Gutter Sirens chyba nie zaskoczył swoim ostatnim albumem. Wydaje sie,
ze wszyscy spodziewali się bardzo dobrego albumu… I go otrzymali.
Postanowiliśmy więc przepytać Domana o „Horror Makers” i plany zespołu.
Nie mogliśmy się też powstrzymać przed drążeniem sprawy gościnnego
występu Gorana Edmana na płycie Gutter Sirens.
Gutter Sirens, to nazwa która od razu kojarzona jest z Savatage,
wydaje mi się jednak, że z biegiem czasu coraz mniej słychać u was
fascynacje muzyką Savatage.
Wiesz w 92 roku niewiele było kapel z kręgu melodyjnego metalu, którymi
można było się fascynować. Poza tym nasze umiejętności w tamtych czasach
dawały wiele do życzenia i wówczas mogliśmy sobie tyko pomarzyć żeby
grać jak Oni. Moim zdaniem płyta „The Trees”z 98 roku zahaczała
miejscami o Savatage, ale wówczas styl zespołu dopiero zaczynał się
klarować. Przybyły dwie nowe twarze w obsadzie perkusji i „parapetu”. W
międzyczasie zespół zachłysnął się wpływami typowo europejskiego Power
Metalu i w kolejnych produkcjach rozwijał się w tym kierunku. Ale tak
-piętno Savatage zawsze w nas było i mam nadzieję, że będzie.
Od wydania waszego poprzedniego albumu „Memory Analysis” minęły 3
lata. Dlaczego Gutter Sirens kazał na siebie tak długo czekać.
Z tym to jest tak. Płyta „Horror Makers” to 55 ścieżek nagrania
połączonych do kupy. W tym rodzaju muzyki komponowanie i aranżowanie
każdego numeru trwa miesiącami i wcale nie dla tego, że brakuje nam
pomysłów, ale problem jest tego rodzaju, że trzeba z kilku wybrać
właśnie ten, który ma pasować. Do tego mogę również dodać, że Gutter
Sirens nie żyje tylko muzyką, lecz setką innych przyziemnych spraw,
które naprawdę czasami ciężko pogodzić.
Wasz ostatni album został wydany w zeszłym roku. Z jakim przyjęciem spotkaliście się przy okazji Horror Makers?
Jak dotąd czytane przeze mnie recenzje a było tego z kilkadziesiąt były
pozytywne. Bardzo wysokie oceny w branżowych pismach Teraz Rock czy
Mystic’u napawały nadzieją. Oczywiście i rola zine’ów w tej materii
była ogromna. Ale i tak najbardziej cieszą nas miłe maile otrzymywane od
ludzi, którzy czasami przez przypadek nabyli naszą płytę. Natomiast
przykre jest to, że mimo piętnastu lat działalności jest jeszcze wielu
słuchaczy, do których nasza muzyka nie miała szansy dotrzeć. Po prostu
nawet im się nazwa nie obiła o uszy.
Co kryje się za warstwą tekstową „Horror Makers”. Czy to album konceptualny?
Nie to nie jest koncept album. Może przyszły taki będzie przynajmniej
mam takie plany. Utwór „Horror Makers” przedstawia świat mediów (chodzi
tu przeważnie o programy publicystyczne), który żyje z ludzkiej
tragedii, nieszczęść, wojen itp. Molocha, w którym góruje monitorowanie
najczarniejszych scenariuszy napisanych w realu przez ludzi. Mój kumpel
reporter miał wiele fajnych i ciekawych materiałów, ale zawsze mu to
odrzucali. Natomiast jak się pojawiły flaki na ulicy błyskawicznie był w
to miejsce wysyłany. Czy oko ludzkie musi to widzieć czy wystarczy żeby
mózg to wiedział a serce by czuło? Podsumowując „Horror Makers” to
numer o robieniu przedstawień z ludzkich tragedii.
Wydaje się, ze Horror Makers został wydany z większą pompą. Album
promują 2 teledyski, skąd taka decyzja? Wydaje się że obecnie teledyski
nie wpływają znacząco na promocję muzyki metalowej…
Ja wiem… myślę, że się mylisz. Odkąd w nasze życie wkroczył internet
wiele się zmieniło. Nie trzeba mieć wielkich chodów w telewizji czy
pieniędzy żeby zaprezentować się w wizualny sposób. Sam często wchodzę
na youtube żeby zapoznać się z jakimś nowym zespołem lub obejrzeć
reprezentanta danej płyty. Mam przekonanie, że ludzi zaciekawiają obrazy
muzyczne. Dzięki teledyskom, niektórzy mogli nas zobaczyć w akcji. W
naszym przypadku także i telewizja nie była stronnicza. Tuż przed
premierą „Horror Makers” kilkakrotnie był emitowany teledysk do utworu
tytułowego w czeskiej ogólnodostępnej muzycznej telewizji Ocko w
programie Madhause. Poza tym nigdy jak dotąd nie braliśmy udziału w
zdjęciach, więc czas było zacząć a ja się nauczyłem pewnych rzeczy przy
montażach, za które jestem odpowiedzialny.
Czy to wytwórnia tak mocno was promuje? Jak się wam układa współpraca z Oskar?
Z tym to różnie. Pierwszy klip nakręciliśmy za własne pieniądze pół roku
przed podpisaniem kontraktu. Natomiast przy wideo z Goranem Emanem
wspomógł nas nasz obecny wydawca czyli firma Oskar Prod. A o owocach
współpracy z wydawcą powiem tak -nie ocenia się tego jak się zaczyna,
lecz to jak się kończy a na razie nie planujemy jakiś zakończeń
przynajmniej z naszej strony. Do tej pory nie mieliśmy ze sobą
jakichkolwiek zgrzytów. Jak wcześniej wspominałem Witek wspomógł nas w
realizacji klipu do ballady „The Death Of The Day” oraz zaprosił do
towarzyszenia w trasie CETI jako zespół supportujący za co jesteśmy mu
bardzo wdzięczni.
Jak to sie stało, że udało Wam się namówić do współpracy Gorana Edmana?
Dlaczego wybraliście dla niego akurat utwór „The Death of the day” – moim zdaniem pasowałby również do kilku innych.
Tak- Goran jest tak wyśmienitym muzykiem, że mógłby śpiewać w zasadzie
wszystko. Dla czego zaprosiliśmy go do ballady? Chyba dla tego, że
osobiście mamy wielki sentyment do „Save Our Love” Yngwie Malmsteena.
Poza tym chcieliśmy temu utworowi nadać niesamowicie sentymentalny
klimat a aksamitny głos Gorana idealnie się do tego nadawał. Natomiast
przygoda z Goranem zaczęła się od naszej koleżanki Doro, która od wielu
lat jako zagorzała fanka po prostu z nim korespondowała. Po nagraniu
utworu podesłaliśmy mu materiał a on we własnym studiu dośpiewał swoje
partie odesłał nam swoje ścieżki spowrotem a my najzwyczajniej w świecie
sobie to zmontowaliśmy.
Wyczytałem
również, że Goran wystąpił gościnnie na Waszym koncercie? Czy zaśpiewał
tylko „The Death of the Day”? Czy udało Wam się namówić go do wykonania
większej ilości utworów.
To prawda tuż po zrobieniu zdjęć do klipu udaliśmy się do miejscowego
klubu Muzyczna Apteka, który niestety już nie istnieje i zagraliśmy
urodzinowy koncert. Goran zaśpiewał ze mną „The Death Of The Day” co
było niesamowitym przeżyciem. Niestety zaśpiewał tylko w tym utworze,
ponieważ nawet nie wiedział, że taki koncert się odbędzie, ale udało nam
się go na tą jedną chwilę przekabacić. Oczywiście jeszcze tego dnia
wiele śpiewał za naszą namową ale to już w domowych pieleszach na
prywatce, którą zorganizowaliśmy dla uczczenia tego wydarzenia i chyba
mu się u nas spodobało . Wrócił do nas tym razem nieoficjalnie w tym
roku i też była przednia zabawa. Czuję, że to nie był ostatni raz.
Namówić na gościnny występ, to jedno – ale jak Wam się udało sprowadzić go do Polski, w celu nakręcenia teledysku?
Goran nigdy jak dotąd nie był w Polsce, wiec nadarzyła się ku temu
okazja. Oczywiście nie obyło się bez problemów. W dniu jego przylotu do
Polski nad Sztokholmem szalała śnieżyca i wszystko stało pod znakiem
zapytania. Dosłownie w ostatniej chwili przywrócono ruch na lotnisku.
Jego napięte terminy nie pozwalały choćby na dzień przełożyć wyjazdu.
Jak widać udało się -oczywiście większość kosztów pokryła nasza firma
wydawnicza Oskar Prod. Za co jeszcze raz dziękujemy a Goran to bardzo
skromny facet i w sytuacji gdzie dał się przekonać do udziału w naszym
nagraniu nie trzeba długo go było namawiać do udziału w wideoklipie.
Czy nowy album jest również promowany poza granicami Polski?
Może nie do tego stopnia jak „Memory Analysis” gdzie promocja i
dystrybucja sięgała niemal całego świata. Po nagraniu „Horror
Makers”otrzymujemy sygnały od fanów oraz trafiamy na wiele recenzji z
poza naszego kraju. Nie mam pojęcia czy „Horrorka” bywa na półkach
sklepowych za granicą ale sklepy internetowe za granicą bardzo często
mają ten krążek w swojej ofercie.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wzięciu Waszego krążka do ręki, to nalepka wydawcy głosząca „EXCELENT PROG-METAL”.
Czy sami chcecie być postrzegani jako zespół prog metalowy? Moim zdaniem sporo w waszej muzyki poweru i neoklasyki.
Też się z tym zgadzam, niestety nie mamy wpływu na sprawy typu naklejki
wyżej opisywane. Jednakże zaznaczę, że w brew pozorom w muzyce Gutter
Sirens wiele elementów Prog jednak występuje. Po prostu z założenia
takie zagrywki wplatamy w głębszą strukturę kompozycji i na pewno kto
się choć trochę zna na tych sprawach takowe elementy odnajdzie. Zawsze
zależało nam na tym żeby laik sobie nucił a meloman odnajdywał wszystkie
smaczki.
Z płyty na płytę macie coraz lepsze okładki? Czy za okładką Horror
Makers kryje się jakaś historia, czy to po prostu fajny obrazek?
Tak jak w większości moich tekstów prawdziwe sedno jest trochę ukryte.
Tak też w przypadku okładki większe znaczenie ma tu symbolika.
Widzimy na niej insygnia władzy, planetę a to wszystko w rekach i pod
„stopami” potężnej postaci. A kto w dzisiejszych czasach tutaj rządzi?
Dla ułatwienia podpowiem, że okładka odwołuję się do tekstu tytułowego
numeru. Poza tym miło od Ciebie słyszeć dobre słowo na temat tego
obrazka. W Polsce jest tak, że jak na okładce nie ma flaków z krwią to
automatycznie jest powód do jazdy po tym, to tak jak by zapomniano czym
się Power- metalowe okładki charakteryzowały. Rysunek wykonał Tommy
Darkness Kaca znany z gazety Forbidden Freak Mgazine.
Zauważyłem ostatnio wśród zespołów rockowych tendencję do upraszczania logosów. Nie myśleliście o zmianie Waszego loga?
Powiem Tak. To jest już nasze czwarte logo i myślę, że jest dość
czytelne. Pojawiło się na „Memory Analysis” naszym pierwszym oficjalnie
wydanym albumie. A co do tendencji dobrze wiesz, że Gutter Sirens nigdy
nie był zespołem tendencyjnym i niech tak zostanie. Mnie się ono podoba
a poza tym już zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić mam nadzieje, że
nasi fani również.
Czy trwają już prace nad kolejnym albumem? Czy są jakieś plany z nim związane?
Oczywiście po skończeniu trasy skupiliśmy się głownie na tworzeniu nowego materiału.
Mamy już skończone 4 numery i trochę pozaczynanych. Jak już wcześniej
wspominałem planuję napisanie koncept albumu przynajmniej w warstwie
tekstowej. Nowa płyta ma być najbardziej smutną i surową w
dotychczasowej historii zespołu, ale czy tak będzie czas pokaże. Na
pewno postaramy się trochę wrócić do korzeni kosztem neoklasycyzmu.
Czy na kolejnym albumie możemy się również spodziewać gości?
Oj jeszcze nie wiem. Goran twierdził, że z chęcią by znów z nami
zaśpiewał, ale naprawdę jeszcze nie zastanawialiśmy się nad tym. Po
prostu na razie skupiliśmy się nad samymi kompozycjami i jeszcze długa
droga przed nami.
Co chcielibyście przekazać na zakończenie czytelnikom Rock Area?
Oczywiście dzięki za wywiad. Pozdrawiam Ciebie, całą Redakcje oraz
wszystkich Czytelników. A tak przy okazji WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO
NOWEGO ROKU.
Pytania: Piotr Spyra i Mariusz Spyra