Opolski Dworek Artystyczny to taka moja Mała Ziemiańska. W minionym tygodniu skrzyżowaliśmy tam kufle wraz z Maćkiem Zalasińskim, gitarzystą Öderbeast.
W jaki sposób powstał Wasz zespół? Jak wyglądały jego początki?
Było to tak, że wcześniej założyłem inny zespół, który bardzo szybko się rozpadł i zacząłem szukać nowego składu. Napisałem więc do Marcina (drugiego gitarzysty Öderbeast – przyp.pp.) , ponieważ znałem go jeszcze z
czasów gdy grał w Morderplatz i zapytałem, czy ma czas na grę w dwóch
kapelach naraz. Akurat kiedy się do niego odezwałem, okazało się, że
jego zespół również właśnie się rozpadł, a on tak samo jak ja rozglądał
się za nową grupą. Po Morderplatz została sala prób i sprzęt, ale z
samego zespołu ostał się tylko Marcin oraz perkusista. Zatem udało nam
się zgrać w czasie. Przyjechałem do nich, nauczyłem się przygotowanego
przez nich wcześniej materiału i poszło. Na pierwszej próbie niby już
był pełen skład personalny, ale nie przetrwał on długo. Śpiewał taki
Alan, który nigdy później się już u nas nie pojawił oraz inny basista,
również o imieniu Michał, tak jak obecny. On wykruszył się niedługo
później. Wtedy zgłosił się do mnie Michał Jarczok, z którym wcześniej
graliśmy w Loctusie. Z nim mi się zawsze dobrze współpracowało, więc
został przyjęty od razu. Wokalu szukaliśmy najdłużej, ale w końcu
dołączył do nas Szaszłyk. Tak narodził się Öderbeast.
Próby odbywacie w Krapkowicach, ale nie wszyscy członkowie zespołu się stamtąd wywodzą, prawda?
Tak, ja i drugi Maciek, perkusista, jesteśmy z Opola i dojeżdżamy na
próby razem. Szaszłyk, to w ogóle jest, że tak powiem z lasu, więc
również musi dotrzeć. Ale nie mamy z tym problemu, dajemy sobie radę.
Do tej pory na YouTubie ukazały się trzy Wasze single. Pierwszy z
nich, „House Of Violence” opublikowaliście w kwietniu 2018 roku. Kto
jest jego autorem i dlaczego wybraliście na pierwszy ogień akurat ten
utwór?
„House Of Violence” to mój, w pełni autorski numer włącznie z tekstem.
Napisałem go jeszcze dla mojego poprzedniego zespołu, czyli Phimosis,
ale tak jak wspomniałem wcześniej, tamta kapela nie wytrzymała nawet pół
roku. Zostało mi po nim jednak trochę materiału, który żal mi było
zmarnować, między innymi ten utwór. Przyniosłem go więc na próbę, razem
go zaaranżowaliśmy i stwierdziliśmy, że włączymy go do repertuaru. Jak
pewnie zauważyłeś nie jest on jakoś specjalnie skomplikowany, więc
ograliśmy go najszybciej z całego naszego materiału, a później
wybraliśmy na pierwszy singiel. Na samym początku mieliśmy też kilka
niewykorzystanych riffów pozostałych po Morderplatz, ja też miałem
jeszcze kilka. Ale „House Of Violence” rzeczywiście zrobiliśmy na samym
początku i uznaliśmy, że się nadaje.
Co prawda, ja to wiem, ale przypomnij proszę dla naszych
czytelników, gdzie zagraliście Wasz pierwszy koncert. Masz z niego
jakieś szczególne wspomnienia?
Pierwszy koncert w tym składzie, który zresztą dla nas zorganizowałeś,
zagraliśmy w Gliwicach, w Concepcie. Było tam trochę ciasno, ale ogólnie
fajnie. Ja mam tak, że zawsze jak gram gdzieś pierwszy koncert z nowym
składem i nowym repertuarem to zawsze się ogromnie stresuję. Przyznam
szczerze, że na tamtej sztuce kilka razy się sypnąłem, mam nadzieję, że
aż tak nie rzuciło się to w uszy.
Z Loctusem udało Ci się co nie co zwojować, miałeś nawet okazję
supportować Proletaryat. Czy jednak, mimo Twojego doświadczenia,
obawiałeś się o to jak Twój nowy zespół zostanie przyjęty? Na tej Waszej
sztuce mieliście przyjęcie powiedziałbym nawet gorące. Ludzie
skandowali Waszą nazwę.
Wydaje mi się, że po prostu ludziom, którzy przyszli na koncert po prostu się podobało. A chyba o to chodzi, prawda?
A najlepszy koncert, jaki do tej pory zagraliście to Twoim zdaniem…
K60 w Opolu w czerwcu 2018. Na tamtym koncercie było naprawdę sporo
ludzi, w sumie to chyba najwięcej spośród wszystkich koncertów, które do
tej pory zagraliśmy.
Zagraliście też koncert w Czechach, w Mlada Boleslav…
Tam również była świetna atmosfera, choć było jeszcze ciaśniej niż w
Concepcie. Komfort gry w trakcie koncertu był horrendalny, ale przyjęcie
mieliśmy świetne. Co prawda trzeba było uważać, żeby sobie nie
powyrywać kabli przy każdym kroku, ale mimo wszystko bawiliśmy się
przednio.
Lepsza publiczność jest w Polsce czy w Czechach?
Jeśli ludzie się dobrze bawią, to kraj nie ma znaczenia. Jednak w
Czechach jest definitywnie inna mentalność, jeśli chodzi o samo
przygotowanie koncertu. Przy organizacji koncertów w Polsce, mówiono nam
że mamy być na miejscu np. o 15:00, choć koncert miał się rozpocząć
dopiero o 20:00. Natomiast przy okazji koncertu w Czechach, który
zresztą zrobiliśmy z Twoją niemałą pomocą, właściciel powiedział nam o
godzinie 19:30, kiedy mieliśmy próbę dźwięku, a za pół godziny mieliśmy
zaczynać koncert, że nie musimy się śpieszyć, skoro cała impreza zaczyna
się dopiero o 20:00. Poza tym po naszym koncercie osłupiałem, kiedy
gitarzysta Pokerface’a, po tym jak ja poszedłem do naszego auta i potem
wróciłem do klubu, dał mi do ręki nasze kable, zwinięte. Kiedy
wkładaliśmy z chłopakami nasz sprzęt do auta, on to zwinął, rozumiesz?
Myśleliśmy, że musimy jak najszybciej zabrać nasz sprzęt i spieprzać, a
nagle członek zespołu będącego przecież gwiazdą wieczoru, tak
niesamowicie nas zaskakuje. To tylko świadczy o tym, że nie tylko w
Europie, ale na całym świecie jest inna mentalność niż w Polsce.

Niedawno wygraliście też przegląd kapel w Dziergowicach organizowany przez tamtejszy Dom Kultury.
Osobiście nie lubię przeglądów muzycznych. Nie lubię tej formuły: masz
20 minut na koncert i każą Ci s********ć. Wydają Ci odgórne polecenia,
do których musisz się zastosować. Moim zdaniem takie ocenianie jest
bezsensowne, bo różne zespoły wykonują różne rodzaje muzyki.
Zdecydowanie wolę grać normalne koncerty. Pierwszy i ostatni raz
zagrałem na jakimkolwiek przeglądzie.
W tym roku wydaliście dwa kolejne single, „Lock N’ Load” i „Give
Their Lives”. Czy te utwory znajdą się na Waszej debiutanckiej EPce?
Tak, te dwa kawałki na pewno znajdą się na naszym pierwszym wydawnictwie.
Czy te kawałki również wywodzą się z Morderplatzu lub Phimosisu, czy zrobiliście je już od początku do końca w tym składzie?
„Lock N’ Load” zrobiliśmy już w tym składzie. Główny riff tego numeru
wyszedł do Michała. Zaaranżowaliśmy go całkowicie jako Öderbeast. „Give
Their Lives” również został stworzony od początku do końca w tej
konfiguracji personalnej.
Jakie macie najbliższe plany koncertowe?
Szczerze, to nie pamiętam. Żaden koncert w naszej najbliższej okolicy
nie jest potwierdzony. Za niedługo mamy zagrać w tyskiej Tawernie. Mamy
jakieś plany, ale na razie nic nie ujawniam.
Z jakim zespołem, spośród przez Was zapoznanych, chciałbyś dzielić scenę w najbliższym czasie?
Na pewno z Hit N’ Run. Chociaż w trakcie naszego ostatniego wspólnego
koncertu publiczność nie była zbyt liczna, to udało nam się z nimi
dogadać. Na pewno chcielibyśmy zagrać z nimi jakiś kolejny koncert. A
wracając do meritum, Tobie chodzi zespoły, z którymi już graliśmy?
Nie tylko. Z kim byście chcieli zorganizować wspólny koncert w przyszłości?
Z Oborą i z Sekatorem. Z oboma tymi zespołami znam się od dawna i wiem,
że to są dobre ziomki. W pierwszym z nich gra mój przyjaciel, a cała ta
kapela robi na mnie wrażenie klasyki dzisiejszego polskiego metalu.
Jaką gwiazdę chciałbyś supportować?
Ja osobiście chciałbym zagrać przez Obituary, Anthrax i High On Fire.
Ale po dłuższym namyśle, czy jest sens w wymienianiu tych kapel?
A jakie są Wasze prywatne upodobania muzyczne? Czego słuchacie na co dzień?
Każdy z nas ma zupełnie inne upodobania muzyczne. Ja osobiście lubię
zagraniczny punk rock. Sam mam w sobie ten punkowy pierwiastek. A reszta
zespołu? Żaden z nas nie inspiruje się przy tworzeniu jakimś utartym
kierunkiem minionych lat. Każdy z nas lubi starą Metallikę i starą
Sepulturę. Nasz perkusista jest fanem AC/DC. Lubimy też Iron Maiden,
Motörhead, Hatebreed… Te zespoły odciskają na nas piętno, ale mimo
wszystko cały czas staramy się ukształtować nasz własny styl.
Ostatnie słowo należy do Ciebie.
Co Ty chcesz usłyszeć? Subskrybujcie nasz kanał na YouTube i podążajcie za Waszymi marzeniami. Dzięki za wywiad.
Rozmawiał: Patryk Pawelec
