KRZAK – Leszek Winder (01.06.2012)

KRZAK-11.11.11

Poprzednią koncertówkę „4 basy” nagraliście praktycznie z marszu. Efekt był znakomity. Jak wyglądały przygotowania do „11.11.11”?

O klasie zaproszonych przez nas muzyków może świadczyć fakt że nie dokonano w nagraniu DVD żadnych poprawek czy wycinek. Cały materiał został nagrany jedynie z jedną, 20 minutową próbą która odbyła się dzień wcześniej. Zapis tego spotkania – próby znajduje się również na DVD.

Ta data występu była czystym przypadkiem, czy świadomym wyborem? Bardzo fajnie prezentuje się na okładce…:)

To był przypadek zauważony przez Krzyśka Ścierańskiego. W poszukiwaniu nazwy dla naszego DVD wykorzystaliśmy ten zbieg cyfr w dacie.

Krzak zagrał w Teatrze Śląskim w mocno rozbudowanym składzie. Zapraszając Michała Kielaka chcieliście przywołać atmosferę Waszych koncertów z czasów współpracy z legendarnym Ryszardem „Skibą” Skibińskim? Zamierzacie również pracować z Michałem w przyszłości w studio lub na scenie?

To był mój pomysł. Chciałem trochę zrównoważyć gatunkowo koncert. Michała poznałem wcześniej jako fajnego człowieka ale kiedy na festiwalu Bluesowym w Ciechocinku podczas koncertu Śląskiej Grupy Bluesowej w utworze „Sztajger” nieoczekiwanie zagrał z nami kapitalną solówkę usłyszałem świetnego z dużym wyczuciem muzyka. Michał to naprawdę ciekawy muzyk i nie narzucający się człowiek. Przed koncertem żartowaliśmy że znowu po wielu latach harmonijkarz Kasy Chorych zaczyna grać z Krzakiem. Myślę że w przyszłości jeszcze nie raz razem zagramy.

Dlaczego znów nastąpiła w Krzaku zmiana na „stanowisku” perkusisty?

Współpracuje z nami dwóch perkusistów. Od wielu lat Irek Głyk i od ponad roku Marek Kiełbusiewicz który zagrał koncert na DVD. To taka współczesna życiowa konieczność. Irek Głyk jest obecnie i zasłużenie rozchwytywanym muzykiem. Termin naszego nagrania miał wcześniej zajęty. Z drugiej strony muszę uczciwie powiedzieć że dla mnie ta różnorodność jest niezwykle przyjemna bo wszyscy grający z nami muzycy to prawdziwi mistrzowie a każdy zupełnie inny.

plakat

Oglądając ten koncert, można odnieść wrażenie, że często na pierwszy plan wysuwa się w zespole Krzysztof Ścierański, nawet kosztem tego charakterystycznego dla Krzaka współbrzmienia skrzypiec i gitary. W ogóle – również dzięki grze Krzysztofa Głucha – ten Krzak zrobił się dość mocno jazzowy…

Siłą Krzaka są od zawsze współbrzmienia skrzypiec i gitary Faktycznie mamy swoje brzmienie które czyni nasz zespół rozpoznawalny. Obaj z Jankiem wiemy że to nie instrumenty ale przede wszystkim sposób grania wyróżnia Krzak. Zespół nigdy nie zamykał się w jednej formule muzycznej. Mamy zdecydowanie korzenie bluesowe z których wywodzi się nasz zespół ale podążamy w różnych kierunkach. Tutaj daliśmy więcej miejsca muzykom nam towarzyszącym tym samym mieli oni większą możliwość wpływać na charakter koncertu. Chcieliśmy zagrać z fortepianem i rozważaliśmy wielu pianistów. Padło na Krzysia Głucha z którym doskonale się znamy i czujemy muzycznie.

Czyim pomysłem było rozpisanie tych utworów na dwóch, równoprawnych basistów?

Rok wcześniej zrealizowałem swój pomysł żeby na jednym koncercie pokazać czterech basistów którzy współpracowali z nami po śmierci Jurka Kawalca. Powstała płyta „4 Basy” za którą właśnie otrzymaliśmy Fryderyka. Tamto nagranie to była bardzo trudna produkcja. W przypadku koncertowego DVD chcieliśmy uniknąć tego zamieszania na scenie. Zagrali dwaj basiści Krzysiek Ścierański i Achim Rzychoń. Akurat z nimi najczęściej współpracujemy. Muszę jednak powiedzieć że wszyscy czterej basiści z którymi nagraliśmy ostatnią płytę 4 Basy to wspaniali, niezwykle uzdolnieni muzycy. Zaszczytem było z nimi nagrywać i koncertować

Tu i ówdzie pojawiają się zapowiedzi – zresztą także w wywiadzie z Panem umieszczonych w dodatkach na DVD – że kolejna studyjna płyta zespołu będzie heavymetalowa. Zobaczymy więc Krzak na imprezach typu Metal Hammer Festival? Może Pan zdradzić trochę szczegółów tego wydawnictwa?

Krzak zmierza obecnie w kierunku ciężkiego brzmienia przy zachowanym jednocześnie dotychczasowym brzmieniu skrzypiec i mojej gitary. To wizja Janka Błędowskiego którą właśnie zaczynamy realizować.
Nie zamierzamy stać się heavymetalowcami. Będzie to muzyczne spotkanie pozornie odległych gatunków. Odbyliśmy w marcu pierwsze próby z nowymi muzykami i jestem pod dużym wrażeniem. W listopadzie planujemy rozpocząć nagrania nowej płyty. Zapowiada się bardzo ciekawie…

Pytał: Robert Dłucik

Dodaj komentarz