Wizyta zespołu OLIVERA WAKEMANA w Katowicach zaowocowała wypuszczeniem wydawnictwa koncertowego. Na tą okoliczność przepytaliśmy mistrza parapetu…
Na początku chciałbym pogratulować tobie i twojemu zespołowi świetnego koncertu w Polsce i wydania świetnego DVD.
Dziękuję bardzo, jestem bardzo dumny z DVD i myślę, że chłopaki z zespołu grali naprawdę dobrze tego wieczoru. Uważam też, że Metal Mind wykonał świetną robotę nagrywając występ tak dobrze.
Jakie kryteria przyświecały do wyboru kawałków na koncert w Polsce? Moim zdaniem nie potraktowaliście „Psa Baskerville’ów” tak jak na to zasługuje.
Przepraszam, że nie graliśmy zbyt wielu kawałków z „Psa”. Stało się tak, ze przygotowaliśmy dłuższy set ale w ostatniej chwili musieliśmy wyciąć kilka utworów, aby mieć pewność, że nie przekroczymy czasu. Niestety usunięte piosenki pochodziły z „Psa”. Jeśli będziemy zabierać się za rejestrację kolejnego DVD upewnię się by znalazły się na nim utwory z „Psa” – obiecuję!
Jakie są twoje wspomnienia z wizyty w Polsce? Jakie wrażenie wywarł na tobie Teatr Śląski i generalnie Polska?
Bardzo podobała mi się moja wizyta w Polsce, graliśmy w Katowicach i myślę, że Teatr jest absolutnie piękny. Zwiedzałem okolice Teatru podczas popołudnia i uważam, że był wspaniały.
Następnego dnia po występie, zespół i ja pojechaliśmy do Krakowa i uważam, że to bardzo piękne miasto. Budynki i widoczna historia w mieście są niesamowite. Spędziliśmy cały dzień naprawdę dobrze się bawiąc. Zjedliśmy także miły lunch w pięknej starej restauracji, która wydawała się nie zmieniać od lat 40-tych i była jakby cofnięta w czasie.
Tego wieczora kiedy graliście w Katowicach, wystawiana była rock opera „She” nie obawialiście się, że wasz koncert zostanie nieco przyćmiony i straci nieco splendoru?
Nie zupełnie, wiedziałem, że nasz występ będzie kompletnie innego typu od występu Clive’a. Clive używał wiele efektów wizualnych, aktorstwa i rekwizytów tak samo jak muzyki – mając na uwadze, że nasz występ miał bardziej rock n rollowy wydźwięk – 5 facetów na scenie, 5 zestawów instrumentów i piosenki. Podobają mi się opracowane występy, ale uważam również, że występy zorientowane po prostu na rock potrafią być również bardzo dobrą rozrywką. Sądząc po odbiorze publiczności podczas koncertu i po nim, publiczność również dobrze się bawiła!
Myślę, że nie możecie narzekać na publiczność, zostaliście potraktowani jak gwiazdy wieczoru.
Muszę powiedzieć, że byli fantastyczni – świetna publiczność naprawdę pomaga muzykom na scenie. Zawsze świetnie jest grać dla ludzi, ale kiedy odpowiadają i śpiewają to wynosi występ na wyższy poziom, karmisz się ich energią i sprawia to że jest to wspaniałe wydarzenie dla wszystkich. Musieliśmy spędzić ponad dobrą godzinę rozmawiając, śpiewając i pozując do zdjęć kiedy zeszliśmy ze sceny. Zespół i ja czuliśmy się uhonorowani dobrymi życzeniami i komentarzami którymi obdarzali nas ludzie. To było naprawdę wspaniałe zakończenie wieczoru.
Przez
lata wydawałeś różną muzykę, nie tylko rockową. W tym momencie sytuacja
wydaje się ustabilizowana z ustalonym składem zespołu. Zatem masz
zamiar nagrać kolejny album”Oliver Wakeman Band”? Czy może masz inne
pomysły?
Mamy następcę Mother’s Ruin nazwanego Cultural Vandals, który mam
nadzieję zostanie nagrany na początku przyszłego roku wraz z chłopakami,
którzy występują na DVD. Ale mam także w zanadrzu album na
fortepianowy, a zeszłego roku nagrałem album koncertowy z zespołem
grającym klasyczny rock lat 70tych – Starcastle, który powinien ukazać
się w przyszłym roku.
Nie mogłem znaleźć żadnych informacji na temat zmiany składu po nagraniu
Mother’s Ruin. Moon Kinnaird jest wymieniony jako członek zespołu na
albumie. Kiedy Paul Manzi zajął jego miejsce, co było powodem tej
zmiany?
Po tym jak skończyłem album zdecydowałem, że to właściwy czas by
wykonywać muzykę z poprzednich wydawnictw i obecnej płyty na żywo.
Najpierw spytałem wszystkich muzyków, którzy wystąpili na albumie, czy
są dostępni, niestety Moon nie był w stanie zobowiązać się występami na
żywo, więc to postawiło mnie w sytuacji, gdzie musiałem szukać
wokalisty, który będzie w stanie wykonać te utwory. Tim, zmuszony przez
okoliczności również nie był w stanie podołać terminarzowi regularnych
prób. Dave Wagstaffe (bębniarz) wspominał, że pracował w przeszłości z
basistą Paulem Brownem w zespole Janison Edge i znał również wokalistę
Paula Manzi który mieszkał w Londynie i szukał okazji do powrotu na
scenie po czasie przerwy w śpiewaniu.
Próba, która odbyła się kilka tygodni później będzie zaliczana jako
najlepsze muzycznie dni w mojej karierze. Obydwaj Paulowie okazali się
silnymi osobowościami, byli dobrze osłuchani i okazali się być
fenomenalnymi muzykami.
Muszę przyznać, że jestem fanem albumów, na których współpracowałeś z
Clivem Nolanem – Jabberwocky i Hound of the Baskervilles. Czy jest
jakaś szansa, że w przyszłości nagracie albumy w tym stylu?
Clive i ja rozmawialiśmy o napisaniu razem trzeciego albumu a także
napisałem sam taki album, który jest gotowy do nagrania – ale jest tak,
że mam kilka albumów, które chciałbym zrealizować przed tym.
Wydaje się, że jako muzyk solowy masz więcej miejsca by zaprezentować
swoje wielkie umiejętności. Czy wolisz grać z zespołem i wokalistą, czy
może solo?
Lubię grać w każdej konfiguracji. Z zespołem jest świetna zabawa,
ponieważ możesz pozwolić sobie czasem pognać z powodu wsparcia jakie
masz w innych muzykach. Ale także lubię wyzwanie grania solo na
fortepianie lub w duecie. Nie ma gdzie się schować kiedy grasz solo i
musisz być bardzo dokładny – myślę że to wyzwanie, ale też świetna
zabawa.
Jesteś wszechstronnym muzykiem, czy jest jeszcze coś czym możesz zaskoczyć swoich fanów?
Naprawdę nie jestem pewien, myślę że w tych czasach i wieku, było wielu
muzyków, którzy nagrywali album po albumie bardzo do siebie podobne.
Zawsze będę się starał, wydawać coś nieco innego od poprzedniego albumu!
Zaprojektowałeś kilka okładek swoich albumów. Myślę, ze najlepszą z nich jest okładka DVD. Która jest twoją ulubioną?
Muszę się zgodzić, naprawdę podoba mi się okładka DVD. Podoba mi się
również grafika wewnątrz albumu Mother’s Ruin. Studiowałem w Akademii
Sztuki w młodości i pracowałem jako grafik i projektant – wolny
strzelec, to jest coś co naprawdę lubię.
Pamiętam, kiedy byłem dzieckiem mój ojciec odebrał okładkę swojego
albumu pocztą i oglądał ją po raz pierwszy (nie pamiętam który to był
album) i mówił – znowu spaprali okładkę. Pamiętam, że myślałem wtedy,
że jeśli kiedykolwiek wydam album, będę próbował mieć kontrolę nad
okładką tak bardzo jak to możliwe, albo jeśli nie będę potrafił sam
zrobić okładkę, powierzę ją ludziom, którym można ufać.
Uważam, że to ważne, spędzasz tyle czasu nad muzyką, że nie wydaje się właściwe wydać ją z okładką, która nie jest jej godna.
Czy uważasz któryś ze swoich albumów za punkt zwrotny w swojej karierze?
Było kilka albumów, które sprawiają takie wrażenie, Jabberwocky był
bardzo ważnym albumem dla mnie – przedstawił mnie szerszej
publiczności. 3 Ages był albumem, którym udowodniłem ludziom moją
zdolność pisania i wykonywania złożonych instrumentalnych numerów i
Mother’s Ruin była świetnym sposobem by pokazać, że potrafię pisać dla
zespołu. Myślę, że jako dla artysty każde wydawnictwo jest pewnego
rodzaju postępem i miejmy nadzieję pomaga cię kształtować.
Czy twoja pozycja na scenie progrockowej rosła sukcesywnie, czy
któryś z albumów spowodował nagły przyrost fanów i odnotował
wielokrotnie wyższą sprzedaż?
Jak mówiłem dużą różnicę przyniosły Jabberwocky a także Mother’s Ruin.
Czy łatwo być klawiszowcem, a zarazem synem legendarnego klawiszowca? Czy pomagało ci to karierze, czy raczej przeszkadzało?
To trochę jak miecz obosieczny. Może ludzie zwracają na ciebie większą
uwagę na początku, z powodu nazwiska Wakeman, ale jeśli nie masz swojej
własnej osobowości, ludzie dość szybko się znudzą i pójdą dalej.
Myślę, że spędziłem wystarczająco dużo czasu robiąc to, że miejmy
nadzieję ludzie postrzegają mnie jako właśnie mnie. Oczywiście
połączenie z Tatą zawsze będzie obecne, i jest to coś z czego jestem
dumny.
Jedna z rzeczy, którą zawsze mam w pamięci, to że Tata wydał masę
świetnych płyt i chcę mieć pewność, że wszystkie płyty które ja wydaję
będą składać się na listę płyt Wakemanów, które są wysokiej jakości i
sprawiają ludziom radość.
Stan
zdrowia Jona Andersona przesądził, że trasa Yes niestety nie odbędzie
się. Czy jednak, są plany, aby takowa odbyła się w terminie późniejszym?
Czy stan zdrowia Jona pozwala już o tym myśleć?
Myślę, że wszystko będzie przeorganizowane i będę mógł wystąpić z
chłopakami i zagrać kilka z tych świetnych kawałków. To był dla mnie
wielki honor, że zostałem zaproszony i jestem za to wdzięczny. Trzymajmy
kciuki, ale trzeba będzie poczekać – i zobaczy się.
Aczkolwiek wystąpiliśmy tego dnia jako duet i jako swego rodzaju hołd z
moim wokalistą zagraliśmy własną wersję Wondrous Stories, która została
dobrze przyjęta i przyjemnie było ją grać.
Cóż życzę sukcesów i mam nadzieję, że będziemy mieli okazję spotkać się na kolejnym waszym koncercie w Polsce.
Poproszę na koniec o kilka słów dla twoich fanów/czytelników Rock Area.
Chciałem podziękować ludziom, którzy wspierają takich artystów jak ja.
Potrzebujemy ludzi, którzy lubią dobrą muzykę, abyśmy mogli robić to co
robimy!
Pytania: Piotr Spyra
Zdjęcia: Marta Tłuszcz (Metal Mind)