Neolithic już nie ma, ale pozostała ich muzyka. Niewątpliwie jednym z najciekawszych, o ile nie najciekawszym wydawnictwem formacji był krążek „Neolithic”. Początkowo ukazał się jedynie na kasecie magnetofonowej, następnie jako bonusowe CD do płyty „My Beautiful Enemy” W tym roku ma swoją trzecią premierę z odświeżonym brzmieniem i nową szata graficzną. O krążku i okresie gry powstawał rozmawialiśmy z Piotrem „Kayem” Wtulichem.
Skąd pomysł na „odświeżenie brzmienia” tego materiału?
Z głowy 🙂 Tak trochę poważniej to zawsze chciałem usłyszeć jak by ten materiał brzmiał trochę lepiej zrealizowany. Nie wiem co mnie podkusiło aby wykupić taśmy ze studia w 96tym, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiłem, a skoro już się to stało to chciałem widocznie od początku kiedyś do czegoś je jeszcze wykorzystać.
Masz czasem wrażenie, że gdyby album był wydany na zachodzie to mógł być przepustką do wielkiego świata?
Myślę, że w tym materiale był duży potencjał na zrobienie czegoś fajnego. Zabrakło chyba determinacji z naszej strony i mocnego poparcia z zewnątrz. Z ciekawostek może powiem, że jakiś rok po wydaniu zgłosił się ktoś i zaproponował nam nagranie jeszcze raz tych piosenek, plus kilku nowych i zrealizowanie tego na światowym poziomie. Ktoś używał mocnych słów, wielkich nazw studiów i nazwisk realizatorskich z pierwszej światowej ligi. Kontrakt na papierze wyglądał bajkowo. Zaczęliśmy próby, dopracowywaliśmy materiał ale… sprawa się rypła. Koleś zaczął coś ściemniać jak przyszło do robienia pierwszych przelewów za studio, przekładać terminy płatności itd. Nie chcieliśmy jechać do studia za wielkie pieniądze aby w trakcie nagrań nie okazało się, że nie ma kasy na opłacenie przedsięwzięcia. Chcieliśmy podejść do tego uczciwie ale jak widać się nie dało. Mam ciągle przed oczami jak odciągam Taffa, który strasznie nalegał abyśmy zlinczowali niedoszłego wydawcę. Koniecznie chciał mu wlać, a ja go odciągałem stojąc pośrodku i naprawdę musiałem się mocno siłować aby do tego nie doszło. Mało brakowało i było zabawnie 🙂 Potem poszliśmy na starówkę się upić. Tak skończyła się tak dobrze zapowiadająca kariera i przepustka do tego wielkiego świata 🙂
Jak byś porównał brzmienie wydania sprzed lat z tym nowym?
Teraz jest dużo lepiej! Grubiej, bardziej mięsiście, więcej przestrzeni, mocniej. Siła razy moc!
Dlaczego zdecydowałeś się na zmianę szaty graficznej?
Poprzednia była robiona w wielkim pośpiechu i nigdy się do niej nie przekonałem, choć w dużej mierze byłem jej pomysłodawcą. Nie wyszło to jak sobie wyobrażałem ale nie było już czasu na szukanie czegoś nowego. Teraz nadarzyła się okazja to poprawić więc skorzystałem i polecieliśmy w nieco inną stronę. Wykorzystaliśmy przy okazji fakturę kartonów w jakich są nadal zapakowane studyjne taśmy, a nadruk na CD to zdjęcie naszej szpuli. Wyszło fajnie i nawiązuje do całej idei nowego zgrania i jego korzeni.
Jak wspominasz czasy gdy nagrywaliście ten materiał?
W 95′ nagraliśmy” For Destroy…” i jako, że nie graliśmy zbyt wielu koncertów, wzięliśmy się od razu za robienie kolejnej smutnej płyty. Skończyliśmy w połowie 96′ nagrywając na kasetę, dopięty od dechy do dechy pełnometrażowy materiał. Smutny i przytłaczający jak poprzednik. Ale to był czas kiedy nasze relacje z francuskim wydawcą były mocno napięte i nie mogliśmy się w niczym dogadać. Odwoływał nam kolejne trasy, przesuwał terminy wejścia do studia i jakoś nam tak ręce opadały… Wtedy Michał Wardzała, ówczesny nasz menadżer ruszał właśnie z Mystic’em i zaproponował nagranie dla nich kilku kawałków, na co z wielką ochotą przystaliśmy. Zostawiliśmy w szufladzie kolejną posępną płytę, jednocześnie ją uśmiercając i postanowiliśmy zrobić coś totalnie spontanicznie i w żywszej atmosferze. Zbliżało się lato, impreza za imprezą, ogniska, wyjazdy jakoś tak wszystko szło do przodu i myślę, że wtedy ta atmosfera mocno się nam udzieliła. To były cztery próby gdzieś po kolegach, w starych garażach na których miały w założeniu powstać cztery kawałki, powstało sześć. Potem z marszu wyjazd do studia Selani w Olsztynie, a tam ciąg dalszy imprezy 🙂 Byliśmy wtedy mocno rozpędzeni i wszystko przychodziło z dużą łatwością i na wielkim spontanie. Myślę, że na tej płycie to czuć, przynajmniej ja to odczuwam i słuchając jej, od razu myślami jestem w tamtych czasach 🙂

Utrzymujesz jakiś kontakt z muzykami z tamtego składu?
Z Taffem(wokal) wiadomo. To było nasze pierwsze spotkanie w studiu i od
tego czasu kilka rzeczy zrobiliśmy wspólnie i mam nadzieję, że na tym
nie koniec. Z Mirkiem Szymańczakiem(gitara) nagraliśmy kilka lat później
„My Beautiful Enemy”, potem nasze muzyczne drogi się rozeszły ale
spotykaliśmy się od czasu do czasu w różnych okolicznościach. Z
klawiszowcem Michałem Stefaniakiem jesteśmy w kontakcie i widujemy się
czasem. Urwał mi się totalnie kontakt z Tomkiem Włodarskim(bas) który z
tego co wiem, pracuje gdzieś teraz na obczyźnie. Z Januszem
Jastrzębowskim(perkusja) razem pracowaliśmy nad nowym miksem i wszystko
szło gładko i konstruktywnie jak za starych czasów, więc w kontakcie
rzecz jasna jesteśmy stałym. Janusz też cały czas jest aktywny
muzycznie. Do niedawna grał w Closterceller, a obecnie można go usłyszeć
w Artrosis.
„Neolithic” to trochę taki pierwszy album Black River (jest inny od
pozostałych pozycji w dyskografii Neolithc, no i Maciek Taff na wokalu)?
Już w 96tym była propozycja wystartowania z tą płytą pod nowym szyldem.
Inna muza, wokal, to by chyba był dobry czas na zmianę nazwy ale wtedy
nie byliśmy wszyscy do tego 100% przekonani. Na pewno Taff dodał naszym
kawałkom kopa i pchnął wszystko mocno do przodu, ale my to doskonale
przewidzieliśmy zapraszając go w nasze gościnne szeregi. Myślę, że tak
naprawdę w Black River udało nam się rozwinąć pomysł na który wpadliśmy z
Taffem wiele lat wcześniej i w którym czuliśmy się jak ryby w wodzie.
Myślałeś nad wznowieniem pozostałych albumów Neolithic?
Nie. To była jedyna płytka którą chciałem koniecznie przybliżyć osobom
które nie miały pojęcia co robiliśmy kilkanaście lat temu. Poza tym te
szpule gnijące na mojej półce ciągle mnie do tego prowokowały 🙂
Jak wygląda obecna sytuacja z Black River?
Chęci są do powrotu na scenę ale jeszcze na to trzeba trochę poczekać.
Dzięki za wywiad i do zobaczenia na jakimś koncercie.
To ja dziękuję za możliwość wypowiedzenia się i zapraszam do odsłuchania płytki.
Pytania: Piotr Michalski