaj komentarz