KORBOWÓD (04.06.2020)

korbowd_1

Już 8 czerwca na rynku pojawi się najnowsza płyta formacji Korbowód. Będzie to już piąty album istniejącej od początku lat 90-tych legendarnej grupy z Mysłowic. Udało nam się porozmawiać z Michałem i Leszkiem tak o samym wydawnictwie „Lived Like Kings”, jak i historii zespołu i jego planach.



Coraz bliżej do premiery Waszej najnowszej płyty, jak nastroje?


Michał Koterba: Nastroje świetne, jesteśmy bardzo podekscytowani, to jest ważny moment w naszym życiu. Długie było te siedem lat od wydania „My Six Is Your Nine”, wreszcie wracamy do gry.


Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na taki tytuł, „Lived Like Kings”?

MK: Było parę przesłanek ku temu. Zaczerpnęliśmy go z tytułu jednego z utworów z tej płyty. Jest też dokładnym przeciwieństwem tego trudnego dla nas czasu, w którym płyta powstawała – m.in. rozpadały się długoletnie związki, miało miejsce poszukiwanie nowego miejsca do życia i pracy. Czuliśmy też, że to dobry tytuł na okładkę. Najważniejsze było jednak to, że świetnie oddaje obecną sytuację na świecie, coraz więcej ludzi jest świadomych tego, ze konsumpcjonizm nie prowadzi nas w dobrą stronę, ta epoka „królów” pomału się kończy. David podejmuje wiele trudnych i aktualnych tematów, zachęcamy by wsłuchać się w jego teksty.


Jak wygląda proces twórczy w Korbowodzie? Lider przynosi gotowe pomysły czy to raczej burza mózgów?

Leszek Mitman: Pracujemy zespołowo, wszystkie nasze kompozycje zrodziły się poprzez improwizowanie na próbach. Graliśmy je głównie w duecie – ja programowałem loopy i grałem na basie, a Michał dogrywał gitary, wszystko rejestrowaliśmy na dyktafonie. Często towarzyszył nam też Grzesiu Bimczok, który dokładał od razu partie syntezatorów. Kiedy uzbierało się tych nagrań kilkadziesiąt, przesłuchałem wszystkiego dokładnie i wybrałem najciekawsze pomysły. Aranżowałem je na bieżąco i podkłady rytmiczne z liniami basu wysyłałem do Michała i Grzegorza, oni odsyłali mi swoje nagrania. Montowałem to i przesyłałem Davidowi. Pisał teksty, nagrywał piloty wokali i w ten sposób przygotowaliśmy demo całego materiału. Nagraliśmy go w Studio Radioaktywni oraz w moim domowym studio. Pierre wprowadził jeszcze potem sporo zmian w aranżacjach, a „wisienką na torcie” były partie Sosny. Każdy z nas miał pełną artystyczną swobodę i wszystkim odpowiadał ten sposób pracy. Na koniec zająłem się ułożeniem tego wszystkiego w spójną całość i zmiksowałem. Także nie mamy lidera, a ja jestem producentem naszych płyt.


Ile finalnie utworów złoży się na Wasz nowy album?

LM: Jako że od początku chcieliśmy ten materiał wydać na analogu, kilka utworów po prostu nie zmieściło się na płycie. Finalnie jest ich dziesięć i nie był to dla nas łatwy wybór. Myślę, że udało nam się je ułożyć w ciekawą, dwuczęściową opowieść.


Jak będzie wyglądała okładka Waszej płyty? Te z poprzednich wydawnictw zawsze były imponujące.

MK: Projekt okładki przygotowała dla nas nasza przyjaciółka – artystka Marta Kosek.
Zadanie nie było proste, bo jak sam zauważyłeś bardzo dużą wagę przykładamy do oprawy graficznej naszych albumów. Udostępniliśmy Marcie prawie już gotowe utwory, daliśmy całkowicie wolną rękę, no i tytuł. Marta dobrze zna nas, jak i naszą muzykę. Kiedy przedstawiła nam swoją koncepcję, jednomyślnie ją przyjęliśmy. Nie chciałbym teraz zdradzać szczegółów, ale okładka świetnie oddaje klimat płyty. No i zajebiście się prezentuje.


Planujecie duży nakład? Gdzie będzie można kupić lub legalnie odsłuchać „Lived Like Kings?

LM: 8 czerwca album ukaże się w wersji cyfrowej, będzie go można kupić w naszym sklepie Bandcamp oraz „wypalić” sobie CD z Amazona. Będzie także dostępny we wszystkich znanych serwisach streamingowych, m.in. Spotify, Tidal, iTunes, Apple Music, Deezer, Napster, Shazam.
MK: Winylowa edycja płyty ukaże się nieco później. Okładkę mamy już gotową, dogrywamy jeszcze pozostałe detale. Planowany nakład to 333 szt.


Wydacie ten krążek sami czy przez jakąś zewnętrzną wytwórnię?

MK: Świat się zmienia, każdy teraz może nagrać płytę i wydać ją bez wychodzenia z domu. Skorzystaliśmy z takiego rozwiązania już przy wydaniu poprzedniej płyty i założyliśmy wytwórnię Heliolux. Mamy dzięki temu wpływ na każdy etap produkcji i rozwijamy nasz własny label, który ma już w planach wydanie kolejnych projektów, w których bierzemy udział.


Gratulujemy świetnego klipu do „Clean Out”. To prawda, że powstał już jakiś czas temu? Wydaje się być bardzo aktualny…

LM: Dziękujemy. Większość zdjęć do klipa nakręciliśmy zimą 2016 roku, ostatnie powstały latem roku 2017. Nikt z nas nie był w stanie przewidzieć, że świat przez nas pokazany tak szybko się zmaterializuje. Co prawda ciągłe sterowanie społeczeństwem przez wielkie korporacje i działające na ich usługach rządy, manipulowanie opinią publiczną za pomocą massmediów, „formatowanie” kultury, czy powszechna inwigilacja, to od dawna nasza codzienność. Ale zakaz grania koncertów, puste ulice, atmosfera strachu i pełna izolacja również wdarły się już do rzeczywistości. Nie wygląda to wszystko na dzieło czystego przypadku, być może jest też pretekstem dla finansowych elit do wprowadzenia naszej cywilizacji w erę hybrydową. Które, jest szansa, jednak się nie uda.


Czy przed premierą płyty zaprezentujecie coś jeszcze? Czy już pozostaje nam czekać na 8 czerwca na przemian słuchając „WHO” oraz „Clean Out”?

MK: Zostało tylko kilka dni do premiery. Nie będziemy wypuszczać kolejnych singli. Bardzo dużo pracy kosztowało nas by dotrzeć do tego momentu. Teraz chcemy już wreszcie zaprezentować całość albumu „Lived Like Kings”.


Korbowód to Wasz jedyny projekt czy poszczególni muzycy udzielają się gdzieś jeszcze?

LM: David ma w Irlandii swój własny zespół Vera Violent, aktualnie tworzy go ze swoją partnerką Paulą, która gra na basie i bębnach. Sosna gra m.in. z Akurat oraz współpracuje z brytyjską grupą Hawkwind. Pierre jest bębniarzem i producentem Beltaine oraz tworzy z Sosną projekt hipiersoniK. Mateusz jest od ponad roku gitarzystą i wokalistą Myslovitz.
Michał tworzy solowy projekt z córką Amelią i bratem Maćkiem. Ja też planuję już coś swojego.


Wasze korzenie to słynna mysłowicka scena lat 90-tych. Jak wygląda jej kondycja dziś?

LM: Kilka składów jest w dalszym ciągu aktywnych. Dżałówa (Marek Jałowiecki – przyp. red.) reaktywował zespół Generał Stilwell, od którego zaczął się mysłowicki Manchester. Myslovitz pracują obecnie nad nową płytą. Artur Rojek wypuścił na wiosnę swój drugi solowy album. Mietall (Mietall Waluś, współzałożyciel grupy Negatyw – przyp. red.) wziął ostatnio udział w projekcie GośćInność. Milcz Serce mają właśnie premierę nowego singla. Działa też formacja Menippe. Także chociaż ten boom przeminął, scena kręci się dalej.


Jakie zespoły czy jacy artyści miały i mają największy wpływ na Waszą twórczość?

LM: Nasze inspiracje były od początku i są w dalszym ciągu bardzo różnorodne. Są wśród nich na pewno artyści związani z wytwórnią 4AD, tacy jak The Wolfgang Press, Cocteau Twins, Dead Can Dance czy Thievery Corporation. Na mnie osobiście duży wpływ miała m.in. muzyka Davida Bowiego, Petera Gabriela, Massive Attack, Bark Psychosis, Nine Inch Nails, Davida Sylviana, Radiohead i Laiki. Jestem też fanem dub i techno.
MK: Trzymamy się z Leszkiem od lat i nasze inspiracje też są bliskie. Odkąd się znamy słuchaliśmy tych samych bandów. Jest to bardzo trudne pytanie, bo tyle jest tych muzycznych wpływów, że czasu by brakło by wymienić je wszystkie. Ale od siebie dodałbym jeszcze Spiritualized, The Verve, Milesa Davisa, Morphine, Primal Scream i Davida Byrne’a.

Co myślicie o nowej propozycji rządu i możliwości organizacji koncertów do 150 osób?

MK: Dobre i to. Niech w końcu stanie się normalnie i będziemy mogli zaprezentować nasz nowy materiał na żywo.


Jak wyglądają Wasze plany na drugą połowę bieżącego roku?

LM: Pracujemy już nad „Lived Like Kings” w wersji remixed. Zaprosiliśmy do współpracy dziesięciu zaprzyjaźnionych z nami artystów, którzy chętnie podjęli się tego wyzwania. Nie będziemy na razie zdradzać szczegółów, planujemy wydać ten album pod koniec lata.
MK: Miała to być tajemnica ;). To prawda, jesteśmy bardzo tym projektem podjarani. Od wielu lat myśleliśmy o tym by wydać całą płytę w zremiksowanej wersji. Już przy okazji „Strony C” Dj Haem zrobił nam remiks utworu „Sen”. Na płycie „My Six Is Your Nine” pojawił się też bonus track – „Fame” wyprodukowany przez Kubę Łukę. Także będzie się działo. Planujemy również przygotować do tego wydawnictwa teledysk.


Dziękujemy za rozmowę.

MK i LM: Również dziękujemy i pozdrawiamy całą redakcję i wszystkich czytelników.

Dodaj komentarz