„Ta muzyka, a właściwie zespół, jest po prostu dla każdego.
Jedni wolą mocniej inni lżej a jeszcze inni pomiędzy… Nie dogodzisz… A
może jednak…?” – tak Łukasz Stalmach, lider foracji Novva krótko
przedstawia swój zespół, który powrócił właśnie z najnowszym i – co tu
dużo gadać – przewrotnym singlem zatytułowanym „Save Me In Time”. O
nowościach oraz przeszłości zespołu Novva rozmawiamy z Łukaszem
Stalmachem.
„Zespół NOVVA, powstał w oparciu o ciągły niedosyt dobrej,
polskiej muzyki rockowej. To miks gatunków muzycznych zamkniętych w
naszym własnym stylu i klimacie”… – takim zdaniem witacie na swojej
oficjalnej internetowej stronie www.novva.pl. Jak to więć jest z tą
naszą „dobrę, polską muzyką rockową”? Rozwińcie, co poprzez ten
„niedosyt” rozumiecie?
Jestem osobą bardziej „analogowego” pokolenia. Nie miałem Youtube ani w
ogóle jakiegoś Internetu. Miałem za to słuch, swoich idoli i kupę ich
kaset. Ojciec mój od dziecka wbijał mi do głowy na swym „szpulowcu”
Unitry muzę rockową. Od dziecka byłem Heavy!!! Muzyka zawsze była różna,
nawet sama rockowa muzyka jest różna tylko, że trzeba sięgnąć po
kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt płyt, by tak to odbierać. Zwykle
zespół rockowy chce grać swój gatunek w określonym nurcie… Ja chciałem
sięgnąć wszystkiego po trochę, by na jednym krążku można było usłyszeć
tę różnorodność. Ostatnio pobiliśmy rekord w tym miksowaniu, bo w jednym
kawałku mamy rockowe disco funk oraz pełen luz… Duży nacisk także kładę
na ciekawy aranż.
Jak zatem sami definiujecie swoją muzykę? Jak wyglądają Wasze
inspiracje i w końcu, kto na pewno powinien sięgnąć po Waszą twórczość?
Ta muzyka, a właściwie zespół, jest po prostu dla każdego. Jedni wolą
mocniej inni lżej a jeszcze inni pomiędzy… Nie dogodzisz… A może
jednak…? Nie mówię tego oczywiście w kontekście odbierania komuś fanów,
jako konkurent dla innych, a jedynie jako osoba, która chce
zaprezentować twórczość przyjazną większości.
Jak wygląda Wasza historia i wcześniejsze doświadczenia muzyczne?
Głównie grają tutaj młodzi ludzie, przy czym skład się zmieniał dość
często, co miało też wpływ na różnorodność naszych wykonań. Faktycznie
to jestem autorem tego zamieszania jakim jest Novva. Początkowo to był
mój imienny projekt, który bazował głównie w kontekście bardziej
instrumentalnym, bo lubię melodyjną grę solową na gitarze… można wtedy
nieźle odpłynąć w inny świat. Ale nastąpił jakby przełom i chęć pójścia
także inną ścieżką albo inaczej mówiąc do świata równoległego.
Perkusista i mój od dawna „muzyczny towarzysz broni” Tomek Baran mnie do
tego namówił .
Póki co, macie na koncie debiut zatytułowany „Live”. O ile się
orientuję, w sierpniu miną trzy lata od jego premiery? Jest to zapis
koncertu, tak? W jaki sposób został wydany?
Zespół istniał zaledwie kilka miesięcy, a ja z Pawłem Szafrugą
intensywnie pracowaliśmy nad kompozycjami oraz tekstami i reszta zespołu
również to przerabiała na bieżąco. Dowiedzieliśmy się przypadkiem, że
Portal nagłośnieniowy potrzebował zespołu do doświadczeń, na potrzeby
warsztatów realizacji dźwięku, które organizował. Warunkiem zgłoszenia
oczywiście było nadesłanie demo. Mieliśmy jedynie materiał w głowach i
nutach. Postanowiłem zrobić 40 sekundową próbkę kawałka To Be Free.
Paweł dograł wokale i wysłaliśmy. Dużym zaskoczeniem było, gdy przyszedł
mail zwrotny, że dostaliśmy się, kładąc około 20 miejscowych zespołów,
które również wysłały zgłoszenia. Naszą nagrodą był właśnie wykon LIVE
zarejestrowany z kilku kamer plus wieloślady.

Niedawno udostępniliście nowe nagranie, kawałek „Save Me In Time” – czy jest to zapowiedź nowej płyty?
Na pewno jest to zapowiedź nowego materiału w nowej szacie. Naszego
wokalistę Pawła zastąpił Tomek Jodłowski i robi się materiał teraz pod
Tomka. A mamy jeszcze wiele odmian muzyki do przemielenia z rockiem.
(Śmiech)
Słuchając „Save Me In Time” byłem mocno zaskoczony. Utwór brzmi
dużo lżej, swobodniej, bardziej funkowo, niż kawałki z „Live”. W jaką
stronę podąża Novva?
Novva jest zmienna z natury. Akurat taki wakacyjny nastrój był i chęć
sięgnięcia po standardy disco oraz funk, jak zwykle na fundamencie
rockowym. Głównie to jest tak: wpadam na próbę i mówię
– ej chłopaki, zróbmy disco… wszyscy się patrzą na mnie jak na wariata 🙂
Planujecie upublicznianie jakichś kolejnych nowości?
Jak najbardziej tak. Ilość pomysłów w mojej głowie niestety nie
równoważy się z zawartością mojego portfela ani ilością czasu a jest nas
sześć osób… Sami realizujemy swoje nagrania oraz ich obróbkę, co
pozwala nam również na małe doświadczenia z materiałem. Będziemy
wypuszczać co jakiś czas nowości, które będą na bank zaskakiwać.
Czy poza zespołem Novva, udzielacie się w innych formacjach?
Ja w dalszym ciągu prowadzę swój instrumentalny projekt, który jest
bardziej niszowy, trochę komponuję i nagrywam dla ludzi. Tomek Baran
grał w zespole Frago, Przemka Szczerbińskiego, lecz jednak ograniczył
się już do współpracy z Novva oraz ze mną poza tym zespołem. Krzysztof
Mędrela udziela się w chórze, poza tym jest świetnym skrzypkiem oraz
obiecującym klawiszowcem. Piotr Stanek gra jako basista również w jakimś
młodzieżowym projekcie przy szkole Huta Metalu. Józef Jamróz oraz Tomek
Jodłowski kochają ponad życie zespół Novva. Pawła Szafrugi z przyczyn
osobistych z nami nie ma, ale drzwi są zawsze dla niego tutaj otwarte.
Jak wygląda Wasza aktywność koncertowa?
Kraków ma sporo knajpek, a my lubimy ściągać inne zespoły z poza niego.
Koncerty wyjazdowe też się zdarzają. Ze względu na naszych i
potencjalnych przyszłych odbiorców wolimy grać koncerty typu Open Air z
dobrym nagłośnieniem po to, byśmy mogli przekazać jak najwięcej z naszej
muzyki. W pubach też jest fajnie, lecz w nich stawiamy na interakcję z
publiką i czasem nieźle przeginamy.
Dziękuję za rozmowę – ostatnie słowo należy do Was!
Pozdrawiam mamę, jej kochanka i tatę…. (śmiech). Zapraszamy oczywiście
na nasze koncerty, zapraszajcie nas do siebie i śledźcie nas w
Internecie. Może dzięki nam komuś się humor poprawi, gdy przypadkiem
usłyszy NOVVA. Muzyka jest ważna w życiu człowieka, bo podobno łagodzi
obyczaje.
PS. Tato żartowałem. 😉
Pytał: Kuba Raj