Zespołowi INSIDE kibicujemy już od czasów materiału demo.
Wydanie płyty, to naturalna okazja by wypytać zespół o sam album, jak i
kulisy jego powstawania. W związku z tym, że mamy do czynienia z
debiutem, jest jeszcze chęć przybliżenia zespołu szerszemu gronu
słuchaczy i czytelników.
Poniżej wywiad rzeka, który przeprowadził Irek Dudziński z wokalistą zespołu INSIDE – Cyrylem Wysockim.
Czy mógłbyś przybliżyć nam historie powstania zespołu Inside. Jakie były początki?
Początki zespołu InSide datują się na 2003 rok, choć znamy się dużo
dłużej bo część z nas zna się z zespołu Odium. Początki grania to przede
wszystkim szlifowanie naszego warsztatu tym bardziej że Michał z gitary
przesiadł się na perkusję, a ja zrezygnowałem ze śpiewania stawiając na
gitarę basową. Tylko Patryk wytrwał przy swoim instrumencie i nadal
walczył ze swoim wiosłem. Na początku nasza muzyka miała wiele twarzy.
Wędrowaliśmy przez różne style mając z tego wiele frajdy. Jednak gdzieś
tam po drodze rodził się zwarty pomysł na naszą muzykę. Koncerty z
publiką lub bez niej, festiwale z większymi lub mniejszymi sukcesami
jak i sesje nagraniowe które były mniej lub bardziej udane to wszystko
wpłynęło na to jakim zespołem dzisiaj jest InSide.
Wiem, że przechodziliście różne perturbacje w składzie zespołu. Opowiesz nam o nich?
No tak nie uniknęliśmy zmian w zespole. Miało to na pewno duży wpływ na
tempo rozwoju InSide. Myślę, że wymienię te najistotniejsze zmiany,
które zaszły w zespole i miały wymierny wpływ na to jaki InSide jest
dzisiaj. Zespół na początku funkcjonował tylko w trzy osobowym składzie
tj. Patryk (gitara), Michał (perkusja) i ja na basie. Niedługo potem
dołączył do nas Piotrek (gitara), który wniósł wiele świeżości do
zespołu. Problemem przez dłuższy czas pozostawał brak wokalisty. Przez
zespół przewinęło się kilku ale tak naprawdę tylko o jednym warto
wspomnieć – był nim Terek brat Patryka. Niestety jakiś czas po nagraniu z
nami pierwszego dema nasze drogi się rozeszły. Znów pozostaliśmy bez
wokalisty, a na dodatek postanowiłem wyjechać z Polski i chyba gdyby nie
wielkie oddanie reszty chłopaków InSide przestałoby istnieć. Podczas
mojej nieobecności do zespołu dołączył Seba, który godnie zastąpił mnie
na gitarze basowej. Co warte podkreślenia jego pierwszym instrumentem
była perkusja ale zdecydował się zacząć naukę gry na basie zupełnie od
podstaw. Do uzupełnienia w zespole pozostał wakat wokalisty. Były próby z
różnymi „śpiewakami” do momentu aż chłopaki dowiedzieli się że mam
zamiar wrócić. Tak też się stało i od tego czasu gramy w niezmienionym
składzie już od 3 lat. Tak przedstawia się nasza mała telenowela.
Był moment kiedy zabrakło Cię w zespole. Co przeważyło na tym, że jednak wróciłeś i porabiałeś gdy Cię nie było z zespole?
Tak jak wspomniałem, wyjechałem z Polski do krainy mlekiem i miodem
płynącej czyli Anglii. Spędziłem tam ponad rok podczas którego poznałem
wielu znakomitych ludzi, doskonałych muzyków, a co najważniejsze, także
moją aktualną dziewczynę. Nie zerwałem tam diametralnie z graniem.
Najpierw jamowałem sobie z wyśmienitym gitarzystą również emigrantem,
później miałem dołączyć do zespołu Beestung Lips (który gorąco polecam),
nic z tego jednak nie wyszło. Pod koniec swojego pobytu miałem kilka
prób z „polskim” bandem. Powrót wiązał się generalnie ze zmęczeniem
materiału. W pewnym momencie miałem dość i zacząłem tęsknić za dawnym
otoczeniem i nie ukrywam, że miałem ochotę wszystko to co mnie trapi
wykrzyczeć do mikrofonu.
Jak wygląda sprawa jeżeli chodzi o warsztat muzyczny? Gracie na
bardzo wysokim poziomie. Czy członkowie grupy mają wykształcenie
muzyczne?
Żaden z nas nie ma wykształcenia muzycznego. Jakieś lekcje gry na
perkusji miał Michał. Również Piotrek uczestniczył w jakiś warsztatach i
lekcjach. Wszyscy jesteśmy samoukami, którzy oddali się swojej pasji
poświęcając jej cały swój czas. Zdajemy sobie sprawę z tego, że coś już
tam potrafimy, ale doskonale znamy słabsze strony, które indywidualnie
jak i zespołowo próbujemy wyeliminować. Ot cały sekret naszego warsztatu
muzycznego.
Ciężko jest w dzisiejszych czasach wyżyć z muzyki. Rozumiem, że poza graniem pewnie również zmuszeni jesteście pracować?
No tak, to nic nadzwyczajnego. Muzyka w tej chwili to nadal tylko nasza
wielka pasja i hobby do którego trzeba dokładać. Dlatego też tak jak to
określiłeś jesteśmy zmuszeni pracować. Realia są niestety takie, że
jeśli chcemy mieć pieniądze na granie to część z nas musi siedzieć za
biurkiem, część próbuje swoich sił w otwarciu swojej firmy i tak
naprawdę póki co to najlepiej ma chyba Seba, który rozpoczął studia
Jakie są wasze zainteresowania muzyczne? Czego słuchają muzycy Inside (poza waszą świetną płytą oczywiście 😉
Trudno mi się wypowiadać za całą naszą piątkę. Każdy z nas słucha w
zasadzie innej muzyki. Łączą nas w zasadzie tylko rockowe korzenie.
Wiesz, to jest tak, że my akurat nie trzymamy się kurczowo jednego
gatunku muzycznego. One się cały czas zmieniały. Mimo, że jestem
najbardziej konserwatywny w zespole jeśli chodzi o muzykę to i u mnie te
zmiany da się zauważyć. Kiedyś byłem ogromnym fanem muzyki metalowej,
przez długi czas przeszukiwałem podziemie w celu wyszukania co
ciekawszych zespołów. Później wraz rozwijaniem się gatunku pojawiła się
fascynacja metalem awangardowym, a później rockiem progresywnym. Gdzieś w
między czasie miałem etap słuchania muzyki ambient i trip-hop. Teraz
słucham w zasadzie tego co najciekawsze w muzyce rockowej (chociaż cały
czas trzymam się cięższych odmian rocka) ale nie unikam innej muzyki. Na
bakier jestem w zasadzie tylko z mainstreamem co często spotyka się z
cichym rechotem reszty zespołu gdy okazuje się że nie znam najnowszej
piosenki jakiejś tam gwiazdki pop. Wole przeczesywać mniejsze wytwórnie w
celu znalezienia czegoś wartościowego.
Od wydania Ep-ki do debiutanckiego albumu minęło sporo czasu. Dlaczego to tak długo trwało?
Na spory odstęp czasu złożyło się na pewno kilka spraw. Przede wszystkim
chcieliśmy najpierw rozpromować naszą EPke i być może zainteresować
kogoś wydaniem w przyszłości naszej płyty. Niestety nie spotkaliśmy się
ze zbyt dużym entuzjazmem ze strony wytwórni za to udało się nam zagrać
kilka znakomitych koncertów i zainteresować sobą wielu ludzi. Wedle
przysłowia „Nie przyszła góra do Mahometa, to Mahomet przyszedł do góry”
postanowiliśmy nagrać płytę, która gotowa będzie do wydania. Taka
przyjemność niestety kosztuje więc konieczne były kolejne koncerty,
które pozwoliłyby zebrać niezbędne pieniądze. Proza życia. No i koniec
końców sama produkcja płyty podzielona na kilka etapów trwała niespełna
rok. Trochę czasu to zabrało ale liczy się efekt finałowy.
Zdecydowaliście się wydać płytę własnym sumptem. Nie było zainteresowania ze strony żadnej z wytwórni?
Stwierdziliśmy, że żadna wytwórnia nie kupi kota w worku więc całkiem
logicznym wydawało się przygotowanie gotowego albumu. Produkcja płyty
zajęła jednak sporo czasu i nie mieliśmy już ochoty sondować możliwość
wydania płyty w którejś z wytwórni odkładając w czasie ukazanie się jej.
To że płyta jest w tej chwili dostępna nie przekreśla szans na jej
wydanie, wręcz przeciwnie, sądzę że niewielki rozgłos może nam w tym
tylko pomóc. Także w tej chwili równocześnie z promocją płyty sprawdzamy
czy nie znajdzie się chętny na wydanie płyty pod swoim szyldem.
Jak to się stało że trafiliście do studia ZED?
Nasza współpraca z Zedem rozpoczęła się przed 3 latami przy okazji
nagrywania EPki. Co ciekawe zaczęłaby się jeszcze na 1.5 roku wcześniej,
kiedy to byliśmy dogadani na konkretny termin sesji nagraniowej ale na
tydzień przed wejściem do studia dowiedzieliśmy się że nasz ówczesny
wokalista odchodzi. Wracając jednak do EPki. Współpraca przy tym
wydawnictwie była na tyle dobra, że naturalną konsekwencją było wybranie
właśnie tego studia na nagranie naszego debiutu. W między czasie Zed
wyprodukował kilka znakomitych albumów co potwierdziło tylko nas w
wyborze studia. Myślę, że każdy kto przesłucha płytę nie będzie
zawiedziony, efekt końcowy jest więcej niż zadowalający.
Czy materiał który jest na płycie to wspólne dzieło was
wszystkich czy któryś z chłopaków miał szczególny wpływ na muzykę i
teksty?
Jeśli chodzi o komponowanie to każdy włożył w nie swoje trzy grosze. Nie
wyróżniałbym tutaj nikogo, raczej postawiłbym na zespół jako całość.
Każdy riff przyniesiony przez kogoś na próbę może ulec modyfikacji i tak
też wiele razy się działo. Jeśli chodzi o teksty to warto wspomnieć
tutaj o Sebastianie, który napisał tekst do „Spełniać sny”, zresztą
bardzo dobry. Reszta tekstów na albumie jest mojego autorstwa ale bywało
i tak, że śpiewałem teksty Piotrka bądź Patryka.
Jak wygląda nagrywanie materiału w zespole Inside? Pracujecie od
A do Z razem czy też każdy ma swoją wizje i staracię się to wszystko
razem poskładać w jedną całość?
Przygotowania do nagrania płyty zaczęliśmy od naszego małego
prerecordingu w sali prób. Wszystkie utwory zostały zarejestrowane
instrument po instrumencie i każdy pomysł mógł zostać sprawdzony podczas
tej sesji. Każdy mógł się wypowiedzieć co do jakości utworów i
zaproponować nowe rozwiązanie. Takie podejście musieliśmy wprowadzić z
tego powodu, iż sesja nagraniowa była podzielona na 3 fazy. Za pierwszym
razem do studia nagrań przyjechali Seba i Michał by nagrać perkusję i
bas. Następnie gitary nagrywali Patryk i Piotrek, a na samym końcu
przybyłem ja by nagrać ślady wokali. Ze względów czysto finansowych nie
opłacało się nam jeździć w tą i z powrotem dlatego wcześniej musieliśmy
mieć wszystko zaplanowane. Oczywiście w paru przypadkach nie uniknęliśmy
nagrania partii instrumentów czy wokali, które na przykład zaproponował
nam Zed ale efekt końcowy zawsze podobał się wszystkim .
Na debiutanckiej płycie zabrakło mi paru kawałków z Epki. Dlaczego ich tu nie ma?Były tam fantastyczne utworki.
Nie znalazły się przede wszystkim z uwagi na to że odbiegały one
jakością brzmienia w stosunku do świeżo nagranych partii. Ponowne
nagranie ich też raczej nie wchodziło w grę ponieważ woleliśmy
przeznaczyć czas na nagranie jeszcze nie zarejestrowanych utworów.
Przyznam jednak, że korciło nas ponowne nagranie „Zapach Twój”, a
„Zwolnione P.” początkowo miało się znaleźć na albumie jako bonus.
Ostateczni zrezygnowaliśmy z tego pomysłu i myślę że dzięki temu płyta
jest bardziej spójna.
Jak wygląda na dzień dzisiejszy dystrybucja płyty?Wiem, że jest
ona do kupienia na Allegro. Planujecie jeszcze jakieś inne formy
sprzedaży?
Tak zgadza się. Płytę można znaleźć na aukcjach allegro. Jeśli jej tam
nie znajdziecie warto napisać do nas na adres inside.sklep@wp.pl gdzie
można zamówić płytę w formacie CD lub jeśli ktoś woli to w mp3. Niestety
płyta nie jest ogólnie dostępna i na tą chwilę jest to nasza największa
bolączka. Poszukiwania wytwórni trwają 🙂
Macie w planach jakieś koncerty promujące płytę?
Oczywiście mamy pewne plany koncertowe. Na razie jednak cały czas są na
etapie organizacji. W tej chwili mamy jeden konkretny termin koncertu w
Poznaniu na który serdecznie zapraszamy. 4 marca w Klubie Reset o g.
19.30 odbędzie się nasz koncert na którym zagramy wszystkie utwory z
płyty oraz te które na niej się nie znalazły.
A Propos koncertów. Widziałem Was na żywo i wiem, że są bardzo
energetyzujące dla odbiorców. a i Wy dobrze przy tym się bawicie. Nie
macie czasem przesytu graniem?
Nie ma mowy jakimkolwiek przesycie. Koncerty to bardzo istotny element
każdego zespołu. Również dla nas jest to forma prezentacji tego co w
naszej muzyce najlepsze, czyli ogromu energii, która się w niej
znajduje. Utwory staramy się komponować w taki sposób aby właśnie na
żywo brzmiały jak najlepiej. Podczas grania koncertów możemy wyzwolić
się z naszych codziennych ról. Jest to kolejna możliwość ekspresji. Może
to wszystko brzmi trochę górnolotnie ale właśnie o to w tym wszystkim
chodzi – wyładowanie się ze swych emocji i o dobrą zabawę. Taki jest
rock and roll. Dlatego w tym miejscu chciałbym jeszcze raz zachęcic do
przybycia na nasz koncert 4 marca w Klubie Reset jak i wspomnieć że
jesteśmy otwarci na wszelkie oferty koncertowe.
Do kogo generalnie kierujecie swoją muzykę? Jaki jest potencjalny odbiorca Waszej muzyki?
Wiesz to całe targetowanie swojej muzyki jest chyba niepotrzebne. Chodzi
mi o to, że wiadomo, że z taką muzyką trafimy przede wszystkim w gusta
ludzi słuchających rocka w ostrzejszych klimatach. Natomiast nie jest
naszym celem skupianie się na jakimś konkretnym słuchaczu. Znam osoby,
które trzymają się z daleka od muzyki rockowej ale po przesłuchaniu
naszych utworów byli pod wrażeniem i dodatkowo byli zaskoczeni, że taka
muzyka w ogóle im się podoba. Nie zamierzamy wpychać naszej muzyki komu
popadnie ale każdy kto ma ochotę nas posłuchać będzie przez nas mile
widziany.
Płyta ukazała się z tekstami w języku polskim. Czy to ukłon w
stronę ludzi nie znających angielskiego czy też był jakiś inny powód?
Skąd w ogóle czerpiecie inspiracje do tekstów
Raczej nie kierowałem się takimi kryteriami. W Polsce nie ma zespołów
lub prawie nie ma, które nie boją się sięgnąć po ojczysty język w
utworach, a przecież o wiele łatwiej jest dotrzeć do ludzi śpiewając w
języku, którym na co dzień się posługujemy. Dodatkowo też, mimo iż nie
narzekam na poziom znajomości języka angielskiego, to doskonale zdaje
sobie sprawę z tego, że posiadam o wiele bogatszy zasób słownictwa w
języku polskim niż w angielskim, a co za tym idzie narzędzie którym się
posługuje jest doskonalsze. Nie twierdzę że nigdy nie napiszę tekstu w
języku angielskim ale na dzisiaj język polski jest dla InSide najlepszym
rozwiązaniem.
Co do inspiracji to nie będę oryginalny mówiąc że codzienne życie niesie
je za sobą. Nie wprowadzam się w żadne transowe klimaty i nie zamykam
się w cuchnącej piwnicy aby odnaleźć natchnienie. Czasami wystarczy
splot ciekawych wydarzeń w drodze do pracy, ciekawy reportaż przeczytany
w gazecie lub dzień wypłaty. Wszystko to co wywołuje we mnie jakieś
emocje może być potencjalnym tematem mojego tekstu.
Nie mogę o to nie spytać. Oprócz utworów poruszających tematy
poważne i życiowe znalazł się także na płycie mój ulubiony hiciorek z
Waszych koncertów. „Wesoła Piosenka”. Skąd pomysł na jej powstanie?
To ciekawa historia. Podczas jednej z prób chłopacy zaczęli grać właśnie
riff, który stał się podwaliną pod cały utwór. Ja początkowo
baaaaaaaardzo sceptycznie podchodziłem do tego typu utworów, a dodatkowo
usłyszałem, że mógłbym w końcu jakiś wesoły tekst napisać, co mnie
delikatnie wkurzyło. No ale już w domu zacząłem na spokojnie zastanawiać
się co da się zrobić z tym utworem. W końcu wpadłem na pomysł genialny w
swej prostocie. Wszyscy chcieli wesoła piosenkę to ją dostali. Koniec
końców finał okazał się wybuchową mieszanką koncertową, a my praktycznie
po dwóch próbach mieliśmy gotowy utwór przedstawiający trywializm
polskiej piosenki popularnej 🙂
Masz okazję zachęcić teraz w paru słowach do zakupu płyty Inside. Jakie podałbyś „za”?
No więc drogi czytelniku, jeśli czujesz brak nowej muzyki w swym
odtwarzaczu, a masz ochotę na posłuchanie tłustych gitarowych riffów,
gęstej i ostro ciosanej sekcji rytmicznej przeplecionych ciekawą i
zapadającą w pamięci melodią, jeśli szukasz tekstów niebanalnych
mówiących o czymś a nie o dupie Maryni to koniecznie sięgnij po nasz
debiut „Kraj cudów”. Jeśli Cie nie przekonałem tym wyszukanym opisem
naszej muzyki to zajrzyj na myspace.com/insidezespol i przekonaj się sam
czy warto zainteresować się naszym albumem.
Na koniec chciałbym Wam pogratulować tego debiutu i prosiłbym Cię o przekazanie naszym czytającym paru słów od siebie
Przede wszystkim gratuluję wytrwałości w czytaniu tego wywiadu 🙂 jeśli
dotarliście do tego miejsca to znaczy, że zainteresowaliście się
zespołem InSide i na pewno spotkamy się na koncertach. Podtrzymujcie
ducha rock’n’rolla i odwiedzajcie naszą stronkę
myspace.com/insidezespol!
Pytał: Irek Dudziński