Mangrove to przedstawiciele sceny holenderskiej. Ich melodyjne i
przestrzenne granie powinno przypaść do gustu fanom neoprogresywnych
dźwięków. Najnowszy album – „Beyond Reality” od jakiegoś czasu jest już
do kupienia i choć w naszym kraju raczej ciężko go dostać to warto
spróbować go poszukać. Na wywiad zgodził się perkusista formacji Joost
Hagemeijer, zapraszam.
No i doczekaliśmy się kolejnego albumu Mangrove. Muszę przyznać, że to chyba bez wątpienia wasz najlepszy album?!
Cóż, bardzo dziękuję, całkowicie się z Tobą zgadzamy;)
Beyond Reality to kwintesencja neo prog rocka. Przepiękne solówki,
klawiszowe pasaże. Nie odbierz tego jako tani komplement, ale w tym roku
Wasz album ma wszelkie predyspozycje ku temu aby wyraźnie pojawić się w
podsumowaniach roku.
To wspaniałe, Dziękuję!
Jak przebiegały prace nad krążkiem?
Nagrania miały miejsce w studio Hobbes w północnej Holandii. Całość
zajęła nam około 4 tygodni. Nagrania zaczęliśmy bez metronomu nagrywając
perkusję oraz bas. Gitary, wokale i klawisze nagrywaliśmy osobno
korzystając z wcześniej zarejestrowanego podkładu. Wiedzieliśmy jeszcze
przed startem, że wszystko powinno pójść dobrze. Brzmienie i produkcja
były dla nas największym wyzwaniem. W każdym razie już po pierwszym
przesłuchaniu byliśmy bardzo zadowoleni z mocy i brzmienia. Bardzo
obawialiśmy się czy uda nam się osiągnąć lepsze brzmienie, bardziej
dynamiczne w stosunku do poprzednich wydawnictw. Recenzje pokazują
jednak, że w temacie produkcji wykonaliśmy duży krok naprzód.
Czy któryś z utworów jest Waszym ulubionym? Ja przyznaję, że rozpływam się przy Reality Fades.
Każdy członek zespołu ma swojego faworyta. Pieter kocha słuchać i grać
„Realisty Fades”. Chris wskazałby „Voyager”. Roland najbardziej lubi
„Time Will Tell”. ja dla odmiany „Daydreamers’ Nightmare”. Jesteśmy
jednak zadowoleni z całego albumu.
Nie sposób nie zwrócić uwagi na genialne gitarowe sola. Aż czuć ducha
wczesnego Marillion i Steve’a Rotherego. Domyślam się, że ten zespół
dość znacznie wpłynął na to co teraz robicie?
Roland to bardzo utalentowany gitarzysta, uważamy, że ma własny styl,
chociaż czytamy sporo porównań do innych gitarzystów, których on
praktycznie nie słucha. Cóż, te opinie wcale nas nie dziwią ponieważ
wybraliśmy granie melodyjne a nie podejście matematyczne czy techniczne.
Gitarzyści z którymi jest porównywany to w głównej mierze gitarzyści
grający melodyjnie tak jak on.
W waszej muzyce ogromną rolę odgrywają partie instrumentalne. Nie myśleliście kiedyś o napisaniu muzyki filmowej?
Nie, nigdy to nam nie przyszło do głowy, ale to mogłoby być ciekawe
wyzwanie. Wiele soundtracków zawiera fantastyczna muzykę. Gdybyśmy tylko
otrzymali propozycję zrobienia czegoś takiego, zrobilibyśmy to!

Graliście już w Polsce, czy macie w planach powrót do naszego kraju? Jak wspominacie występy w Polsce?
Tak, byliśmy w Polsce w kwietniu 2008. To było dla nas fantastyczne
doświadczenie. Nigdy tego nie zapomnimy. Ludzie na naszą muzykę
reagowali bardzo entuzjastycznie. W trakcie Polacy dodawali nam
ogromnego kopa. Wydaje nam się, że Polacy lubują się w melodyjnej,
pełnej dramaturgii muzyce tak więc graliśmy we właściwym miejscu do
właściwych ludzi. Tak więc jeżeli pytasz czy mamy w planach powrót do
Polski mogę powiedzieć – TAK!
Pochodzicie z Holandii, ale czy to waśnie tam jesteście
najpopularniejsi? Skąd dochodzą do was dowody sympatii do Waszej muzyki?
Cóż, w Holandi nie ma zbyt dużego zainteresowania muzyką jaką gramy.
Nie mniej jesteśmy rozpoznawani jak czołówka holenderskiej sceny
progresywnej. Jak dotąd oddźwięk na naszą ostatnią płytę jest bardzo
pozytywny na całym świecie.
Jak z perspektywy czasu oceniasz wasze kolejne wydawnictwa?
Nadal jesteśmy dumni z utworów, które skomponowaliśmy w przeszłości,
nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż rozwinęliśmy się pod względem
aranżacyjnym. Jednak, wraz z rozwojem własnego stylu zauważyliśmy, że
pewne stare utwory po prostu już nie pasują do większości tych które
chcielibyśmy zaprezentować publiczności. Dlatego nie gramy już takich
kawałków jak Help me czy Penelope z albumu Touch Wood.
Pod względem produkcyjnym uważamy, że „Beyond Realisty” jest, jak do tej
pory, naszym najlepszym albumem. W każdym razie jest jeszcze co nie co
do poprawy przed kolejnym krążkiem. Wszystkie poprzednie płyty
oceniłbym nieco niżej. „Massive Hollowness” za zbytnie zróżnicowanie
stylistyczne, „Touch Wood” za słabe brzmienie perkusji i wokali, „Facing
the Sunset” za słaba produkcję.
Gdybyś mógł zorganizować festiwal gwiazd wszechczasów progresywnego grania. Kogo byś zaprosił i dlaczego?
Genesis 1971-1975 – po prostu najlepszy symfoniczno-artrockowy zespół w tych latach
Pink Floyd wykonujące „Dark Side of the Moon” – najlepszy album wszechczasów
Yes, grające utwory z „Yessongs” – najlepszy prog-rockowy zespół
Dziękuję za wywiad i do zobaczenia!
Dziękujemy i wszystkiego najlepszego!
Piotr Michalski