Co się działo z zespołem przez ostatnią dekadę? Dlaczego musieliśmy czekać na nowy album 10 lat?
Tak naprawdę nic i wszystko. Od czasu gdy nagraliśmy ostatni album
urodziła mi się para dzieci, miałem przeprowadzki i wiele więcej. Jeśli o
mnie chodzi przez ten czas działo się… życie. Frederik także ma
dzieciaka, Owe kontynuował budowanie firmy zajmującej się produkcją
video, a Johnny latał sobie tu i tam i trochę śpiewał z lokalnym
zespołem. Jeśli spojrzymy wstecz, te 10 lat przeleciało. Co nawet
dziwniejsze Frederik i ja robimy razem muzykę od 1991 roku, więc
niebawem osiągniemy 30 lat grania w tym samym zespole, co przyprawia o
zawrót głowy, przecież niedawno osiągnąłem 40-tkę. Nocturnal Rites jest
sporym kęsem naszego życia i to dość szalone z pewnej perspektywy.
Osobiście z kolei jesteśmy bardziej przyziemni teraz niż 10 lat temu.
Wcześniej nastawialiśmy się śmiertelnie poważnie na podbicie świata,
teraz po prostu bawimy się dobrze będąc w jednym zespole, pisząc
materiał, grając razem. Myślę, że obecnie mamy zdrowsze relacje by
odnieść sukces. Doceniamy fakt że dalej jesteśmy w stanie to robić i że
mamy fanów na całym świecie. To przecież coś co nie jest gwarantowane. A
wracając do pytania czemu zajęło nam to tyle czasu, no cóż nie mieliśmy
wielkich planów co do tego kiedy powinniśmy nagrać płytę, kiedy
wyruszyć w trasę i podbijać świat. Po prostu daliśmy się temu prowadzić,
a czas zleciał. Przez pewien czas nie mieliśmy tez prowadzącego
gitarzysty, co powstrzymywało nas przed nagrywaniem materiału. Ale dobrą
rzeczą jest to, że ja i Frederik nie przestawaliśmy pisać przez te
lata. Ten album zawiera utwory napisane gdzieś od lat 2007/2008 wręcz do
czasu kiedy miksowaliśmy album.
Nils Norberg opuścił zespół, zastąpił go Per Nilsson. Myślę, ze
miało to wpływ na brzmienie zgodzisz się? A może to kwestia naturalnej
ewolucji grupy? Czy Per brał udział w komponowaniu nowego materiału?
Własnie Frederik i ja napisaliśmy większość materiału zanim Per dołączył
do zespołu, więc nie uczestniczył we właściwym procesie tworzenia.
Aczkolwiek jego gitary mają spory wpływ na całokształt, więc zgodzę się
że dodał swojego szlifu do brzmienia zespołu. Jeśli chodzi o ewolucję
stylistyczną, ta z kolei jest naturalna. Szczerze mówiąc nigdy nie
decydowaliśmy się by iść w tym czy innym kierunku, pozwalaliśmy się
prowadzić temu co napiszemy. Myślę, że słychać w tym ślady dawnego
Nocturnal Rites i każdy fan może je odnaleźć. Myślę, że mamy dość
unikalne brzmienie. No i dochodzą jeszcze wokalne atrybuty Johnnego,
który ma charakterystyczny głos nie zupełnie wpisujący się w typowe ramy
metalowego wokalisty.
Domyślam się że Fenix jest alegorią odrodzenia zespołu z
popiołów. Ale co z okładką i ukrytym za nią znaczeniem? Jest krajobraz
zruinowanego miasta i tytułowa postać spalony anioł – mniemam że Feniks.
Ale co z gwoździami wbijającymi się w niego, i dlaczego ma zasłonięte
oczy. Jaki był zamysł, kto wpadł na ten pomysł?
Właściwie daliśmy artyście zestaw pomysłów, nad którymi miał popracować.
Zgadzaliśmy się że powinna być centralna postać która będzie widoczna
nawet przy wyświetlaniu miniaturki, więc doszliśmy do postaci, która ma w
sobie sporo do interpretacji. Głównie chcieliśmy mieć okładkę, która
pozostanie wierna wobec gatunku, ale też która będzie miała bardziej
organiczny klimat. Wygląda jak namalowana ręcznie, co uwielbiam.
Chcieliśmy też by sygnalizowała ideę podniesienia się z ziemi. Powinno
być to mroczne, ale wciąż przynosić nadzieję, jak same teksty. Myślę,
że ponad wszystkimi pomysłami pojawia się jednak myśl, że żeby coś
odbudować, czasem musisz coś wymazać i zacząć od początku, coś co
zrobiliśmy my po 10 letniej przerwie. Szczerze uważam, ze to najlepsza
grafika jaka trafiła na nasze płyty, uchwyciła klimat albumu
perfekcyjnie i bardzo dobrze pasuje do tytułu. A jeśli chodzi o tytuł,
to podobna historia. Chcieliśmy coś co będzie symbolizowało że
wróciliśmy, ale także coś o głębszym znaczeniu. Jeśli spojrzysz na tytuł
ostatnie 2 litery układają się w rzymską cyfrę IX. To nasz 9-ty album
więc pasuje to idealnie.
Nagraliście trzy teledyski promując album. To unikalne i dość drogie. Czy uważasz że to najlepsza forma promocji obecnie?
Świetną sprawą jest pozwolić ludziom posłuchać muzyki, a jeszcze lepszą
pokazać kim jest zespół i jego członkowie. Zrobiliśmy tak naprawdę już
kolejny klip a pracujemy też nad piątym. Możliwe że podczas cyklu
promocyjnego zdecydujemy się jeszcze na dwa teledyski. Uwielbiamy
teledyski i możliwości które ze sobą niosą, więc jest świetnie!
Opublikowaliście też lyric-video, co myślisz o tej formie promocji?
Wydaje się to powszechnym sposobem obecnie. Osobiście także je
uwielbiam, prezentują w centralnym miejscu tekst utworu, co często
potrafi zostać zagubionym w tym rodzaju muzyki, przynajmniej jeśli
chodzi o klasyczne klipy. Palnujemy także kolejne lyric-videa, zanim
skończymy z tą płytą (śmiech).
A co jeśli chodzi o koncerty, są jakieś plany? Czy jest szansa zobaczyć was na europejskiej trasie?
Mamy sporo festiwali zabookowanych na lato, co będzie świetne. Przed tym
jednak parę koncertów planowanych jest na wiosnę, a układamy też
terminy na kolejną jesień, co zaprowadzi nas na różne części globu. To
bardzo ekscytujące, zwłaszcza że tak długo nie koncertowaliśmy. Nie
możemy się doczekać powrotu na scenę, to tam jest nasze miejsce!
Po tych wszystkich latach domyślam się ze wielu fanów jest
głodnych waszej muzyki. Macie plany by zarejestrować album koncertowy?
Nie mamy takich planów obecnie, koncentrujemy się na “Phoenix”,
koncertowaniu i promowaniu w najlepszy możliwy sposób. Jeśli będzie
okazja nagrać jakieś występy, pewnie tak zrobimy. Ale na tym etapie to
nie jest nasz priorytet.
Niemal każdy wasz poprzedni album wydaliście w Century Media, teraz jesteście w AFM, dlaczego zmieniliście formułę?
Przez to że tak długo nas nie było nie mieliśmy żadnych zobowiązań wobec
żadnej wytwórni. Myślę, że było dla nas ważne by zacząć tym razem od
czystej strony. Century Media byli dla nas zawsze wspaniali, ale
najważniejsze dla nas była teraz konieczność przewrócenia strony na
następną. Chcieliśmy współpracować z wytwórnią, która lubi naszą muzykę,
to było jedyne wymaganie kiedy szukaliśmy dla zespołu nowego domu.
Posłaliśmy kilka surowych miksów do kilku wytwórni i mimo że dostaliśmy
kilka odpowiedzi, AFM podkreślili że zawsze byli naszymi fanami i bardzo
lubią naszą całą dyskografię. Odpowiedź prasy i fanów była
przytłaczająca jak do tej pory, więc zobaczymy jak daleko możemy to
zaprowadzić wraz z AFM.
Wróćmy na chwilę do lat 1999/2000. NOCTURNAL RITES zmienił podejście do muzyki którą graliście. Dlaczego? Jaki był powód?
Johnny dołączył do zespołu, myślę, że to na tyle proste. Znów podkreślę,
że nie deliberowaliśmy nad tym jak zmienić kierunek, czy pokłonić się w
stronę pewnej stylistyki, każda zmiana była organiczna, że tak powiem.
Kiedy masz w zespole nowy głos otwiera to wiele drzwi, a Johnny ma sporo
zadzioru i ciężaru w swoim głosie, w porównaniu z poprzednim wokalistą
który miał bardziej czysty głos. To bardzo otwarło nam uszy i oczy jako
kompozytorom. Nagle główny melodyjny składnik był nowy i czymś co
mogliśmy skierować w inne rejony.
Jestem fanem albumów „Tales of Mystery and Imagination” i „The Sacred Talisman” czy gracie jakieś utwory z tych albumów na żywo?
Tak, myślę, że gramy “The Iron Force” na każdym koncercie od czasu
wydania “The Sacred Talisman” czyli 1999 roku (śmiech). Stał się dla nas
klasycznym numerem. Przez lata też graliśmy różne kawałki z „Tales of
Mystery and Imagination” jak “Ring of Steel” i “Test of Time”, ale coraz
ciężej jest wpleść kawałki ze wszystkich albumów kiedy mamy wybierać z
dziewięciu płyt.
Dzięki za poświęcony czas i mam nadzieję, że zobaczymy was
wkrótce grających w Polsce. Powodzenia w promocji i miejmy nadzieję, że
nie będziemy musieli czekać na kolejną płytę tak długo.
Dziękuję!
Pytał Piotr Spyra