Moonrise, projekt Kamila Konieczniaka to kolejne tegoroczne
wydawnictwo sygnowane logiem krakowskiej wytwórni Lynx Music. Muzyka
tworzona przez Kamila to mieszanka Camelowo/Marillionowych klimatów i
powinna przypaść do gustu zwolennikom tego typu grania. O tym co słychać
w Moonrise i planach Kamila możecie poczytać w wywiadzie, który
poniżej. Zapraszam do lektury.
Dla większości naszych czytelników Moonrise to nazwa nieznana.
Opowiedz coś o sobie, swojej „muzycznej” historii, jak narodził się
Moonrise?
Odkąd pamiętam zawsze pozytywnie nakręcał mnie klimat w nocy. Czasami
miałem przyjemność obserwować wschód księżyca, którego widok nastrajał
mnie niezwykle optymistycznie, uwalniał od codzienności, dawał poczucie
wolności. To wtedy najczęściej rodziły się pomysły, z których później
powstawały rozbudowane kompozycje i które chciałem realizować z
zespołami. Po bezowocnych trudach związanych z poszukiwaniem
odpowiedniego składu, z którym mógłbym rozwijać swoje pomysły podjąłem
decyzję, że póki co muszę działać sam. Wszystko co skomponowałem przez
lata chowałem do „szuflady”. Jednak z czasem zrozumiałem, że są na
świecie ludzie poszukujący niekomercyjnych dźwięków i pomyślałem, że
może warto byłoby zapoznać ich z moją muzyką. To wtedy właśnie poznałem
kolejny zespół. Był to zespół hard rockowy, ale byli otwarci na inne
klimaty jak i pomysły. Po półrocznej współpracy z nimi nawiązałem
kontakt z wytwórnią Lynx Music i wtedy zaczęły się komplikacje. Okazało
się, że zespół nie chce figurować jako grupa prog rockowa, a co więcej
nie chce tworzyć tych klimatów. Była to dla mnie niezwykle przykra
wiadomość i jednocześnie rezygnacja z zespołu. Niemniej jednak Ryszard
Kramarski umożliwił mi zrealizowanie jednoosobowego projektu szczerze
angażując się w jego powstanie za co bardzo mu dziękuję. Efektem czego
jest płyta The Lights of a Distant Bay.
Moonrise to jednoosobowy projekt. Czy ciężko pracuje się w pojedynkę?
Planujesz poszerzyć skład, wiadomo już coś w tym temacie? Może jakieś
nazwiska?
W mojej małej miejscowości jest niewielkie grono odbiorców fascynujących
się klimatami prog rock, a tym bardziej trudno o znalezienie ludzi
tworzących tego typu muzykę. Kilkakrotnie angażowałem się w zespół, w
którym po pewnym czasie następowały komplikacje wynikające najczęściej z
różnicy w poglądach muzycznych. Z tego względu uznałem, że jedynym
słusznym rozwianiem będzie decyzja o nagraniu jednoosobowego projektu
Moonrise. Praca w pojedynkę nie jest łatwa, aczkolwiek przywykłem do
niej. Moim marzeniem jednak jest znalezienie pełnego składu nadającego
na tych samych falach, z którym mógłbym rozwijać muzykę wzajemnie się
uzupełniając.
W dźwiękach zawartych na debiucie Moonrise słychać fascynacje Camel,
Pink Floyd czy Marillion jednak w takim „Antidotum” pojawia się też
mocniejsze uderzenie. Które zespoły, a może muzycy Cię inspirują, są
Twoimi idolami?
Niewątpliwie największym moim idolem jest Steven Wilson. Poznałem go
dzięki płycie Up the Dowstair, która wywarła na mnie ogromne wrażenie.
Wyróżniam szczególnie starsze płyty tej grupy, ale bardzo ciekawa jest
również In Absentia. Każda kolejna płyta ukazuje inne oblicze tej
formacji zresztą bardzo pozytywne. Szczególnie ważna dla mnie jest
twórczość Stevena Wilsona i Tima Bownsa, czyli duet No-man. Każdą płytę
doceniam za niesamowity klimat – zaskakujący, spokojny, rozmarzony,
skłaniający do refleksji. Również wyróżniam takie zespoły jak Marillion i
Camel. Przez wiele lat wsłuchiwałem się w ich muzykę, delektując się
każdym dźwiękiem płynącym z ich płyt. Te zespoły na pewno wywarły wpływ
na moją muzykę.
Jak powstawał materiał na “The Lights of a Distant Bay”, czy to
pomysły i kompozycje tworzone specjalnie z myślą o tej płycie, czy może
to Twój dorobek z kilku ostatnich lat?
Pomysły i kompozycje zawarte na albumie to w przeważającej części
dorobek z kilku lat. Gdy zdecydowałem się wydać płytę miałem już sporo
kompozycji w wersjach roboczych. Utwory takie jak tytułowy The Lights of
a Distant Bay, In the Labyrinth of dream, Memories, Help me I can’t
help myself czy The Island narodziły się dużo wcześniej. Niemniej
jednak starsze wersje tych utworów znacznie różnią się od tych zawartych
na płycie, wymagały one odświeżenia, przerobienia i ponownego
zaaranżowania.. Nowe wersje są bardziej rozbudowane i przemyślane, po
prostu dojrzały. Natomiast pozostałe utwory zawarte na albumie to młody
dorobek, powstał zaledwie kilka miesięcy temu.
Na płycie śpiewa Łukasz Gałęziowski, czy jego udział na tej płycie był zamierzony, czy to efekt współpracy z Lynx Music?
Od początku moim zamierzeniem było zaangażowanie w projekt wokalisty.
Doceniam kobiecy wokal jednak uznałem, że do mojej muzyki pasuje tylko
wokal męski. Łukasza Gałęziowskiego znałem z płyt Millenium i muszę
przyznać, że jego wokal wydał mi się bardzo interesujący. Gdy
rozpocząłem współpracę z Lynx Music i określiłem swoje oczekiwania co do
męskiego wokalu bardzo ucieszyła mnie wiadomość o możliwości gościnnego
udziału Łukasza Gałęziowskiego na moim albumie. Współpraca z wokalistą
była bardzo przyjemna i owocna. Jestem niezmiernie zadowolony, że to
właśnie Łukasz zaśpiewał na moim albumie.
Czy planujesz koncerty? Jeżeli tak to chcesz poczekać na skompletowanie składu, czy grać z muzykami sesyjnymi?
Teraz, kiedy płyta już się ukazała chciałbym także przekazać muzykę na
żywo. Jednak o koncertowaniu z muzykami sesyjnymi póki co jeszcze nie
myślałem. Moim celem jest znalezienie muzyków chcących ze mną
współpracować na stałe. Zależy mi, aby stworzyć pełnowartościowy zespół,
w którym każdy mógłby ukazać jakąś część siebie. Występy na żywo
powinny być przepełnione uczuciem, chęcią ukazania swojej duszy
muzycznej i swoich umiejętności zgromadzonej publiczności. Myślę, że
tylko muzycy zaangażowani w zespół, nadający na tych samych falach,
najlepiej oddaliby swoje uczucia na koncercie. Mam nadzieję, że wkrótce
znajdę ludzi chcących grać w Moonrise i wspólnie zorganizujemy koncerty.
Gdyby jednak próba rozwinięcia zespołu była bezowocna, niewątpliwie
podejmę decyzję o występach z muzykami sesyjnymi.
Grasz na wielu instrumentach, który jest Ci najbliższy?
Jako trzylatek usiadłem po raz pierwszy za organami. To wtedy zaczęła
się moja fascynacja instrumentem klawiszowym, dlatego on jest mi
najbliższy. Kilka lat później zacząłem interesować się gitarą, a już
jako nastolatek miałem okazję poznać instrumenty perkusyjne, co przydało
mi się przy tworzeniu aranżacji muzycznych. Jednak najchętniej i
najczęściej odprężam się komponując na pianinie i gitarze.
Wiem, że okładkę projektował Twój brat. Jest wyśmienita, nieco w
klimatach Mattiasa Norena. Czy to jednorazowe dzieło, czy może jego
prace zdobią również inne płyty, innych wykonawców?
Mój brat od dawna interesuje się grafiką. Już jako 10 latek dostał swój
pierwszy wymarzony komputer, spędzał wiele godzin poznając różne
programy graficzne i doskonaląc swoje umiejętności. Obecnie pracuje jako
grafik w jednej z dość znanych firm, tak że cały czas rozwija się w tym
kierunku. Z ogromnym zapałem i pasją poświęca się swojej pracy. Okładka
do mojej płyty to jego jednorazowe dzieło, nie miał jeszcze okazji
oficjalnie współpracować z innymi wykonawcami. Gdy poprosiłem go o pomoc
w sprawie mojej okładki, od razu z pełnym zaangażowaniem zabrał się do
pracy. Wspólnie dogadywaliśmy się co do jej klimatu, aby jak najlepiej
współgrała z muzyką. Myślę, że nam się udało. Jestem niezwykle wdzięczny
Łukaszowi za pomoc.
Czy myślisz już o kolejnej płycie Moonrise?
Tak, jak najbardziej chciałbym wydać kolejną płytę. Mam już kilka
pomysłów, które chcę rozbudować i uwiecznić na kolejnym albumie na pewno
z udziałem perkusisty:) Mam nadzieję, że znajdzie się grono odbiorców
chcących słuchać mojej muzyki i to dla nich chciałbym wydać drugą płytę.
“The Lights of a Distant Bay” to pierwsza płyta z logo Rock Area jako patronem medialnym – tym samym przechodzisz do historii naszego serwisu:-)
Cieszę się, że na mojej płycie widnieje logo Rock Area, tak wspaniałego i pozytywnie nakręconego serwisu, dzięki któremu miałem okazję i zarazem wielką przyjemność poznać świetnych ludzi zaangażowanych w muzykę progresywną. Uważam, że powstanie Waszego serwisu daje szanse młodym zespołom na zaistnienie, a odbiorcom na dotarcie do tak wyszukanego gatunku jakim jest prog rock.
Na koniec poproszę Cię o kilka słów dla naszych czytelników. Masz okazję zareklamować Moonrise:-)
Moonrise to projekt dla ludzi, którzy uciekają od komercji w instrumentalny, romantyczny i refleksyjny świat muzyki. Polecam tym, którzy niejednokrotnie zadawali sobie pytanie, gdzie jest ich miejsce w otaczającej rzeczywistości przepełnionej zgiełkiem, chaosem i komercją, i których muzyka niejednokrotnie skłaniała do refleksji nad sensem swojej egzystencji i zastanowienia nad tym co jest w życiu ważne. Myślę, że wielbiciele takich grup jak Marillion, Camel, poniekąd Porcupine Tree w mojej muzyce znajdą coś dla siebie.
Piotrek Michalski