Musze przyznać, ze jestem fanem Helloween od późnych lat 80,
więc jestem naprawdę szczęśliwy, że zjednoczyliście się w tym składzie
na tą trasę. Przygotowałem zatem parę pytań związanych z Pumpinks United
Tour. Kto jest ojcem pomysłu Pumpkins United i dlaczego zdecydowaliście
się na to tak późno?
To wyszło od Kaia Hansena i on wpadł na ten pomysł chyba już 20 lat
temu, bo wspominał o tym już na koncercie UFO w Hamburgu, gdzie byli
Michael Schenker i Phil Mogg i wszyscy, w klubie Fabrik, bardzo znanym –
przynajmniej w Niemczech. A zajęło nam to tak długo dlatego, że wszyscy
byli zajęci, Gamma Ray, Helloween i solowymi rzeczami i dlatego że ja i
Michael Kiske przez ten czas nawet nie gadaliśmy, więc nie było mowy by
wzajemnie o tym wiedzieć czy cokolwiek. Wszystko to zostało sprowadzone
pod dach managementu, bo Kai Hansen przekonywał od zawsze do tego
pomysłu, i wszystko zaczęło się schodzić, bo w taki czy inny sposób,
jedni zaczęli pracować z drugimi. Mam na myśli management, Unisonic i
Michaela Kiske i Kaia Hansena. Bottom Row Management jest też naszą
agencją, więc wszystko było pod jednym dachem i mogliśmy się zabrać za
zaczęcie tego, najprościej mówiąc.
Ale niemożliwym było zrobienie tego wcześniej, bo Michael Kiske ne był
związany z managementem. Ale Kosta Zafirou, chciał zrobić z Michaelem
projekt Unisonic a przedtem był w Place Vendome, gdzie producentem z
kolei był były basista Pink Cream 69. On pracował wielokrotnie z
Michaelem Kiske i miał wiedzę w jaki sposób on pracuje, i co sobą
reprezentuje, i generalnie to był ruch w tym kierunku.
Niektórzy nazywają trasę „Reunion Tour” czy możemy mieć takie nadzieje, ze zarejestrujecie album koncertowy?
Powiedziałbym, że to bardzo możliwe, bo jeśli planujesz taką trasę,
byłoby niewłaściwym nie zarejestrowanie tego w jakiś sposób. Nie wiem do
jakiego stopnia to dojdzie, ani jak będzie wyglądał produkt końcowy,
ale jestem dość pewny, że będą nagrania video czy nagrania dźwiękowe.
Tak, absolutnie, tak myślę.
Zastanawiam się, czy Kai Hansen będzie również śpiewał podczas tej trasy, czy tylko grał na gitarze?
Nie, nie – będzie też śpiewał kilka rzeczy.
Wydaje mi się, że na filmiku ze studia widziałem przygotowaną setlistę, czy możemy się spodziewać wiernych odtworzeń utworów, czy może zaskoczycie fanów i pojawią się jakieś wokalne duety?
Tak, tak, właśnie tak to będzie wyglądało.
O świetnie. Czy możliwe jest, że w tym składzie powstanie jakiś nowy utwór? (wywiad został przeprowadzony kilka dni przed publikacją utworu „Pumkins United” przyp. red.)
Właśnie powstał ostateczny miks kawałka, który nagraliśmy dwa dni temu, musimy go trochę ograć przed trasą.
Dlaczego nie zaprosiliście Rolanda Grapowa czy Uliego Kusha na tą trasę?
Nie było to w planach Kaia Hansena, w tym co obmyślił od początku.
Jesteśmy obecnie zestawem Helloween z Danim za bebnami i Saschą na
gitarze i w tym momencie mamy w tym składzie już trzech gitarzystów. nie
było mowy o przygotowaniu czegoś takiego, nie jestem nawet pewien czy
Uli Kusch byłby w stanie brać udział w takim przedsięwzięciu z powodów
zdrowotnych, nie wiem. Słyszałem, ze obecnie już nie gra na perkusji.
Ale właściwie wracając do początku, pomysł Kaia to było ponowne
zjednoczenie jego składu. A jeśli chcielibyśmy zrobić coś takiego
musielibyśmy grać więcej kawałków z innych czasów, z płyt gdzie ci
ludzie byli zaangażowani, i po prostu nie byłoby na to czasu. Nie
moglibyśmy zagrać takiego „Twilight of the gods”, który uważam jest
esencjonalnym kawałkiem, by znaleźć się w takim secie, wówczas z powodów
konieczności umieszczenia innych utworów, nie mógłby się pojawić.
Musielibyśmy wybrać wiele utworów z czasów Rolanda Grapowa i Uliego
Kusha, a obecny set ma jakieś 2 godziny i 42 minuty. I jest jakaś
scenografia, ekrany i różne takie. W tym przypadku musiałoby to trwać
nie wiem – ze 4 godziny. To po prostu nie jest do ogarnięcia, jest to
niemożliwe.
Właściwe, to podoba mi się sposób w jaki to wszystko powstaje, czym się
staje teraz, jest to dość dobre, i wiesz staramy się mocno by zrobić
dobrą robotę w tej konfiguracji. Kosztuje nas to sporo pracy sporo
przypominania sobie, wiele wykonywania utworów, i tak naprawdę wymaga to
podwójnej pracy niż ta do której przywykłem dotychczas.
Czy słuchałeś nowego albumu Masterplan – „Pumpkings” z nowym wersjami kawałków Helloween?
Nie, nie miałem na to czasu i byłem bardziej skupiony na tym co ja muszę
teraz robić. A słucham raczej AORowych płyt, by się trochę zrelaksować,
ponieważ mnie nie dotykają. Wiesz, ostatnio nawet nie słuchałem płyt
sławnych zespołów, które mi polecano. Muszę trochę odreagować, odpocząć
od tego co robię, słucham więc rzeczy, które mnie nie ranią czy też nie
zmuszają do myślenia. Na przesłuchanie tego przyjdzie jeszcze czas, taki
kiedy nie będzie mi to przeszkadzało.
Jesteście już ograni po wielu próbach i pewnie już świetnie
przygotowani. Mam więc pytane jak wygląda chemia w zespole w takiej
konfiguracji?
Wiesz to nie chemia, po prostu staramy się dobrze bawić,
Jak czujesz się wykonując te kawałki z trzema wokalami z tym składem?
To dość ekscytujące, wiesz człowiek jest szczęśliwy, kiedy wie że sprawy
układają się dobrze, potrafisz przygotować rzeczy w pokoju prób, brzmi
to dobrze, mamy systemy douszne, nie ma więc wielkiego hałasu, możemy
wszystko wyraźnie słyszeć i zdefiniować i muszę powiedzieć że daje to
bardzo dobry rezultat. I na pewno dobrze się z tym czujemy.
Czy rozmawiałeś z Michaelem Kiske o albumie „Keeper of the seven keys the legacy”? Czy lubi te kawałki?
On niezbyt dużo słuchał tego dotychczas, on też potrzebuje czasu by się
przygotować wprowadzić w nastrój, by słuchać takich rzeczy, ponieważ on
próbuje naturalnie nie ignorować tego co robiliśmy, ale też nie może się
za bardzo zbliżyć, bo wiesz z emocjonalnego punktu widzenia, on nie za
bardzo garnął się do słuchania tego co robiliśmy, to nie była jego
robota, ani zamiar i pewnie chciał też mieć z tym wszystkim spokój
ducha, by nie przypominało mu tego co się działo wcześniej i to
zrozumiałe.
A czy wypowiadał się o którymś z albumów?
To czego słuchał, to na pewno płyty „Master of the rings”. I powiedział
że dość ją lubi, i generalnie mówił, że zrobiliśmy jego zdaniem dobrą
robotę przez ten czas. Co go nie dotyka, nie rani i korona wielkiego
wokalisty mu nie spadnie przez mówienie takich rzeczy. To miłe i
przyjazne z jego strony, że mówi takie rzeczy. Nawet jeśli w naszych
kawałkach są zbyt mroczne zbyt metalowe fragmenty które nie tak bardzo
mu się podobają, twierdzi, że przez ten czas nagraliśmy dobre płyty,
zrobiliśmy dobrą robotę.
A ty słuchałeś jego płyt?
Generalnie on słuchał naszych rzeczy, tak jak ja słuchałem tego co on
nagrywał. Kiedy one się ukazywały nie obchodziło nas co robią inni,
teraz to zupełnie inna sprawa, teraz to w żaden sposób nie rani. Kiedy
masz inną robotę, po prostu nie ma na to czasu, nawet ja nie byłbym
wstanie przesłuchać tych wszystkich naszych nagrań, wymagałoby to zbyt
wiele uwagi, a gdybym tak jeszcze chciał przesłuchać wszystkie b-sidy,
pewnie przestałbym po dwóch czy trzech kawałkach.
A co z Andim Derisem czy nie czuje się niewygodnie z Michaelem Kiske na pokładzie?
Nie, myślę że dobrze się ze sobą czują, spotykają się przeważnie ze sobą
większość czasu i rozmawiają o rzeczach filozoficznych, gadają o
Tenerife, bo Michael od kilku tygodni jest na Teneryfie i bardzo dobrze
się tam bawi, dogadują się ze sobą, bo muszą planować gdzie jeden a
gdzie drugi śpiewa w duetach, i do tego jeżdżą na próby jednym
samochodem, więc mogą rozmawiać o swoich wokalizach,
Dzięki za wywiad i do zobaczenia na trasie – w Warszawie.
Tak, dzięki, do zobaczenia.
Pytał Piotr Spyra