W 1971 roku Marek Ałaszewski wraz z zespołem Klan wydał płytę
„Mrowisko”, która stała się sporym wydawniczym wydarzeniem i dziś
uważana jest za jedną z najważniejszych pozycji rodzimej fonografii.
Niestety polityczna decyzja ówczesnych władz, zabraniając grupie
występów poza granicami kraju, ostatecznie doprowadziła do jego rozpadu a
zespół na długie lata zniknął ze sceny. Marek Ałaszewski po raz kolejny
postanowił wskrzesić Klan i niedawno otrzymaliśmy nowy album
zatytułowany „Laufer” . Mieliśmy okazję porozmawiać z legendarnym
liderem Klanu o nowej płycie, a także o wydarzeniach sprzed lat.
Obliczyłem , co nie było aż takie trudne oczywiście, że co
dwadzieścia lat trzeba czekać na płyty z premierowym materiałem Marka
Ałaszewskiego z zespołem Klan dlaczego tak długo każe Pan na nowe
nagrania czekać?
Tak się złożyło że nie łatwo było spotkać ludzi, którzy nadawaliby się
do tego projektu, jaki sobie wymyśliłem, oczywiście nie twierdzę że
dwadzieścia lat szukam tych osób, tak się składa że w takim czasie to
wszystko się krystalizuje. Ludzie się docierają i jest możliwość
nagrania, ale jest to czysty przypadek oczywiście. Gdyby to było pięć
razy po dwadzieścia lat wtedy można by było mówić o celowym działaniu,
natomiast to jest dopiero po raz trzeci, sądzę że po raz czwarty się już
nie zdarzy bo życia mi po prostu nie starczy.
Wszystkie trzy płyty, Klanu oprócz odległości czasie dzieli także
zdecydowana odmienność stylistyczna: najpierw było progresywne
„Mrowisko”, potem akustyczny „Po co mi ten raj”, teraz przyszła kolej na
hard rockowego Laufra według jakiego klucza dobrał Pan muzykę na tę
płytę?
Oczywiście jest to płyta hard rockowa ale nie pozbawiona elementów art
rockowych czyli elementów progresywnych . Wszystkie łączniki, pewne
części utworów są zagrane delikatniej i w zupełnie odmiennym stylu.
Oczywiście są elementy mocniejsze, mocno grane. Brakowało mi ostrego
grania, w końcu jestem rock and rollowcem i chciałbym zaistnieć jako
muzyk który gra właśnie takiego ostrego rock and rolla. Natomiast nie
rezygnuję z muzyki progresywnej i być może następna płyta będzie w tym
stylu.
Laufer podobnie jak „ Mrowisko” jest także albumem koncepcyjnym. Jak
wyglądał proces powstawania materiału? Jak rodziły się piosenki na
„Laufra”?
To jest dosyć długa przestrzeń czasowa, ponieważ „Laufra” miałem już
skomponowanego w momencie kiedy nagrywałem płytę „Po co mi ten raj”, z
tym że ze względów stylistycznych „Laufer” nie mieścił się na tej płycie
i postanowiłem go odłożyć na później. Natomiast poszczególne piosenki
powstawały same z siebie i trudno to określić w czasie. Mam jeszcze
mnóstwo innych rzeczy ale akurat uważałem że ten zestaw utworów byłby
najlepszy na tę nową płytę i taki wybrałem.
Nieśmiertelne Mrowisko i ostatnie Pańskie dzieło oprócz słyszalnych
różnic, jedno jednak spaja, bohater nadal jest zagubiony w dżungli
tego świata , w zaułkach wielkomiejskich ulic Pomimo upływu lat świat
się nie zmienia, cały czas jest dżunglą?
Oczywiście cały czas jest to samo, cały czas poruszamy się w dżungli .
Problemy dotykają nas ciągle te same , może trochę rzeczywistość wokół
nas się zmienia, ale problem ludzki zostaje ten sam . Poruszam rzeczy
które mnie drażnią, denerwują a także zaglądam czasami w głąb siebie i
poruszam się po zakrętach własnej duszy. Można powiedzieć że w tym
wymiarze jest to muzyka soul jeśli wziąć warstwę tekstową bo muzyczna
warstwa nie ma nic wspólnego z tą muzyką .
Zasadnicza różnica jest w postawie Pańskich bohaterów , przed laty
Pan śpiewał : Jestem na przekór , stoję na przekór , widzę na przekór ,
myślę na przekór a dziś : „Mamo, mamo ja już jestem inny , nie
poznałabyś mnie dziś”. Co się zmieniło przez ten czas?
Jeśli moja mama nie poznałaby mnie dziś, oznacza to że ja jestem inny
niż w czasach dzieciństwa. To by się zgadzało, jest wiek buntu, który
się zawiera się między 15 a 20 rokiem życia. Nie uważam żeby starsi
musieli się buntować, nie mają powodów . Natomiast człowiek który
wchodzi w świat, postrzega go takim jakim on jest , zderza się z
rzeczywistością , ma prawo się buntować i na ogół to robi. Ja już
dorosłem ładnych parę lat temu i już się nie buntuję ,po prostu opisuję
rzeczywistość .
W utworze „Świat jest głupi” poznajemy kilka karykaturalnych postaci czy to oni tworzą orszak przed którymi biegnie laufer?
To jest opis świata, który dzisiaj mnie otacza w ogromnym skrócie
oczywiście. Głupkowata postawa większości osób, nie racjonalne
zachowania, już nie mówiąc o tym wszechobecnym piwie i tak dalej.
Festiwalu który nieustannie wokół nas trwa i zachwytem nad taniością,
nad tanimi rozrywkami, nad tanimi gadżetami.
Czyli świat dziś zatracił swój głębszy sens, życie stało się powierzchowne…
Tak, zdecydowanie.
Czy Wędrowiec to alter ego Marka Ałaszewskiego?
Można tak powiedzieć, bo jest to postać która jakby oddala się od
rzeczywistego świata, chce zostawić wszystko za sobą i zanurza się we
własnym świecie który jej bardziej odpowiada i w którym nie ma żadnych
zakłóceń poprzez jakieś nieodpowiednie relacje międzyludzkie. Ten świat w
który się zanurza Laufer jest światem ciszy, kontemplacji, pewnych
przemyśleń i refleksji.
Wędrowiec wie jak uciec jednak pozostaje w swoim piekle, Wędrowiec nie ma już o czym marzyć i śnić?
Między piekłem a wędrowcem jest pewna różnica. Wędrowiec ma swój świat
natomiast ci którzy tu zostają, żyją w swoim piekle i jeśli chcą w nim
żyć to bardzo proszę ja im nie przeszkadzam , natomiast sam się od tego
odcinam.
Cała akcja toczy się pomiędzy 1:05 a 1:52 nad ranem czas odmierza
elektroniczny zegar, czy należy w tej klamrze która spaja płytę,
dopatrywać się głębszego sensu.
Estetyka utworów jest umieszczona w jakimś czasie, zaczyna się mrokiem i
kończy się bladym brzaskiem . Jest to bardzo skrótowo potraktowane i
nie należy się za bardzo przywiązywać do tego że czas jest podany taki a
nie inny, to czysta symbolika . Chciałem użyć czasu jako pewnej
klamry, która spina całość a jednocześni e przypomina nam – Memento
mori . Czas płynie nieubłaganie i niestety każdego z nas dotyka to samo.
Czy Klan podczas koncertów będzie wykonywał starsze utwory czyli te z
„Mrowiska” , albo może nawet „Z Brzytwą na poziomiki” albo „Automaty”.
Gramy wszystko, koncert ma charakter przekrojowy , gramy zarówno te
pierwsze utwory, z którymi wyszliśmy w roku 1969 czyli „Z brzytwą na
poziomki”, „Automaty” , przechodzimy do „Mrowisko” i gramy „Nerwy
miast”, w przyszłości być może zrobimy jeszcze inne utwory, natomiast
cała reszta jest z płyty „Po co mi ten raj” oraz z płyty „Laufer”.
Koncert i tak bardzo długo trwa, ponieważ półtorej godziny to jest
najmniej co możemy grać, możemy spokojnie grać dwie godziny ale to
jest za dużo jak na koncert, ponieważ percepcja i uwaga ma swój
określony czas, ludzie nie wytrzymują więcej niż półtora godziny na
koncercie.
Klan stworzył 1971 roku epokowy album „Mrowisko”, był materiałem
muzycznym do spektaklu baletowego, proszę przypomnieć kulisy powstania
tego materiału
Dostaliśmy szansę napisania rockowego misicalu jak to się wówczas
nazywało, chociaż nie lubię tego określenia , bo to nie jest żaden
musical. W każdym bądź razie był pomysł, Marek Skolarski napisał
bardzo piękną poezję bo trudno to tekstem nazwać , można to rozważać
jako tekst poetycki . Zmierzyłem się z tą materią i napisałem muzykę do
tego wraz z moimi kolegami wówczas grającymi w Klanie i udało nam się w
ciągu niecałego roku opanować ten cały materiał, mało tego , dostarczyć
jeszcze do Teatru Wielkiego gdzie pozyskaliśmy wspaniały wówczas
„Modern Balet” gdzie tańczyły największe sławy Gerard Wilk , Makarowski,
Marquita Compe. Postanowili ten materiał zatańczyć . Inspirację
całości przekazał nam Marek Lewandowski, który był pomysłodawcą całego
„Mrowiska” , pracował wówczas w telewizji , był scenografem. Dzięki
niemu to wszystko zaistniało.
Podobno spektakl trwał 80 minut, na potrzeby płyty materiał został
skrócony. Czy niewykorzystane nagrania istnieją gdzieś w archiwach ?
Niestety tych pozostałych rzeczy nie zanotowaliśmy nigdzie, ponieważ
zgromadziliśmy esencję całości w postaci 42 minut, natomiast o reszcie
zapomnieliśmy . Tej reszty nie ma i jest nie do odzyskania .
Wróćmy na chwilę do przeszłości, czy po nagraniu „Mrowiska” nie było szans dla Klanu?
Zadecydowało wiele czynników, ale takim najważniejszym była sytuacja,
która dotykała nas wszystkich , czyli fakt że cały kapitał, który
zgromadziliśmy a niewiele się wtedy zarabiało, wkładaliśmy w sprzęt.
Dobry sprzęt to była wówczas zupełnie nieosiągalna sprawa. Młodzież
która dzisiaj ma łatwy dostęp do sprzętu i do wszystkiego, pewnie tego
nie zrozumie, ale naprawdę wówczas to był wielki problem. My cały
kapitał wkładaliśmy w sprzęt i żyliśmy nadzieją, że uda nam się wypłynąć
z tą muzyką i z tym spektaklem. Rzeczywiście dostaliśmy propozycję
występu w Mediolanie, Dusseldorfie, dostaliśmy nawet paszporty i
wszystko było gotowe. Spotkaliśmy się w dniu wyjazdu w określonym
miejscu i momencie, kiedy autobus miał ruszać okazało się że przyszła
jakaś osoba i zawiadomiła nas, że niestety wyjazd jest cofnięty i
rozwiązuje się wszystko a zespół Klan ma wrócić. To jest przykład jak
jednym ruchem komuna mogła załatwić wszystko co chciała. Załamaliśmy
się po tym wydarzeniu, bo była to dla nas wielka nadzieja, okno na
świat a jednocześnie możliwość zarobienia jakiś pieniędzy, tym żyliśmy.
Ponieważ musieliśmy zadbać o własne utrzymanie, to chłopcy się
rozjechali, w różnych krajach grając na statkach czy w lokalach.
Natomiast ja zostałem i próbowałem reanimować ten zespół, podjąłem wiele
prób ale niestety to już nie było to, ciągle mi coś nie pasowało.
Mieliśmy wielkie szczęście że udało nam się spotkać w takim właśnie
składzie, bo każdy z instrumentalistów naprawdę był bardzo dobry.
Później już nie miałem możliwości spotkać się takimi muzykami jak
właśnie w Klanie. Nie chodzi tu tylko o technikę ale przede wszystkim o
sposób myślenia, a to jest najważniejsze w grupie .
Na pierwszej płycie tzw. „czwórce” znalazł się absolutnie
wizjonerski utwór „Automaty”, dziś być może nawet jest bardziej aktualny
niż wtedy, jak powstał ten utwór, co skłoniło Pana wtedy do napisania
tego tekstu?
Wpadło mi to do głowy tak jak każdy inny pomysł. Przecież wiadomo było
że świat będzie się automatyzował, to było do przewidzenia. Uważam że
każdy myślący człowiek o tym wiedział, ja tylko ująłem to w jakąś formę
muzyczną. Napisałem tekst, a pisałem go w ten sposób że spotykałem się z
ludźmi i pytałem: „powiedz mi co robią automaty?” (śmiech) i każdy mi
mówił co robią. Wybrałem sobie kilka takich odpowiedzi i skleiłem to w
wiersz i tak powstały „Automaty”.
Co się działo z Markiem Ałaszewski po rozwiązaniu Klanu?
Po rozwiązaniu Klanu próbowałem wskrzesić zespół i zagrałem w bardzo
ciekawym składzie, był tam Tomek Jaśkiewicz wtedy gitarzysta Niemena i
dwóch muzyków z kwintetu Tomasza Stańki, Bronek Suchanek basista i
Stefański Janusz perkusista. W tym składzie udało nam się wyjechać do
Helsinek na Jazz Festiwal. Tam zagraliśmy bardzo ciekawy repertuar
ułożony na potrzeby tego festiwalu. To był skład jednorazowy, po
powrocie każdy wrócił do swoich zajęć. A ja 1972 albo 73 roku dostałem
propozycje napisania muzyki do „Snu nocy letniej” , też musicalu który
miał być grany w Operetce Warszawskiej. Napisałem „Sen nocy letniej”,
drugi mój musical w ciągu trzech lat, także nie było tak źle . Spektakl
powstał, cieszył się dużym powodzeniem , później kupili go Niemcy i był
grany przez wiele lat w Berlinie w Metropol Theater . Nadal obracałem
się w towarzystwie muzycznym, próbowałem wskrzeszać różne grupy, grać z
tym lub z owym ale to wszystko były podejścia jednorazowe. Udało mi się
nagrać kilka pojedynczych utworów, lecz płyty niestety nie nagrałem .
W międzyczasie zajmowałem się malarstwem, ponieważ jestem malarzem i
projektowałem również wnętrza, no bo trzeba było z czegoś żyć. Tak
dotrwałem do roku dziewięćdziesiątego. Postanowiłem stworzyć grupę,
która będzie odmienna od wszystkich poprzez swoje brzmienie. Radek
Nowakowski z Ossjan grał na kongach , Wojtek Ruciński, świetny basista ,
grał na kontrabasie elektrycznym i Artur Łobanowski bardzo oryginalny
gitarzysta grał jako druga a może nawet pierwsza gitara no i ja grałem
też na gitarze akustycznej. Wszyscy graliśmy na akustycznych
instrumentach i tak powstał cały repertuar płyty „Po co mi ten raj”.
Grupa jak to w tradycji Klanu bywa, istniała dwa lata, rozpadła się.
Zajmowałem się dalej swoimi rzeczami, malarstwem , wystawami ale też w
dalszym ciągu grałem. Nabierałem doświadczenia grając z różnymi muzykami
. Obecnie w skład Klanu wchodzą mój syn Marek, który grał już w 92-93
roku w tej formacji o której wspomniałem przed chwilą , stawiał tam
pierwsze kroki. Dziś mam stałego basistę można powiedzieć . Pozostali
muzycy to gitarzysta Jacek Kępka, kolejny gitarzysta Piotr Gąssowski, i
perkusista Grzegorz Grzyb.
Zaglądając do Pańskiej galerii choćby na stronie internetowej www.alaszewski.iportfolio.pl
można zaobserwować że świat bezdusznej dżungli także bywa tematem i
tej działalności artystycznej mam tu na myśli obrazy olejne…
Dżungla tam jest obecna, bo akurat byłem w tropikach i postanowiłem
dżunglę namalować . Maluję bardzo różne motywy ale całe moje malarstwo
skupia się na przyrodzie, na oglądaniu natury, na pewnych
przekształceniach , jednym słowem na poszukiwaniu swojego języka
malarskiego i interesującej materii malarskiej. Jeżeli zajrzałby pan w
to wszystko jeszcze głębiej, to by pan zobaczył że początki moje były
jeszcze w latach siedemdziesiątych, wtedy malowałem figuratywnie i
uprawiałem malarstwo anegdotyczne. Surrealizm ale anegdotyczny z
postaciami , wszystko bardzo dokładnie było namalowane. Natomiast
później przeszedłem pewną metamorfozę i zacząłem malować zupełnie
inaczej , bardziej ekspresyjnie, wszystkie moje spostrzeżenia notowałem
właśnie z większym gestem i nie skupiałem się na szczegółach, i tak
maluję do dzisiaj.
Główny nurt malarski który Pana inspiruje to jest impresjonizm?
Impresjonizm wywarł na mnie wrażenie tak jak na każdego malarza, ale ja
przeszedłem przez wszystkie nurty malarskie w tym sensie, że
inspirował mnie każdy z nich na poszczególnych etapach mojej własnej
twórczości , To że moje malarstwo jest podobne do malarstwa
impresjonistycznego, to wcale nie oznacza że ja się chcę odwoływać do
tego nurtu. Maluję w ten sposób ale broń Boże nie chcę uchodzić za
kogoś kto powiela Cèzanne’a ,Moneta czy innego malarza z tego okresu.
Po prostu maluję swoje i nie wzoruję się na nikim. Aczkolwiek wszyscy
postrzegają moje malarstwo jako dalszy ciąg impresjonizmu. Jeśli tak
uważają to niech tak będzie, nie mam nic przeciwko nazewnictwu, jednak
sam się odżegnuję od szufladkowania swojej własnej twórczości .
Na końcu miałem zapytać o czy następny materiał zostanie wydany w
2032r. , ale wcześniej Pan wspomniał że nowe utwory już powstają i
rozumiem że Pan myśli o następnym wydawnictwie…
Myślę o następnym wydawnictwie. Komponuję także muzykę tak zwaną
poważną czyli symfoniczną . Ostatnio napisałem na dwa chóry i orkiestrę
muzykę do słów Eliota pod tytułem „Podróż trzech króli” i już miałem
dwa wystąpienia . Napisałem także tryptyk czysto instrumentalny,
symfoniczny oraz „Modlitwę Ojcze nasz” . Pracuję jeszcze nad dwoma
rzeczami i chciałbym wydać płytę z większymi formami i orkiestrowymi
brzmieniami . Jest to trudne przedsięwzięcie i wymaga dużych nakładów
finansowych.
A nowa płyta Klanu z rok za dwa?
Chciałbym nagrać płytę w przyszłym roku
No to trzymamy Pana Za słowo
Powiedziałem chciałbym.. (śmiech), już się asekuruję, Chciałbym i jak
wszystko się ułoży po mojej myśli , to na pewno dojdzie to do skutku.
Rozmawiał: Witold Żogała
fot. Maciej Bociański