HELLOWEEN – Michael Weikath (27.10.2017)

pumpkins-united-foto

Musze przyznać, ze jestem fanem Helloween od późnych lat 80, więc jestem naprawdę szczęśliwy, że zjednoczyliście się w tym składzie na tą trasę. Przygotowałem zatem parę pytań związanych z Pumpinks United Tour. Kto jest ojcem pomysłu Pumpkins United i dlaczego zdecydowaliście się na to tak późno?

To wyszło od Kaia Hansena i on wpadł na ten pomysł chyba już 20 lat temu, bo wspominał o tym już na koncercie UFO w Hamburgu, gdzie byli Michael Schenker i Phil Mogg i wszyscy, w klubie Fabrik, bardzo znanym – przynajmniej w Niemczech. A zajęło nam to tak długo dlatego, że wszyscy byli zajęci, Gamma Ray, Helloween i solowymi rzeczami i dlatego że ja i Michael Kiske przez ten czas nawet nie gadaliśmy, więc nie było mowy by wzajemnie o tym wiedzieć czy cokolwiek. Wszystko to zostało sprowadzone pod dach managementu, bo Kai Hansen przekonywał od zawsze do tego pomysłu, i wszystko zaczęło się schodzić, bo w taki czy inny sposób, jedni zaczęli pracować z drugimi. Mam na myśli management, Unisonic i Michaela Kiske i Kaia Hansena. Bottom Row Management jest też naszą agencją, więc wszystko było pod jednym dachem i mogliśmy się zabrać za zaczęcie tego, najprościej mówiąc.
Ale niemożliwym było zrobienie tego wcześniej, bo Michael Kiske ne był związany z managementem. Ale Kosta Zafirou, chciał zrobić z Michaelem projekt Unisonic a przedtem był w Place Vendome, gdzie producentem z kolei był były basista Pink Cream 69. On pracował wielokrotnie z Michaelem Kiske i miał wiedzę w jaki sposób on pracuje, i co sobą reprezentuje, i generalnie to był ruch w tym kierunku.

Niektórzy nazywają trasę „Reunion Tour” czy możemy mieć takie nadzieje, ze zarejestrujecie album koncertowy?

Powiedziałbym, że to bardzo możliwe, bo jeśli planujesz taką trasę, byłoby niewłaściwym nie zarejestrowanie tego w jakiś sposób. Nie wiem do jakiego stopnia to dojdzie, ani jak będzie wyglądał produkt końcowy, ale jestem dość pewny, że będą nagrania video czy nagrania dźwiękowe. Tak, absolutnie, tak myślę.

Zastanawiam się, czy Kai Hansen będzie również śpiewał podczas tej trasy, czy tylko grał na gitarze?

Nie, nie – będzie też śpiewał kilka rzeczy.

Wydaje mi się, że na filmiku ze studia widziałem przygotowaną setlistę, czy możemy się spodziewać wiernych odtworzeń utworów, czy może zaskoczycie fanów i pojawią się jakieś wokalne duety?

Tak, tak, właśnie tak to będzie wyglądało.

O świetnie. Czy możliwe jest, że w tym składzie powstanie jakiś nowy utwór? (wywiad został przeprowadzony kilka dni przed publikacją utworu „Pumkins United” przyp. red.)

Właśnie powstał ostateczny miks kawałka, który nagraliśmy dwa dni temu, musimy go trochę ograć przed trasą.

Dlaczego nie zaprosiliście Rolanda Grapowa czy Uliego Kusha na tą trasę?

Nie było to w planach Kaia Hansena, w tym co obmyślił od początku. Jesteśmy obecnie zestawem Helloween z Danim za bebnami i Saschą na gitarze i w tym momencie mamy w tym składzie już trzech gitarzystów. nie było mowy o przygotowaniu czegoś takiego, nie jestem nawet pewien czy Uli Kusch byłby w stanie brać udział w takim przedsięwzięciu z powodów zdrowotnych, nie wiem. Słyszałem, ze obecnie już nie gra na perkusji. Ale właściwie wracając do początku, pomysł Kaia to było ponowne zjednoczenie jego składu. A jeśli chcielibyśmy zrobić coś takiego musielibyśmy grać więcej kawałków z innych czasów, z płyt gdzie ci ludzie byli zaangażowani, i po prostu nie byłoby na to czasu. Nie moglibyśmy zagrać takiego „Twilight of the gods”, który uważam jest esencjonalnym kawałkiem, by znaleźć się w takim secie, wówczas z powodów konieczności umieszczenia innych utworów, nie mógłby się pojawić. Musielibyśmy wybrać wiele utworów z czasów Rolanda Grapowa i Uliego Kusha, a obecny set ma jakieś 2 godziny i 42 minuty. I jest jakaś scenografia, ekrany i różne takie. W tym przypadku musiałoby to trwać nie wiem – ze 4 godziny. To po prostu nie jest do ogarnięcia, jest to niemożliwe.
Właściwe, to podoba mi się sposób w jaki to wszystko powstaje, czym się staje teraz, jest to dość dobre, i wiesz staramy się mocno by zrobić dobrą robotę w tej konfiguracji. Kosztuje nas to sporo pracy sporo przypominania sobie, wiele wykonywania utworów, i tak naprawdę wymaga to podwójnej pracy niż ta do której przywykłem dotychczas.

Czy słuchałeś nowego albumu Masterplan – „Pumpkings” z nowym wersjami kawałków Helloween?

Nie, nie miałem na to czasu i byłem bardziej skupiony na tym co ja muszę teraz robić. A słucham raczej AORowych płyt, by się trochę zrelaksować, ponieważ mnie nie dotykają. Wiesz, ostatnio nawet nie słuchałem płyt sławnych zespołów, które mi polecano. Muszę trochę odreagować, odpocząć od tego co robię, słucham więc rzeczy, które mnie nie ranią czy też nie zmuszają do myślenia. Na przesłuchanie tego przyjdzie jeszcze czas, taki kiedy nie będzie mi to przeszkadzało.

Jesteście już ograni po wielu próbach i pewnie już świetnie przygotowani. Mam więc pytane jak wygląda chemia w zespole w takiej konfiguracji?

Wiesz to nie chemia, po prostu staramy się dobrze bawić,

Jak czujesz się wykonując te kawałki z trzema wokalami z tym składem?

To dość ekscytujące, wiesz człowiek jest szczęśliwy, kiedy wie że sprawy układają się dobrze, potrafisz przygotować rzeczy w pokoju prób, brzmi to dobrze, mamy systemy douszne, nie ma więc wielkiego hałasu, możemy wszystko wyraźnie słyszeć i zdefiniować i muszę powiedzieć że daje to bardzo dobry rezultat. I na pewno dobrze się z tym czujemy.

Czy rozmawiałeś z Michaelem Kiske o albumie „Keeper of the seven keys the legacy”? Czy lubi te kawałki?

On niezbyt dużo słuchał tego dotychczas, on też potrzebuje czasu by się przygotować wprowadzić w nastrój, by słuchać takich rzeczy, ponieważ on próbuje naturalnie nie ignorować tego co robiliśmy, ale też nie może się za bardzo zbliżyć, bo wiesz z emocjonalnego punktu widzenia, on nie za bardzo garnął się do słuchania tego co robiliśmy, to nie była jego robota, ani zamiar i pewnie chciał też mieć z tym wszystkim spokój ducha, by nie przypominało mu tego co się działo wcześniej i to zrozumiałe.

A czy wypowiadał się o którymś z albumów?

To czego słuchał, to na pewno płyty „Master of the rings”. I powiedział że dość ją lubi, i generalnie mówił, że zrobiliśmy jego zdaniem dobrą robotę przez ten czas. Co go nie dotyka, nie rani i korona wielkiego wokalisty mu nie spadnie przez mówienie takich rzeczy. To miłe i przyjazne z jego strony, że mówi takie rzeczy. Nawet jeśli w naszych kawałkach są zbyt mroczne zbyt metalowe fragmenty które nie tak bardzo mu się podobają, twierdzi, że przez ten czas nagraliśmy dobre płyty, zrobiliśmy dobrą robotę.

A ty słuchałeś jego płyt?

Generalnie on słuchał naszych rzeczy, tak jak ja słuchałem tego co on nagrywał. Kiedy one się ukazywały nie obchodziło nas co robią inni, teraz to zupełnie inna sprawa, teraz to w żaden sposób nie rani. Kiedy masz inną robotę, po prostu nie ma na to czasu, nawet ja nie byłbym wstanie przesłuchać tych wszystkich naszych nagrań, wymagałoby to zbyt wiele uwagi, a gdybym tak jeszcze chciał przesłuchać wszystkie b-sidy, pewnie przestałbym po dwóch czy trzech kawałkach.

A co z Andim Derisem czy nie czuje się niewygodnie z Michaelem Kiske na pokładzie?

Nie, myślę że dobrze się ze sobą czują, spotykają się przeważnie ze sobą większość czasu i rozmawiają o rzeczach filozoficznych, gadają o Tenerife, bo Michael od kilku tygodni jest na Teneryfie i bardzo dobrze się tam bawi, dogadują się ze sobą, bo muszą planować gdzie jeden a gdzie drugi śpiewa w duetach, i do tego jeżdżą na próby jednym samochodem, więc mogą rozmawiać o swoich wokalizach,

Dzięki za wywiad i do zobaczenia na trasie – w Warszawie.

Tak, dzięki, do zobaczenia.


Pytał Piotr Spyra

Dodaj komentarz