„Buk – Akustycznie” to najnowsza propozycja grupy KAT &
Roman Kostrzewski. Zespół wziął się w szranki z klasykami KAT i wyszło
to całkiem przyjemnie. O samej płycie jak i planach na przyszłość
rozmawialiśmy z Romanem Kostrzewskim.
Skąd pomysł na płytę akustyczną?
Po wydaniu „Biało – Czarnej” zarysowaliśmy ewentualny plan nagraniowy,
który mógłby wypełniać okres zbierania pomysłów na następną płytę. W grę
wchodziły dwa projekty, akustyk i jeszcze raz nagranie płyty „666”. W
2012 r. podczas występów przygotowaliśmy „okienko” dla bodajże pięciu
utworów w wersji akustycznej. Spodobało się, więc kapela przysiadła nad
aranżacjami następnych kawałków. Sekcja została nagrana latem zeszłego
roku, jesienią gitary i wokal, a z początkiem tego roku zająłem się
miksem. Prace ukończyliśmy w kwietniu.
„Buk – Akustycznie” – Kat zawsze pełen był metafor – o co chodzi tym razem? Dlaczego taki tytuł?
Michał zbudował drewnianą chatkę w Beskidzie Małym. W niewielu wolnych
chwilach jakie mam, zdarza mi się skorzystać z jego gościnności i
pochodzić po tamtejszych górach. Słyną z dużych przewyższeń, groźnych
odpływów wód po gwałtownych ulewach i bukowych lasów o dziwnych
posępnych kształtach. Idę ścieżką spowitą mgłami z wiszącymi nade mną
konarami jak sklepienie katedry. Widok posępny i piękny. Łatwo było mi
przyporządkować nazwę płyty i dlatego, że ludzie szukając wzniosłości,
czystości, własnej głębi i sensu życia, często zwracają się do idei
Boga. Bóg fonetycznie brzmi jak buk. Mnie po prostu łatwiej odszukać to o
czym wspomniałem w jego otoczeniu, aniżeli meandrach boskiej „próżni”. W
dawnych zwyczajach Słowian, drzewom przypisywano mistyczne znaczenie,
może dlatego, że wiedziano ile faktycznego dobra im przyczynia.
Czy były utwory, które chcieliście zagrać, ale okazało się, że
nie można ich tak wprost przenieść na akustyczne instrumentarium?
Wybory były osobiste muzyków. Każdy miał jakiś faworytów wiec nie było
problemów z wyborem. Oczywiście próby adaptacji utworów stworzonych na
gitarach elektrycznych wiążą się z pewnymi trudnościami przy wykonywaniu
ich na gitarach klasycznych czy akustycznych ale to w zasadzie kwestia
ogrania. Gitara z pudłem rezonansowym ma pewne atuty brzmieniowe, które
gitarzyści starali się wykorzystać. Sądzę, że po kilkakrotnym
wysłuchaniu płyty, słuchaczom będą ujawniać się niuanse zmian
aranżacyjnych jakie zostały dokonane. Staraliśmy się nie odbiegać od
konstrukcji utworów aby nie były to katowskie wariacje w akustycznej
konwencji a akustyczne wykonanie twórczości Kata.
Czy są kompozycje, których miałeś już dość a w nowych aranżacjach miłość powróciła?
Od lat śpiewam na sztukach utwory z różnych okresów i nie nudzi mi się.
Staramy się zmieniać repertuar a jest z czego bo przez lata trochę się
tego nazbierało. W zasadzie nigdy nie ma tego samego wykonania. To w
końcu muzyka rockowa z dużą dawką żywiołu wykonawczego, improwizacji.
Nawet niezbędne elementy w utworze, zawsze mają jakiś odmienny odcień
wywołany stanem emocjonalnym, doborem instrumentu, salą , mikrofonami,
sprzętem nagłaśniającym, emocją publiczności itd. Studio też wprowadza
takie zmiany, w tym przypadku głównie przez grę na instrumentach
akustycznych. Tak, czujemy, że utwory, melodycznie prawie te same,
zyskały inny walor brzmieniowy.
Dlaczego „Trzeba Zasnąć” w oryginale miała takie koszmarne zakończenie? Z drugiej strony nowa wersja nabrała swoistego blasku!
Chodziło nam wtedy o obrazowe zakończenie płyty, wywołanie klimatu
wojennego obozowiska nad, którym unoszą się dziwne dźwięki jakby rzezi.
W nowym opracowaniu, tego utworu, wymowa zakończenia jest inna, chociaż
również, przez dodanie niskich tonów kontrabasu, niepokojąca.
Czy płyta będzie promowana osobną trasą, czy akustyczny set będzie elementem koncertów?
Od końca września na naszych sztukach będzie można usłyszeć godzinne
akustyczne wykonanie w pierwszym bloku występu. Druga część będzie miała
mocny metalowy charakter. Zestawimy drewno i metal. To utrudni zadanie
ale damy radę.
Grasz wciąż wiele koncertów już dla kolejnego pokolenia Polaków. Czym różnią się koncerty z lat 80-ych od tych obecnych?
Jest trochę różnic. W dawnych czasach głównie grało się w domach
kultury. Siedziska trochę przeszkadzały publiczności więc po sztukach
były trochę sfatygowane. Pamiętam, że na jednej ze sztuk, metale byli
rozstawieni po bokach sali a na siedzeniach rozsiadł się oddział
policji. Sceny były wymiarowe, można było dopakować sztukę o elementy
scenograficzne i choreograficzne. Później wiele domów kultury podupadło
lub w ogóle zlikwidowano. Dzisiejsze miejsca dla naszych występów to
kluby, puby, a w nich różne warunki sceniczne ale publiczność jakby
wciąż taka sama. Żywiołowo reagująca na energię wylewającą się z
głośników. Przewaga ciemnych barw wśród publiki to już standard, ale
obecnie, nie jest to rygorystycznie przestrzegany. Metale jakby
okrzepli i już nie pałują się gdy odbiega się od konwencji. Osoby
przypadkowo znajdujące się na naszej sztuce zapewne odczują osobliwość, a
dla nas metali zapach „piekła” to już klasyka.
W składzie nie ma już Ireneusza Lotha, co się stało?
Irek jest obecny podczas występów. Z uwagi na stan zdrowia, wisiała na
włosku realizacja nagrań w sierpniu w których na „setkę” nagraliśmy nową
wersję „666”. Mam nadzieję, że wróci do pełni zdrowia, które
uniemożliwiło mu zagranie płyty akustycznej.
Czy myślisz już o kolejnym albumie z materiałem premierowym?
Mnie w najbliższym czasie przyjdzie realizować dwa projekty, solowy i z
zespołem. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie podczas jakiegoś występu
damy sygnał nowym numerem, że nowa płyta to tylko kwestia czasu.
Dziękuję za poświęcony czas i do zobaczenia!
Również dziękuję i pozdrawiam.
Pytał: Piotr Michalski
Foto: strona KAT & RK